Nie przegap
Strona główna / Inny punkt widzenia / Wakacje, czyli okres ogórkowy

Wakacje, czyli okres ogórkowy

Wakacje, czyli okres ogórkowy
Czerwiec już w połowie a przed nami zazwyczaj ciepłe i słoneczne dwa miesiące wakacji. Odpoczywają wszyscy po trochu. Uczniowie od szkół, studenci od zajęć i każdy inny na krótszym lub dłuższym urlopie. Ziemia wydaje się jakoś wolniej się kręcić, ludzie są jacyś tacy niedospani. A co dzieje się w świecie piłki nożnej? Czy kibice też dają sobie w lato spokój i zapominają o swej pasji po to, by następny sezon przyjąć ze świeżością? A piłkarze? Wylegują się cały czas na plażach wszelakich słonecznych wysp, oddając się co najmniej dziwnym rozrywkom?

Znajomy, który doskonale zdaje sobie sprawę z tego jak wiele futbol znaczy w moim życiu, spytał mnie ostatnio, co robi kibic piłkarski w wakacje, po zakończeniu sezonu? Odpowiedź na to pytanie przysporzyła mi z początku trochę trudności. Właśnie, co dzieje się ze światem piłkarskich w czasie lata? Jedni pomyśleliby, że obumiera. Wszak nie da się w tym okresie znaleźć w Europie żadnych sensownie interesujących rozgrywek ligowych (z całym szacunkiem dla ligi rosyjskiej, ale do popularności rozgrywek zachodnich jeszcze im daleko). Ponadto, nie ma ani Ligi Mistrzów, ani nawet żadnych drugorzędnych rozgrywek europejskich. Nie zaliczam do tego grona Pucharu Intertoto, bo dla mnie zakrawa on o kiepską farsę. Nagle, jakby świat się skończył, z dwóch spotkań na tydzień naszej ukochanej drużyny nie pozostaje nic! Magazyny sportowe w telewizji robią się krótkie i nudne. Poniedziałkowe dodatki sportowe do poczytnych polskich dzienników są tak odchudzone, że to, co wcześniej starczało nam na godzinną lekturę teraz zajmuje ledwie dziesięć minut. Jednakże, czy jest to obraz prawdziwy? Czy naprawdę organizm futbolowy zachowuję się jakby dostał zawału?

Mistrzostwa, czyli okresowy wyjątek od nudy

Kiedy zbliża się czerwiec, a sezon ligowy dobiega końca, wszyscy kibice czują, że już niedługo ich tygodniowy rozkład zajęć bardzo się zmieni. Nie będzie tutaj chodziło jedynie o to, że zbliża się sesja dla studentów, a rok szkolny ustąpi miejsca wakacjom. Fani takich klubów jak nasz, odczują z początkiem czerwca pewne rozczarowanie, gdyż liczba śledzonych spotkań z dwóch tygodniowo nagle spadnie do zera. To wszystko potrwać może nawet do końca sierpnia, czyli naprawdę długo.

Na szczęście dla nas, kibiców piłkarskich, przed wieloma laty wymyślono coś takiego, jak turnieje międzynarodowe. Mistrzostwa Świata i Europy, bo o nich właśnie mowa, odbywają się na przemian co dwa lata (każdy z turniejów co cztery). Zapewne wielu z nas zaczynało swą przygodę z futbolem właśnie od takiego turnieju. Nie dziwi to, gdyż podczas tych okazji mamy z reguły do czynienia z najlepszymi piłkarzami na świecie, którzy skupieni w narodowych zespołach walczą ze sobą o trofea, które elektryzują nie tylko zainteresowanych futbolem. Niestety, najbliższy taki turniej odbędzie się dopiero za rok w RPA.

Dla tych, którzy nie chcą jednak czekać kolejnych 12 miesięcy, stworzona jest inna okazja, jednakże okrojona na trochę mniejszą skalę. Chodzi tutaj o Puchar Konfederacji, który ma miejsce zawsze na rok przed Mundialem. Zainteresowanych odsyłam do bardzo ciekawego artykułu mojego współredaktora.

Dla większych koneserów istnieją także turnieje reprezentacji U19 oraz U21, zarówno paneuropejskie jak i światowe. Są bardzo ciekawe pod jednym względem. Mamy mianowicie możliwość obserwowania młodych, przyszłych gwiazd futbolu. Nie muszę przecież wspominać o zawodników pokroju chociażby Luisa Figo, który zanim zasłynął w Realu i reprezentacji Portugalii odnosił sukcesy właśnie w kadrze juniorów. Poza tym, od dawna na świecie reprezentacje juniorskie mają później bezpośrednie przełożenie na grę seniorów. Dzieje się tak, gdyż ze względu na swą specyfikę, powszechną praktyką jest sprawdzanie młodych zawodników właśnie na tym szczeblu, przed wprowadzeniem ich do kadry „właściwej”. Zachęcam zatem wszystkich do oglądania tegorocznego EURO U21, o czym też będzie okazja na Redlogu przeczytać. Nigdy bowiem nie wiecie, czy ci chłopcy, których zobaczycie nie zaczną porywać tłumów na szerszych wodach.

Okno transferowe – nie czytaj tabloidów!

Inna, przykuwającą uwagę częścią przerwy międzysezonowej jest tzw. okienko transferowe. Nikomu nie muszę tłumaczyć o co chodzi, bowiem zapewne wszyscy z was śledzili finalne stadium przekomicznej sagi transferowej pod tytułem „Ronaldo – odchodzę, nie odchodzę, odchodzę”. Tak się bowiem składa, że w okresie wakacyjnym na pierwszy plan wychodzą działacze klubowi na jakiś czas zastępując zawodników. Kluby walczą ze sobą o znanych zawodników, nierzadko przesadzając w licytacjach. Nie chcę w tu nikogo oceniać gdyż nie tego dotyczy ten artykuł. Jednakże gdy śledzę tegoroczne dokonania Realu mam ochotę puknąć się w głowę.

Same kluby dają nam podczas wakacji rozrywkę w postaci ciągłych spekulacji transferowych i różnych dramatycznych zwrotów akcji, które maja miejsce jeśli dany zawodnik wybierze inny klub i trzeba w zamian poszukać usług kogoś innego. Aczkolwiek to prasa i wszelakie media twarzą wręcz histeryczną otoczkę wokół całej sprawy. W istnym wyścigu po kolejne słupki w rankingu poczytności rywalizują ze sobą obecnie zarówno tabloidy, jak i media poważne. Ci pierwsi z reguły przodują w transferowych plotkach, czasami wręcz tak absurdalnych, jak ta o możliwym przejściu Fernando Torresa do United. Nie muszę zatem wspominać, że zdecydowana większość tych spektakularnych doniesień nigdy się nie realizuje.

Przyznam szczerze, że dla zdrowia i realnej możliwości oceny rzeczywistości po prostu odradzam śledzenia doniesień tego rodzaju mediów. Co innego tyczy się dzienników sportowych, które w tym czasie po prostu nie mają o czym pisać, jeśli chodzi o futbol i w ten sposób zapełniają sobie te kilka stron, często sporymi zdjęciami. Polskiemu „Przeglądowi” brakuje jeszcze trochę do hiszpańskich gazet jak AS, MARCA czy kataloński SPORT ale widać przyszłość w jasnych barwach.

Do największej tuby przekazu plotek transferowych zaliczyć trzeba oczywiście Internet, gdzie wymiana informacji przebiega najszybciej. Z tego powodu, nierzadko mamy do czynienia z sytuacjami gdzie zainteresowane kluby czy też piłkarze z wyprzedzeniem dowiadują się o swojej przyszłości. Nie chcę być źle zrozumiany, nie odradzam nikomu śledzenia informacji transferowych. Zwracam jedynie uwagę, aby umiejętnie filtrować informacje i nie dać się ponieść emocjom. Powiem jednak szczerze, że w tym okresie zaczynam z reguły dzień od sprawdzenia nowych doniesień z tego pola, czym także kończę wieczór.

Turnee po antypodach, czyli o „przedsezonie” słów kilka

Na koniec zostawiłem sobie kwestię, która nie tylko chronologicznie zasługuje na wspomnienie w tym miejscu. Jest to także drobna namiastka tego, co możemy zobaczyć w nadchodzącym już dużymi krokami, nowym sezonie. Nie można jednak brać tego, co ujrzymy na serio, gdyż nie zawsze forma przedsezonowa przekłada się na tą właściwą w lidze. Z drugiej strony, jest to po częstokroć doskonała możliwość obejrzenia swej ukochanej drużyny dla kibiców, którzy z powodów odległościowych, nie mogą oglądać swoich ulubieńców na co dzień. Przede wszystkim jest to bardzo dobrze zorganizowana akcja marketingowa, mająca na celu zwiększenie popularności największych klubów na całym świecie. Otwarcie i dotarcie do nowych rynków doprowadzi do zwielokrotnienia zysków, zarówno ze sprzedaży klubowych produktów, jak i praw reklamowych. Łączy to w sobie dwie kwestie, praktyczne (dla klubu) z pożytecznym (dla kibiców). Chociaż nie wyobrażam sobie na razie tego, że United przyjeżdża na przedsezonowe turnee do Polski, niemniej jednak chciałbym móc wziąć w nim udział.

Mam nadzieje, że wszyscy z nas doskonale zdają sobie sprawę z tego, że United będzie w tym sezonie gościć podczas Turnieju w Monachium, oraz że wybiera się na turnee po Azji. Zachęcam zatem wszystkich z nas, jeśli nie do udziału, to przynajmniej do śledzenia poczynań naszych ulubieńców. Kto wie, czy nie ujrzymy rozkwitu formy Kiko Machedy, Danny’ego Welbecka lub Darrona Gibsona?

Wakacje nie muszą być zatem pustynią, jeśli chodzi o naszą wspólną pasję, gdyż rozrywek i różnego rodzaju atrakcji na pewno nam nie zabraknie. Jeśli macie jakieś własne sposoby na spędzanie futbolowych wakacji będę bardziej niż szczęśliwy, jeśli podzielicie się ze mną waszymi pomysłami pod tym wpisem. Organizujecie jakieś imprezy albo wyjazdy? A może spędzacie całe wieczory wspominając stare mecze albo bierzecie sprawy we własne ręce i kopiecie gałę ze znajomymi aż do upadłego?

Mimo tego, że wielu uważa wakacje za okres ogórkowy, sprzyjający jedynie biernemu odpoczynkowi od karuzeli ligowej czy też pucharowej, dla spragnionych też znajdzie się coś ciekawego i to bez względu na miejsce czy czas. Liga ligą, puchary pucharami, ale wakacje mają też swój unikalny klimat, który z futbolem ma także wiele do czynienia. Można zatem stwierdzić, że ten który chce, może cieszyć się pięknem tej gry przez okrągły rok.

Przewiń na górę strony