Zostawmy na chwilę uszczypliwości. Lubię go (Mourinho przyp. red.). Myślę, że postrzega siebie jako rewolwerowca, który przyjechał do miasta, żeby wyzwać starego szeryfa, który rządził tam od dawna. Z całą pewnością był o tym przekonany, kiedy nazywał mnie „szefem” i „wielkim trenerem” gdy po meczu poszliśmy na drinka – Ferguson.
The Special One is coming
„Mourinho to człowiek jaki byłby nam potrzebny, on ma niesamowity dar motywowania. Jego osobowość i łatwość odnoszenia sukcesów na pewno byłyby przydatne w tak ciężkim zadaniu jak zastąpienie Fergusona” – mówi osoba blisko związana z klubem.
Byli współpracownicy Mourinho w Chelsea przyznają, że nigdy nie krył się z sympatią do Manchesteru United, a w rozmowach często powtarzał, że to najwspanialszy klub na świecie. „The Special One” oznajmił również, że chciałby powrócić do Anglii, gdy wygaśnie jego obecny kontrakt z Interem Mediolan. 2011 to oczywiście rok za późno, niż wcześniej deklarowane odejście na emeryturę przez Fergusona, ale tak czy inaczej jest to zbliżony termin, który niewątpliwe pobudza wyobraźnię.
Tym bardziej dlatego, że Mourinho ma poparcie Fergusona, a jak wiadomo następnym trenerem „Czerwonych Diabłów” zostanie ten kogo wskaże obecny szkoleniowiec Manchesteru… Mourinho kocha angielską piłkę i być może również United, ale to akurat śmiałe stwierdzenie. Przyznam że od zawsze lubiłem tego pana za wyjątkowy intelekt i niewyparzony jezyk. Sercie mi rośnie gdy sobie pomyśle, że będzie robił „wycieczki” w stronę innych menadżerów, klubów, przedstawicieli czy po prostu piłkarzy pod banderą United. Nikt lepiej nie zaopiekuje się naszymi graczami, niż właśnie Jose. Pomijam już jego niesamowity profesjonalizm czy choćby to, że Ronaldo mógłby zostać na Old Trafford do końca kariery. Mourninho to w moim odczuciu kandydat nr jeden, choć na pewną wątpliwość zasługuje fakt, że mógłby z „cyberteryzować” entuzjastycznie grające United… Mogę jednak zaryzykować, licząc na jego elastyczność.
Przychodzi Saha do lekarza… a tam Hargreaves
Luis Saha potrafił nabawić się kontuzji podczas treningu, ale także w czasie lajtowej rozgrzewki przed meczem. Wachlarz był szeroki, podobnie jak różnorodność urazów. Prawdopodobnie wprost proporcjonalna do umiejętności, na których brak nie mógł narzekać. Jednak po przejściu do Tofików, czar prysł i Lui wyzdrowiał, a że w przyrodzie nic nie ginie, Owen załatwił się na pół roku…
Lekarze mieli nadzieję, że zastrzykowa kuracja w końcu rozwiąże problem, ale nic z tego. „Dla dobra Owena musimy oświadczyć, że nie jest na sprzedaż. Sprzedaż tego chłopaka nie wchodzi w rachubę„. Manchester doskonale wiedział kogo kupuje, rok przed transferem Hargeaves leżał z nogą w gipsie, a kontuzje były niemal normą. Jednak różnica między Owenem a Sahą jest taka, że Lui łapał co popadło, natomiast Hargo męczy się jedynie z kolanem, dlatego jedna operacja może całkowicie zmienić funkcjonalność Anglika.
Brak Owena nie jest odczuwalny z powodu silniej obsadzonej pomocy, jednak bonus jaki swoją grą daje Hargo jest na dzień dzisiejszy nieoceniony. To gracz stworzony na ciężkie spotkania, a do tego niezwykle elastyczny jeśli chodzi o pozycję na boisku. „Ludzie pamiętają jak duży miał wkład w triumf naszego zespołu w Champions League. Był w drużynie w drugiej części sezonu i rozegrał kilka niezwykle ważnych spotkań.” Pytanie jednak brzmi – co jeśli operacja nic nie zmieni, a Owen okaże się drugim Sahą?…
„A więc wojna”
Wygląda na to, że serial pod tytułem „Ronaldo w Realu” dobiegł końca. Ramon Calderon przyznał, że nie będzie już niepokoił sir Alexa Fergusona i w przyszłym roku na pewno nie złoży oferty za gwiazdora Manchesteru United. „Tego tematu już nie ma – mówił Calderon. – Rozmawialiśmy o tym transferze cały poprzedni sezon, Manchester zdecydował jednak nie sprzedawać Cristiano i my to szanujemy, nie mamy zamiaru psuć naszych przyjacielskich stosunków„.
Tymczasem Ferguson szykuje się na wojnę „Będę uczciwy, nie dbam zbytnio o nasze relacje z Realem Madryt. W całej tej sytuacji chodzi o to, że nie udało im się pozyskać Cristiano Ronaldo (…) Niektóre jego komentarze są niedorzeczne. Wykazuje się wręcz arogancją.” Naprawdę trudno uwierzyć, aby Real dał za wygraną i choć Calderon podkreśla, że bez zgody United nie uczyni żadnych kroków, to przecież nie trzeba być wielkim prorokiem, aby stwierdzić, że dwuznaczne komentarze z jego strony, znów namieszają w głowie Portugalczyka.
