Nie przegap
Strona główna / Ryan Giggs: 20 lat niesamowitej historii

Ryan Giggs: 20 lat niesamowitej historii

Ryan Giggs
Maradona good, Pele better, George Best. Tak przez lata fani United wysławiali jedną z największych legend w swojej historii. Jednak jest człowiek, który swoimi wyczynami mógłby być stawiany na równi z nimi, a nawet nieco wyżej. Największa żyjąca legenda klubu z Old Trafford, jeden z najbardziej lojalnych zawodników w historii futbolu, człowiek, który po przetopieniu wszystkich zdobytych przez siebie nagród mógłby sobie postawić srebrno-złoty pomnik (w skali 1:1) i jeszcze zostałoby mu sporo na wygrawerowanie bardzo długiego napisu na piedestale. Przed Wami zbiór tekstów i filmów związanych z jedynym i niepowtarzalnym Walijskim Czarodziejem – Ryanem Giggsem!

Życie Ryana Giggsa nie zawsze było pełne sukcesów i sławy. Walijczyk nie miał najłatwiejszych początków życia i musiał sobie poradzić z kilkoma przeciwnościami losu. Jednak wszystko ułatwiała mu piłka nożna, do której niesamowity talent wykazywał od najmłodszych lat. Historię młodego Giggsa (oraz jego późniejsze losy) możecie poznać dzięki lekturze jednego z najwyżej ocenianych tekstów Redloga – Współczesny Walijski Czarodziej – Ryan Giggs autorstwa Kasi Wirkowskiej.

Jednak Ryan Giggs szybko stał się sławny, głównie dzięki swojej młodości i niebywałemu talentowi. Jednak Walijczyk wolał się nie wychylać, robić swoje i grać najlepiej jak potrafił. Sława mu nie służyła. Tu z pomocą przyszedł David Beckham, który będąc jeszcze młodszym i sporo bardziej przystającym do współczesnego kanonu piękna, skupił na sobie uwagę całej Anglii. Zresztą, jego narodowość również miała wpływ na zainteresowanie, bądź co bądź angielskich, mediów. Jednak Ryan wystąpił w kilku reklamach, głównie dla marki ubrań sportowych Reebok. Wystąpił też w reklamie stacji telewizyjnej ITV Digital.

Legendę Walijczyka ukształtował w dużej mierze sezon 1998/1999, kiedy Giggsy był jednym z kluczowych zawodników (ba! kiedy nie był?). Szczególnie w pamięć wszystkim kibicom zapadła z pewnością bramka w meczu z Arsenalem w półfinale Pucharu Anglii. Koniec dogrywki, remis, United grają w dziesiątkę, kilka minut wcześniej Peter Schmeichel obronił karnego strzelanego przez samego Dennisa Bergkampa. Diabły mają nadzieję, że doprowadzą do karnych, Arsenal jednak wciąż napierał. Wtedy lekkomyślnie podaje Vieira, piłkę na własnej połowie przejmuje Giggs, biegnie w stronę pola karnego, mija po drodze 4 obrońców i strzela fantastyczną bramkę Davidowi Seamanowi. Tę bramkę trzeba znać na pamięć!

Walijczyk jednak największy indywidualny triumf święcił dopiero w maju zeszłego roku, podczas ostatniego spotkania sezonu. Najpierw na JJB Stadium wyrównał rekord w ilości spotkań rozegranych dla Manchesteru United. Rozgrywając swój 758 mecz zrównał się z inną legendą klubu, Sir Bobby Charltonem. Walijczyk strzelił wtedy nawet bramkę, która potwierdziła zwycięstwo Diabłów. Redlog postanowił niejako oddać hołd swojemu ulubionemu skrzydłowemu poprzez tekst Alka Sosińskiego Wspaniałe zwieńczenie sezonu dla Giggsa. Na moskiewskich Łużnikach wystąpił w finale piłkarskiej Ligi Mistrzów, pobijając tym samym niesamowity rekord Sir Bobby’ego Charltona w liczbie spotkań dla United i ostatecznie ustanawiając własną legendę. W tym miejscu polecam także późniejszy tekst Wiktora Jaszczaka Ryan Giggs – nieskończona legenda.

Największą bolączką wszystkich fanów United, a pewnie także samego Giggsa jest to, że nigdy nie udało mu się z drużyną narodową Walii dostać się do żadnej wielkiej imprezy międzynarodowej. Tu warto wspomnieć, że Ryan mógł grać dla reprezentacji Anglii, gdyż w tym kraju żył od 7 roku życia. Jednak skrzydłowy United jest bardzo przywiązany do swojej ojczyzny i postanowił grać właśnie dla niej. Choć nie zdobył z Walią żadnego tytułu, został zapamiętany przez cały naród jako najlepszy piłkarz w historii. O reprezentacyjnym braku spełnienia legendy United napisał kiedyś tekst Wiktor Jaszczak. Zatytułował go „Ryan Giggs – niespełniony geniusz”.

W pierwszych miesiącach obecnego sezonu niektórzy zaczęli wątpić w Walijczyka. Nie zachwycał formą, można było wyczuć ciężar wieku oraz problemy z przystosowaniem się do nowej pozycji, na którą Walijczyka desygnował Alex Ferguson. Jednak Szkot nie reagował na opinię publiczną i konsekwentnie dawał się Ryanowi ogrywać w nowej roli. Piłkarz przystosował się niedługo do nowych warunków gry i wrócił do rangi gracza niezwykle pewnego i ważnego dla drużyny. W lutym strzelił zwycięskiego gola przeciwko West Hamowi i został bohaterem Old Trafford. Był to dla Giggsa przełomowy moment sezonu, po którym już żaden fan United nie mógł mieć wątpliwości, że Walijczyk mimo zaawansowanego piłkarsko wieku pozostaje bardzo ważnym i pewnym zawodnikiem. Z tej okazji Radek Piekarz opublikował na Redlogu krótki materiał wspominkowy, wraz z najciekawszymi filmami dotyczącymi legendy United, pt. „Ryan Giggs ciągle na szczycie”

Ostatnio Ryan Giggs po raz kolejny powiększył listę swoich osiągnięć. W ciągu tygodnia został wybrany przez piłkarzy Premiership Graczem Roku w Anglii (PFA Player of the Year Award), przekroczył magiczną liczbę 800 spotkań w pierwszym składzie United i strzelił ważną bramkę otwierającą wynik wczorajszego meczu z Middlesbrough. Tym samym trzykrotnie zapisał się w historii United i futbolu w ogóle, stanowiąc pewien nieprzemijalny symbol, szczególnie wyraźny w naszych czasach.

Wiele osób uważa, że nagroda PFA została przyznana Giggsowi na wyrost. Że to taki, cytując Rafała Steca, Oscar za całokształt. Jednak niezależnie od przyczyn, dla których większość piłkarzy Premiership wybrała go najlepszym zawodnikiem sezonu, Walijczyk tę nagrodę ma i w jego piłkarskim CV nigdzie nie będą opisane okoliczności jej zdobycia. Dostał i nikt mu tego nie odbierze, jest to kolejny, jeden z niewielu brakujących, puzzli jego wspaniałej układanki, której kopie po latach ludzie będą oprawiać w ramki i wieszać sobie na ścianach. A oryginał, oprawiony w szczere złoto (być może pozyskane z tych przetopionych medali) zawiśnie na honorowym miejscu w domu państwa Giggsów i przez lata będzie stanowił powód do dumy kolejnych pokoleń walijskiej rodziny.

Przewiń na górę strony