Nie przegap
Strona główna / Inny punkt widzenia / Co z nami będzie?

Co z nami będzie?

Co z nami będzie?
Cristiano Ronaldo opuścił gościnne progi Old Trafford i zdezerterował do Madrytu. MU dostało za niego osiemdziesiąt milionów funtów. Całkiem sporo, szczerze mówiąc. Za taką sumę, można kupić dwóch, trzech znakomitych zawodników. Wszystko jest oczywiście w rękach głównego bossa United, niejakiego sir Alexa Fergusona. Od niego zależy kogo będziemy oglądać od przyszłego sezonu w koszulce z diabełkiem na piersi. Niewykluczone, że Szkot nas zaskoczy, tak jak ma to w zwyczaju. Może bowiem nabyć jednego wybitnego zawodnika, dwóch wyśmienitych, albo… nie kupić żadnego.

Różne nazwiska pojawiają się teraz w prasie. Codziennie możemy przeczytać, kogo Ferguson obserwuje przez lornetkę tudzież lunetę, a komu Gill przynosi pocztę oceniając przy tym jego kondycję i sposób bycia. Boss Manchesteru doskonale wie, że fani kochali Cristiano i nie zadowolą się teraz byle kim. Potrzebny jest człowiek dorównujący talentem Portugalczykowi, ktoś kto będzie w stanie zapełnić lukę po jego odejściu. Szukanie takiego zjawiska wśród obecnych zawodników Red Devils jest niestety zadaniem niewykonalnym.

Na skrzydłach mamy Giggsa, Parka, Naniego i Tosica. Nie jest to rewelacyjne zestawienie, zwłaszcza że Ryan apogeum umiejętności osiągnął wówczas, gdy Cristiano próbował sznurować wsuwane buty a Nani, to wielka niewiadoma. Może i eksploduje, ale wielce prawdopodobne jest też to, że znów będzie irytował egoistyczną postawą i – co tu ukrywać – marną formą. Park ma raczej inne umiejętności, aniżeli strzał z dystansu, branie na siebie ciężaru ciągnięcia gry do przodu, itp. Tosic jest… nie wiem. Widziałem go bodajże dwa razy w życiu i jakoś niespecjalnie mnie porwał. Zatem widać gołym okiem, iż (posługując się cytatem Roberta Górskiego) nasza sytuacja jest w bardzo niewesołej sytuacji.

Franck RiberyKogo zatem wypadałoby kupić? Po głowie chodzą mi dwa nazwiska. Pierwsze, to Franck Ribery. Francuz słynie z dość trudnego charakteru, ale myślę, że Ferguson poradziłby sobie z nim bez problemu. „Quasimodo”, jak przez niektórych jest nazywany przystojniak z Bayernu, to bardzo gorący towar na rynku transferowym. Kto go widział w akcji, ten wie dlaczego. Leszek Orłowski napisał kiedyś o nim na łamach „Piłki Nożnej”, że jako jedyny zawodnik na świecie, potrafi rozgrywać tak dobrze w pełnym biegu, jak inni robią to stojąc lub truchtając. Nie ma co ukrywać, Franck przydałby się w United z pewnością. Szybki, dynamiczny, obdarzony znakomitym dryblingiem. Idealnie sprawdza się nie tylko w roli skrzydłowego, ale i jako ofensywny pomocnik. W dodatku potrafi ładnie kropnąć z rzutu wolnego, a w MU oprócz Cristiano nie ma gracza, który wykonywałby ten stały fragment gry równie dobrze. Ma dwadzieścia sześć lat, zatem jest w całkiem niezłym wieku, jak na ofensywnego piłkarza. Pytanie, czy ten dość cherlawy chłopak (metr siedemdziesiąt + siedemdziesiąt kg wagi) poradziłby sobie w twardej lidze angielskiej? Hm. Robinho jakoś daje radę. Francuz, ze swoim zadziornym charakterkiem na pewno też by sobie nie dał w kaszę dmuchać.

Ashley YoungDrugim grajkiem, którego chętnie widziałbym w United jest Ashley Young. Dwudziestoczteroletni Anglik wypracował sobie opinię świetnego asystenta, podającego wcale nie gorzej niż David Beckham. Ashley bardzo lubi grać na lewym skrzydle, mimo iż jest graczem lepiej operującym prawą nogą. W tym sezonie był głównym twórcą sukcesów Aston Villi. Gra nieco inaczej niż Ribery, bardziej lubi trzymać się swojej określonej pozycji w odróżnieniu od Francuza często zbiegającego do środka. Również potrafi przymierzyć z rzutu wolnego. Wydaje mi się, jednak, że nie jest (aż!) takim typem indywidualisty, który potrafiłby pchać do ataku taki klub jak MU i jednym zagraniem przesądzić o wyniku meczu. Cristiano to potrafił, Ribery robi to w reprezentacji i w Bayernie.

Faktem jest to, że i klub z Monachium i Aston Villa, będą chciały od Fergusona wydrzeć jak najwięcej forsy, wiedząc że temu, po sprzedaży Ronaldo portfel pęka w szwach. Rzucając się jednak jeszcze bardziej w odmęty domniemywanych transferów, warto pamiętać o kimś takim jak Carlos Tevez. Wcale się nie zdziwię, jeśli jakąś część kasy za Cristiano, Ferguson przeznaczy na ostateczne wykupienie Argentyńczyka. Oferta przecież została złożona, teraz tylko trzeba czekać na decyzję Apacza, który zastanawia się nad walczeniem o pierwszy skład w United, czy pewne miejsce w nim w City.

Ribery i Young to oczywiście tylko i wyłącznie sfera moich domysłów. Nie można zapominać o Antonio Valencii z Wigan, na którego sir Alex zagiął parol podobno już dość dawno temu. Oglądałem kilka meczów Wigan w tym sezonie i mogę powiedzieć, że Antonio jest, owszem, graczem wyróżniającym się w tej ekipie, ale nie błyszczącym na tyle, by United musiało go kupować. Chłopak potrafi uderzyć, dośrodkować, dryblować, ale… W moich oczach jest to piłkarz godny gry w np. Evertonie lub właśnie Aston Villi, ale nie Chelsea, Liverpoolu, Arsenalu lub MU.

Bardzo ciekawie będzie, gdy na Old Trafford nie przyjdzie nikt. Jest to wizja wybitnie niewesoła i raczej wolelibyśmy jej uniknąć. Możliwość taka jednakowoż istnieje. Fergie być może stwierdzi, iż mamy wystarczająco silny skład, a o jego sile muszą zacząć stanowić młodzi gracze, już w poprzednim sezonie wprowadzani do składu. Zawsze przecież można przesunąć Rafaela da Silvę do przodu, wkleić przynajmniej na ławkę Lee Martina, a w ataku wierzyć w umiejętności nie tylko Rooneya i Berbatowa, ale też Machedy i Welbecka. To by była taka opozycja do poczynań Realu, który właściwie tylko kupuje, bez wychowywania. Mam jednak nadzieję, że sir Alex nie jest fanem takiej polityki, bo coś czuję, że będzie z nami krucho.

W każdym bądź razie, nie jest dobrze. Na dzień dzisiejszy, jesteśmy bez swojego najlepszego ofensywnego zawodnika od dobrych trzech lat, a w zamian nie mamy nikogo. Liczę na Fergusona, mam nadzieję że po cichu działa i załatwia jednego, dwóch graczy.

Cristiano Ronaldo i sir Alex FergusonA tak w ogóle, to jednak cholernie mi smutno. Pamiętam Ronaldo, gdy był tym irytującym dzieciakiem, który biegł z piłką aż się boisko skończy, nie mając najmniejszej ochoty na podanie jej komuś. Pamiętam jak van Nistelrooy oskarżył go o egoizm, a potem wydarzenia potoczyły się lawinowo i Ferguson sprzedał Holendra. Pamiętam sytuację z Mistrzostw Świata w 2006 roku, „oczko” Ronaldo i czerwoną kartkę dla Rooneya. Pamiętam, jak przecierałem oczy ze zdumienia, oglądając odmienionego Cristiano, ciągnącego do przodu całe United, strzelającego ważne gole. Pamiętam, jak wygrywał nam niemal w pojedynkę różne mecze, jak strzelał czterdzieści dwa gole w sezonie, jak płakał po wygranym finale Ligi Mistrzów. Pamiętam, jak wściekły na niego byłem, gdy stwierdził iż jest „niewolnikiem” na Old Trafford. Pamiętam, że krzyczałem „Ronaldo, out!”. Pamiętam, jak pisałem że dojrzał, że bez niego Czerwone Diabły tracą 50% animuszu w ofensywie. Zapamiętam, że nie mogłem wyjść ze zdziwienia i przerażenia czytając „Ronaldo OFICJALNIE w Realu”.

Żegnaj, Cristiano. Cieszę się, że miałem okazję oglądać narodziny i rozwijanie się kogoś takiego jak Ty. Piłkarza absolutnie wyjątkowego, znakomitego niemal w każdym aspekcie gry. Szkoda, że odchodzisz.
Viva Ronaldo!

Przewiń na górę strony