Nie przegap
Strona główna / Ogólne / Moje wspomnienia z Old Trafford

Moje wspomnienia z Old Trafford

Old Trafford
19 lutego 1910 roku na stadion Manchesteru United przyjechał Liverpool. Czerwone Diabły po raz pierwszy wyszły na murawę nowego obiektu, którego nazwę zaczerpnięto od nazwy dzielnicy, w której się znajduje. Niestety, tego dnia „The Reds” wygrali 4:3. Jednak wówczas rozpoczęła się długa i pasjonująca historia Old Trafford.

» Noworoczny nabór do redakcji
» Chcesz opublikować swój tekst na Redlogu? Wyślij go nam!

Ale nie o tradycji i jubileuszu będę traktował w tym felietonie, choć i trochę tego też się znajdzie. Dla tych, którzy w Teatrze Marzeń już byli, będzie to okazja do podzielenia się swoimi wspomnieniami, zdjęciami czy filmikami. Dla tych, którzy swojej nogi na Old Trafford jeszcze nie postawili, będzie to krótka zapowiedź, tego co czeka ich w wymarzonym miejscu każdego kibica United.

W Anglii byłem już trzykrotnie, ale za każdym razem jakoś nie po drodze do Manchesteru. Każde kolejne wakacje spędzałem na pracy w nadmorskim Brighton, ok. 80 kilometrów na południe od Londynu. Pierwszy raz byłem zbyt krótko, by zarobić pieniądze odpowiednie na taki wyjazd. Za drugim razem były finanse, była możliwość, ale chciałem pojechać na mecz, a że szkoda było opuszczać dobrze płatną pracę, to wszystko się rozmyło. Jak to jednak mawiają, do trzech razy sztuka! Tym razem postawiłem jedynie na zwiedzanie Old Trafford bez oglądania meczu. Przygotowałem się jeszcze przed wylotem do Anglii, zarezerwowałem hostel i wejście na na stadion w dniu meczu wyjazdowego z Wigan Athletic. Pojechałem razem ze swoją dziewczyną Dominiką, która też polubiła United i futbol ogółem :-).

Po 7-godzinnej podróży autobusem wylądowaliśmy na dworcu Shudehill Interchange. Samo miasto od razu rzuciło się nam w oczy – przyzwyczajeni do pięknego, nadmorskiego Brighton z klimatycznymi alejkami i domami z białego piaskowca, stanęliśmy w centrum szarego molocha, gdzie prawie nie było ludzi. Było po 17:00, wszyscy powinni więc kończyć pracę. Szczerze powiedziawszy, nie dziwię się żonie Nemanji Vidicia czy innym piłkarzom, że nie chcą mieszkać w tak szarym i mało interesującym (poza centrum) mieście, gdzie na dodatek prawie non-stop pada.

Mieliśmy szczęście, bo trafiliśmy na weekend praktycznie bez deszczu. Mogliśmy więc trochę pozwiedzać miasto w wolnym czasie, oczywiście ograniczone głównie do kilku głównych ulic wokół centrum handlowego Arndale. Poza tym Manchester to w miarę ładne domki na przedmieściach, a wokół centrum pełno fabryk, magazynów i doków, spora część z tego wyglądała na opuszczoną.

Jest jeden plus małego centrum: wszędzie było blisko. Hostel Hilton Chambers, który szczerze polecam, znajdował się 400 metrów od dworca i zaledwie 3-4 uliczki od Piccadilly Gardens, które jest centralnym placem w mieście, można by powiedzieć deptakiem. Z Piccadilly odjeżdżają autobusy w kierunku Old Trafford. Piątek przeznaczyliśmy na podróż i zwiedzenie centrum, wraz z okolicznymi pubami, gdzie zasmakowaliśmy lokalnej kuchni;-). Dominika opowiadała kiedyś o słynnym manchesterskim akcencie, którego nawet Brytyjczycy nie rozumieją. Miała rację, ale zrozumienie co trzeciego słowa w pełni wystarcza do komunikacji;-).

„Museum & Stadium Tour” zarezerwowaliśmy na sobotę na godz. 11:00. Jak już wspomniałem, bez problemu złapaliśmy busa bodajże linii 257, który zatrzymuje się zaraz obok stadionu. Mając świetną orientację w terenie i będąc uzbrojonym w mapę nieco zdziwiłem się, że jedziemy na wschód, dokładnie w przeciwnym kierunku! Jednak po dłuższym kluczeniu naszym oczom ukazała się tablicę informującą, że wjeżdżamy do dzielnicy (ang. borough) Trafford.

Wspaniały widok dla każdego kibica United powoli wyłaniał się spomiędzy drzew i budynków. Na tę chwilę czekałem w zasadzie całe swoje życie. Emocje były tym większe, że był to pierwszy stadion, na jaki miałem wejść. Przystanek znajdował się za trybuną północną. Przeszliśmy przez bramę oraz kładkę nad odnogą Bridgewater Canal, którędy w każdym dniu meczowym przemierzają tysiące kibiców. Byliśmy sporo przed czasem, więc po odebraniu biletów w recepcji
postanowiliśmy jeszcze obejść stadion dookoła i porobić zdjęcia. Jako przyszły inżynier, zainteresowała mnie konstrukcja trybuny zachodniej, czyli Stretford End. Przy wejściu do tunelu pod trybuną południową znajdowała się tablica poświęcona Sir Mattowi Busby’emu. Cały tunel otrzymał nazwę Tunelu Monachijskiego, znajduje się w nim stała wystawa dokumentująca katastrofę pod Monachium i późniejsze sukcesy dzieci Busby’ego (fot.1, fot.2, fot.3, fot.4). Najsmutniejszy jest jednak Wieczny Płomień, odsłonięty w 50. rocznicę tragedii, ale podobno palący się od tamtych wydarzeń. W owym tunelu znajduje się również wejście dla VIP-ów. Wyszliśmy z drugiej strony tuż obok trybuny wschodniej, która również odgrywa swoją rolę w przywołaniu historii United. Mamy więc tutaj tablicę poświęconą poległym pod Monachium. Na wschodniej ścianie trybuny południowej wisi Zegar Monachijski.

Fasada trybuny wschodniej, to najbardziej znany widok Old Trafford na całym świecie. Wielkie przeszklone powierzchnie, a nad nimi biała konstrukcja dachu i czerwony napis „Manchester United”. Przed obiektem znajduje się pomnik Sir Matta Busby’ego. Po drugiej stronie Sir Matt Busby Way tuż obok stadionu znajduje się pomnik trzech legend United George’a Besta, Denisa Lawa i Sir Bobby’ego Charltona, zwany The United Trinity, patrzących na Teatr Marzeń, gdzie kiedyś dawali pokaz swojej magii. Na parterze pod trybuną wschodnią znajduje się oficjalny sklep Manchesteru UnitedMegastore. Już samo oglądanie Old Trafford z zewnątrz powodowało przyspieszone bicie serca, a przecież najlepsze było przed nami…

Żeby rozpocząć zwiedzanie stadionu trzeba wejść na trzecie piętro i przejść całe trzy-poziomowe muzeum z góry na dół. Przy okazji obejrzeliśmy gabloty z trofeami i mnóstwo pamiątek z całej historii klubu. Była więc Galeria Sław, gdzie można było podziwiać najsłynniejszych piłkarzy takich jak George Best, Éric Cantona czy uważanego za najwybitniejszego kapitana United i reprezentacji Anglii Rogera Byrne’a, który zginął pod Monachium dwa dni przed 29. urodzinami. Bezcenna była spora instalacja poświęcona Sir Alexowi Fergusonowi z hologramem, który ciężko było uwiecznić. Wielu piłkarzy podarowało swoje koszulki z autografami, ale wyjątkowym było uświadomienie sobie, jak wygląda imię i nazwisko Nemanji Vidicia pisane cyrylicą. Bardzo ciekawa była prezentacja wszystkich strojów United od początków istnienia, często z autografami zawodników lub prosto z boiska z jakiegoś ważnego meczu. Poniżej owa wystawa na filmiku.

Jak słychać, powoli trzeba było zbierać się na nasz „tour”. W wyznaczonym miejscu poznaliśmy naszego przewodnika, który zaprowadził nas do pewnych drzwi, a za nimi schody i… a zresztą obejrzyjcie sami:

Ogrom emocji i kotłujących się naraz myśli jest nie do opisania, ale po ochłonięciu pierwsza refleksja: stadion jest o wiele, wiele mniejszy niż mi się wydawało. Ot, boisko, a wokół niego niezbyt wysokie i pojemne trybuny. Nigdy bym nie zgadł, że mieści się tu prawie 80 tysięcy osób, co najwyżej 20-30 tys. Myślę, jednak że pełen stadion to zupełnie inny widok. Pewnie na meczu wrażenia są zupełnie inne… W tym miejscu przewodnik nie trzymał nas zbyt długo, tylko zabrał na południowo-wschodni narożnik, gdzie zasiadają kibice drużyny przyjezdnej. Z patia dla niepełnosprawnych Teatr Marzeń robi wrażenie. Zachęceni tym widokiem podążyliśmy za przewodnikiem, który zniknął w czeluściach Old Trafford, by zaprowadzić nas do pomieszczeń dla piłkarzy. Galeria zdjęć przedstawiała wszystkich kapitanów Czerwonych Diabłów. Tuż obok tablica, a na niej nazwiska wszystkich zawodników United, którzy grali w swoich reprezentacjach – w tym Tomka Kuszczaka. Bardzo interesujący był barek i jego zaopatrzenie, zwłaszcza w dolnym prawym rogu;-)… Po tym wstępie zostaliśmy zabrani do szatni.

Jak widać na filmiku, znalazło się miejsce dla praktycznie wszystkich zawodników United, lecz tylko dwóch bramkarzy – w końcu tylu znajduje się w kadrze meczowej. Jednak pod koszulką Bena Fostera znaleźliśmy Tomka Kuszczaka i postanowiliśmy wrzucić go na pierwszy plan. Pomimo zapewnień przewodnika, że szatnię niedawno remontowano, nie widać jakiegoś większego przepychu, raczej prostotę i nowoczesność. Spory telewizor do puszczania DVD na odprawach, tablice do rozrysowania taktyki i zagrań. Niestety, nie pokazano nam zaplecza sanitarnego z odnową biologiczną typu jacuzzi czy sauna.

Szatnia znajduje się w połowie trybuny południowej, więc żeby wyjść na boisko piłkarze muszą przejść korytarzem ze zdjęciami ostatnich tryumfów w lidze do południowo-zachodniego narożnika. Przewodnik miał dla nas małą atrakcję. Dzięki założeniu koszulek United mogliśmy udawać 11-stkę Czerwonych Diabłów:-).

Oczywiście, przewodnik zabronił nam wchodzić na murawę, a nawet jej dotykać, nie mówiąc już o zerwaniu małego ździebełka;-). Jak widać, zacieniona część boiska (głównie przez dach trybuny południowej) musimy być naświetlana przez specjalne maszyny. Z ławki rezerwowych Sir Alex Ferguson i spółka mają wspaniały widok na to, co dzieje się na boisku. Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie i można powoli zbierać się do wyjścia, tym razem starym tunelem – jedynym elementem obecnego Old Trafford, który zachował się od początku istnienia stadionu, który przetrwał bombardowanie podczas II wojny światowej, którym wybiegali najznakomitsi piłkarze na świecie. Jeszcze tylko ostatnie wyjrzenie, ostatnie zdjęcie z murawą w tle i nasze zwiedzanie dobiega końca.

Przewodnik zabiera nas sekretnym przejściem i wchodzimy wprost do… Megastore. Wiadomo, przydałoby się zostawić parę funtów na rozwój klubu:-). Witają nas ogromne plakaty z różnych epok. Jest środek lata, a w sprzedaży już kolekcja zimowa. Ceny oczywiście „słuszne”, więc zaopatrujemy się jedynie w parę gadżetów. Postanawiamy wrócić głównym wejściem do Red Cafe na chwilę odpoczynku. Tu jednak ceny nie są aż tak bajońskie, ale mogliby tu posprzatąć;-).

Przed „tourem” po stadionie muzeum zwiedziliśmy tak pobieżnie, więc postanowiliśmy wrócić i przyjrzeć się dokładniej. Gabloty z trofeami wydają się nie mieć końca. Dopiero teraz sukcesy United robią na mnie wrażenie. Dla Potrójnej Korony wydzielono specjalną strefę. Dostępu do niej strzeże sam Peter Schmeichel, któremu ktoś nadgryzł ucho;-). Najpierw trofea widzimy jedynie na obrazku, lecz tuż za rogiem czai się najcenniejsza gablota. Całość dobrze opracowana, sporo zdjęć, filmów i podsumowań z tamtego okresu, wszystkie wyniki, pamiątki, a z głośników płynie ścieżka dźwiękowa skrótu finału Ligi Mistrzów.

Oczywiście wyjątkowe miejsce w muzeum zajmuje dział poświęcony katastrofie pod Monachium. Wydania gazet z tamtych dni (fot.1, fot.2, fot.3), noty biograficzne działaczy i zawodników, którzy zginęli, specjalna tablica, do tego audycje radiowe „na żywo” relacjonujące przebieg tragedii – to wszystko wprowadza w nastrój nostalgiczny. Ciężko przejść obok tego obojętnym. Bardzo wymowna jest również część pamiątek, jakie zostawili pod stadionem kibice United na wieść o śmierci Sir Matta Busby’ego.

Wszystkiego opisać się nie da, to zaledwie cząstka tego, co można zobaczyć podczas jednego popołudnia na Old Trafford. Warto przyjechać tutaj nie tylko na mecz, lecz również, by zwiedzić stadion oraz muzeum i zapoznać się z historią i tradycją klubu (w dniu meczu na OT nie ma zwiedzania). Na tę możliwość czekałem bardzo długo, ale w końcu udało mi się spełnić jedno ze swych marzeń. Było super, aż się nie chciało wracać… Jeszcze ostatnie zdjęcie, ostatni widok i ostatnia panorama.

I trzeba wracać…

Old Trafford ma jednak moc przyciągania, więc nie omieszkaliśmy wrócić tam jeszcze tego samego wieczora:-).

Sir Matt Busby jak zawsze stał na czatach, ale chyba nie udało mu się powstrzymać złodziei napisu;-). Zapomniałem wcześniej wspomnieć o bardzo wąskich bramkach – ciekawe jak niektórzy Brytyjczycy wchodzą na stadion:-). Jeszcze tylko pożegnalna pamiątka i panorama. Tym razem jednak żegnamy się na serio. Z pewnością nie zapomnę tego wyjazdu, ale mam nadzieję, że następna wizyta, tym razem na meczu, dostarczy jeszcze większych wrażeń.

To są moje wspomnienia związane z Old Trafford. Mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłem i nie zdradziłem żadnej niespodzianki. Jak wspomniałem na początku, zapraszam do dzielenia się własnymi wrażeniami, zdjęciami czy filmikami. Do zobaczenia na OT!:-)

Autorem tekstu jest redaktor naszego partnera – manusite.pl: Red_Devil.

Przewiń na górę strony