Szczęśliwe, wymęczone zwycięstwo. Tak chyba najtrafniej można opisać dzisiejszy mecz z ekipą Wolverhampton. Dzięki dwóm trafieniom Parka podopieczni Fergusona mogą dopisać sobie trzy punkty i przygotowywać się do wielkich derbów Manchesteru. Ja pragnę przedstawić kilka obserwacji z dzisiejszego meczu i zapraszam do komentowania spotkania na łamach Redloga.
Oh, Owen Hargre…!
Kilkanaście minut przed meczem włączam RedCafe i szukam wyjściowych składów. Przewijam strony w poszukiwaniu odpowiednich wiadomości na forum. Pojawia się nazwisko Hargreaves. Uznaję to za mało śmieszny żart, lecę dalej. I moim oczom ukazuje się kilka postów, jeden pod drugim, „Hargreaves starts!”. Olbrzymi banan pojawia się na twarzy, a na usta ciśnie się przyśpiewka o miłości życia, o oddaniu swojej żony i świetnych, kręconych włosach.
Po chwili informacja dotarła do mojego mózgu – tak, Owen Hargreaves po ponad dwóch latach wybiegnie na boisko w barwach Manchesteru United. Zdziwienie olbrzymie, ale Ferguson na rozpoczęcie swojego 25. roku kariery trenerskiej na Old Trafford podarował kibicom niemały prezent. Chwilę później, włączam mecz i widzę uśmiech Anglika urodzonego w Kanadzie. 5 minut później na ekranie widzę jednak delikatny grymas bólu. W sercu tli się nadzieja, że to nic poważnego. Owen udaje się jednak w stronę ławki rezerwowych, rozżarzona wiara w udany debiut Hargreavesa gaśnie. Wyraźnie zasmucony udaje się do szatni, a zastępuje go król bezdomnych Bebe. Dziennikarz MUTV informuje na swoim Twitterze, że kontuzjowany Anglik wygląda na załamanego i wyniszczonego. Chce mu się płakać.
Gdy wychodził na boisko, cieszyłem się wraz z nim. W momencie, gdy przy aplauzie kibiców opuszczał Old Trafford, zrobiło mi się go straszliwie żal. Bez wątpienia każdego dnia daje z siebie wszystko i pragnie być w pełni sił i pomagać Manchesterowi United.
Problemem w dzisiejszym meczu nie były kolana Anglika, a naderwanie mięśnia czworogłowego. Z jednej strony to dziwne – Hargreaves był przecież po tygodniach solidnych ćwiczeń, a przed meczem odbył rozgrzewkę. Teoretycznie nie powinien mieć problemów z mięśniami. Jednak… Wystawienie Owena na skrzydle wiązało się z pewnym ryzykiem. Wiadome jest, że skrzydłowy podczas meczu wykonuje dużo sprintów, biega dużo na krótkich dystansach i ma swego rodzaju „zrywy” podczas dryblingu. Być może to gwałtowny ruch, szybki start był przyczyną tej kontuzji. Jak widzieliśmy, Hargo opuścił boisko właśnie po takim sprincie i próbie wrzucenia piłki w pole karne. Po tak długiej przerwie takie ryzyko jest niestety wpisane w grę.
Ja nadal wierzę w powrót Hargreavesa do gry. Przez ani jedną sekundę nie zwątpiłem w to, że kiedyś jeszcze zagra. On jeszcze powróci – jeszcze silniejszy niż był.
I tylko pytanie – pod iloma drabinami przeszedł Owen? Ile czarnych kotów przeszło mu drogę?
24 lata sir Alexa!
Niesamowite jest to, ile lat sir Alex Ferguson spędził na ławce trenerskiej Manchesteru United. W tym czasie przez Real Madryt przewinęło się 24 (sic!) szkoleniowców! Gdy pracę na Old Trafford zaczynał nasz kochany Szkot, w słonecznym Madrycie drużynę prowadził Leo Beenhakker.
Na Redlogu nie ukazał się żaden tekst poświęcony 24. rocznicy objęcia stanowiska trenera United przez Fergiego. Z tej okazji, w tym miejscu pragnę podziękować sir Alexowi Fergusonowi, największemu człowiekowi w historii piłki nożnej za uczynienie naszego życia kibica jeszcze lepszym. Za Potrójną Koronę w ’99, za 11 tytułów Premier League, za 2 mistrzostwa Europy. Za inwestowanie w młodzież i za piękny futbol. Za chwile radości i smutku. Za każdy Twój moment spędzony na ławce trenerskiej Manchesteru United. Za każdą sekundę, sir.
Nie wyobrażam sobie dnia, w którym Ferguson odejdzie z Manchesteru United. Wiem, że kiedyś będzie to musiało nadejść. Nie chcę o tym myśleć. Mam tylko nadzieję, że wtedy podziękuję za zrzucenie ich z pieprzonej grzędy.
A żeby rzecz długą uczynić krótką – podziwiam i dziękuję.
Źle, źle, niedobrze!
Niestety – dzisiejszy mecz był tragiczny w naszym wykonaniu. Nic nie szło tak, jak powinno. Nie ma co się usprawiedliwiać nieobecnością Naniego, Valencii, Carricka, Scholesa, Giggsa, Rooneya i Berbatova. Z zespołem pokroju Wolverhampton powinniśmy sobie poradzić bez problemów. Graliśmy z przedostatnią drużyną Premier League na własnym boisku! Gdzie ta pewność, która panowała przed każdym meczem u siebie jeszcze 2, 3 sezonu temu? Brakuje jej.
W pierwszej połowie graliśmy fatalnie. Mieliśmy duże szczęście, że strzeliliśmy bramkę przed przerwą. Bebe był zwyczajnie słaby, a nasi zawodnicy bez pomysłu na grę. Nie potrafili nawet utrzymać piłki. Po pierwszej odsłonie zasługiwaliśmy na zwycięstwo tak jak duet Obertan i Park na wygraną w „Tap Madl” Dżoanny Krupy. No, może z Carlosem „twat from Argentina” Tevezem by jednak wygrali.
Druga połowa była już zdecydowanie lepsza, jeśli chodzi o naszą grę. Straciliśmy jednak głupio bramkę i zaczęło się to, co doskonale znamy – szaleńcza pogoń za wynikiem. Całe szczęście, że pan arbiter Phil Dowd posłuchał sir Alexa i doliczył wystarczającą ilość minut. Tym samym podczas „Fergie-time” nasz Koreańczyk ustalił wynik na 2:1 i zapewnił 3 punkty.
What’s wrong with eating dogs?
Nasz koreański Messi świetnie się spisał – zresztą nie po raz pierwszy. W dwóch poprzednich meczach (z Bursasporem i Tottenhamem) zagrał świetne zawody i nagle ucichli wszyscy krytycy drewnianego koreańca. Nie, to nie jest pisane pod wpływem chwili, emocji i umiłowania Parka po zdobyciu zwycięskiej bramki. Przypomnę jedynie mecze z poprzedniego sezonu, kiedy to Park (w LM czy w Premier League) był bardzo istotnym ogniwem w zespole. Grając często w środku pola, był motorem napędowym zespołu i to głównie dzięki niemu wygrywaliśmy mecze. Zgadzam się, że często bywa mało użyteczny, ale dajmy mu się rozkręcić i pokaże, na co go stać!
Podsumowując – w 24. rocznicę sir Alexa piłkarze United zapewnili mu prezent, swoisty znak firmowy, w doliczonym czasie gry rozstrzygnęli losy meczu. A Hargreaves? Hargreaves jeszcze wróci…