Nie przegap
Strona główna / Inny punkt widzenia / Moja wizja United jest lepsza od Twojej

Moja wizja United jest lepsza od Twojej

Moja wizja United jest lepsza od Twojej
Pewien Radosław, rządzący kramem redlog.pl co kilka dni śle apele i wezwania, by na elektronicznych łamach pojawiały się teksty zachęcające do dyskusji, kontrowersyjne lub nawet prowadzące do sprzeczek itp. Miernikiem sukcesu redlogowego artykułu jest liczba komentarzy świadcząca zarówno o zainteresowaniu czytających jak i o twórczej wymianie myśli odbywającej się drogą elektroniczną.

Z wrodzonej przekory (która w pierwszym rzędzie każe mi tekstów nie pisać) postanowiłem jednak coś tam skrobnąć. Nie ukrywam, że nie mam zamiaru wywoływać dyskusji (nie lubię gdy ktoś się ze mną sprzecza, bo zawsze mam rację) a jedynie zmusić Was do refleksji nad przemijaniem. Moim brutalnym motywem jest zakodowanie w Was pewnego poglądu, tak byście mogli wyzbyć się herezji i wrócili na drogę prawdy. Dyskutować i tak bym nie mógł, bo gdy Wy będziecie czytać, ja w swoim stalowym rumaku zmierzać będę na koncert do Gdańska. Mała liczba komentarzy będzie moim sukcesem, w ostateczności akceptuję wpisy „zgadzam się”, „masz rację” lub „Kula na prezydenta”. Plan jest prosty – czytacie, przyjmujecie, przekazujecie dziesięciu znajomym kibicom United, oni przekazują dalej i tak leci. W dobrym tempie, w krótkim czasie większość kibiców naszego klubu na świecie będzie razem z nami dzieliła wizję przyszłości ławki trenerskiej United, ot taka „oddolna inicjatywa”. Jeden z użytkowników forum redcafe.pl ma w sygnaturze cytat „moja wizja Chrystusa jest lepsza od Twojej”. To już wiecie skąd wziął się tytuł.

Wracając do przemijania, JKM Alex Ferguson zbliża się do końca swojej niesamowitej drogi. Choć każdy z nas dałby się pociąć za kolejne dziesięć lat rządów Szkota na Old Trafford, to dzień w którym ogłosi zakończenie panowania nieuchronnie się zbliża, a jak zły będzie to dzień to chyba sobie jeszcze nie uświadamiacie (monarchista siedzi w każdym z nas). Człowiek, który może mówić o sobie „Manchester to Ja” potrzebuje dziedzica, tak samo jak niegdyś dziedzica potrzebował Król Słońce. Parszywego słowa d***kracja nie będę tu nawet używać, by nie obrazić majestatu. Choć są i tacy, którzy z chęcią zobaczyliby białe chusteczki na Old Trafford. I to nie transfer Ronaldo, ani przejęcie klubu przez Glazerów, czy narodziny Króla Eryka wywrze największy wpływ na nasz klub na najbliższe ćwierćwiecze, ale właśnie zmiana menadżera.

Pretendentów do tronu jest wielu – portugalski bufon Jose, francuski bawidamek Eric (już zawczasu okrzyknięty Królem), Gunnar – wiking z północy, Roy z zielonej wyspy, kilka poślednich książątek z Anglii – Bruce, Moyes i O’Neill. Potem cała chmara przypadkowych Holendrów, Włochów i przedstawicieli innych nacji, kreatur tak marnych, że nie wartych wspominania. Jednak kimże oni są przy Janie zwanym Białym, księciu de Bordeaux , który już w drugim roku swego panowania pokonał okrutnego tyrana z Lyonu, pod jarzmem którego Francja cierpiała siedem lat.

To pojechałem. Wracając do tonu mniej baśniowego. Tak, Laurent Blanc to mój faworyt jeśli chodzi o następstwo po sir Alexie Fergusonie. Zalet ma tak wiele, że pozostali kandydaci przy nim bledną. Dlatego o zaletach będzie dalej, a o wadach pozostałych kandydatów tak jakby przy okazji dla kontrastu ;) , coby Wam Jan Biały zajaśniał pełnym blaskiem.

Urodzenie, czyli legitymacja do władania. W przedbiegach odpada francuski książę. Cantona, który nie raz podkreślał swoją chęć do prowadzenia klubu, pomijając brak doświadczenia i obycia z menadżerką. Nie ma na dzień dzisiejszy nawet podstawowych uprawnień trenerskich, trzeba by jeszcze jakiegoś figuranta, który podpisywał by swoim nazwiskiem wszystkie decyzje i protokoły. Dobre chęci to chyba za mało na sterowanie tak gigantycznym klubem, United to blisko czterystu piłkarzy, trenerów, skautów i innych pracowników, którymi trzeba pokierować. To ludzie od dziesięciolatka marzącego o BMX na urodziny, po dostojnego sir Boby’ego Charltona. To gigantyczne zaplecze medyczne, sportowe i fizjologiczne, to wreszcie rokrocznie prawie 300 mln banknotów z wizerunkiem królowej i każdy z nich musi być wydany jedynie po przemyślanej decyzji. Ja wiem, że kibice United na każdym kroku zatruwają powietrze hasłem „ważne żeby trener był związany z United” – te koszałki opałki są tak głupie, że aż ciężko z nimi dyskutować, bo czy dwaj najwięksi tytani w naszej historii Matt Busby i Alex Ferguson, byli związani z klubem zanim zostali wyniesieni na pomniki?

Sprawdźcie w Wikipedii jaki to był ich związek z United zanim stali się legendami. Cantona wspaniały piłkarz i człowiek, śmierć United pod jego wodzą byłaby szlachetna i pełna heroizmu, tylko po co umierać skoro wygrywamy? Czy ktoś o zdrowych zmysłach odda gigantyczny klub w ręce kogoś, kto nigdy nie kierował nawet jedną sekcją piłkarską? Obłąkańcy oddali Newcastle… wyszło jak zwykle.

Cantona, jeśli chce wrócić do United, to ma czas, pora zakasać rękawy i poprowadzić jakiś klubik, coś osiągnąć, wygrać, powalczyć. Czegoś się nauczyć. Na razie robi w branży rozrywkowej.

Sukcesy w boju i doświadczenie. Kolejność nie przypadkowa. Ole Gunnar Solskjear, prowadzi drużynę rezerw, drugie miejsce w lidze rezerwowej, wynik fajny acz chyba mało przekonujący, do tego puchar, innych sukcesów trenerskich brak. Rezerwy a prowadzenie całego klubu to przepaść. Staż pracy: 1 rok. Mało. By myśleć na poważnie o prowadzeniu United, Ole musi jeszcze zdążyć posiedzieć choć jeden sezon obok Fergusona. Na olbrzymi plus Norwega trzeba zaliczyć coś, co nazwałbym odpowiedzialnością – dwie decyzje były zwiastunem jego olbrzymiej dojrzałości.

Najpierw grając w kratkę i łapiąc kontuzje Ole zrezygnował z grania (mam nadzieje, że Neville to czyta), później gdy Norwedzy zaproponowali mu prowadzenie kadry narodowej powiedział – „Nie, jeszcze nie czas” – jaki kontrast z tymi, którzy bez krzty zdolności rzucają się na każdą posadę. Roy Keane już lepiej, menadżerki mimo wszystko zasmakował, niewątpliwy sukces to awans Sunderlandu do Premier League i utrzymanie klubu. Ten sezon to niestety kompletna klapa, budżet w okolicach 50 mln F zebrany po to, by Sunderland bezpiecznie zakołował w środku tabeli nie spełnił zadania. Gdyby nie Szkot o włoskim nazwisku, katastrofa byłaby straszna. Nie chcę katastrof w United. Roy ciężko pracuje dalej, czekamy na wieści o Ipswich. Staż pracy: 2 lata, na naukę przy Fergusonie szans nie ma żadnych.

Kolejny – Bruce – o którym tak zawsze podkreślający konieczność zatrudnienia „ludzia związanego z klubem” kibice zapomnieli kompletnie, a szkoda. Najpierw tułaczka, potem Birmingham, tu od razu w pierwszym sezonie pracy awans do Premier League, potem spadek i na koniec po przebudowie zespołu ponowny awans. Potem trafił do Wigan ratować klub przed spadkiem, pierwszy mecz pod jego wodzą kończy długą serię bez wygranej, potem okazało się, że drużyna stała się niebezpieczna dla każdego. To pod wodzą Steve’a Wigan pierwszy raz w historii urwało punkt czwartemu klubowi z wielkiej czwórki (1:1 z Liverpoolem), do tego warto dodać świetne transfery, kilku zawodników sprowadzonych przez dawnego Diabła, którzy zrobili prawdziwą furorę na Wyspach – Palacios, Zaki czy Valencia. Facet ma nosa.

Z sezonu na sezon Wigan umacnia się w środku tabeli. \ten zakończony, był drugim najlepszym w historii klubu. Staż pracy: 8 lat, doświadczenie już niemałe, zaliczył upadek, na który odpowiedział wspaniałym wzlotem. Teraz znów zmiana klubu i Bruce staje przed zadaniem, na którym poległ Keane, czy da radę? Moim zdaniem bez problemu. Gdyby nie Janek, to właśnie Bruce byłby najlepszym kandydatem spośród tych, którzy zetknęli się z United. Kolejna dwójka będzie rozpatrywana razem przez wzgląd na podobne osiągnięcia. Moyes i O’Neil, Everton i Aston Villa, prawie wielka czwórka, prawie dobre występy w pucharze UEFA. Co można rzec o Moyesie – solidna i jeszcze raz solidna praca, dwukrotny awans do pucharu UEFA, z zespołu z dolnych stref tabeli stworzył drużynę stale lądującą pod koniec sezonu w okolicach 5-6 miejsca. Solidnie, ale bez rewelacji, brakuje jakiegoś triumfu, kilkanaście dni temu w finale FA Cup był blisko. Ale grający toporny futbol Everton nie poradził sobie z Chelsea.

Martina O’Neila wiek (57 lat) niestety dyskwalifikuje jako długofalowego trenera United, a takiego przecież chcemy. Wspaniałe lata w Celticu Glasgow, potem Aston Villa, zapowiadało się rewelacyjnie w tym sezonie, jednak brak rotacji i krótka ławka odbiła się czkawką pod koniec rozgrywek. Czyja to wina? Raczej nie Świętego Mikołaja, tylko tego misia, co przygotowywał zespół do sezonu. Wreszcie Jose Mourinho – tak, temu sukcesów nie brakuje. Doświadczenia też, złośliwcy tylko coś tam popiskują, że Porto w czasie trenerki Jose zamieszane było w łapówkarstwo, w Chelsea wydał na transfery tyle pieniędzy, że chyba prościej było kupić United, do Interu z kolei przyszedł na gotowe. Transfery raz mu wychodzą, a raz nie. Trenerką para się już 9 rok.

Na końcu kilka słów o Janku, który wkracza dopiero w trzeci rok swojej trenerskiej kariery. Krótko, ale sukcesy już są. Gdy obejmował Żyrondystów, klub kołatał się w okolicach szóstego miejsca Ligue 1, grając mało efektowną piłkę (39 zdobytych bramek, tyle samo miało relegowane do drugiej ligi Troyes, drugi spadkowicz miał łącznie 45 trafień). Warto dodać, że tamten sezon zakończył się szóstym z rzędu tytułem mistrzowskim dla Lyonu. Wtedy właśnie pojawił się Blanc, sezon 2007/08 zakończył się zdobyciem wicemistrzostwa kraju, do tego doszło Trophée des Champions. Jego zespół strzelił 65 bramek i zdobył o prawie 20 pkt więcej niż rok wcześniej (dokładnie 75).

Do tego oczywiście awans do Ligi Mistrzów i wybór Blanca na „menadżera sezonu”. Ale najlepsze miało nadejść, w sezonie 2008/09 Bordeaux w końcu zrzuciło Lyon z „pieprzonej grządki” i wygrało ligę po raz szósty w swojej historii, znowu poprawiając swój wynik punktowy (80). W sezonie klub nie przegrał żadnego spotkania na własnym boisku, gdy przegrywał na wyjedzie to, poza jednym wyjątkiem, tylko różnicą jednej bramki. Do tego nasz były obrońca dorzucił Puchar Ligi Francuskiej. Francuz po raz pierwszy wygrał wielki bój, taki sam jaki toczył jego mistrz, najpierw łamiąc dominację drużyn z Glasgow w Szkocji, a potem w Anglii krusząc potęgę Liverpoolu. Któryś z pozostałych kandydatów dokonał czegoś podobnego?

Bordeaux grało w tym sezonie piłkę ładną dla oka, a końcowy układ tabeli do złudzenia przypominał ten u sąsiadów zza kanału – tak jak United, drużyna mistrzów Francji nie lubi remisować, gra o wszystko, więc często wygrywa lub… przegrywa. Tak jak United, Francuzi mieli najwięcej zwycięstw w lidze i, podobnie jak w Anglii, za ich plecami wylądowali przeciwnicy, którzy przegrywali mniej spotkań (Liverpool i Marsylia). Niby nic, ale wydaje się, że Blanc zaszczepił swoim podopiecznym tę samą filozofię, którą poznał na Old Trafford. I na filozofii gry warto by się zatrzymać na dłuższą chwilę.

Wizja gry, a przede wszystkim umiejętności wprowadzenia jej w życie, decydują o tym, jak wygląda gra drużyny. I podkreślę jeszcze raz – nie wyobrażenie a rzeczywistość oddaje umiejętności menadżera. Co z tego gdy trener chce np. agresywnego podejścia, grania pressingiem czy rajdów skrzydłami, skoro nie potrafi nauczyć tego swoich piłkarzy, nie potrafi ich odpowiednio ustawić na boisku lub nie potrafi znaleźć odpowiednich do tego ludzi. Hasło wyborcze „czyny a nie (coś tam)” pasuje jak ulał. O dokonaniach Cantony, Ole czy Roya powiedzieć można raczej mało. Pierwszy z wiadomych względów wizję gry pewnie ma, nauczenia jej kogokolwiek nie miał nigdy okazji (wybaczcie to ciągłe przypominanie o brakach Eryka), Ole jest ograniczony ramami jakie wyznacza trenowanie rezerw, Roya można tłumaczyć ograniczeniami materiału ludzkiego w Sunderlandzie. Moyes i Everton to gra nieładna i toporna, wysocy napastnicy i obrońcy dobrze grający głową, największe zagrożenie sieją stałe fragmenty gry.

Sam Arteta mimo swojej finezji tego nie zmieni. Aston Villa i O’Neil (za wiekowy na United) to gra z kontry, do której idealnie nadaje się chyba najszybszy zawodnik na wyspach – Agbonlahor. Tak samo grał Celtic pod wodzą Martina a wcześniej Leicester- defensywa i kontry. Gdzie z tym pchać się do United? Wigan to futbol, można rzec, normalny i wyważony, zobaczymy jak pod wodzą Bruce’a zacznie grać Sunderland. Jose preferuje grę poukładaną, której siłą jest dobra obrona i defensywnie ustawiony środek pomocy. Im dalej do przodu tym gorzej. Zarzutem wobec prowadzonych przez niego drużyn zawsze była mało widowiskowa gra, za dużo sił poświęcał panowaniu nad środkiem pola kosztem ataku. Portugalczyk w Chelsea jak i w Interze próbował dodać skrzydeł swoim drużynom, wyszło słabo.

W Chelsea uratował go Joe Cole. W Interze kompletna katastrofa, dwaj skrzydłowi sprowadzeni przez Jose to kompletne niewypały – Queresma plącze się po Anglii a Mancini grzeje ławkę. Queresma zawsze był ofermą, co wiedzieli Ci, którzy go oglądali. Ale co się stało z dawnym zawodnikiem Romy? Przecież jeszcze sezon wcześniej grał kapitalnie. Może Jose po prostu nie potrafi korzystać ze skrzydłowych, bo ci wystają trochę poza ramy boiskowego schematu jaki preferuje Portugalczyk. Do tego gra jednym napastnikiem. A przecież my w United lubimy skrzydłowych i napastników, czyż nie? Chcecie regularnej gry w ustawieniu 4-5-1, gdzie skrzydłowi wcale nie będą skrzydłowymi, a w środku będzie grał najwyżej jeden pomocnik o bardziej ofensywnych umiejętnościach typu Lampard? To fajnie, ja wolę United z dwoma skrzydłowymi, nieraz z trójką napastników, potrafiącymi zrobić pod bramką przeciwnika taki kocioł jak nikt inny. Naprawdę są wśród Was tacy którzy chcą, żeby Jose okaleczył United?

For me, playing football means ­having the ball, conjuring moves, ­harnessing your strengths, posing problems to your opponents, scoring goals and ­taking risks. Obviously I want my team to win, but I also want them to play ball. That’s a state of mind, a fundamental principle, and Manchester United and Barcelona share it.

Kto tak ładnie powiedział o stylu gry jaki prezentuje? Oczywiście Laurent Blanc, a to co powiedział wcielił w życie w Bordeaux. Coś jeszcze na temat wizji gry i wprowadzenia jej w życie?

When I was a player my philosophy was always to play an attractive style. Even though I was a defender, I liked to play the ball whenever I could. I was lucky enough to work with some coaches who advocated that same style, especially sir Alex. For me it is a question of principle. I want my team to play with the same philosophy as me.

Z całej grupki potencjalnych trenerów tylko ten jeden ma taką wizję gry, jaka panuje na Old Trafford i tylko on potrafił ją wprowadzić w życie. I tylko on daje nam gwarancję, że United będzie grało tak, jak lubimy. Za trochę mniejsze pieniądze niż błogosławiony Jose. Bordeaux w tym sezonie to panowanie nad piłką i atak sunący za atakiem, raz środkiem, raz skrzydłem, raz po długim dograniu, kiedy indziej po szybkiej wymianie piłki, raz strzela Chamakh główką, raz Gourcuff lub Fernando z dystansu. Do wyboru do koloru, nigdy na remis. Obstawiam, że niewielu z Was wie, że nasz bohater nie przyszedł do United tylko po to, by przekazać swoje olbrzymie doświadczenie młodszym kolegom (głównie Ferdinandowi) i co mecz całować Bartheza w czoło, był również jedynym piłkarzem, z którym Sir Alex Ferguson konsultował taktykę i ustawienie zespołu przed każdym meczem. Z głupkami Ferguson o takich rzeczach raczej nie rozmawia.

Rozmawia z tymi, którzy mają wiedzę, umiejętności i własne pomysły, które on sam może wykorzystać. Co Blanc miał do zaoferowania Szkotowi i czego mógł się nauczyć, możemy tylko zgadywać, musieli coś o tym wiedzieć włodarze Bordeaux i rezultaty widać jak na dłoni. A pamiętajcie, że jeden z waszych ulubieńców, Roy Keane, wyleciał z zespołu za to właśnie, że zapomniał kim jest i przekroczył linię oddzielającą menadżera od piłkarzy. Francuzowi Ferguson na to pozwolił, a właściwie pozwalał i to kilka razy w miesiącu. O czym obecnie Panowie menadżerowie rozmawiają ze sobą co tydzień też nie wiemy, ale raczej nie o pogodzie. Do przekazywania Szkotowi namiarów na potencjalne francuskie nabytki też nie jest potrzebna cotygodniowa konferencja, a jednak o czymś dyskutują regularnie i długo, ciekawe o czym…

I am in contact with him a lot. We tell each other about our teams and talk about English and French players. His knowledge of players in France always astonishes me.

Na koniec kilka uwag, tym razem już wyjątkowo subiektywnych, odnoszących się głównie do charakteru. Ole jak wiadomo plusuje (czytaj wyżej). Eryk też jest super i zawsze robi się fajniej, gdy opowiada o United. Wtedy zawsze pojawia się ten błysk w oczach. Tylko kurczę, co dalej? Na razie kinematografia. Bruce zawsze pogodny i niedoceniony (dlatego go tak lubię), spokojny, bez żadnych wyskoków, zawodnicy go cenią, fajny diabeł, fajny gość. Z Royem Keanem sprawa ma się nieco inaczej, szczególnie jeśli ma być trenerem. To co czyniło go świetnym kapitanem, średnio sprawdza się w innej roli. Keane do drużyny wprowadza wręcz koszarowy dryl, zawodnicy Sunderlandu żalili się, że jest niedostępny i nie mogą z nim swobodnie porozmawiać.

Małe piwo gdy drużyna to w większości Wyspiarze, dzielący tę samą kulturę, nawyki i zachowania, nie mający problemów z aklimatyzacją. Co innego United czyli zlepek wszystkich możliwych narodowości, od małomównego Koreańczyka po zawsze roześmianego Francuza. Od jeszcze szesnastoletnich dzieciaków z Brazylii do grubo ponad trzydziestoletniego Holendra. Każdy z Was nie raz widział zdjęcia z treningów United – zawsze na luzie, dużo uśmiechów i żartów, psikusy można zrobić nawet Szkotowi, tylko jak to ujął Rio, można dostać pstryczka w ucho. W szatni też wesoło. Zapędzenie ich w koszary typu Keane’owego to koniec tego, co tak lubimy i co tak dobrze działa. To raz. A dwa – w United wciąż są zawodnicy, którzy z Royem grali, są też tacy, których gra z pewnością mu się nie podoba, wreszcie jakby nie patrzeć Irlandczyk z United został wyrzucony. Roy ma pewien bagaż doświadczeń, którego musi się pozbyć przed przybyciem na Old Trafford.

O Moyesie i O’Neilu (za stary) powiedzieć mogę mało. Wiem tylko, że ten pierwszy ma na pieńku z Rooneyem, a drugi nie potrafił zatrzymać w klubie swojego kapitana. Jeśli chodzi o rozeznanie na rynku transferowym, szczególnie tym międzynarodowym, obaj Panowie odstają i to bardzo, za bardzo. Pora na błogosławionego Jose, niestety póki był trenerem Chelsea dał się poznać jedynie jako buc i burak specjalnego przeznaczenia. Potem gdy już odszedł z The Blues, jego język stał się milszy dla ucha. Ale jego zachowanie i podejście to nie jest coś, co chcę widzieć na Old Trafford. Najlepszy klub świata nie potrzebuje bufona. Wolę takiego trenera, który nigdy nie rozpowiada głupot, za którego nie trzeba będzie się wstydzić, którego słów nie trzeba będzie interpretować niczym wierszy, żeby wykręcać kota ogonem. Poza tym kto na Old Trafford da mu co rok sto milionów funtów, by mógł dokonać jednego dobrego transferu i czterech tragicznych ?

Blanc, złego słowa o nim powiedzieć nie można, charyzmę ma. W czasie meczu zawsze skupiony i myślący. Udało mu się zatrzymać bez większych problemów zawodnika, na którego ostrzyły sobie zęby największe firmy w Europie. I diabła ma w sercu… a w kontrakcie klauzulę umożliwiającą odejście z klubu, jeśli pojawi się oferta od „wielkiego klubu”. Kto za jakiś czas powinien ją złożyć? Teraz już wiecie.

E. Cantona O. Solskjaer R. Keane S. Bruce D. Moyes M. O’Neill J. Mourinho L. Blanc
Przygotowanie do zawodu Dyskwalifikacja 1 1 1 1 1 1 1
Doświadczenie x 0 0,5 1 1 1 1 1
Wiek x 1 1 1 1 0 1 1
Sukcesy x 0 0 0,5 0 0 1 1
Styl gry x 0 0 0,5 0 0 0 1
Korepetycja u SAF-a x 1 0 0,5 0 0 0 1
Cechy ponadnormatywne x 1 0 1 0 0 0 1
Suma x 4 2,5 5,5 3 2 4 7

Przewiń na górę strony