Nie przegap
Strona główna / Ogólne / Zaprzyjaźnić się z igrzyskami

Zaprzyjaźnić się z igrzyskami

Igrzyska olimpijskie wymyślone jako największa i najważniejsza impreza sportowa na świecie mają, niestety, to do siebie, że przedstawiciele kilku uznanych dyscyplin nie zważają na założoną dawno temu hierarchię wartości i poważają je co najwyżej na równi z innymi wydarzeniami w kalendarzu. Prym w lekceważeniu tego, co w chwili obecnej dzieje się w Londynie, wiodą piłkarze nożni – w końcu na arenach z pięcioma kółkami dookoła występują właściwie sami młodzieżowcy.

» Są tylko jedne Igrzyska Olimpijskie

Giggsy na igrzyskachTrudno się dziwić traktowaniu igrzysk po macoszemu. Na taki stan rzeczy składa się wiele czynników, których ktoś, kto chciałby przywrócić futbolowi blask na olimpijskim turnieju, nie przezwycięży ot tak. Dobrze by się chyba stało, gdyby taka osoba bądź grupa się znalazła. Piłka nożna w wydaniu reprezentacyjnym sama w sobie traci na wartości w stosunku do rozgrywek klubowych, a obecny system gier powciskanych na siłę w napięte ligowe i pucharowe terminarze tylko pogarsza sprawę. Trzecie wielkie wydarzenie mogłoby zmniejszyć dystans między dwiema odmianami futbolu.

Co za dużo, to się nie da

Rafael na olimpiadzieZłą robotę robią luki, jakich w okresach letnich co dwa lata doświadczają kibice piłkarscy, wszak Puchar Konfederacji rozgrywany rok przed mundialem to jedynie namiastka wielkich emocji. Jedną z przerw można by wypełnić właśnie olimpiadą w nowszym wydaniu, bo nie ma się co łudzić, iż niecały miesiąc po mistrzostwach Europy ci sami piłkarze będą w stanie (fizycznym i psychicznym) grać w kolejnym wielkim turnieju. Problem ze spełnieniem pierwszego warunku koniecznego moich ambitnych planów to kwestia reorganizacji piłkarskiego terminarza – z rozgrywanych co cztery lata czempionatów globu i Starego Kontynentu przynajmniej jeden (najlepiej jednakowoż oba) musiałby być przesunięty o rok, ruszenie terminu igrzysk z powodu tylko piłki nożnej mieści się tylko w kategoriach żartu.

Kalendarza nie oszukasz

To oczywiście nie koniec przeszkód. W turnieju olimpijskim jest natenczas miejsce dla szesnastu drużyn, czyli tyle, ile w mistrzostwach Europy. Długość Euro jednak można ustalać dość swobodnie, znaleźć złoty środek pomiędzy dłużyzną, niskim zagęszczeniem spotkań a zaoraniem kondycyjnym zawodników. Olimpiada jest z reguły krótsza. Dla przykładu długość obu imprez z tego roku różni się o całe pięć dni, a trzeba pamiętać, że piłkarze zaczęli grać dwa dni wcześniej niźli cała reszta sportowców. Obecność na igrzyskach reprezentacji żeńskich wymusza dodatkowo grę w co drugi dzień, więc dochodzi do tego, że wszystkie spotkania danej kolejki rozgrywane są tego samego dnia. Wszystkich meczów nie da się zobaczyć, co już jest minusem.

Z całym szacunkiem dla Zjednoczonych Emiratów i Nowej Zelandii…

Clev na olimpiadzieOmawiałem wariant 16-drużynowy, lecz skoro mus zebrać drużyny z całego świata, pasuje powiększyć liczbę ekip do przynajmniej 24, optymalnie do 32. Jak na mundialu. Po co? Po to, żeby odpowiednia ilość silnych kadr stanowiła o powadze turnieju. Obecnie poza gospodarzem dostać się do Londynu mogły tylko trzy europejskie zespoły… Mało! Jak je upchnąć w skromnym czasie przeznaczonym na igrzyska? Ba, gdzie znaleźć tyle aren potrzebnych do rozegrania zawodów, skoro formalnie gry powinny mieć miejsce w mieście gospodarskim? W Anglii kłopotu by nie było, lecz już 8 lat temu w Grecji stanowiłoby to nie lada wyzwanie.

Młodzież ustąpi, kluby nie

David de Gea na olimpiadzieNo i gdzieś, kiedyś trzeba by jakieś kwalifikacje rozegrać, a z terminami, jako się rzekło, jest kłopot. Nawet na krótkie turnieje podobne do tych siatkarskich nie ma miejsca pomiędzy klubowymi starciami. Milcząco przyjąłem za pewnik zniesienie limitu wiekowego służącego teraz temu, by wygrywał najlepszy, a nie ten, który nie był na mistrzostwach kontynentu i wystawia pełny skład w celu powetowania sobie niepowodzenia.


Droga do rozbłysku piłki nożnej na olimpiadzie jest stroma, kręta, wąska i gruntowa. Gdyby zarządcy światowego sportu na serio obrali sobie taki cel, musieliby rozwiązać kilka wspomnianych poważnych kwestii, lecz nawet to nie gwarantowałoby sukcesu – pozostałoby wówczas, kto wie, czy nie najtrudniejsze zadanie: przekonanie każdego kraju* z osobna, że igrzyska są fajne. Wpierw jednak nie obejdzie się bez szczerej odpowiedzi na pytanie: „Czy my, kibice, chcemy prawdziwej piłki nożnej na igrzyskach olimpijskich?”.

Z tym dylematem Was zostawię.

*Pod pojęciem kraj mam na myśli piłkarzy, trenerów, działaczy, kibiców razem wziętych.

Przewiń na górę strony