Po meczach ligowych przyszedł czas wyjazdu na mecze reprezentacyjne. Również wielu zawodników Czerwonych Diabłów takich jak m.in. Tomasz Kuszczak, Edwin van der Sar, Patrice Evra, Rio Ferdinand, John O’Shea, Darren Fletcher, Cristiano Ronaldo, Nani, Wayne Rooney oraz Carlos Tevez. W tym tekście postaram się Wam przybliżyć występy naszych ulubieńców. Zapraszam do lektury!
Portugalczycy – Cristiano Ronaldo i Nani
13 października punktualnie o godzinie 19 na murawę stadionu w Baku wyszły dwie drużyny grupy A eliminacji ME 2008, a mianowicie Azerbejdżan i Portugalia. Jeden z naszych Diabłów pojawił się na boisku od pierwszych minut – co więcej – z opaską kapitana na ręku! Mowa tu oczywiście o Cristiano Ronaldo. 22-letni pomocnik miał wiele okazji do pokonania bramkarza reprezentacji Azerbejdżanu, lecz nic z tego nie wyszło. A szkoda, bo popularnemu Crisowi bramka należała się jak nigdy nikomu innemu. Jedną z najgroźniejszych sytuacji do pokonania bramkarza Azerbejdżanu Ronaldo miał tuż przez przerwą. W 45 minucie, po „okiwaniu” zawodników drużyny przeciwnej strzelał tuż sprzed pola karnego. Niestety – Veliyev wybił piłkę przed siebie, a nie było w tym miejscu żadnego z Portugalczyków, który mógłby dobić tan strzał. Już w doliczonym czasie gry piłkarz United dostał piłkę w obrębie pola karnego, lecz gdy tylko się w nim pojawił został przewrócony przez jednego z obrońców. Ale karnym nie było mowy – sędzia uznał walkę „bark w bark” Po doliczonych trzech minutach reprezentacja Portugalii schodziła do szatni z dwubramkowym prowadzeniem po bramkach Bruno Alvesa w 12 minucie i Hugo Almeidy w 45. Po przerwie Ronaldo miał więcej okazji do pokonania Valiyeva. Pierwsza taka nadarzyła się już w 49 minucie. Ronaldo dostał piłkę na prawej stronie boiska, ale po jego strzale wylądowała ponad poprzeczką. Jedną z największych sytuacji miał w 70 minucie. Znowu prawa strona boiska, strzał! Milimetry! Futbolówka przechodzi tuż obok lewego słupka bramki strzeżonej przez Valiyeva. Widzowie jak i piłkarze kręcą tylko z niedowierzaniem głowami… Lecz Ronaldo nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Nauczony w United walczył do końca. 76 minuta gry, Portugalczycy w natarciu… Ronaldo dostaje piłkę, ucieka obrońcom zbiega na prawą stronę boiska… Strzela! Cóż za złośliwość przedmiotów martwych! Piłka po mocnym strzale trafia w słupek! Mocno zdenerwowany Cris nie wierzy w to co się stało… Zresztą nie tylko on.
Zdaje się, że Ronaldo do Manchesteru wróci z licznymi siniakami na ciele. Gracze Azerbejdżanu nie znajdowali innych możliwości zatrzymania go jak tylko faule. Ten najgorszy miał miejsce w 27 minucie gry. Jeden z Azerów – a dokładniej Asłan Karimow – biegnąc do piłki razem z Ronaldo brutalnie potraktował piłkarza Czerwonych Diabłów, uderzając go łokciem. Decyzja sędziego była jednoznaczna – czerwona kartka dla gracza drużyny Azerbejdżanu.
Mamy przecież jeszcze jednego piłkarza z Old Trafford w kadrze Portugalii. Nani (bo o nim oczywiście mowa) wszedł do gry w 70 minucie spotkania zastępując Ricardo Quaresmę. Podobnie jak Ronaldo miał kilka sytuacji do pokonania azerskiego bramkarza, ale nic z tego. Zabrakło szczęścia…
W środę 17 października reprezentacja Portugalii rozegrała kolejny mecz eliminacji do ME 2008. Cristiano Ronaldo, był jak zawsze wielkim zagrożeniem dla przeciwnika. Nani został wprowadzony na boisko 30 minut przed końcem spotkania, gdy na tablicy widniał wynik 0-0. Zmienił całkowicie przebieg gry i wraz z Ronaldo stworzył wiele dogodnych sytuacji. Jednak one kończyły się niestety niepowodzeniem. Gole padły dopiero w końcówce meczu. Pierwszą bramkę zdobył w 84. minucie debiutujący w kadrze wicemistrzów Europy Ariza Makukula. Wprowadzony na plac gry niespełna 20 minut wcześniej 26-letni napastnik Maritimo Funchal wykorzystał dokładne dośrodkowanie z prawej strony i strzałem głową z najbliższej odległości pokonał bramkarza Kazachów. W doliczonym czasie gry ulubieńcy kibiców Manchesteru United stworzyli przepiękna akcje dającą bramkę. Gol poprzedzony był wspaniałą kombinacja podań między dwoma młodymi zawodnikami, a Ronaldo wpakował piłkę do bramki, popisując się potężnym strzałem z sześciu metrów, zdobywając drugiego gola dla Portugalskiej drużyny. Futbolówka idealnie wpasowała się pod poprzeczkę bramki strzeżonej przez Dawida Łoriję. Takich wymian piłek między dwoma zawodnikami Czerwonych Diabłów było jednak znacznie więcej. M.in. ta z 89 minuty, kiedy to klubowi koledzy „wykombinowali” świetną akcję, lecz strzał Naniego z trudnością wybił Łorija.
„Jesteśmy teraz w lepszej sytuacji w grupie, ale musimy pamiętać, że do rozegrania zostały dwa bardzo istotne spotkania w Portugalii. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, ponieważ Kazachstan to drużyna, której zawodnicy bardzo dużo pracują na boisku. Zdołaliśmy jednak przełożyć naszą przewagę w posiadaniu piłki na bramki. Pokazaliśmy, że jesteśmy świetnym zespołem. Po dzisiejszym spotkaniu Makakula zasłużył na gratulacje. Graliśmy razem jeszcze w młodzieżowej reprezentacji, a dziś dane mu było zadebiutować. Cieszę się z jego debiutu, który zdołał uwieńczyć zdobyciem bramki. To dobry zawodnik. Bądź co bądź, na prawdziwe świętowanie jest jeszcze za wcześnie” – powiedział po meczu Ronaldo, który ponownie wystąpił z opaska kapitana na ramieniu.
Oto bramka Ronaldo, poprzedzona asystą Naniego:
Anglicy – Wayne Rooney i Rio Ferdinand
W sobotę odbyła się również potyczka Anglii z Estonią. Angielscy kibice jak zwykle stawili się bardzo licznie – nowe Wembley było wypełnione po brzegi! Na murawę stadionu wybiegły dwie „jedenastki” – reprezentacja Anglii i Estoni. W drużynie tych pierwszych pojawiło się dwóch naszych ulubieńców, a mianowicie Wayne Rooney i Rio Ferdinand. Popularny Wazza, zagrał cały mecz, a Rio – 45 minut. Ale po kolei przyjrzyjmy się bliżej występom obu zawodników United…
Wayne Rooney – towarzysz w ataku Micheala Owena, czyli jak nikt inny jak nasz Roo zaliczył bardzo dobry występ. Już od samego początku Wazza chciał otworzyć wynik meczu, lecz nic z tego – trafił w jednego z obrońców. W 18 minucie gracz Manchesteru United ponownie strzelał na bramkę Estońskiego bramkarza, jednak – ponownie – nie zdobył bramki. Rooney zdecydował się na lobowanie bramkarza zza pola karnego. Piłka po technicznym zagraniu angielskiego napastnika przeszła jednak tuż nad poprzeczką. W 22 minucie Roo dostał wspaniałe podanie, wyszedł by na „jeden na jednego” ale niestety… sędzia boczny podniósł chorągiewkę sygnalizując, że napastnik był na spalonym. W 28 minucie arbiter główny podyktował rzut wolny dla reprezentacji Anglii. Rooney strzelał z ok. 30 metrów, lecz trafił w estońskiego bramkarza. W końcu nadeszła upragniona chwila! W 32 minucie gry Poom po raz drugi musiał wyciągać piłkę z bramki. Płaskim dośrodkowaniem do Rooneya popisał się Joe Cole, a napastnik United bez zastanowienia uderzył i piłka po rykoszecie zatrzepotała w siatce. Zresztą sami zobaczcie:
W drugiej połowie świetna dyspozycja Wayne jakby lekko spadła. Jednak już w 59 minucie lewą stroną boiska próbował zakończyć akcję, lecz nic z tego nie wyszło, poza wywalczeniem rzutu rożnego. Kilka minut później Phil Neville przepięknie dośrodkowywał do Rooneya, lecz boczny arbiter ponownie podniósł chorągiewkę – spalony. Wazza jak na diabła przystało walczył do końca. W jednej z końcowych akcji świetnie podawał do Gerrarda, lecz ten do spółki z Joe Colem najzwyczajniej popsuł tę akcję.
Drugi z Diabłów – Rio Ferdinand – grał 45 minut. W drugiej połowie na boisku zastąpił go Lescott. Rio swój występ również może zaliczyć do udanych. Zaliczył wiele udanych interwencji. Między innymi tę z 24 minuty, kiedy to w polu karnym Anglików zrobiło się lekkie zamieszanie, a Ferdinand ratował drużynę wybijając piłkę. Nie wiemy dokładnie co było przyczyną zdjęcia Anglika z boiska. Moim zdaniem fakt, iż Rio ma na koncie jedną żółtą kartkę, a druga wyeliminowałaby go z potyczki z Rosją, a że o wynik meczu Anglicy mogli być spokojni McLaren dał po prostu odpocząć.
Drugi mecz Anglia grała w Moskwie z wcześniej wspomniana Rosją. Mimo, że Anglicy mieli – być może niepowtarzalną – szansę zapewnienia sobie awansu, zaprzepaścili ją. Przegrali 2-1 i tym samym o awans muszą jeszcze powalczyć. Wynik meczu otworzył w 29 minucie meczu nikt inny jak Wayne Rooney. Po przyjęciu na klatkę piersiową podania od Michaela Owena , przed polem karnym Rosjan Wazza huknął z woleja, z szesnastego metra tuż pod poprzeczkę bramki strzeżonej przez Gabulova.
Wayne miał jeszcze kilka okazji na podwyższenie wyniku, lecz nic z tego nie wyszło. W 69 minucie meczu Roo zahaczył przed własnym karnym Konstantina Żyrianowa, a ten cwanie zachował się upadając nieco dalej, czym zwiódł sędziego, a ten podyktował rzut karny. Pavluchenko, wchodząc z ławki rezerwowych zdobył bramkę, a kilka minut później podwyższył rezultat. Między innymi za sprawą Rooneya Anglicy mieli szansę w końcówce meczu na wyrównanie, kiedy to ten strzelał płasko po ziemi, lecz rosyjski bramkarz zdołał wyłapać piłkę. Dodatkowo Wazza za faul (ten, po którym podyktowano rzekomy rzut karny dla Rosji) załapał żółta kartkę. „Żółtko” na swoje konto musi również zapisać Rio Ferdinand, który zaliczył godny uznania występ, lecz przy bramkach było po prostu bezradny. Kartka wyklucza niestety naszego zawodnika z potyczki z Chorwacją, co nie jest dobrą wiadomością dla fanów reprezentacji Anglii. Warto dodać, że drużyna znajduje się teraz w bardzo trudnej sytuacji, gdyż szanse na awans do Euro 2008 – nie oszukujmy się – są nikłe…
„Sprawa awansu nie jest już w naszych rękach. Teraz musimy się tylko modlić, by wyniki były dla nas korzystne” – stwierdził zawodnik United, Wayne Rooney.
Bramkarze – Tomasz Kuszczak i Edwin van der Sar
Tymczasem Tomasz Kuszczak, mimo iż na kadrę przyjechał jako pierwszy bramkarz Manchesteru United, nie zagrał ani w meczu z Kazachstanem, ani z Węgrami. Jak już chyba wszyscy wiemy, nasz rodak nie znalazł się nawet w 18-osobowej kadrze na potyczkę z Kazachstanem, a miejsce na ławce rezerwowych zajął również bramkarz Premiership, a dokładniej Arsenalu – Łukasz Fabiański. W niedziele Kuszczak, natomiast opuścił zgrupowanie. Dlaczego? Nie, nie, to nie tak, że Leo Beenhakker nadal się do Tomka nie przekonał. Bramkarza trapi poważne przeziębienie.
„Widzę podwójnie, nie ma sensu żebym tu siedział. Jadę do domu” – mówił zawiedziony Kuszczak, wymeldowując się z hotelu Sheraton.
A szkoda, bo bramkarz Czerwonych Diabłów był raczej pewniakiem do bramki w środowym spotkaniu z Węgrami. Jak widać wszystko wskazuje na to, że jeżeli Tomasz nie wykuruje się do soboty, United może mieć problem…
… ponieważ kontuzja nadal doskwiera Edwinowi van der Sarowi. Bramkarz reprezentacji Holandii wciąż odczuwa ból palca u nogi, którego nabawił się przy okazji meczu z Birmingham City.
„To dla nas wielka strata, gdyż Edwin jest niezmiernie ważnym zawodnikiem i kapitanem zespołu” – powiedział tuż po tym jak van der Sar opuścił zgrupowanie trener Holandii, Marco van Basten.
Jak pisały serwisy internetowe: „Nie wiadomo czy bramkarz Czerwonych Diabłów zdoła się wyleczyć do meczu z Aston Villą. Jeśli Edwin van der Sar jednak nie zdąży to godnie zastąpi go nasz rodak Tomasz Kuszczak”. Ale w tej chwili występ Tomka również stoi pod znakiem zapytania, bo nawet jeśli choroba minie, jakieś pozostałości mogą jednak pozostać. Ale nie martwmy się na zapas, bo los lubi płatać figle… ;-)
Jak chyba wszyscy wiemy kontuzje pozbawiły występu, również kilku innych reprezentantów swoich krajów, a za razem graczy MU. Zaliczają się do nich tacy zawodnicy jak: Owen Hargreaves, Wes Brown, Nemanja Vidić, Louis Saha, Michael Carrick i Gary Neville.
Co do kontuzji to złe informacje dotarły do nas również z Irlandii Północnej. Mianowicie młody defensor United Johnney Evans, również powrócił do Manchesteru trapiony urazem kostki.
Pozostali…
W eliminacjach ME 2008 zagrał też Patrice Evra. Pojawił się na boisku w pierwszym meczu swojej reprezentacji wygranym z Wyspami Owczymi 6-1 od początku spotkania. W drugim, zaś meczu swej drużyny zagrał Darren Fletcher, lecz nie zdołał uratować Szkocji przez porażką z Gruzją. Cały mecz w swojej reprezentacji rozegrał również John O’Shea. John wraz z kolegami na boisku zdołał jednak tylko zremisować spotkanie z Cyprem 1-1, lecz gdyby nawet spotkanie wygrali, to i tak nie mieli szans na wywalczenie awansu do finałów ME 2008. W innych eliminacjach, a mianowicie do MŚ 2010 na boisko z reprezentacją Argentyny wyszedł Carlos Tevez. W pierwszym meczu z Chile zagrał do 74 minuty, w drugim – z Wenezuelą – przebywał na murawie do 81 minuty. W potyczce z Wenezuelą Tevez zaliczył asystę przy bramce Messiego. Jak pisze jedna z gazet opisując bramkę młodego napastnika Barcelony: „(…) pięknym zagraniem w tej sytuacji popisał się Carlos Tevez”.
Opisaną akcje można zobaczyć tutaj:
Jak widać możemy być dumni ze swoich ulubieńców. Wszyscy w mniejszym, czy większym stopniu przyczynili się do zwycięstw swoich zespołów. Nawet jeżeli nie zwycięstw, to dobrej gry. Szczególnie dumni możemy być z występów Wayne Rooneya (no może pomijając ten faul), któremu dziennikarze w końcu przestaną liczyć dni, minuty czy sekundy bez strzelonej bramki swojej reprezentacji w meczu o punkty. Jeżeli chodzi o ścisłość trwało to od czasu spotkania z Chorwacją na Euro 2004, do meczu eliminacyjnego Euro 2008 z Estonią, czyli dokładnie 1211 dni. ;-)
Serdecznie zachęcam do przedstawienia swoich własnych opinii i odczuć odnoście występów naszych ulubieńców i mojego tekstu.