Nie przegap
Strona główna / Inny punkt widzenia / Nienawidzę Manchesteru United!

Nienawidzę Manchesteru United!

Nienawidzę Manchesteru United!
Tak drogi czytelniku, kontrowersji dzisiaj nie zabraknie, z czego niewątpliwie zdałeś sobie sprawę tuż po przeczytaniu tytułu tego artykułu. Skąd jednak tak makabryczna nazwa? Skąd tak skrajny tytuł? Odpowiem krótko… To zdanie kibiców drużyn angielskich. Zdanie kibiców, którzy nienawidzą klubu, który my kochamy i podziwiamy. Można by rzec: „co z tego?”. Otóż tutaj, moi Drodzy, dotykamy „źrenicy” problemu od którego chciałbym zacząć. Nadmienię również, że nie będzie to jedyny temat, któremu będziemy mieli okazję się dziś przyjrzeć. Chciałbym również ukazać Manchester United z lekkim przymrużeniem oka, pokazać, że czasami dystans w życiu kibica jest naprawdę potrzebny, a może nawet niezbędny? Przejdźmy zatem do meritum sprawy, do sprawy, nad którą część z nas, kibiców Manchesteru United, po prostu się nie zastanawia…

Ostatnio na jednym z serwisów internetowych odbyło się głosowanie czytelników (informacja zaczerpnięta z ploteczek naszego kolegi Siberusa). Autor pytał czytelników, których kibiców darzą najmniejszą sympatią i mówiąc dość ironicznie, najchętniej zniszczyliby i wysłali w kosmos. Kibice Arsenalu, Chelsea, Liverpoolu czy też Tottenhamu znaleźli się w tej klasyfikacji dość blisko siebie i to w ścisłej czołówce. Zostali jednak pokonani. W owym głosowaniu brało udział około 30 tysięcy internautów. Klasyfikacja przedstawia się następująco:

1. Man United 7659- 26%
2. Chelsea 6570- 22%
3. Arsenal 4462- 15%
4. Liverpool 3311- 11%
5. Spurs 2694- 9%
6. Newcastle 2361- 8%
7. Everton 1164- 4%
8. Leeds 699- 2%
9. Portsmouth 349- 1%
10. Inny… 325- 1%

Wydaję mi się, że powyższy ranking idealnie ukazuje naszą polską, głęboko już zakorzenioną, mentalność. Zniszczyć tego, który odniósł sukces. Zlinczować tych, którzy osiągnęli więcej niż my. Nie bójmy się prawdy. Czy nie jest właśnie tak? Wystarczy spojrzeć na gazety, brukowce, o kim piszą? Kogo równają z błotem? Tych, którzy wspięli się na sam szczyt. Mówiąc kolokwialnie, tym samym podając przykład z naszego życia – zwykły sąsiad spod „4” zazdrości nam nowych mebli, być może nowego, drogiego samochodu. Co się wtedy dzieje? Zaczyna nas krytykować, wymyślając przedziwne historie, właśnie z kosmosu.

Wayne Rooney - karykaturaDlaczego jednak o tym piszę? Sprawa jest prosta. Tuż po wygranej „Red Devils” w Lidze Mistrzów, na zespół spadła ogromna fala krytyki przesiąkniętej zazdrością. Co pisałem przed chwilą? Manchester jest w sportowym niebie, osiągnęli naprawdę dużo i właśnie ten fakt potęguje nienawiść w stosunku do tej drużyny. Nie piszę tego dlatego, by się żalić, bo nie mogę znieść krytyki… To nie w tym rzecz. Nie umiem pojąć tego, że tak wielu kibiców w Polsce nie ma do siebie szacunku. Skąd jednak ta, bardzo często skrajna, nienawiść? Czy gdyby Ligę Mistrzów wygrała właśnie Chelsea, nie krzyczelibyśmy jacy oni beznadziejni i że jak zwykle mieli głupie szczęście? Nie wyzywalibyśmy ich od idiotów? Kto z nas potrafi uderzyć się w pierś i po porażce naszego zespołu powiedzieć: „gratuluję, byli od nas lepsi”? To nie jest oskarżenie.

Zwracam uwagę na tę kwestię, ponieważ nurtuje mnie owa niechęć, ogromna wrogość w stosunku do przeciwnych klubów. Tylu zadźganych nożami, tylu skopanych na śmierć, tylu rannych, tak wysokie straty zdewastowanych miast. Tak często plujemy sobie w twarz tylko dlatego, że jesteśmy fanami innych zespołów. Tutaj rodzi się pytanie: dlaczego? Dlaczego tak bardzo pałamy niechęcią choćby do kibiców Liverpoolu? O tym niewątpliwie warto rozmawiać.

Jesteśmy stadni, ale rozpadamy się na plemiona i klany, które o byle co gotowe są rzucić się sobie do gardeł. Niebiescy przeciw czarnym, czarni przeciw czerwonym i niebieskim, czerwoni przeciw czarnym i niebieskim – Adam Szostkiewicz.

To, co zaczyna się jako przepychanki nabuzowanych nastolatków, kończy się krwawym mordem. To, co zaczyna się jako lojalność wobec klubu, bardzo często kończy się neonazistowską ideologią. Dlaczego tak jest? Czy słowo szacunek nie jest nam znane? Nie twierdzę, że wszystkie kluby, choćby w naszej ulubionej Anglii powinny się uwielbiać, bo rzeczywiście wkraczamy w sferę utopii, jednak coraz częściej nie potrafimy się nawet tolerować. Podam przykład z mojego zycia. Od dziecka kocham Widzew Łódź, jednak gdy spotykam się z ludźmi, gdy wymieniamy się poglądami, naprawdę widać to, że młodzi ludzie dziś byliby w stanie zatłuc za słowa „kibicuję ŁKS–owi”, „Widzew to Żydzi”. Odpowiedzmy sobie na zasadnicze pytanie. Czy my, kibice szanujemy inne zespoły? Czy może na każdym kroku plujemy na nie, bo to przecież nie nasz ukochany Manchester? Sprawa rzeczywiście jest złożona. „Nienawidzę Manchesteru United – jak prawdziwy kibic powinien reagować na owe słowa? Jaka jest, Waszym zdaniem, recepta na obelgi ze strony przeciwnika? W jaki sposób zachować tutaj złoty środek? Nie wdawać się w dyskusję? Uszanować? Czy może linczować słowem aż do skutku?

Tworzymy blog, jesteśmy fanami bardzo często posądzanymi przez innych kibiców (najczęściej LFC) o brak totalnego luzu, o brak obiektywizmu. Doskonale pamiętam wojny słowne choćby wtedy, gdy kibice Liverpoolu zetknęli się z tekstem kolegi z redakcji, Beckiego. Rodzą się konkretne wyzwiska, szydercze uwagi, bardzo często bezczelność z obydwu stron (z naszej także) i właśnie brak owego szacunku… W tej chwili zacytuję kontrowersyjne słowa, które wydają mi się dość brutalne, ale mimo wszystko prawdziwe:

Żadna miłość, przyjaźń, szacunek nie jednoczy tak, jak wspólna nienawiść do czegoś – Antoni Czechow.

Niestety moi Drodzy, nie o taką „jedność” powinniśmy zabiegać, prawda? Jest jednak druga strona medalu. Dlaczego kibice nie potrafią przyjąć prawdy, gdy ktoś ewidentnie nam ją udowadnia? Jeśli prawda jest ukazana, jak czarne na białym, dlaczego spotykamy się z tak rozpaliczywymi reakcjami? Pamiętajmy, że jeśli nie mamy się czym bronić, zaczynamy atakować. Pytanie kieruję przede wszystkim do fanów LFC. Tylko wyjątki, poszczególne osoby, fani z Waszego „obozu” potrafią z pełną pokorą stwierdzić: „cholera, mają racje”. Stwierdzenia: „Ty jesteś głupi czy z Liverpoolu?” lub „jak mi się nawiniesz, kur**, rudzielcu, to nabiję cię na pal” rzeczywiście potęgują emocje, niekoniecznie pozytywne. Nic więc dziwnego, że dyskusje między fanami poszczególnych zespołów są bardzo ostre. Przecież każdy będzie bronił swojego, prawda? Gorzej jeśli wkraczamy w sferę absurdów i wyjaśnień typu: „nie, bo ja tak myślę”, nie opierając się na żadnych argumentach. Ktoś może zarzucić „niech każdy zajmie się sobą” jednak ja odpowiem krótko: „za późno”.

Jak budować szacunek wśród kibiców przeciwnych drużyn, gdy wojny toczone są tak często na naszym „podwórku” wśród fanów United? Dlaczego nawet my nie potrafimy żyć w zgodzie, nie ubliżając sobie? Być może nie warto być naiwnym idealistą i nie poruszać takich tematów? Po prostu przeraża mnie to, że nawet ludzie z tą samą koszulką, z diabłem na piersi, potrafią skakać sobie do oczu. Cóż, jesteśmy tylko ludźmi? W czym tkwi problem? Ludzie mają różne charaktery, poglądy… ja zdaję sobie z tego sprawę, ale do jasnej pogody, z kim mamy dzielić radość sportową, jeśli nie z ludźmi, którzy teoretycznie są po tej stronie co my?

Czytałem fora internetowe różnych drużyn i to, jak kibice przeciwnych zespołów wypowiadają się o rywalach, cóż… Brak słów. Czułem zażenowanie poziomem intelektualnym poszczególnych kibiców. „Kibice mułów dalej sobie dryfujcie w swojej rzeczywistości” – to o nas, fanach United. Oko za oko, ząb za ząb? Nie sądzę, by mądrym rozwiązaniem były bitwy słowne z kibicami o tak skrajnych poglądach, których nie stać nawet na klarowną dyskusję, bo przecież fan „Czerwonych Diabłów” nie jest nawet godzien, prawda? Pewna osoba powiedziała mi, że dla niektórych krytykowanie ulubionego zespołu jest gorsze niż obelgi w kierunku własnej matki. Hm…

Inni mogą zarzucać historię, przeszłość. W takim razie jak ma to wyglądać? Mam powiesić kolegę, który jest Niemcem? Nie bądźmy żałośni. Może jako ripostę w kierunku fanów Liverpoolu mamy cytować dowcip:

Mały kibic LFC mówi do ojca:
– Tatusiu, co to jest mistrzostwo Anglii?
– Nie wiem synku, zapytaj dziadka.

Tak ma to wyglądać? Uwielbiam żarty i wcale nie twierdzę, że powinniśmy zrezygnować z ironii, poczucia humoru. To nie zabija szacunku, ale musimy pamiętać o zachowaniu umiaru i w tym tkwi cały sens.

Manchester udowodnił, że jest najlepszą drużyną w Europie. Inne zespoły są w cieniu i ten fakt jest oczywisty. Nie walczmy ze sobą posługując się tym co było, to chyba logiczne prawda? Tak jak powiedziałem na wstępie, kibice MU są nielubiani, często wręcz nienawidzeni, jednak czy to oznacza, że my również mamy pałać nienawiścią? Jesteśmy najlepsi, fakt, że nas nienawidzą jest naturalną reakcją. Myślę, że w tym przypadku użycie słowa „zazdrość” jest odpowiednim słowem, czyż nie?

Carlos Tevez - karykaturaW tej chwili zmieńmy jednak atmosferę na pogodniejszą. Pośmiejmy się z Manchesteru United. Ja naprawdę chętnie się pośmieję. Napiętnowany przez większość, Cristiano Ronaldo przyzwyczaił się do zajmowania czołowych lokat w przeróżnych rankingach. Tegoroczny laureat nagrody dla najlepszego piłkarza Premier League znów zajął pierwsze miejsce. Tym razem, według sondażu „The Times”, okazał się najbardziej nielubianym piłkarzem na Wyspach. Tak naprawdę nie ma się czemu dziwić, bo wszyscy doskonale pamiętają choćby incydent z udziałem Ronaldo i Rooneya z meczu Portugalia – Anglia sprzed dwóch lat. A w końcu to tylko jedna z wielu scenek rodzajowych, w których wystąpił Cristiano. Fascynujące jest to, że znowu ten najlepszy jest najczęściej krytykowany. To znowu lider, wyzywany jest od pedałów, lalusi etc. Trzeba to przyznać z pełnią świadomości – Cristiano nigdy nie miał łatwego życia. „Bóg” nastolatek udzielił wywiadu dla magazynu „Champions” wyznając, że był nieustannie wyśmiewany przez kolegów podczas pobytu w akademii piłkarskiej z powodu akcentu. Po latach Cris wyznał, że w tamtej sytuacji był gotowy zakończyć swoją karierę.

Wystarczyło, że otwierałem usta, a już wszyscy się śmiali. To było dla mnie straszne przeżycie. Czułem się jak klaun i płakałem ze wstydu – mówi Ronaldo.

Dzwoniłem wtedy do mamy i mówiłem, że dłużej tego nie wytrzymam, inni cały czas mnie wyśmiewają i zamierzam wracać do domu. Obecnie jestem dumny ze swojego akcentu i nie mam się czego wstydzić – zakończył Ronaldo w wywiadzie dla „Champions”.

Glory Glory Man United!Powyższy przykład jest wykorzystywany do pośmiewisk przez wielką grupę antyfanów i wydawać się może, że docinki pod adresem gwiazdora nie skończą się nigdy. Wszyscy go wyzywają, jednak bije się o niego 3/4 Europy – nurtujące. Trochę dystansu, moi Drodzy. Poczucie humoru jest rzeczywiście różne, o tym na pewno pamiętać powinniśmy. Korzystając z okazji, jeśli ktoś z osób czytających zna dowcipy na temat United prosiłbym, by się nimi z nami podzielił. Chyba, że jestem kolesiem, który nie szanuje własnego klubu? Wracając do tematu… Zawodników Manchesteru United stać oczywiście na wielkie samochody. Rozbijają się gigantycznymi Hummerami, Bentleyami i Range Roverami i to jest kłopot dla klubu. Szefowie będą musieli powiększyć parking przed ośrodkiem treningowym, bo samochody się nie mieszczą. Piłkarze kupują coraz to większe i większe samochody.

Kiedy Cristiano Ronaldo przyjeżdża, to zajmuje dwa miejsca, bo jego Bentley jest tak szeroki – zdradził jeden z pracowników ośrodka treningowego. Ale nowy parking nie rozwiąże wszystkich problemów.

Potem musimy zająć się przebieralniami. Okazało się, że kosmetyczki piłkarzy nie mieszczą się do szafek. Zawodnicy zużywają większe ilości kosmetyków niż ich żony i dziewczyny – dodał pracownik. Czy nie brzmi to groteskowo?

W tej chwili ukażę w jaki sposób wyśmiewani są poszczególni gracze naszego zespołu. Przyznam, że dość twórcze i zabawne porównania: Słyszałem że Van der Sar jest mechanikiem, Neville synem Anety K., Rio trzęsie półświatkiem w Manchesterze, Vidić jest mężem Krystyny z gazowni, Evra lubi gonić psy w parku, Ronaldo mizia się w szatni z dyspozytorem, Carrick to krzyżówka szczura z motopompą, Scholesa matka ma syfilis, Giggs hoduje Walijskie Smoki, Rooney grał główną rolę w “Potworach i Spółka”, Tevez zaś po meczu zbiera puszki na Old Trafford. Aha, Alex ma dwie żuchwy: jedną do Orbitek, drugą zaś do Winterfreshów. Może Wy znacie jeszcze lepsze?

Reasumując. Za nami mała dawka ironii, ale i również dawka poważnego problemu, który, chcąc nie chcąc, dotyczy nas, obnaża nasze słabości. Nie oskarżam, a jeśli ktoś poczuł się urażony moimi słowami, choć nie powinien, przepraszam. Nie podlega oczywiście wątpliwości fakt, że rok 2008 pokazał, że jesteśmy na szczycie. Z Moskwy polecieliśmy do nieba. Jako prawdziwi kibice pokażmy, że nie jesteśmy snobami, którzy widzą tylko swój czubek nosa. Udowodnijmy, że posiadamy dystans do otaczającej nas rzeczywistości piłkarskiej, rzeczywistości dotykającej Manchester United. Jako kibice musimy uświadomić sobie, że o szacunku do przeciwnej drużyny zapominać nie możemy. Bez dystansu nie ma wspólnej więzi – powiedział Anthony de Mello. Te słowa kieruję przede wszystkim do siebie, bo sam mam z tym problem, ale staram się. Biję się w pierś. Bądźmy obiektywni: każdemu z nas udziela się nastrój stadionu i euforia, gdy np. Ebi Smolarek upokarza Portugalczyków.

Myślę, że większość z nas w czasie meczu Polska – Niemcy będzie krzyczeć „Pokonać pieprzonych Szwabów”, a może niektórzy uwidocznią swoją „sympatię” do Ballacka? Siłą piłki nożnej są skrajne emocje i doskonale o tym wiemy. Wojny, potyczki słowne między kibicami są kwestią niestety nie do wymazania, jednak czasami wkraczamy, być może nieświadomie, w sferę patologii sportowej, wyzywając się od debili, kretynów, dlatego, że „on kibicuje tamtym, a ja ich nienawidzę”. Futbol w Polsce graniczy wręcz z fanatyczną obsesją. Piłka nożna już dawno temu przekroczyła granicę rozrywki i zdrowego rozsądku. Futbol to religia, sfera sacrum. Nie dziwmy się zatem, że ludzie potrafią zabić, zniszczyć, zdeptać… Zabić słowem złym. Zapraszam do wyrażania swoich szczerych przemyśleń. Krytyka również mile widziana. Dzielmy się swoimi poglądami. Sprawa dotyczy przecież nas, prawdziwych kibiców… bo za takich się uważamy, mam rację?

Dziwny jest ten świat, gdzie jeszcze wciąż mieści się wiele zła i dziwne jest to, że od tylu lat człowiekiem gardzi człowiek. Dziwny ten świat – świat ludzkich spraw, czasem aż wstyd przyznać się. A jednak często jest, że ktoś słowem złym zabija tak, jak nożem. Przyszedł już czas, najwyższy czas, nienawiść zniszczyć w sobie – Czesław Niemen.

Przewiń na górę strony