Za nami pierwsze wielkie emocje w sezonie 2008/09. Drugi sezon z rzędu rozpoczynamy od remisu. Rok temu zaporą nie do przejścia okazało się Reading, które później pożegnało się z Premier League. Dodatkowo mecz został okupiony kontuzją Wayne’a Rooneya. Zaś 17 sierpnia 2008 „Czerwone Diabły” podzieliły się punktami z Newcastle United, które rozbiły w pył w poprzednich rozgrywkach, wygrywając 6:0 i 5:1. Tym razem Rooney spokojnie dotrwał do ostatniej minuty, a z powodu kontuzji boisko musiał opuścić Michael Carrick, który będzie pauzował przez dwa tygodnie.
Mecz rozpoczął się tak jak wszyscy byśmy sobie tego życzyli. Mistrzowie Anglii szturmowali bramkę Shaya Givena, który mógł skapitulować po doskonałej główce Fraizera Campbella. Po zagraniu z lewej flanki Wayne’a Rooneya, w polu karnym gości doskonale odnalazł się młodzian, który musiał zastąpić nieobecnego Carlosa Teveza, lecz jego strzał instynktownie głową sparował reprezentant Irlandii. „Setkę” miał też Anglik, który szczęśliwie wykurował się i był gotowy do gry od pierwszego gwizdka Mike’a Rileya. Doskonale spisywał się jednak Given, który najpierw odbił przed siebie piłkę po strzale 22-latka, a następnie obronił dobitkę Paula Scholesa.
W 22. minucie na Old Trafford zapanowało ogromne zdziwienie. Po rzucie rożnym dla „Srok”, Darren Fletcher nie przypilnował Nigeryjczyka Obafemi Martinsa, a były piłkarz Interu Mediolan skierował piłkę do bramki Edwina van der Sara. Zwiastowało to duże problemy przed obrońcami mistrzowskiego tytułu, którzy podnieśli się po zaledwie dwóch minutach. Gola zdobył… Fletcher, który odkupił winy sprzed kilkunastu sekund. Szkot skorzystał z perfekcyjnego dogrania Ryana Giggsa i bez problemów znalazł drogę do siatki.
Urazu kostki nabawił się niedługo później Michael Carrick, który miał wrócić do reprezentacji Anglii. W jego miejsce na placu gry pojawił się John O’Shea. Już wiadomo, że były pomocnik Tottenhamu straci przynajmniej dwa tygodnie. W pierwszej połowie „Diabły” nie udokumentowały już swojej przewagi, mimo że posiadanie piłki było zdecydowanie na ich korzyść aż do końca meczu.
W drugich 45 minutach gra była niepoukładana, a szanse na zwycięstwo prysły z zejściem z boiska Ryana Giggsa, którego zastąpił Rodrigo Possebon. Wówczas na skrzydło przeszedł Patrice Evra, a jego miejsce na lewej obronie zajął O’Shea. Ciężar gry na swoje barki próbował brać Rooney, który był widoczny wszędzie, jak zwykle biegający zawzięcie za przeciwnikami. Napastnik zapisał się w statystykach niestety tylko ze względu na otrzymaną żółtą kartkę.
Najpoważniejszą sytuacją do zdobycia zwycięskiej bramki był niewątpliwie rzut rożny dla United, po którym Nemanja Vidić trafił głową w poprzeczkę. O ile w pierwszej połowie gra mogła się podobać, o tyle w drugiej nie było widać żadnego pomysłu na rozbicie defensywy „Srok”, która rozegrała dziś bardzo pewne spotkanie.
Nie najlepiej wygląda nasza kadrowa sytuacja, w czym można doszukiwać się głównej przyczyny zremisowania spotkania z drużyną, która nie sprawiała nam jeszcze kilka miesięcy temu żadnych problemów i nie stawiała żadnego oporu. Nani wciąż musi pauzować za czerwoną kartkę z meczu z West Hamem pod koniec sezonu 2007/08 i ominie go jeszcze mecz z Portsmouth. Narzekamy obecnie na brak skrzydłowych, jako że Ronaldo wróci dopiero za miesiąc, a w pełni sił nie znajduje się też Park. Owen Hargreaves miał być gotowy do gry, lecz zabrakło dla niego miejsca nawet w meczowej 18-tce. Warto dodać, że Anderson wciąż jest w Pekinie z reprezentacją Brazylii, a Carlos Tevez powrócił przed dzisiejszym starciem z Newcastle do Argentyny ze względu na problemy rodzinne. Młodzi zawodnicy, którzy pojawili się na boisku, a więc wspomniany Possebon i Rafael da Silva nie byli w stanie zmienić oblicza gry. Z niezłej strony zaprezentował się Fraizer Campbell, który niestety nie otworzył wyniku w 7. minucie meczu, kiedy to wszystko mogło potoczyć się inaczej…
W następną sobotę Manchester jedzie na Fratton Park, czyli na niezwykle ciężki teren. Remis jest jak najbardziej w zasięgu Portsmouth, które poległo dziś na Stamford Bridge ze znajdującą się w strasznym gazie po pre-season Chelsea. Należy mieć nadzieję, że Ryan Giggs będzie mógł zagrać przeciwko „Pompey”, a dołączy do niego również Hargo. Po pierwszej kolejce musimy już odrabiać dwupunktową stratę do ekip Liverpoolu, Arsenalu i CFC.