Nie przegap
Strona główna / Inny punkt widzenia / Tak wracają najlepsi

Tak wracają najlepsi

Eduardo da Silva
Niemal równo rok temu cała futbolowa Europa zastygła. Martin Taylor, obrońca Birmingham City bandyckim wślizgiem powalił na murawę Eduardo da Silvę. Część lekarzy i kibiców spekulowało, że Brazylijczyk z chorwackim paszportem piłki nie będzie mógł kopać do końca życia. Byli w błędzie. Eduardo powraca w wielkim stylu.

Tytuły z prasy angielskiej nie pozostawiały złudzeń – faul Taylora na napastniku Arsenalu Londyn był ohydny. „Atak godny barbarzyńcy” (Sunday Post), „Wślizg rodem z horroru!” (krzyczała pierwsza sportowa strona The mail on Sunday), długo by wymieniać. Z Polski warto przytoczyć dwa nagłówki z Dziennika – „Egzekucja na murawie” i „Kontuzja, która wstrząsnęła Europą”. Jak się okazuje egzekucja nie była kompletna. Przeżyjmy to jeszcze raz:

Stacja SkySports nadająca mecze Premier League zrezygnowała z pokazywania powtórek ze zbliżeniem faulu na Eduardo w porze obiadowej.

Kilka dni temu Arsenal pewnie pokonał Cardiff City w 4. rundzie FA Cup, a dwie bramki zdobył Eduardo da Silva. Poniżej filmik z pierwszą bramką. Ładna akcja, świetne podanie, i kapitalny strzał głową. Tak wracają najwięksi.

Jak donoszą brytyjskie media, sprawca makabrycznego zdarzenia, Martin Taylor, odczuwa skruchę i – jak zapewnia – często rozmyślał o losach piłkarza, któremu o mały włos nie przekreślił kariery.

W głębi serca wiem, że to był wypadek. Okropny wypadek. Oczekiwałem na jego powrót na boisko. Nigdy nie możesz być niczego pewny. Byłem pełen nadziei z powodu wiadomości, jakie otrzymywałem ze strony Arsenalu. Trzymałem kciuki, kiedy grał w rezerwach – powiedział Taylor w wywiadzie dla Daily Mail.

Kciuki trzymano zresztą na całym świecie. Od Brazylii, przez Anglię aż po Chorwację. Sam Eduardo deklaruje, że w trakcie rehabilitacji otrzymał ponad 25 tysięcy maili z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia. Przebieg leczenia młodego gwiazdora relacjonowały telewizje z różnych krajów. Oto krótki filmik z gabinetów lekarskich, w których naturalizowany Chorwat po raz pierwszy od czasów ataku Taylora kopał piłkę.

Na koniec, dwa słowa komentarza.

Primo. Nie jestem zwolennikiem linczowania Martina Taylora i innych jemu podobnych. Poniekąd to on jest ofiarą. Spytacie pewnie dlaczego. Zawodnicy grają brutalnie, bo takie są oczekiwania. Wiadomo przecież – futbol to nie jest gra dla chłopców o manierach rodem z pola golfowego. Liga angielska stoi na przebrzydle wysokim poziomie, między innymi dlatego, że piłkarze występujący w niej są atletami dostarczającymi igrzysk tłumom. Tłumom, czyli nam.

Secundo. Pamiętacie pewnie, że zaraz po wypadku Eduardo w Polsce podniosły się głosy, jakoby brak Eduardo był błogosławieństwem dla podopiecznych Leo Beenhakkera. I co? I tak przegraliśmy.

Przewiń na górę strony