Nie przegap
Strona główna / Ogólne / Co z tym nieszczęsnym długiem?!

Co z tym nieszczęsnym długiem?!

Co z tym nieszczęsnym długiem?!
Trzeba powoli zacząć bić na alarm. Sytuacja finansowa United z każdym dniem zdaje się pogarszać. Nie mamy jeszcze przed oczami widma bankructwa, ale wszystko zmierza w niewłaściwą stronę. Przypomina mi się sytuacja z Leeds United, które spadło ze szczytu z wielkim hukiem w zastraszająco szybkim tempie. Tak dobrze prosperująca firma, jaką jest Manchester United, nie ma prawa od tak z dnia na dzień spaść z piedestału. Na piłkarskich salonach też zapewne pozostanie jeszcze przez następnych kilkanaście lat, ale nie można siedzieć cicho i patrzeć jak ukochany klub małymi kroczkami podąża w złym kierunku.

» Chcesz opublikować swój tekst na Redlogu? Wyślij go nam!

Jaki jest powód mojego niepokoju? Ostatnio z Old Trafford dochodzą nas słuchy o coraz to dziwniejszych ruchach władz klubu. Pierwszym z nich było zlikwidowanie posiłków i napojów dla, jak określono w komunikacie, nieistotnych pracowników. Można tylko się domyślać jak deprymująco podziałało to na morale całej ekipy, która pracuje na sukces United. Ponadto można usłyszeć, że w klubie szykują się prawdziwe czystki i duża liczba osób może zostać na lodzie. Nie tego oczekuje się od klubu pokroju Manchesteru.

Odpoczęliśmy kilka dni od niemiłych niespodzianek, ale wkrótce miała nadejść kolejna zaskakująca informacja z obozu Czerwonych Diabłów. Do prasy przedostała się wiadomość o zabronieniu darmowego wstępu na trybuny legendom klubu. Tym razem zdania były podzielone. Jedni byli zszokowani kolejnymi recesjami, a drudzy nie widzieli w tym nic złego i ponaglali byłe gwiazdy Manchesteru United, aby zajrzały głębiej do kieszeni w celu zakupienia biletów z własnych funduszy. Jedna z legend klubu, pragnąca zachować anonimowość, była niemile zaskoczona takim posunięciem. Na pewno dla osób dotkniętych tymi zakazami problemem nie są pieniądze. Tu chodzi o dumę i honor, które zostało mocno naruszone. Mnie również dziwi zachowanie władz klubu. W większości wielkich i mniejszych zespołów zapewnienie miejsca na trybunach swoim legendom jest zadaniem priorytetowym. Nawet u rywala zza miedzy, Manchesteru City, jest to na porządku dziennym. Przy pieniądzach krążących w klubie kwoty zaoszczędzone na tych wejściówkach wydają się być śmieszne.

Odchodząc nieco od tematu chciałem przytoczyć pewną ciekawostkę. Ostatnio przeglądając starą prasę natrafiłem na dodatek sportowy do Gazety Wyborczej z lipca 2000 roku, zawierający artykuł Michała Pola o Sir Alexie Fergusonie.

Nie będę ukrywał, że to właśnie ten materiał zainspirował mnie do napisania tej krótkiej notki. Głównym problemem tam poruszonym była rzekoma deklaracja Fergusona o rychłej emeryturze, chęci odpoczynku i pragnieniu dokładnego zwiedzenia świata. Moją uwagę przykuł jednak inny fragment, który przywołał u mnie wspomnienia z ostatnich niemrawych ruchów Man Utd na rynku transferowym. Skupmy się jednak na sprawie sprzed dziewięciu lat.

Głównym celem transferowym w tym czasie dla Sir Alexa był talent z PSV Eindhoven. O kim mowa? Oczywiście o Ruudzie van Nistelrooyu, którego ówczesna wartość oscylowała w granicach 18 milinów euro. Rzekomo jedynym problem zarządu MU było to, że Holender był w tym czasie kontuzjowany i wydanie takich pieniędzy na gracza, który nie jest od razu gotowy do gry, byłoby szaleństwem. Ferguson po tej decyzji wypowiedział zdanie, które jest aktualne do tej pory:

Skoro Manchester United jest najbogatszym klubem na świecie, dlaczego nie może wydawać wielkich sum na transfery?

Otóż to. Bramkostrzelny Ruud w końcu dołączył do Czerwonych Diabłów, ale trudno nie przychylić się do opinii szkoleniowca United. Ktoś mógłby zaprotestować i powiedzieć, że na Old Trafford nigdy nie szastano kasą, ale prawda leży po środku. Od czasu do czasu mogliśmy liczyć na spektakularny transfer. Takim było niewątpliwie sprowadzenie Juana Sebastiana Verona, co paradoksalnie okazało się dużym niewypałem. Obecnie mimo szumnych zapowiedzi prasowych na Old Trafford nie pojawiła się żadna gwiazda światowego formatu.

Osobiście opowiadam się za szkoleniem młodych zawodników i wprowadzaniem systematycznie ‘żółtodziobów’ do składu, ale na niektórych pozycjach istotne wzmocnienia potrzebna są od zaraz. Na ten temat powiedziano już jednak wszystko i nie ma sensu się więcej o tym rozpisywać. Zapominając na chwilę o kilkunastomilionowym transferze Antonio Valencii oceńmy trzeźwo sytuację. Z każdym rokiem pod względem kupna nowych graczy jest coraz skromniej. Tylko optymiści mogą wierzyć w zdecydowane ruchy na polu transferowym w zimie lub nawet podczas letniego okienka. Wielu myślało, że problem rozwiąże zastrzyk gotówki ze sprzedaży Ronaldo. Nic z tego. Ferguson nie chce przepłacać, ale czy tylko o to chodzi w tym całym zamieszaniu?

Winnych zaistniałej sytuacji możemy szukać w ludziach (patrz: rodzina Glazerów) albo w kryzysie ogólnoświatowym, który dotknął chyba już wszystkie gałęzie przemysłu. Ja skłaniam się zdecydowanie do tej pierwszej opcji. Dług, który sięga prawie 700 milionów funtów spędza zapewne sen z powiek Glazerom. Dochodzenie tego, czy pieniądze z transferu Rona poszły na spłatę długu czy do kasy klubu są teraz kompletnie nieistotne. To samo ma się z ostatnimi ruchami na Old Trafford. Jeśli głównym problemem jest zadłużenie, to Glazerowie zrobią wszystko, żeby wyjść z całej opresji bez większych strat. Przecież przejmując United kierowali się najpierw swoimi interesami, a potem ‘miłością’ do dumy Manchesteru. Chciałbym, żeby moje obawy były bezpodstawne i nie znalazły pokrycia w rzeczywistości. Czego Wam i sobie serdecznie życzę.

Autor: Tomasz Skowron

Przewiń na górę strony