Nie przegap
Strona główna / Inny punkt widzenia / „Cieszynki”, czyli radość po strzelonej bramce…

„Cieszynki”, czyli radość po strzelonej bramce…

Cieszynki czyli radość po strzelonej bramce...
Nie wiem, od czego zacząć ten wpis… Temat jest, idea (chyba) jest, lecz brakuje pomysłu na wstęp… Może spróbuję tak – w futbolu najważniejsze są bramki – i temu chyba nikt nie zaprzeczy. Gdyby nie bramki nie byłoby wyników takich jak 7:1 czy 0:3 (ubiegła edycja Ligi Mistrzów). Nie moglibyśmy rozstrzygnąć, kto wygrał i cała piłka straciłaby sens. A więc – gole to podstawa.

Na Redlogu teksty o bramkach były – tych najważniejszych, strzelonych lobem i zapewne było wiele innych wpisów związanych z „podstawą piłki nożnej”. Jak wygląda to wszystko? Akcja, strzał, gol, celebracja, radość – tak można to określić. No właśnie… Radość – o tym tekstu chyba jeszcze nie było… Nie biorę pod uwagę meczów towarzyskich, czy przypadków, w których zespół bardzo wysoko przegrywa, bądź śpieszy się, aby zdobyć jeszcze jednego gola. Piłkarze nie pokazują swych emocji, gdy są niezadowoleni z gry w jakimś klubie, bądź (jako symbol szacunku) podczas spotkania przeciw byłej drużynie…

Kilka miesięcy temu, czytając jakąś gazetę sportową, natknąłem się na ciekawy artykuł o tematyce „cieszynek” piłkarskich. Dwa tygodnie temu postanowiłem na podstawie tego krótkiego felietonu napisać notkę. Gazety nie znalazłem – pewnie leży gdzieś na jakiejś półce – ale bądź, co bądź nie znalazłem. Nie mam pierwowzoru, ale chcę spróbować napisać ten tekst. Co z tego wyjdzie? Przekonamy się pod koniec…

Nie będę opisywał tutaj wszystkich mi znanych celebracji gola, a jedynie te najciekawsze. Wygodnie siedzicie? Pasy zapięte? Ruszamy!

Najczęściej spotykane…

Chyba największy dział sposobów celebracji bramki – zawodnik podbiega do trybun, w których zasiadają kibice jego zespołu. Rozkłada szeroko ręce i uśmiecha się, pada na kolana lub wyskakuje w górę ze szczęścia. Gdy piłkarz jest bardzo przywiązany do klubu całuje herb na koszulce. Potem podbiegają partnerzy z zespołu gratulując gola. Czasem również piłkarz wbiega na trybuny do kibiców, jednak grozi to żółtą kartką, podobnie jak za ściągnięcie koszulki po zdobyciu gola. Dość niezwykła celebracja to podbiegnięcie do kibiców i głęboki ukłon. Wyraz pewnego szacunku za ich postawę. Przedstawione sytuacje to chyba najczęściej spotykany sposób okazywania radości po bramce. Innym sposobem (najczęściej podczas spotkań wyjazdowych) jest podbiegnięcie do fanów gospodarzy i przyłożenie palca wskazującego do ust. Piłkarz chce przez to „uciszyć” widownię… – jest to celebracja bardzo prowokacyjna. Często również zawodnik przykłada dłoń do uszu chcąc pokazać, że nie słyszy odzewów ze strony fanów rywali…

Okazywanie miłości do dziecka lub ukochanej…

Bardzo ciekawy sposób na podziękowanie ukochanym osobom. Mi na samym początku przyszedł do głowy Raul, który (chyba) zawsze po golu całuję obrączkę jako symbol miłości do swojej żony – Mamen Sanz, z którą pobrali się w 1999. Możecie to zobaczyć na poniżej zamieszczonym filmie, po bramce z Manchesterem United:

Również wielu innych całuje obrączki po zdobyciu gola, czy podnosi w górę koszulkę meczową, a pod spodem na podkoszulku widnieje napis okazujący miłość żonie, ukochanej czy rodzinie. No właśnie – rodzinie… Bardzo wielu piłkarzy zaznacza swoją miłość do swojej matki (m. in. Cristiano Ronaldo, Ronaldinho czy Kaka). Lecz najczęściej chcą oni pokazać swoją miłość do swojego dziecka (często nowo narodzonego). I tutaj fantazję mają ogromną. Dla przykładu Luis Garcia (były zawodnik Liverpoolu) często brał swojego kciuka do ust i ssał go niczym małe dziecko. Pokazywał tym swoje przywiązanie i miłość do Joela – swojego jedynego syna. Bebeto jako pierwszy piłkarz w historii wykonał kołyskę, gest przypominający kołysanie dziecka, wykonywany po strzeleniu gola. Stało się to podczas ćwierćfinałowego meczu z Holandią na Mistrzostwach Świata w 1994 roku. Zaledwie dzień przed tym meczem żona piłkarza urodziła ich trzecie dziecko. Po zdobyciu gola Bebeto pobiegł w kierunku narożnika boiska, złączył ręce i wykonał kołyskę, a chwilę później dołączyli do niego dwaj partnerzy z drużyny: Romário i Mazinho. Ostatnią (znaną mi) celebracją pasującą do tego działu było zachowanie Freda z Lyonu, który nie dość, że wraz z kolegami z drużyny wykonał kołyskę to na dodatek w buzi miał smoczek! Takie „cieszynki” są zawsze niezwykłe zabawne i urocze…

Podziękowanie Bogu…

Z tym najbardziej kojarzy mi się Kaka. Na językach butów ma wypisane motto swojego życia – „Należę do Jezusa”, po każdym strzelonym golu podnosi wzrok i wskazuje palcem na niebo. Jest również członkiem organizacji „Sportowcy dla Chrystusa”. Wielu z nas nie wie, że w ten sposób Brazylijczyk chce podziękować Bogu za szczęśliwe wyjście z wypadku, jaki przydarzył mu się w 2000 roku (po skoku do wody Kaka złamał jeden z kręgów). Jak sam o sobie mówi, jest bardzo religijnym człowiekiem… Oto fragment wywiadu z zawodnikiem AC Milanu:

– Wierzysz w sukces?
– Zawsze! Bo jest ze mną Bóg! On dał mi szanse kontynuować karierę po tragicznym wypadku i wiem, że dobrze poprowadzi mnie przez całe życie. Mam szczęście!
– Głęboka wiara pomaga ci w prowadzeniu akcji przeciw głodowi i podjęciu się udziału w Światowym Programie Żywienia?
– W Biblii Jezus zawsze powtarza, by nakarmić głodującego i napoić spragnionego. Jest On dla mnie największym autorytetem. Wszyscy mówią, że moja wiara zrodziła się po tym wydarzeniu, jednak wychowywałem się w ewangelickiej rodzinie. Rodzicie wychowali mnie tak, bym postępował zgodnie z naukami Biblii, wierzył w Boga i Jezusa. Wypadek był dramatycznym zdarzeniem w moim życiu, gdyż istniało ryzyko, że resztę życia spędzę na wózku inwalidzkim. Gest z rękoma jest formą podziękowania za szansę, jaką otrzymałem: możliwość kontynuowania pracy, wykorzystania talentu, jakim obdarzył mnie Bóg. Za to właśnie mu dziękuję.

Jak widzimy Kaka jest bardzo przywiązany do Boga – powinno być więcej takich zawodników!

Taniec, czyli sposób na zabawną celebrację…

Z tym najczęściej kojarzą mi się zawodnicy z krajów latynoskich, gdzie taniec i muzyka są wysoko rozwinięte. Zawodnik (lub kilku z nich) tańczy sambę czy inny taniec. Towarzyszy temu uśmiech – zarówno piłkarzy jak i kibiców. Tutaj możecie zobaczyć zawodników Realu Madryt po strzelonej bramce:To, że najczęściej w ten sposób „bawią się” gracze z Ameryki Południowej czy Afryki to nie znaczy, że po golu nie tańczą również Europejczycy. Ktoś by powiedział: A gracze z Półwyspu Iberyjskiego? Jednak Portugalia i Hiszpania to kraje związane z Brazylią czy Argentyną. Ja chciałbym przedstawić przykład zawodnika urodzonego w zimnej, deszczowej i szarej Anglii, który tańczy świetnie, można rzec – jedynie w swoim rodzaju. Spójrzmy na film poniżej: Tak – to Peter Crouch i jego słynny „Robot dance”. Mi jego taniec bardzo się podoba…
Pod koniec słynny „Moonwalk” Michaela Jacksona…

Salta, obroty i inne różności…

Takie saltach najczęściej wykonuję piłkarze czarnoskórzy, jednak nie brakuje przykładów, kiedy zawodnicy rasy białej wykonują takie akrobacje (na przykład Miroslav Klose). Najbardziej zadziwiające salto to celebracja Juliusa Aghahowy, który w 2002 roku podczas Mistrzostw Świata po bramce ze Szwecją wykonał 7 takich obrotów, co możecie zobaczyć na filmie poniżej:

Z takich zachowań słynie również Obafemi Martins czy Nani. Na pewno są to niebezpieczne „cieszynki”, czego przykładem moze być rzekome zachowanie sir Alexa Fergusona. Nani, dostał podobno reprymendę od Szkota – trener przestrzegł Portugalczyka przed robieniem salt, bowiem może nabawić się kontuzji jak swego czasu Loman LuaLua.

Hugo Sanchez również tak cieszył po zdobytej bramce – było to jednak pokazanie szacunku dla swojej siostry, która uprawiała gimnastykę artystyczną i uczestniczyła w Igrzyskach Olimpijskich.

Czerwone Diabły i celebracje…

Ostatnio najbardziej kontrowersyjną „cieszynką” są salta Naniego. Podobno sir Alex nie pozwolił mu ich wykonywać, jednak ten dalej prezentuje swoje umiejętności gimnastyczne. Wygląda to naprawdę groźnie, ale jak sam powiedział Portugalczyk to są „skoki śmierci”…

Ciekawą „cieszynką” było również zachowanie piłkarzy United (m. in. O’Shea, Vidica, Ferdinanda, Ronaldo, Fletchera), którzy po zdobyciu bramki podbiegali do narożnika boiska i przyjmowali pozycję do strzału niczym żołnierze posługujący się wyrzutnią rakiet. Piłkarze byli zaangażowani w pewną grę – SOCOM 3: US Navy Seals. Skąd to się wzięło? John Terry i Frank Lampard pierwsi wciągnęli Rio Ferdinanda i Wayne’a Rooney’a w grę na zgrupowaniu reprezentacji Anglii.

Najbardziej sympatyczną „cieszynką” było zachowanie Ole Gunnara Solskjaera po strzelonej bramce – podbiegał do narożnika boisko, podnosił wysoko ręce i szerokim uśmiechem cieszył się golem… Jego wyraz twarzy był czymś charakterystycznym – chyba dla każdego fana United.

Trzy kompilacje najciekawszych „cieszynek”



Można powiedzieć – ile piłkarzy, tyle pomysłów na „cieszynki”. Przykładem jest zachowanie Alberto Gilardino, który po bramce na Mistrzostwach Świata przyklęknął na jedno kolano i udawał, że gra na skrzypcach. Kibice przerabiali już strzały z karabinów maszynowych, „śpiew” na fladze w narożniku, która służyła jako mikrofon czy pokazu ciosów karate bądź udawania golfisty na polu do golfa… Ciekawym zachowaniem jest również położenie stopy na kolanie klękającego partnera z drużyny, który udaje, ze czyści buty – chcąc nadać im jak największy połysk. Celebracji jest mnóstwo i nie sposób wszystkie opisać…

Myślę, że tekst przypadł Wam do gustu i poprawił Wam humor, ponieważ niektóre zachowania piłkarzy były bardzo zabawne. Zapraszam do oceniania i komentowania!

Przewiń na górę strony