Nie przegap
Strona główna / Inny punkt widzenia / Anty uwielbienie!

Anty uwielbienie!

Anty uwielbienie!
Ostatnimi czasu byłem w kropce, przez co w żaden sposób nie mogłem dojść do komputera i moja absencja na Redlogu obrała krytyczny punkt. Z tego, co mi doniósł mój wywiad wnioskuję, że ominęły mnie dwa większe teksty o Dimitarze Berbatowie, których nie skomentowałem. Dziś podjąłem się pisania felietonu, w którym przedstawię wam moje odczucia względem Bułgara. Można powiedzieć, że jest to swojego rodzaju pokuta za nieobecność jakiej się dopuściłem.

Od razu na wstępie pragnę zaznaczyć, że fani Manchesteru United dzielą się na dwie grupy. Jedni widzą w Dymitarze wielką gwiazdę, drudzy wręcz przeciwnie. Przyznaję bez bicia, iż zaliczam się do tej drugiej grupy, która spisała Bułgara na straty. Dlatego, jeśli mógłbym prosić o nie rzucanie w moją stronę kąśliwych wiązanek po przeczytaniu tego tekstu, byłbym bardzo wdzięczny.

Dymitar Iwanow Berbatow trzydziestego stycznia skończy dwadzieścia dziewięć lat i, z żalem muszę przyznać, że ten tekst nie będzie dla niego przedwczesnym prezentem urodzinowym. Bułgar dysponuje znakomitymi warunkami fizycznymi, któremu natura dała 189 centymetrów wzrostu. Jest to jeden z roślejszych zawodników ekipy Sir Alexa Fergusona i jako napastnik powinien wykorzystywać ten walor.

W moim przekonaniu nie jest to napastnik pokroju słynnego Ruuda van Nisterlooya, którego też nie darzyłem sympatią, lecz w przeciwieństwie do Berby umiał on uraczyć nas gradem goli.

Cały czas zadaję sobie pytanie, dlaczego piłkarz z numerem dziewięć na koszulce wzbudza we mnie tak negatywne odczucia, iż nie widzę dla niego miejsca w składzie Diabłów? Odpowiedź jest zagadką samą w sobie, którą nadal próbuję rozwikłać. Wielu moich znajomych uważa, że jest to zależne od pierwszego wrażenia, jakie wywiera na nas człowiek. Posiłkują się oni stwierdzeniem, że nie należy oceniać książki po okładce, z którym w pełni się zgadzam i sądzę, że w kwestii Dimityra nie jest to główny powód.

Myślę, że to pasywny styl gry, jaki prezentuje, sprawia, iż nie widzę w niej nic zasługującego na owacje. Bułgar mimo swojej niebagatelnej techniki nie jest napastnikiem dobrze komponującym się z resztą zespołu. Manchester United jest jak ogromna maszyna, która z jedną wadliwą częścią umie poradzić sobie z postawionym wyzwaniem, lecz na dłuższą metę jej wydajność spada.

Może i jest to ostre porównanie, lecz w moim przekonaniu tak to właśnie wygląda. Pewnie wielu z was zastanawia się, co mi tak naprawdę nie pasuje i z jakiego powodu tak zrzędzę? Szczerze mówiąc wszystko sprowadza się do dynamicznej gry, której Berba nie posiada. Gdyby połączyć jego technikę i przyjęcie piłki, którą potrafi skleić na nogę niemal w każdej pozycji, z szybkością, prawdopodobnie byłby to jeden z najlepszych napastników świata. W obecnej sytuacji jego atuty dają nikłe korzyści, co sprawia, iż niezmiernie żałuję sprzedaży Judasza (Teveza).

Uważam, że sędziwy Michael Owen jest więcej wart niż Bułgar. Była gwiazda Liverpoolu ma już na koncie siedem strzelonych goli w barwach United, czyli tyle, co jego kolega po fachu. Pragnę do tego jeszcze dodać, iż Anglik spędził na murawie boiska znacznie mniej czasu, niż Dymitar.

Oglądając mecze United wpadam w nostalgię, gdy widzę, że piłka na wyjście kierowana jest do zawodnika, który z bieganiem nigdy nie obcował. Jego spacery po płycie areny uświadamiają mnie w przekonaniu, że zapuścił korzenie w głąb ziemi i najdrobniejszy ruch dolną kończyną zakończy się fiaskiem.

To straszne, ale grając systemem 4-4-2 zupełnie nie dostrzegam drugiego napastnika. Czasy Robocopa już przeminęły i nasz kochany Rooney zostawszy obarczony straszliwym brzemieniem, nie zdoła nas zawsze wyratować z opresji grając w pojedynkę na szpicy.

Uważam, że w zimowym okienku transferowym Boss powinien poczynić ku temu jakieś daleko idące kroki mające na celu uszczelnienie „przeciekającej łodzi”. Niestety kwestia transferów również leży pod wielkim znakiem zapytania z powodu domniemanego długu Glazera, który obarczył klub. Sądzę, że z tego powodu Sir Alex Ferguson dotrzyma danego słowa i nie uda się na wielkie zakupy, co przy takiej grze może dziwić. Pozbawieni tego przywileju będziemy zdani na Bułgara, choć mam płonną nadzieję, że zamiast niego ujrzę Michaela Owena bądź któregoś z młodych dobrze rokujących napastników.

Mam nadzieję, że nikogo nie zgorszyłem swoją osobą i opinią o Dimityrze Berbatowie. Jak wiecie to wolny kraj, dzięki czemu mogłem przelać swoją myśl i niesmak na papier. Dziś wybiła godzina, w której większość z was przeczyta ten tekst, co będzie swego rodzaju pochlebstwem dla mojej skromnej osoby. Dziękuję wam za to i przepraszam, jeśli me słowa kogoś dotknęły. Tymczasem trzymajmy za nasze Diabełki kciuki i życzmy im kolejnych tytułów mistrzowskich.

Przewiń na górę strony