Nie przegap
Strona główna / Ogólne / Tak ogólnie: piłka nożna

Tak ogólnie: piłka nożna

Tak ogólnie
Długo myślałam nad doborem tematu do mojego artykułu. Przeglądając archiwum, natknęłam się na wiele ciekawych tekstów, niejednokrotnie bardzo poruszających i skłaniających do zastanowienia. Stworzenie czegoś nowego jest więc nie lada wyzwaniem. Postanowiłam napisać o piłce nożnej ogólnie, o wyjątkowości tego sportu i roli, jaką odgrywa w obecnych czasach.

Chcesz opublikować na Redlogu swój tekst? Nic trudnego – wyślij go nam ;-)

Najprostsza definicja piłki nożnej brzmi: gra zespołowa, w której współzawodniczą dwie jedenastoosobowe drużyny. Do jej uprawiania potrzebna jest piłka oraz boisko z dwiema bramkami. Grę reguluje szereg przepisów, a jej celem jest zdobycie większej liczby punktów (goli) niż przeciwnik, poprzez wbijanie piłki do jego bramki.

Osoby, które nie są w żaden sposób związane z futbolem, nie uprawiają tego sportu, nie kibicują żadnej drużynie i zwyczajnie się tym nie interesują, na pewno zgodziłyby się z powyższą definicją. Dla nich jest to po prostu jedna z wielu dyscyplin sportowych. Natomiast dla tych drugich, mam tutaj na myśli wszystkich piłkarzy, trenerów, kibiców, miłośników i fanatyków, futbol jest czymś znacznie ważniejszym. Zainspirowana kampanią reklamową firmy Puma pod hasłem Love equals Football, postaram się wyjaśnić dlaczego.

Na początek weźmy pod uwagę grę amatorską. Dla wielu piłka nożna stanowi ogromną frajdę i jest świetnym sposobem na aktywne spędzanie wolnego czasu. Jest to szansa na rywalizację, pochwalenie się umiejętnościami, a przede wszystkim doskonałą zabawę. Zaczynając od dzieciaków biegających z piłką po ogrodzie, poprzez młodych chłopaków, którzy każdego popołudnia spotykają się na szkolnym boisku, a kończąc na dorosłych facetach wynajmujących halę, aby pograć, zmęczyć się i zrzucić trochę brzuszka. W mojej, dość licznej rodzinie, przy okazji większej imprezy jak chrzest czy pierwsza komunia, odbywają się mecze piłkarskie. Drużyny tworzą czterdziestoletni wujkowie i dzieci (co ważne, bez względu na płeć). A wszystkie ciotki z ogromnym zapałem dopingują swoich mężów. Nikomu nie przeszkadza garnitur czy eleganckie buty. Liczy się dobra zabawa i myślę, że to jest fajne. Tak więc gra w piłkę może stanowić rozrywkę dla każdego z nas, nie tylko dla zawodowców.

Oto przeszliśmy do drugiej, poważniejszej strony futbolu, do profesjonalnej gry na najwyższym poziomie. Nie zdajemy sobie sprawy, jak ważny jest futbol właśnie dla zawodowych piłkarzy. Oni pokochali tę grę ponad wszystko, postanowili w pełni się jej poświęcić, a piłka nożna stała się ich sposobem na życie. Spora część z nich wychowywała się w bardzo ubogich rodzinach, nie mieli pieniędzy na jedzenie, ubrania, zabawki. Całe dnie spędzali na ulicznym kopaniu z kumplami i tak odkryli w sobie pasję. Postanowili ją kontynuować i rozwijać, a popychały ich do tego marzenia, aby któregoś dnia zagrać w wielkim klubie i pomóc rodzinie wyrwać się z biedy. Dlatego, kiedy wreszcie ich marzenia się spełniają, oni wiedzą już, jak wiele zawdzięczają okrągłej zabawce z dzieciństwa.

Mnie, zwykłemu kanapowemu widzowi, ciężko jest ocenić, jak od strony piłkarzy wygląda każdy mecz. Wystarczy jednak spojrzeć na zdeterminowane twarze zawodników, kiedy wybiegają na murawę, na radość po zdobytej bramce, czy też zawiedzione miny przegranych. Śmiało można stwierdzić, że towarzyszą im niezwykle silne emocje. Czy można sobie wyobrazić, jaki dramat przeżywa gracz, którego kontuzja wyklucza z udziału w ważnej międzynarodowej imprezie? Oto staje przed szansą reprezentowania swojego kraju, a jeden niefortunny upadek czy źle postawiony krok przekreśla wszystko. Przytoczę tutaj sytuację zawodnika Manchesteru United, Portugalczyka Naniego. Znakomita postawa w końcówce sezonu, wielkie nadzieje związane z jego występem na mundialu w RPA i… kontuzja barku. Szok dla kibiców, ale największy dla samego piłkarza. Niedawno mogliśmy przeczytać wypowiedź szkoleniowca reprezentacji Portugalii, Carlosa Queiroza, który wyjawił, że Nani był tak załamany i zdesperowany, aby zagrać, że groził nawet popełnieniem samobójstwa. Widzimy zatem, jakie to było dla niego ważne.

Prawdziwą tragedią są jednak sytuacje, kiedy zawodnik staje przed obliczem całkowitego przerwania kariery z powodu urazu i musi zrezygnować z tego, co dotychczas było całym jego życiem. Ktoś powie, że takie rzeczy się zdarzają, ale dla piłkarza świadomość, że już nigdy nie zagra to najgorsze, co może go spotkać. Pomijając te przykre aspekty, profesja piłkarza jest zajęciem wręcz idealnym. Robisz to, co kochasz, zarabiasz wielkie pieniądze i na dodatek uszczęśliwiasz innych.

Tymi innymi jesteśmy my – kibice. Oglądanie ukochanej drużyny w akcji dostarcza nam emocji, których chyba nie można doświadczyć nigdzie indziej. Przed meczem strach, podniecenie, skok adrenaliny. W trakcie – napięcie, które wzrasta i opada w czasie zaledwie kilku sekund. A później? Później możemy skakać z radości, śpiewać ze szczęścia i płakać ze wzruszenia! I przez tydzień chodzić z uśmiechem na ustach! Ale możemy też czuć się jak zbity pies, bo wszystko zależy od wyniku meczu. Jednak bez względu na to, jak wiele porażek przyjdzie nam znosić, warto być kibicem, właśnie dla tych pięknych momentów. Sama muszę przyznać, że żaden mężczyzna nie doprowadził mnie do takiego stanu, jak Paul Scholes, kiedy strzelił przeciwko Barcelonie na Old Trafford w półfinale Ligi Mistrzów.

Równie emocjonujące potrafią być pojedynki słowne z innymi kibicami, czy to podczas meczu, czy podczas zwykłej rozmowy. Niejednokrotnie padają słowa obraźliwe, nie tylko jeżeli chodzi o umiejętności piłkarzy, ale ich pochodzenie czy nawet wygląd. Bo lepiej powiedzieć, że jebany czarnuch spierdolił setkę, niż pokusić się o przeanalizowanie całej akcji. Łatwiej stwierdzić, że Ferguson jest chujowym trenerem, niż wyjaśnić, co robi nie tak. Poza brakiem kultury wychodzi wtedy na jaw również brak wiedzy. Ludzie zapominają o szacunku, a to nieodłączny element w piłce nożnej. Wśród kibiców to nie tylko głupie kłótnie, ale tak zwane ustawki, zadymy, często kończące się tragicznie. Mój znajomy, fanatyk Cracovii, non-stop opowiada mi, jakie zadymy planują, ilu kibicom już się dostało, że na kolejnym meczu będzie prawdziwa rzeź. Zapytałam go kiedyś, po co jeździ się na mecze. Odpowiedział, że po to, aby pokazać innym, kto tutaj rządzi.

Czy tak to powinno wyglądać, czy na tym to polega? Mam nadzieję, że macie odmienne zdania. Żeby opisać inną grupę „kibiców” posłużę się cytatem Roy’a Keane’a.

Roy KeaneCzasami zastanawiasz się, czy oni rozumieją grę, jaką jest futbol. Oni mają kilka napojów, swoje kanapki i ich nie obchodzi, co dzieje się na boisku.

Roy Keane

No właśnie. Takie zjawisko ma miejsce niezwykle często. Ostatnio spotkałam się z podobną sytuacją. Byłam na meczu lokalnej drużyny, klasa okręgowa, nic wielkiego. Na mecz przyszły trzy dziewczyny, gimnazjalistki. Włączyły muzykę z telefonu komórkowego, paliły papierosy, śmiały się i gadały o pierdołach. I po co one do cholery tam przyszły? Trybuny to nie miejsce na urządzanie sobie imprez, lansowanie się.

Jaki powinien być kibic? W mojej opinii to ktoś, kto stara się śledzić na bieżąco wszystkie mecze, interesuje się sytuacją w zespole, wspiera drużynę i jest z nią na dobre i na złe. Piłka nożna to wyjątkowy sport. Trzeba umieć docenić jej piękno i dramaturgię, trzeba mieć świadomość jej wagi i potęgi, świadomość tego, że dla wielu jest niczym sprawa życia i śmierci.

Autor: Iwona (yvonne_88)

Przewiń na górę strony