Nie przegap
Strona główna / Inny punkt widzenia / Mexico gano, czyli o Złotym Pucharze CONCACAF 2011 słów kilka

Mexico gano, czyli o Złotym Pucharze CONCACAF 2011 słów kilka

Mexico gano, czyli o Złotym Pucharze CONCACAF słów kilka W nocy z soboty na niedzielę, w zasadzie już w niedzielny poranek, zakończyły się rozgrywki Złotego Pucharu CONCACAF, czyli inaczej Mistrzostwa Ameryki Północnej, Środkowej i Karaibów. Z pewnością do uszu większości fanów futbolu dotarło, że puchar ten wygrał Meksyk, królem strzelców turnieju został Javier Hernandez, wybrany także MVP. Pora jednak dokładniej podsumować zmagania o prymat na kontynencie i dowiedzieć się nieco więcej o północnoamerykańskiej piłce.

Campeones

Jose Manuel de la Torre rozmawia z Giovanim Dos SantosemMeksyk, główny faworyt Złotego Pucharu, i tym razem potwierdził, że w strefie CONCACAF lepszych drużyn zwyczajnie nie ma. Zwyciężając w finale 4:2 z jedynymi godnymi ich rywalami, Stanami Zjednoczonymi, obronili tytuł sprzed dwóch lat. Podopieczni stosunkowo mało obytego w trenerskim światku (chociaż 46-latek trzykrotnie zdobył mistrzostwo Meksyku) Jose Manuela de la Torre zaprezentowali efektywny i efektowny futbol przez cały turniej, choć oczywiście za pokaz ich kunsztu należy uznać przede wszystkim sam finał. Warto nadmienić również, że choć (jak zawsze) turniej odbył się w USA, lwia część publiczności kibicowała Meksykanom. Dodatkowo, organizatorzy zarządzili, by ceremonia zakończenia imprezy prowadzona byłą po hiszpańsku. Żal o to miało kilku amerykańskich piłkarzy, jak Tim Howard (skądinąd znany nam z gry w Manchesterze, a aktualnie w Evertonie) czy Jonathan Bornstein.

Gracze reprezentacji Meksyku cieszą się po zdobyciu gola na 4:2 w finale Gold Cup 2011Sukces ma wielu ojców. Tak było i tym razem – Meksykanie, choć najbardziej skorzystali ze świetnej formy Chicharito (co cieszy w kontekście następnego sezonu), ostateczny triumf zawdzięczają całej swojej kadrze. Tak więc na słowa uznania zasłużył Pablo Barrera – poza zdobyciem trzech goli (w tym dwóch w finale) asystował przy kilku innych bramkach swych kolegów czy Giovani Dos Santos – wykonał dobrą robotę, trzykrotnie trafiając do siatki (raz w finale, co zaprezentowane jest na poniższym filmiku, będącym skrótem finału) i swoimi umiejętnościami technicznymi wyprowadzając w pole obrońców rywala. Świetnie zaprezentowali się też Andres Guardado (3 gole, w tym jeden w finale) czy jedna z największych niespodzianek turnieju, Aldo de Nigris (4 gole). Dobrze wypadli doświadczeni gracze: Rafael Marquez, Gerardo Torrado czy Carlos Salcido, jak i ci mniej doświadczeni: Efrain Juarez czy Hector Moreno. Brawa należą się również selekcjonerowi Meksyku, który był w stanie zmotywować swoich piłkarzy i uczynić z nich zgrany zespół. Udało mu się to, dodajmy, mimo afery dopingowej, wskutek której ze składu reprezentacji wypadli Guillermo Ochoa (którego udanie zastąpił w bramce mniej znany Talavera), Francisco Rodriguez (w jego miejsce z kolei wskoczył Moreno), Edgar Duenas, Antonio Naelson i Christian Bermudez. Warto odnotować też, że Meksykanie wygrali klasyfikację Fair Play turnieju.

Przegrani fazy pucharowej

Reprezentacja USA cieszy się z gola na 2:0 w finale Gold Cup 2011Dopiero w finale przegrała reprezentacja USA. Choć podopieczni Boba Bradleya mieli nadzieje na zwycięstwo, Meksykanie skutecznie im je odebrali. Mimo to, tacy piłkarze, jak Landon Donovan, Clint Dempsey, Jozy Altidore czy Michael Bradley mogą z podniesioną głową wspominać ten turniej jako udany okres w ich karierze. Los Amerykanów rundę wcześniej podzielił Honduras. Reprezentacja ta na czele z Wilsonem Palaciosem, Jerrym Bengtsonem (Honduranin po tym turnieju może liczyć na angaż w lepszym klubie, bo spisywał się naprawdę dobrze) i przede wszystkim świetnym bramkarzem, Noelem Valladaresem (34-letni golkiper świetnie spisywał się na zeszłorocznym mundialu, a za tegoroczną świetną postawę otrzymał nagrodę dla najlepszego bramkarza turnieju) dotarciem do półfinału umocnili się na fotelu dla trzeciej siły strefy CONCACAF. Również w półfinale z rozgrywkami pożegnała się Panama, która puka już powoli do mundialowych drzwi i jeśli utrzymają ten poziom, już w 2014 roku mogą zawitać na boiskach mistrzostw świata. Kanałowcy, którzy do tej fazy zawitali dzięki błędowi sędziego (który uznał bramkę Panamczyków, choć ta linii bramkowej nie przekroczyła), zapadli jednak kibicom w pamięć dzięki świetnej postawie Luisa Tejady (strzelca wspomnianej wyżej i zaprezentowanej niżej bramki – oprócz niej, trafił jeszcze dwukrotnie), Blas Pereza czy Gabriela Gomeza.

Luis Tejada strzela niesłusznie uznanego gola w ćwierćfinałowym meczu Gold Cup 2011W ćwierćfinałach odpadł Salwador, wyeliminowany właśnie przez tą feralną bramkę. Warto zapamiętać sobie z tej drużyny 23-letniego Rodolfo Zelayę, kapitana swej kadry i wicekróla strzelców turnieju (4 gole, w tym jeden z wolnego, co prezentuje poniższy filmik). Również Kostaryka, podobnie jak Salwador, odpadła po karnych – przegrali oni z Hondurasem. Tam, poza znanymi już w Europie Bryanem Ruizem i Christianem Bolanosem dobrze zaprezentował się młody, bo 21-letni Marco Urena, najlepszy strzelec Kostarykan (3 bramki). Jamajka nie powinna mieć sobie nic do zarzucenia – ciężko nawiązać równą walkę z USA, a rodacy Boba Marleya w Złotym Pucharze zaprezentowali się co najmniej korzystnie. Demar Phillips, Omar Daley (3 bramki) czy Donovan Rickkets, bramkarz, któremu Jamajczycy zawdzięczają najbardziej szczelną defensywę pucharu, zagrali dobry turniej, a ich koledzy również nie zawiedli. Bez szans była Gwatemala, której próba zaskoczenia Meksyku w ćwierćfinale udała się jedynie połowicznie i na utracie jednobramkowego prowadzenia zakończyła się przygoda Carlosa Ruiza i spółki w mistrzostwach kontynentu.

Przegrani fazy grupowej

Jermaine Jones wygrywa pojedynek główkowy z Dwaynem de Rosario w grupowym meczu Gold Cup 2011Tak to już bywa ze Złotym Pucharem CONCACAF, że poza kilkoma zespołami z czołówki drużyny są zwyczajnie przeraźliwie słabe. Potwierdza się to, patrząc na zespoły wracające do domu po fazie grupowej. Oprócz Kanady i jej kompromitującej postawy, wskutek której mistrz sprzed 11 lat nie był w stanie nawet wejść do fazy pucharowej, a jedyne dwa gole zespołu spod znaku klonowego liścia zostały zdobyte z karnych (tutaj w pewien sposób twarz uratował Dwayne de Rosario, który te jedenastki egzekwował), zawiodła także Gwadelupa. Półfinalista sprzed czterech lat i ćwierćfinalista sprzed dwóch zdobył zaledwie dwa gole (w tym zasługa Brice’a Joviala), nie uzyskując ani jednego punktu i zajmując miejsce na szarym końcu tabeli. Znacznie marniej zaprezentowała się reprezentacja Grenady, która zdobywając jednego gola i tracąc aż piętnaście (jedną z nich strzelił po pięknej akcji Omar Daley, co prezentuje poniższy filmik), nie zasłynęła niczym szczególnym. Jeszcze gorzej wygląda bilans bramkowy reprezentacji Kuby – ci, podobnie jak Grenada, zdobyli jedną bramkę, ale stracili o jedną więcej (co po części jest dziełem „naszego” Chicharito, który dwukrotnie trafił do kubańskiej siatki) i tym samym stali się posiadaczami niechlubnego tytułu najgorszej defensywy Gold Cup 2011.

Cóż z tego turnieju wynikło? Nic szczególnego – Meksyk, USA i Kanada o awans do następnej edycji rozgrywek walczyć nie będą musieli, natomiast pozostałe drużyny stoczą walkę w Mistrzostwach Karaibów tudzież Copa Centroamericana. Meksyk, jako reprezentant strefy CONCACAF pojedzie za dwa lata do Brazylii, by tam walczyć w Pucharze Konfederacji, będącym próbą generalną w Kraju Kawy przed mundialem.

Umarły mistrzostwa, niech żyją mistrzostwa. Już w piątek rozpoczną się rozgrywki Copa America w Argentynie. W nich strefę CONCACAF będą reprezentować zaproszeni przez organizatorów Kostaryka i Meksyk, które jednak wystawią składy olimpijskie. Stąd w reprezentacji tych drugich zabraknie choćby popularnego Groszka (który dzięki temu, w przeciwieństwie do biorącego udział w tym turnieju Antonio Valencii, weźmie najprawdopodobniej udział w przedsezonowym tournee Manchesteru United po USA), a z mistrzów swojego kontynentu ostanie się jedynie Giovani Dos Santos. W każdym razie, adios USA, hola Argentina!

Przewiń na górę strony