Nie przegap
Strona główna / Naszym okiem / Wściekłych słów kilka… Everton – Manchester United

Wściekłych słów kilka… Everton – Manchester United

Wściekłych słów kilka… Everton - Manchester United
Po serii dobrych występów naszych ulubieńców, mecz z Evertonem miał być formalnością. Zespół z Liverpoolu w tym sezonie zawodzi, zamieszanie wokół kontraktu Moyesa też nie wpływa dobrze na atmosferę w drużynie. Problem z opisem wczorajszego meczu polega na tym, że w meczu starły się trzy drużyny. Everton swój mecz zremisował, pierwszy Manchester United wygrał swoje spotkanie 1:0, drugi Manchester United przegrał 0:1.

Tekst powstał, tradycyjnie już na podstawie przemyśleń i dyskusji, w której udział wzięli sebos_krk, michal85 oraz Kula.

Taktyka

Tradycyjnie Ferguson postawił na ustawienie 4-4-2, z duetem środkowych pomocników Giggs-Fletcher. Zaskoczeniem za to było ustawienie Evertonu, który tradycyjnie gra 4-5-1. Wczoraj od pierwszych minut w zespole gospodarzy wystąpiło dwóch napastników – Yakubu i cudownie ozdrowiały Saha. Pierwsza połowa to wręcz popisowy występ United, praktycznie do 35 minuty, Everton był zamknięty na swojej połowie. Giggs świetnie rozgrywał piłkę (najlepszy mecz w tym sezonie) a Fletcher skutecznie blokował ofensywne zapędy rywali i w dobrych momentach włączał się do ataku. Dobrze akcje wspomagał Brown, miał dwie znakomite interwencje, gdy rywale próbowali wyjść z kontrą. Gdy padła pierwsza bramka, właśnie po akcji środkowych pomocników wydawało się, że kolejne są kwestią czasu. Niestety do przerwy nie udało się zdobyć drugiego gola, co srogo zemściło się na United w drugiej części spotkania.

Potem… coś się zepsuło. Piłkarze United wyszli na drugą połowę chyba myśląc o tym, że będzie łatwo i przyjemnie. Everton jednak się nie poddał, mając tragiczny bilans meczy u siebie, piłkarze Toffies zrobili wszystko by odbić się od dna i to im się udało. Plan naszej gry właściwie kompletnie się załamał. Rooney w pewnym momencie bardziej przejmował się kibicami Evertonu niż swoją grą, nasi piłkarze byli zdekoncentrowani i bez żadnego pomysłu na grę. Sytuację próbował ratować SAF, zmieniając zawodników ale niestety nic to nie dało. Straciliśmy dwa punkty i na naszym koncie widnieją już trzy remisy, w zeszłym sezonie mieliśmy ich sześć.

Oceny piłkarzy, wywiązanie się z zadań

Van der Sar – mimo groźnych ataków Evertonu nie miał zbyt wiele pracy. Jego rola ograniczyła się do gry nogami, dwóch interwencji i wyciągnięcia piłki z siatki po bramce przy której nie miał większych szans.

Wesley Brown – 1 połowa: bardzo skoncentrowany, kilka świetnych interwencji w obronie. Raz nawet uratował zespół przed utratą bramki ofiarnie blokując strzał rywala.

2 połowa: nieporadny, ogrywany. Zdarzały się znów głupie błędy.

Rio Ferdinand – 1 połowa: sporo pracy przy dośrodkowaniach, ale przede wszystkim dzięki niemu Edwin van der Sar nie musiał się wysilać.

2 poł: dwóch takich wielbłądów Rio w jednym meczu chyba nigdy nie popełnił. Wychodząc na drugą część spotkania Ferdinand koncentracje zostawił w szatni. W przeciągu kilku minut mógł nam przegrać mecz, swoimi katastrofalnymi kiksami. To po jednym z nich Everton doprowadził do rzutu rożnego z którego padła bramka. Nie ulega jednak wątpliwości, że ten występ był tylko wypadkiem przy pracy.

Nemanja Vidic – niestety to on przegrał główkowy pojedynek z Fellainim po którym gracz gospodarzy zdobył wyrównującą bramkę. W całym meczu popełnił kilka błędów, więc również nie może zaliczyć występu do udanych.

Patrice Evra – sposób gry Evertonu opierający się na długich przerzutach piłki spowodował, że Evra przez cały mecz musiał być skupiony na
toczeniu pojedynków główkowych ze skrzydłowymi rywala. Bardzo dobrze wywiązał się z zadania i jako jeden z niewielu nie zasłużył na krytykę.

Cristiano Ronaldo – zaczął całkiem, całkiem. Kilka dośrodkowań, dobrych dryblingów. Z minuty na minutę coraz gorszy występ. W pewnym momencie nadawał się już tylko do zmiany i z trudem się oglądało te jego straty, ręce w górze za każdym razem, gdy lądował na murawie. Jego wolne nie przynosiły żadnego pożytku. Zawiódł i to bardzo. Cień gracza sprzed roku. A gdy on gra słabo, United też sobie nie radzi

Darren Fletcher – 1 połowa: kolejny świetny mecz w jego wykonaniu. Dobrze się czuje na środku boiska. Rozgrywanie piłki przychodzi mu z dużą łatwością. Do tego już trzeci w tym sezonie gol. Ładnie uwolnił się z pod opieki obrońców i technicznie posłał piłkę między nogami wychodzącego z bramki Howarda. Prezentuje dokładnie to czego nie oglądaliśmy od dawna, znakomita i opanowana gra w destrukcji oraz bardzo rozsądne włączanie się do akcji ofensywnych.

2 połowa: dostosował się do poziomu gry zespołu i niewiele można powiedzieć o jego grze.

Ryan Giggs – 1 połowa: profesor pełną gębą. Zdecydowanie najlepszy piłkarz w pierwszej połowie. Ryan pięknie asystujący, Ryan odbierający
piłkę rywalom, Ryan waleczny, Ryan sam ciągnący grę. Takiego Walijczyka chcemy oglądać w każdym spotkaniu. Najlepszym podsumowaniem występu Giggsa niech będą słowa Nahornego: „Wygląda na to, że Ryan marnował się na lewym skrzydle przez ostatnie pół roku”

2 poł.: gdy rywale narzucili swoje tempo gry, a koledzy z zespołu nie wiedzieli co mają grać, również Giggs nie potrafił się wybić przed szereg, co jednak nie może zmienić jego bardzo dobrej oceny za mecz na Goodison Park. Aby dobrze asystować i rozgrywać trzeba mieć dobrze ustawionych kolegów. A Ci chyba o tym zapomnieli

Park Ji Sung – bezbarwny występ Koreańczyka. Ale potwierdza się opinia o jego świetnych umiejętnościach defensywnych. Nie wiem czy wiecie ale United nie przegrało jeszcze spotkania gdy na boisku przebywał nasz walczak.

Dimitar Berbatow – nie można napisać nic dobrego o jego występie. Dlaczego w sytuacji, gdy drużyna się spieszy i próbuje zdobyć decydującą bramkę nasz jedyny wysoki napastnik nie czeka w polu karnym na długie piłki, żeby je zgrać do partnerów ? Tak też można wygrywać mecze. Bułgar miota się obok gry i nie ma z niego zbyt wiele pożytku. Teraz zbyt często wraca się by pomóc kolegom. Sir Alex musi w końcu pomóc mu w znalezieniu złotego środka.

Wayne Rooney – to nie był jego dzień. Grał przyzwoicie, ale brakowało stwarzania sobie okazji strzeleckich. W drugiej części za bardzo zaczął żyć wszystkim co się dzieje poza grą i słusznie Ferguson wolał zdjąć go z boiska zamiast ryzykować czerwoną kartkę dla swojego najlepszego obecnie piłkarza. Niepotrzebna „walka” z kibicami Evertonu. Nie lepiej jak Gary ? Wygrać mecz a potem całować herb drużyny ?

Anderson – po wejściu starał się rozruszać kolegów kilkoma podaniami. Sam również szukał swojej szansy w polu karnym. Zabrakło trochę dokładności i w pewnym momencie zniknął z pola widzenia…

Nani – nasz rycerz bez głowy jak zawsze bez…głowy. Znowu zero myślenia, i byle do przodu. Niepotrzebne straty. Lubimy go ale zaczynamy się zastanawiać nad miejscem Naniego w drużynie ? Czy za rok zaczniemy szukać skrzydłowego? Masz chłopie mało czasu na zrozumienie swojej roli w drużynie. Technicznie jest świetny, strzela dobrze, drybluje też, rożne już wykonuje gorzej, zmysł taktyczny….. bez komentarza. Może to wpływ Ricardo Quaresmy?

Tevez – wcielenie determinacji, wszedł niestety na boisko gdy koledzy chyba już nie myśleli o grze na poważnie.

Błędy sędziowskie

Chyba nie zasłużona kartka dla Rooneya ale nie zwalajmy winy na sędziego za marny występ naszych zawodników.

Uwagi do taktyki.

Znowu tracimy punkty w drugiej połowie spotkania. Co się dzieje w szatni? Zawodnicy wychodzą na drugą część meczu albo źle ustawieni (Liverpool) albo tak jak wczoraj zdekoncentrowani. Gdy tracą bramkę jest już za późno na suszarkę. Wygląda na to, że najgorszym scenariuszem dla United jest schodzenie do szatni przy korzystnym rezultacie i po dobrej grze. Wtedy jest rozprężenie. W międzyczasie przeciwnik szuka recepty na naszą grę i często wychodzi na druga połowę z zupełnie innym pomysłem na grę niż w pierwszej a my mamy kłopot z szybką zmianą stylu gry. Chyba sztab reaguje na to zbyt wolno.

Sonda

Słaba forma, którego zawodnika ma największe przełożenie na słabą grę zespołu?

Pokaż wyniki

Loading ... Loading ...

Galeria z meczu

Przewiń na górę strony