Nie przegap
Strona główna / Inny punkt widzenia / Nasz chłopak Wayne

Nasz chłopak Wayne

Nasz chłopak Wayne
Nie zważając na wszelkie głosy krytyki pod adresem Rooneya, postanowiłem napisać tekst o naszym napastniku i spróbuję go choć trochę obronić przed masą ludzi równających go z ziemią, mieszających z błotem. Bez względu na wszystko, Wayne to nasz zawodnik i tak długo, jak gra w barwach Manchesteru United – my, jako kibice, powinniśmy go wspierać. Ferguson może go ukarać czy zbluzgać. My nie możemy tego robić, bo nikt z nas nie wie, jak było naprawdę.

Przypomnijmy…

Najpierw Rooney zaprzecza wszelkim plotkom odnośnie rzekomej kontuzji „wymyślonej” przez Fergusona. Potem smutny, przygnębiony Szkot łamanym głosem informuje, że Anglik chce odejść, a on sam nie wie, co się stało. Ferguson wygląda na okropnie zawiedzionego. Dzień później wszyscy czekają na statement Rooneya – ten potwierdza chęć odejścia, z Old Trafford znikają plakaty z jego wizerunkiem. Kibice Manchesteru United przychodzą w kominiarkach pod dom Rooneya i grożą mu śmiercią w przypadku odejścia do City. Nazajutrz Ferguson udziela niejasnych odpowiedzi dziennikarzowi („Nie czytałem oświadczenia Rooneya. Spotykam się jutro z Davidem Gillem o 10. David rozmawiał z właścicielami klubu tej nocy. Nie chcemy wielkiej sagi, musimy się skupić przed najbliższym meczem. Przed weekendem chcę wszystko zakończyć”). Następnego dnia docierają do nas różne plotki na temat rzekomego spotkania trenera z dyrektorem wykonawczym United. Około 14. czasu polskiego angielskie media informują o przedłużeniu kontraktu przez Wayne’a Rooneya.

Pełno tu zawirowań i niejasności. Każdy z nas kibiców czekał na nowe wieści, spora część skreśliła już Rooneya. Ja jednak z nadzieją czekałem. Może to zabrzmi naiwnie, ale wierzyłem, że zostanie.

Podczas tej karuzeli nikt nie wiedział, co tak naprawdę się dzieje. Jedni mówili o kłótni z Fergusonem, drudzy o okropnych Glazerach, którzy naciskali na sztab szkoleniowy, by sprzedać Anglika, jeszcze inni o wygórowanych żądaniach Roo. Co się stało naprawdę? Tego nie wie nikt. Nadmierni optymiści twierdzili, że Rooney, jako wierny kibic United, postawił ultimatum właścicielom w związku z olbrzymim długiem – traktuję to jednak z przymrużeniem oka.

Wersja I – geniusz Fergusona

Ja sobie to poukładałem w ten sposób. Jako że uważam, iż Ferguson to największy geniusz futbolu – wymyśliłem własną teorię. Szkocki trener widział jak media niszczą Rooneya, jak z każdym meczem jest coraz słabszy, a angielskie brukowce używają sobie coraz bardziej. Znalazł rozwiązanie – doskonały temat zastępczy. Olbrzymie zawirowanie – mediom Rooney już zbrzydł, a przy okazji podpisał nowy kontrakt z klubem. Potem wysłał go do Dubaju na wakacje z żoną, następnie do Stanów na trening kondycyjny. O przygodach Rooneya z prostytutkami ucichło, Anglik wypoczęty – sytuacja dla Fergusona wręcz wymarzona.

Wersja II – odejście Rooneya

Z drugiej strony – zaniepokoiła mnie nieobecność Rooneya. Zbyt długa. Znów zacząłem kojarzyć fakty. Zdjęcia Rooneya podpisującego kontrakt nie widziałem. Pomyślałem, że Ferguson pod przykrywką kontuzji i wyjazdów – przeczeka do stycznia, a wtedy za bajeczną kwotę pozbędzie się go. Tak, by drużyna ucierpiała jak najmniej. I zacząłem się do tego przekonywać, jednak…

Powrót Rooneya w ostatni weekend sprowadził mnie na ziemię. Mecz z Rangersami utwierdził w przekonaniu, że to nie może być prawda.

Odbiegając nieco od tematu… Nie wiem, czy wprowadzenie Rooneya wraz ze Scholesem w meczu z Wigan było celowym zagraniem. Jeśli tak, no to jest to kolejny dowód na to, jak świetnym psychologiem jest Fergie. Cóż za kontrast – Scholes, zawodnik bez swojego agenta, jeden z najbardziej utalentowanych zawodników w kraju, który był z klubem na dobre i na złe, który nigdy nie miał problemów z kontraktem, który ani na chwilę nie pomyślał, że mógłby zagrać dla innego klubu. Gwizdy przy wejściu Rooneya były zagłuszone przez owacje i piosenki o Scholesie. Fani Manchesteru tak głośno śpiewali „He scores goals galore!”, że Rooney mógł tylko zamarzyć o tym, by choć przez chwilę zaśpiewali o nim.

Wersja III, czyli dajcie spokój…

Wayne RooneyGłosy są różne. Że głupiutki Rooney dał się zmanipulować przez swojego agenta, że rzeczywiście leżało mu na sercu dobro drużyny, że zrobił to dla pieniędzy. Nie mam pojęcia jak było i co wydarzyło się podczas rozmów piłkarza z Fergusonem, ale nie wierzę, że Rooney robił to, bo chciał przejść do City. Nigdy w to nie uwierzę.

Tytuł powyższego wpisu to oczywiście ironia. Rooney ma 25 lat, a ja ciągle mam wrażenie, że jest niczym kilkuletni, niedojrzały chłopczyk. Po prostu – Anglik w pewnym momencie się zagubił. Popełnił błąd. Nieudany mundial, dziecko, afera z prostytutkami, totalny brak formy – wszystko się nawarstwiło. Pozornie silny na boisku Wayne nie wytrzymał presji. Musimy pamiętać, że to tylko człowiek i ma prawo popełnić w swoim życiu wiele błędów. Dla mnie sprawa jest prosta – zrozumiał, przeprosił (zgodnie ze słowami Fergusona), podpisał nowy kontrakt. Całe szczęście, że jest w tym klubie Ferguson.

Dodatkowo – media lubią sensacje i są w stanie każdą informację podać ludziom w taki sposób, by wywołało to jak największy skandal. Znamy przecież angielskie tabloidy, przy których angielscy piłkarze nie mają życia. A ludzie wierzą w to, w co chcą wierzyć.

Jak już kilkakrotnie podkreślałem na łamach Redloga – czymś niedopuszczalnym jest gwizdanie na swojego zawodnika, który biega z koszulką naszego klubu, reprezentuje go i daje z siebie wszystko. Tak mogą robić fani Realu, a do tego dorzucić tonę chusteczek. Tak mogą robić fani City, którzy nie potrafią uszanować wielu, jakże cennych wartości (exemplo modo – piosenki obrażające poległych w Monachium). Ale nie my – kibice United. Kibice powinni wybaczyć Rooneyowi to potknięcie, bo to tylko człowiek.

Ja chciałbym przytoczyć wypowiedź znajomego, który w dniu konferencji Fergusona tak pięknie wyraził to, co chodziło mi wtedy po głowie.

Dzień, w którym umarły wszystkie ideały. Jeśli to stanie się faktem, nie uwierzę już nigdy w niczyje obietnice. Jego słowa były dla mnie tak samo ważne jak słowa kogoś mi bliskiego. Czuję się tak, jakby oszukał mnie przyjaciel.

Dla mnie sprawa jest jasna jak Słońce – Rooney popełnił błąd, zrozumiał, przeprosił i chce teraz go naprawić. Wybaczmy mu więc. Musimy go wspierać. W końcu to nasz przyjaciel, Wayne

Wayne RooneyCzytałem doniesienia, że uzgodniłem ten kontrakt, żeby klub mógł żądać za mnie większą sumę pieniędzy. To kompletne bzdury. Podpisałem umowę, żeby związać swoją przyszłość z Manchesterem United. Zawsze stawiałem sprawę jasno, że chcę zostać w tym zespole. Pewne sprawy powodowały moje zmartwienie i zwyczajnie postanowiłem o tym głośno powiedzieć, ale koniec końców jestem szczęśliwy, że moja przyszłość jest na Old Trafford.

Rozumiem frustrację fanów związaną z rozmowami na temat nowej umowy. Wszystko zostało przedstawione w mediach, co zrodziło pewne trudności, ale najważniejsze jest to, że dogadałem się z klubem i uzgodniłem warunki kontraktu.

Wayne Rooney

Powyższy tekst jest mocno subiektywny, ale taki miał być. Uwielbiam tego zawodnika, to fakt. Ale dajmy mu szansę na odbudowanie swojej pozycji na Old Trafford.

Przewiń na górę strony