Panowanie Włochów w Europie już dawno się skończyło. Obecnie dwie najsilniejsze ligi, hiszpańska i angielska, walczą o prymat w piłkarskim światku. W ostatnich latach bezsprzecznie najlepsza była Premier League, co pokazują choćby wyniki zeszłorocznej Ligi Mistrzów (trzy angielskie drużyny w ½ finału). Mijające miesiące to jednak wzrost znaczenia Primera Division, do której przeniosło się kilku światowej klasy piłkarzy. To spowodowało większe zainteresowanie hiszpańskimi rozgrywkami. Obecnie różnice pomiędzy obiema ligami nie są już tak duże jak jeszcze kilka lat temu a kluby grają na podobnym, wysokim poziomie.
Poniżej postaram się porównać Premier League i Primera Division pod kątem jej atrakcyjności i oglądalności.
Szansa na sukces
W Hiszpanii od lat na zmianę prym wiodą Barcelona i Real, przez co jedyną większą atrakcją są mecze pomiędzy tymi drużynami (o tym za chwilę). Pozostałe zespoły z Sevillą i Valencią na czele muszą zadowalać się grą w eliminacjach Ligi Mistrzów albo Lidze Europejskiej.
Z kolei angielska Premier League to już od dawna zmagania „wielkiej czwórki”, która już niedługo za sprawą Manchesteru City może stać się „wielką piątką”. Swoje przysłowiowe trzy grosze w walce o mistrzostwo dorzucą też zwykle Aston Villa lub Everton co sprawia, że angielskie rozgrywki są atrakcyjne dla fanów piłki i nie tylko. W każdym meczu zawodnicy „gryzą” trawę w walce choćby o jeden punkcik i nikogo nie dziwi już, gdy Birmingham City pokonuje Manchester United…
Styl gry
Każdy kibic choć trochę interesujący się futbolem zna jedną z głównych różnic pomiędzy porównywanymi ligami. Jest nią wspomniany w nagłówku styl gry. Z tego właśnie powodu wielu zawodników zmieniających Hiszpanię na Anglię (lub odwrotnie) ma spore problemy z aklimatyzacją w nowym klubie. Primera Division jest chyba najbardziej techniczną liga na świecie. Oczywiście przygotowanie siłowe ma duże znaczenie, jednak nie jest ono aż tak istotne. Piłkę rozgrywa się głównie po ziemi, często środkiem boiska, choć to akurat zależy bardziej od taktyki.
Liga angielska dosyć znacząco różni się w tym aspekcie od jej hiszpańskiego odpowiednika. Przede wszystkim ogromny nacisk kładzie się na przygotowanie fizyczne. Technika ma tu nieco mniejsze znaczenie, głównie ze względu na często deszczowa aurę, która utrudnia dobre przygotowanie boiska i grę dryblerom.
Moc gwiazd
W obu tych ligach grają wielkie gwiazdy. Pomimo przenosin Żelika Premier League ma się kim pochwalić (Fabregas, Rooney, Drogba czy Torres). W Primera Division zobaczyć możemy natomiast m. in. Cristiano Ronaldo, Messiego, Ibrahimovica i wielu innych. Każdy widz szukający meczów z udziałem zawodników klasy światowej, znajdzie takowe w obu krajach.
Derby
Każdy mecz derbowy dostarcza kibicom wiele przeżyć, niekiedy doprowadzając ich do stanu przedzawałowego. Przykładem może być mecz Man Utd – Man City, wygrany przez Diabły po wspaniałym pojedynku 4-3. Takie spotkania na długo zapadają w pamięć i to nie tylko sympatyków obu zespołów.
Takich wielkich meczów zdecydowanie więcej jest w Premier League. Oczywiście, w Hiszpanii są Gran Derbi, ale na Wyspach elektryzujących pojedynków jest co niemiara. Weźmy chociażby pod uwagę takie klasyki, jak: Man Utd – Liverpool, Chelsea – Arsenal czy Man Utd – Man City. Pod tym względem angielska Premier League jest dużo atrakcyjniejsza, choć nic nie stoi na przeszkodzie, by obejrzeć też hiszpańskie święto futbolu.
Nurkowanie na ekranie
To, co najbardziej irytuje mnie w dzisiejszej piłce to symulowanie fauli, popularnie zwane nurkowaniem. Zawodnik pada jak rażony piorunem, a biedny arbiter dyktuje jedenastkę bo cóż ma niby zrobić? Sędzia nie komputer, czasem się myli, a czasem nawet chce się pomylić (pan Howard W.). Tutaj pozwolę sobie wyrazić swoją opinię na temat wprowadzenia możliwości skorzystania z pomocy powtórek wideo. Jestem jak najbardziej za wprowadzeniem tego przepisu tym bardziej, że podobny z powodzeniem funkcjonuje chociażby w siatkówce. Pozwoliłoby to skutecznie utemperować nie tylko symulantów, ale i boiskowych brutali.
Wracając do tematu, chociaż wspomniany wcześniej numer jeden wśród nurków Żelik biega teraz po hiszpańskich boiskach, to na Wyspach „aktorów” nie brakuje. Jeżeli chodzi o Primera Division to w ostatnim czasie mogliśmy oglądać kilka popisów aktorskich. Na uwagę zasługuje ten w wykonaniu Xaviego w meczu z Espanyolem. Hiszpan potknął się o własne nogi, a sędzia oczywiście nie miał wątpliwości, że był faul i podyktował karnego. Tym samym rozgrywający Blaugrany zapewnił Barcelonie trzy punkty.
Sędzia kalosz?
Jak większość czytelników Redloga jestem fanem United, dlatego więcej meczów oglądanych przeze mnie stanowią rozgrywki Barclays Premier League. Oczywiście kilka meczów Primera Division w sezonie także zawsze zobaczę. Zatem w tym akapicie porównam pracę sędziów.
Co z tego, że w Anglii są teoretycznie jedni z najlepszych arbitrów na świecie, skoro i tak podejmują oni często kuriozalne i trudne do wytłumaczenia decyzje? Przykład fatalnego sędziowania? Wystarczy popatrzeć na zeszłoroczny mecz United z Chelsea. Sędziowie liniowi dopatrzyli się przynajmniej dwóch spalonych, których tak naprawdę nie było, a akcje te najprawdopodobniej zakończyłyby się bramką dla Diabłów. Ponadto z powodu gapiostwa liniowego nie uznano PRAWIDŁOWO zdobytej bramki (chodzi mi o ten nietypowo wykonany rzut rożny, po którym do bramki trafił Ronaldo). Arbitrzy na Wyspach potrafią też nie podyktować ewidentnej „jedenastki”, bądź podyktować karnego dosłownie z kapelusza, o czerwonych kartkach za nic nie wspominając.
Nieco lepsze wrażenie zrobili na mnie sędziowie z Primera Division. Choć i im zdarzają się błędy mniej lub bardziej głupie, to jednak nie takie jak arbitrom Brytyjskim.
Mecze Hiszpańskiej ligi są na pewno mniej frustrujące, człowiek nie chce rzucić monitorem o ścianę patrząc co wyczynia sędzia, tak jak dzieje się to czasami oglądając Premier League.
Frekwencja na trybunach
W porównaniu tym nie mogło zabraknąć porównania frekwencji na stadionach. Co raczej oczywiste, dużo większa jest na Wyspach. Anglicy żyją piłką, tłumnie ściągając na mecze.
Statystyki mówią wszystko:
- średnia frekwencja w Premier League: 35 592
- średnia frekwencja w Primera Division: 28 478
Anglicy mają też świetną atmosferę na meczach, niewiele w tym względzie ustępując Polakom (niekoniecznie w polskiej Ekstraklasie, ale np. na meczach Reprezentacji).
Podsumowanie
Nie ma wątpliwości, że Premier League i Primera Division to dwie najsilniejsze aktualnie ligi. Zespoły w nich grające regularnie zdobywają cenne trofea. Każde spotkanie na Wyspach to wspaniałe widowisko, a mecze w Pirmera Division są zawsze niezwykle emocjonujące. Być może powyższe porównanie nie ma większego sensu, ale argumenty za i przeciw starałem się popierać przykładami przez co może choć trochę pomoże to wyłonić tą najlepszą ligę na świecie.
Autor: Michał „Baal” Surowiec