Batalia o tytuł w sezonie 2011/2012 jest już w zasadzie zakończona. Wszyscy (przynajmniej ci rozsądni) dobrze wiedzą, że tytuł został w lepszej, gdyż czerwonej, części Manchesteru. Jednak nigdy nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że wygraliśmy tytuł umiejętnościami. Główną bronią United w tym sezonie była mentalność zwycięzców.
Jak City przegrało mistrzostwo? To proste. Po raz kolejny okazało się, że zaciężna armia nie jest w stanie rywalizować z tą zbudowaną na własnym gruncie. Nigdy nie przyszło mi do głowy, aby potępiać transferowe zapędy The Citizens, prawdą jest, że United też wydaje sporo pieniędzy na wzmocnienia. Jednak budowa zespołu, jaką zaprezentowali szejkowie z Etihad Stadium, nie ma racji bytu. Od lat w United istnieje trzon zespołu, a transfery stanowią uzupełnienie, z czasem sprowadzeni gracze stają się czołowymi postaciami. Budowa zespołu przez City jest próbą pominięcia tego czasochłonnego procesu i uczynienia trzonu zespołu wprost z zakupionych zawodników. Nawet kapitan Obywateli to zaciężny najemnik, który nie miał czasu, aby się z tym klubem utożsamić. W United tę funkcję pełnią Vidic bądź Evra, czyli pełnokrwiste diabły, które nie są przecież wychowankami, ale „swoje” w czerwonej koszulce wybiegali.
Jeżeli mowa o umiejętnościach, to z pewnością gracze City przewyższyliby tych z United, jednak w piłce nożnej równie ważne są walory mentalne. Większość zawodników Czerwonych Diabłów potrafi dać ten dodatkowy pierwiastek, który składa się na unikatowe podejście do gry w zespole. Choćby niesamowity Antonio Valencia, przeszedł okropną kontuzję, wrócił i gra jak z nut (może poza ostatnim spotkaniem). Przeżycia związane z klubem sprawiają, że potrafi dać z siebie więcej niż wskazywałyby na to jego umiejętności. Tego nie można się nauczyć, o czym świadczy przegrana walka o mistrzostwo Anglii przez City. W momencie, w którym nasi rywale potrzebowali silnego bodźca, jaki potrafi dać Valencia, Balotelli wylatywał z boiska za idiotyczne zagranie.
Gracze, którzy pojawiają się w klubie naszego rywala zza miedzy nie mają czasu, aby nabrać mentalności zwycięzców, więc zawsze będą przegrani. Innym problemem, z którym muszą się borykać, jest brak wzorców w klubie, chyba, że importowany mentor z Londynu to strzał w dziesiątkę. Nawet przykład dość mądrze budowanej Chelsea pokazuje, że po kliku latach przeszczep trzeba powtórzyć, a gwałtowne ruchy mogą odbić się czkawką.