Nie przegap
Strona główna / Naszym okiem / Manchester United 2-1 Boca Juniors: Czerwone Diabły w finale Audi Cup!

Manchester United 2-1 Boca Juniors: Czerwone Diabły w finale Audi Cup!

Anderson
Aż 35 miesięcy minęło od debiutu Andersona w koszulce z diabełkiem na piersi. Brazylijczyk dwoił się i troił, zaliczał słupki, poprzeczki, jednak bramka przy jego strzałach zawsze stała jak zaczarowana, a cała sytuacja stała się obiektem żartów wszystkich fanów. Dzisiaj nareszcie zobaczyliśmy coś, co do tej pory wydawało się niemożliwe, Anderson przepięknym strzałem z rzutu wolnego otworzył wynik pierwszego półfinałowego spotkania w Audi Cup…

» Podyskutuj na forum: Manchester United – okres przygotowawczy do sezonu 2009/2010

Przed meczem obejrzeliśmy skromną ceremonie otwarcia, trwającą zaledwie kilka minut, po chwili na murawie stadionu pojawił się szef Audi – Rupert Stadler. Po krótkim przemówieniu, prezes niemieckiego koncernu motoryzacyjnego urządził małą sesje zdjęciową z reprezentantem każdego z uczestniczących klubów (Manchester reprezentował sir Bobby Charlton), a po chwili na boisko wybiegli już piłkarze. Zgodnie z zapowiedziami, w pierwszej jedenastce po raz pierwszy zobaczyliśmy nowy nabytek Manchesteru, Antonio Valencie. Początek spotkania w wykonaniu podopiecznych sir Alexa był nieco nerwowy, akcje niespecjalnie się kleiły, a sporo podań było niecelnych. Z minuty na minutę wszystko zaczynało się jednak układać po myśli Alexa Fergusona i coraz częściej mogliśmy oglądać zamieszanie pod bramką Abbondanzieriego. Nareszcie nadeszła 22 minuta, dobra akcja Valencii z prawej strony została przerwana faulem, do rzutu wolnego przymierzał się Anderson i… skierował piłkę prosto w okienko perfekcyjnym uderzeniem z lewej nogi. Był to dla Brazylijczyka pierwszy gol w Manchesterze, więc nikogo nie powinna dziwić jego radość po bramce, w końcu podczas Asia Tour sam już śmiał się, ze swojego słupka. W kolejnych minutach Manchester nie szarpał tempa, a spokojnie kontrolował grę. Piłkarze Boca Juniors próbowali kilkakrotnie pokonać Tomka Kuszczaka, jednak strzały lądowały albo na trybunach, albo w rękach polskiego bramkarza. W końcówce pierwszej części gry Manchester znowu podkręcił tempo, czego efektem jest debiutancka bramka Antonio Valencii. Kiedy wszyscy myślami byli już w szatni, Ekwadorczyk zdecydował się na indywidualną akcję, po czym uderzył po ziemi z szesnastu metrów, Abbondanzieri nie zachował się przy tym strzale najlepiej i mieliśmy bramkę do szatni.

W drugiej części gry „Red Devils” spuścili nieco z tonu i dali dojść do głosu piłkarzom z Argentyny. Akcje Boci stawały się coraz groźniejsze, jednak Tomek Kuszczak nie miał zbyt wiele do roboty. W końcu gapiostwo obrońców finalisty Champions League wykorzystał Insua który po znakomitym dośrodkowaniu z prawej strony nie miał żadnych problemów ze skierowaniem piłki do siatki obok bezradnego Kuszczaka. Mimo bramki kontaktowej, piłkarze Manchesteru nie kwapili się do ataków na bramkę Boci, a 14 drużyna ligi argentyńskiej wyraźnie próbowała wyrównać stan rywalizacji. Nieskuteczne ataki Argentyńczyków były skutecznie powstrzymywane przez blok defensywny piłkarzy mistrza Anglii, jednak sir Alex nie zamierzał poprzestawać na skromnym 2-1, wprowadzając na plac gry między innymi Berbatova i Naniego. Zmiany nie zmieniły jednak zbyt wiele w obrazie gry, ale prowadzenie wydawało się być niezagrożone. Końcówka spotkania to już nieco rozpaczliwe ataki „Xenejzes”, po których piłka przeważnie lądowała na trybunach. Wynik nie zmienił się, a Manchester awansował do finału Audi Cup.

Dzisiejsze spotkanie przypominało nieco pojedynek ze Stoke, tuż po powrocie z Klubowych Mistrzostw Świata w Japonii. Manchester starał się strzelić bramkę, jednak dostrzegalne było małe zmęczenie zawodników. Zwłaszcza w przypadku Wayne’a Rooney’a, który niespecjalnie może odnaleźć w przygotowaniach do nowego sezonu. W przypadku debiutanta, Antonio Valencii, mała trema była zauważalna jedynie na początku, po kilkunastu minutach Ekwadorczyk zaczął się rozkręcać i stwarzał coraz większe zagrożenie pod bramką Abbodanzieriego, co udokumentował bramką. Dobre spotkanie byłego zawodnika Wigan pokazuje, że rywalizacja o miejsce w podstawowej jedenastce na prawym skrzydle będzie niezwykle zacięta, gdyż formą na Asia Tour imponował Nani. Portugalczyk po wejściu na boisko nie pokazał nic specjalnego, lecz tak długa podróż z pewnością dała mu się we znaki. Ciężko jest mi wyróżnić któregokolwiek piłkarza w dzisiejszym spotkaniu, polskich kibiców powinien ucieszyć fakt, że całkiem solidne zawody zagrał Tomasz Kuszczak, który popisał się kilkoma niezłymi interwencjami. Z pewnością cieszy też pierwsze trafienie Andersona, który miał już nigdy nie strzelić bramki, należy też zauważyć, że ta bramka daje Fergusonowi do myślenia pod kątem wykonawcy rzutów wolnych z prawej strony (myślę, że kiedy Hargo wróci, wciąż będzie pamiętał jak wykonuje się wolne z drugiej strony :) ). Podsumowując „Czerwone Diabły” dziś nie błyszczały, jednak musimy mieć na uwadze wycieńczającą podróż do Azji, która musiała się dać we znaki naszym ulubieńcom. Gra była solidna i pewna, a co najważniejsze, wynik był korzystny, co bardzo cieszy.

W jutrzejszym finale Manchester United podejmie gospodarza turnieju, Bayern Monachium, który w drugim półfinale rozbił AC Milan aż 4-1. Póki co zapraszam jednak do dyskusji, na temat dzisiejszego spotkania oraz pierwszych bramek Andersona i Valencii.

Przewiń na górę strony