Nie przegap
Strona główna / Inny punkt widzenia / Spal diabelskie kalendarze!

Spal diabelskie kalendarze!

Manchester United
Zasłuchując się w moją ulubioną stację, z muzyką czasów moich szanownych rodzicieli, przypomniał mi się pewien utwór, pana Szczepanika bodaj. Końcówka leciała mniej-więcej tak:

Wróć do krainy marzeń,
gdzie wiecznie wiosna trwa.
Spal żółte kalendarze,
żółte kalendarze spal…


Przesłanie tego utworu jest jasne i zrozumiałe – nawet kalendarz, okazać się może naszym wrogiem, toteż lepiej w ogóle się na niego nie oglądać. Jak to się ma do United? – zapytacie. Już śpieszę z wyjaśnieniami…

Stara Gwardia - Giggs, Beckham, Neville, Scholes etc.Cofnijmy się najpierw o kilka lat wstecz. Któż z nas nie wie, co stało się 26 maja 1999 roku na wspaniałym Camp Nou? Obrazą dla wszystkich, byłoby chociażby grzecznościowe przypominanie, a więc w ogóle nie mam zamiaru wspominać o tamtejszych wydarzeniach. Chodzi mi raczej o to, co nastąpiło później. Ogromny sukces, jaki odniósł wówczas Manchester United, przyciągnął do tego klubu całą rzeszę fanów. W tym miejscu, mogę już przejść do sedna sprawy. Otóż, spotkałam się ostatnio z pewną bulwersującą, acz interesującą teorią. Pewien jegomość wygłosił hasło, jakoby kibice, którzy pokochali United po tamtym pamiętnym finale Champions League, byli bezwartościowymi…

Pomińmy w tym miejscu wątek sezonowców, bo to są przypadki, na które nie warto strzępić sobie języka i marnować klawiatury. Oczywistym jest, że każdy z nas kiedyś zaczynał. Jedni, mając lat pięć, inni dziesięć, a inni dwadzieścia. Niektórych przyciągnęły sukcesy, innych bajeczna gra, a jeszcze innych znakomici zawodnicy. Zrozumieć więc nie mogę, dlaczego niektórzy nie szanują i wyśmiewają tych, którzy staż kibicowski mają niewielki. Dlaczego dla niektórych tak ważne są daty? Czyż o wartości kogokolwiek, jako kibica, nie świadczy jego oddanie? Jego wierność? Jego miłość? Co takiego strasznego jest w tym, że ktoś pokochał klub ze względu na Beckhama, czy Ronaldo? Czy nie jest ważniejsze to, że jest z klubem na dobre i na złe? Że wiernie trwa, nawet gdy brakuje sukcesów? Czy niektórzy muszą wlepiać gałki oczne wyłącznie w kalendarze i panoszyć się, bo kibicują United najdłużej z całego otoczenia? To ciągłe licytowanie się – kto lepszy, kto dłużej, kto bardziej – przyprawić może już o mdłości, doprawdy. Pamiętajmy więc, że wszyscy kochamy jeden klub. Jedni dłużej, inni krócej. Ale to nie staż jest tu najważniejszy, tylko siła i wierność. A więc spalmy te cholerne, diabelskie kalendarze i nie oglądajmy się już za siebie. Nie warto.

Dla wszystkich wiernych kibiców.

Przewiń na górę strony