Nie przegap
Strona główna / Naszym okiem / Manchester United – Chelsea…

Manchester United – Chelsea…

Edwin van der Sar
W Niedzielę, o godzinie 17:00, nasz najgroźniejszy rywal zawitał na Old Trafford , mecz który może zdecydować o wszystkim zakończył się wynikiem, którego nikt się raczej nie spodziewał. Przynajmniej My się nie spodziewaliśmy, ciężko zapracowane 1:0 było celem na niedzielny wieczór, stało się inaczej…

I tak uważamy, że najgroźniejszym i najgodniejszym naszym rywalem jest Chelsea„,

Tekst powstał, tradycyjnie już na podstawie przemyśleń i dyskusji, w której udział wzięli sebos_krk, michal85 oraz Kula.

Przed meczem

Czy jest sens tłumaczyć cały ciężar gatunkowy tego meczu ? Mistrz i Wicemistrz Anglii, Mistrz i Wicemistrz Europy. Drużyny, które naszym zdaniem stoczą w tym roku bój o mistrzostwo Anglii. Zeszłoroczna wygrana United mniej więcej w tym samym okresie nad Liverpoolem, wybiła podopiecznym Beniteza z głowy marzenia o mistrzostwie, a tamten mecz zapoczątkował marną serię spotkań Liverpoolu. Czy tym razem będzie podobnie ?

Wydaje się, że tak. Piłkarze Chelsea zostali właściwie znokautowani, szybko stracili wiarę w siebie i byli tylko cieniem świetnej drużyny sprzed roku, wielcy liderzy kompletnie zawiedli i schodzili z murawy ze spuszczonymi głowami. Luiz „Hackman” Scolari bezradnie przypatrywał się poczynaniom swoich piłkarzy. Jeden celny strzał to wszystko na co było stać piłkarzy z Londynu. A porażka z United to nie jedyny problem The Blues, głośno jest o nieporozumieniach w drużynie, kasa klubowa świeci pustkami, część graczy zgodziła się na obniżenie gaż. Do tego patrząc na wiek głównych postaci zespołu z Londynu, wydaje się, że niezbędna jest tam powolna ale kosztowna przebudowa składu. A pieniędzy brak. Quo Vadis Chelsea ?

United z kolei w końcu pokazał ten zabójczy futbol, który tak uwielbiamy, obrona opierająca się na geniuszu Vidica i precyzyjne wręcz chirurgiczne cięcia zadawane przeciwnikowi. Jose lekceważąco, stwierdził, że zespoły nic nie pokazały, my twierdzimy, że na tak grający Manchester nie ma na globie silnych. Nam ten mecz przypominał spotkanie z Barcą, przeciwnik niby gra, niby podaje i strzela, ma przewagę w posiadaniu piłki (momentami 80:20) a gdzieś nad tym wszystkim widać uśmiechniętego Fergusona …”niech się cieszą, nawet nie zauważą kiedy będzie za późno”. Gdy oglądałem mecz już po 20 minucie wiedziałem, że będzie dobrze, że to nasz dzień, nawet gdy Webb nie uznał bramki, i tak wiedziałem że to wygramy.

Jeszcze kilka słów o atmosferze spotkania, spodziewaliśmy się ostrej gry, wielu nieprzepisowych zagrań i sporej ilości boiskowego „buractwa” i nieczystej gry. Tymczasem na boisku na przeciw siebie stanęły dwie mistrzowskie jedenastki darzące się pełnym szacunkiem i to takim prawdziwym, nie tym gazetowym na potrzeby gawiedzi. tylko tym autentycznym, o którym nikogo nie trzeba zapewniać słowami. Tak jakby obie drużyny chciały sobie przekazać, „tak to Wy jesteście nam równi”. Cały mecz wręcz w szarmanckiej atmosferze, zarówno przy 0:0 jak 3:0, wile uśmiechów i przyjacielskich gestów. Bez żadnych spięć. Wręcz honorowo. To było dla Nas wielkie zaskoczenie, Ja sam obserwowałem graczy Chelsea bez niechęci, co dawno mi się nie zdarzyło. A przecież przy stanie 3:0 piłkarze z Londynu z pewnością byli sfrustrowani. Wielki ukłon od naszej skromnej trójki pod adresem piłkarzy The Blues.

Bramki

45′ Vidic! 1:0

63′ Rooney! 2:0

87′ Berbatov i 3:0

Taktyka i skład

Co tu dużo pisać, na papierze wydaje się to oczywiste. Obie drużyny mają niezwykle silne linie obrony z ofensywnie grającymi bocznymi obrońcami. W środku pola jest już inaczej, a przynajmniej miało być inaczej. Ballack, Deco, Lampard to twierdza w linii pomocy, którą można zdobyć bardzo rzadko, skrzydła to raczej nasza domena ( zejście Joe Cole’a chyba to potwierdziło). Jeden nasz skrzydlaty Huzar z zacięciem ofensywnym, drugi to solidny pracuś w defensywie. Z przodu lekkie różnice, Anelka i Drogba to raczej mistrzowie wykończenia. Berabtov i Rooney lubią się cofać i rozgrywać piłkę.

Gdy zobaczyłem skład, pomyślałem „kaplica”, Giggs i Fletcher przeciwko tej trójce to szaleństwo. Rzeczywiście to co wyprawiał Giggs było szalone, wyjątkowo aktywny w środku pola, wielokrotnie przejmował piłkę a sam prawie nigdy jej nie tracił. Ferguson wiedział co robić, postawił na skrzydłowego. A ten od kilkunastu lat jest mistrzem w panowaniu nad piłką więc Ballack & co byli bezsilni gdy Ryan prowadził grę, do tego Giggs bardzo często po przechwycie ma instynkt (właściwy skrzydłowemu) biegania do przodu z piłką a nie cofania lub podawania. Dzięki temu akcje United rozwijały się błyskawicznie nie dając czasu na ustawienie się przeciwnikowi. To doświadczony Walijczyk wprawiał w ruch skalpel z wygrawerowanym na ostrzu napisem „Manchester United”. Tak jak Vidic wyrósł na lidera linii obrony, tak Ryan był w niedzielę mózgiem gry ofensywnej United. Wyglądało to świetnie..przejęcie piłki i zamiast wycofania i powolnej budowy ataku, rajd lub podanie do przodu. Mając Rooney Berbatova czy Ronaldo, to tylko w to nam graj.

Oceny piłkarzy, wywiązanie się z zadań

Edwin van der Sar – nawet najwięksi optymiści nie mogli przypuszczać, że w spotkaniu dwóch najlepszych zespołów Starego Kontynentu Holender będzie zupełnie bezrobotny. Świadczy to zarówno o słabości gości z Londynu jak i o świetnej dyspozycji naszej defensywy. A gdy już interweniował to bezbłędnie.

Gary Neville – powrót do normalności, czyli kapitan United w podstawowej jedenastce w poważnym spotkaniu. Po wielu słabszych występach wreszcie zagrał na przyzwoitym poziomie. Szczególnie w drugiej połowie często wspomagał stoperów w grze głową. W końcu Gary poczuł grę, widać to było w drugiej połowie, gdy zmieniał pozycje z kolegami. Zaliczył też kilka odbiorów. Żeby nie było tak różowo należy mu wypomnieć kilka sytuacji z pierwszej części, gdzie miał problemy z właściwym ustawieniem się w grze defensywnej. Raz ratując piłkę zmierzającą na aut o mało nie wystawił jej napastnikowi rywala. Podsumowując możemy się cieszyć z dobrego występu Garego. Czy to oznacza wygranie rywalizacji z Rafaelem da Silvą?

Nemanja Vidic – MAN OF THE MATCH. Zagrał bezbłędnie, wręcz genialnie (który to już raz?). Ale tym razem sam dowodził obroną w jakże ciężkim spotkaniu, bezbłędne ustawienie, dokładne krycie, zawsze przed przeciwnikiem, do tego świetne interwencje i pewność w rozgrywaniu piłki. Maestro. Dodając do tego zestawu bramkę, wyjdzie nam chyba najlepszy mecz Serba w naszych barwach. Napastnicy Chelsea nie mieli nic do powiedzenia. Taki występ będziemy pamiętać długo, choć w perspektywie całego sezonu póki co Nemanja jest najlepszym zawodnikiem United. Więc może będzie tak, że gdy sezon już się skończy, będziemy pamiętać, że należał on do Serba. Fajnie jest mieć najlepszego obrońce świata w swoim ulubionym zespole ;).

Jonathan Evans – tak jak w pierwszym spotkaniu między tymi zespołami również w rewanżu Jonny wyszedł w pierwszym składzie. Ostatnio gra w każdym spotkaniu, korzystając z pauzy Rio Ferdinanda i nie prezentuje się wcale gorzej od Anglika. Znakomicie wykorzystuje swoją szansę. W spotkaniu z Chelsea błędów nie popełniał, dwukrotnie ofiarnie na własne ciało przyjął uderzenie z dystansu. Kilka razy świetnie wyprowadzał akcje z własnej połowy. Tak grają najlepsi.

Patrice Evra – występ w swoim stylu. Nie do przejścia w defensywie plus kapitalne rajdy. Po jego wrzutce padła bramka, która dała drużynie wiele spokoju. Brakowało nam tego piłkarza. Wieści niestety są marne, leczenie kontuzji będzie trwało trzy tygodnie.

Park Ji Sung – zaczął aktywnie. W pierwszej połowie miał dobrą okazję i gdyby nie interwencja Terrego nie musielibyśmy czekać 46 minut na pierwszego gola. To co w grze koreańczyka się rzucało w oczy, to odbiory przed własnym polem karnym, po których od razu rozpoczynał kontrę. Kilka takich zagrań zaprezentował. Tradycyjnie przed polem karnym rywala gra zbyt zespołowo, zamiast czasem uderzyć. Na skrzydle jest obecnie razem z Ronaldo pewniakiem do gry. Dodajmy iż po raz kolejny Park okazał się prawdziwym „amuletem”, Chelsea jeszcze nigdy nie strzeliła nam bramki, gdy na boisku był Koreańczyk.

Darren Fletcher – Szkot znany jest z tego, że w meczach z zespołami wielkiej czwórki zawsze gra bardzo dobre zawody. Tym razem trochę zagubiony. Przydałby mu się mały odpoczynek i spokojna praca na treningach pozwalająca dojść do formy. Choć w tym meczu mógł tylko asystować przy operacji wykonywanej przez…

Ryan Giggs – jego występ w podstawowym składzie był nie małym zaskoczeniem. Zdarzało mu się co prawda w tym sezonie zagrać na środku kilka dobrych spotkań, ale jego gra kosztem Michaela Carricka była ryzykownym krokiem Fergusona. Walijczyk był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku. Poradził sobie doskonale z zagęszczeniem środka pola przez piłkarzy Chelsea. Dobry zarówno w grze do przodu, jak również z odbiorze piłki. Zdarzyło mu się zaprezentować kilka krótkich rajdów z piłką. Jak za dawnych lat. Świetny występ. Ryan się nie starzeje. Występ rewelacyjny na prawie równi z Vidicem.

Cristiano Ronaldo – niezły występ. Widoczny przede wszystkim przy stałych fragmentach gry. Miał przebłyski dobrej gry, ale to jeszcze nie jest to na o czekamy. Nie ma odpowiedniej szybkości, pomysłu na efektowne zagrania. Choć to on zdobył nieuznanego gola, a piłka po jego strzałach prawie ocierała się o słupki. Stać go oczywiście na więcej. Wydaję się, że momentami za dużo zastanawia się co zrobić dalej, zamiast strzelać czeka aż ktoś się lepiej ustawi i stara się podać. Mimo tego i tak skupia uwagę rywali, którzy albo łapią żółte kartki albo muszą zejść wcześniej z boiska z obawy przed czerwoną (jak Bosingwa). Dość często cofał się wspierać bocznych obrońców.

Dimitar Berbatow – po pierwszej bezbarwnej połowie, w której zmarnował doskonałą okazję, w drugiej sposób w jaki oba zespoły grały bardzo mu odpowiadał. On lubi w kontrze zastawić się, odegrać piłkę do kolegi. A te zagrana momentami ocierają się o geniusz. Dobry występ udokumentował bramką w końcówce. Kilka świetnych podań.

Wayne Rooney – zagrał tak jak od niego się oczekuje. Walka od jednego pola karnego do drugiego, szybki, grający z pomysłem. Do tego zaliczył trafienie, którego dobiło piłkarzy Chelsea.

John O’Shea – bezbłędnie zastąpił Evrę.

Michael Carrick – po wejściu jeszcze bardziej uporządkował grę zespołu. To norma gdy Carrick pojawia się na boisku dla rywali oznacza to, że piłkę oglądać będą rzadko.

Błędy sędziowskie

Kontrowersyjny rzut rożny

Niby tam dla jednych karny i dla drugich, ale czy to ważne przy takim wyniku ? Nie.

Ważne jest to, że Howard Webb w przeciwieństwie do „zgredka” nie psuł gry swoją nadgorliwością.

Skrót spotkania

Galeria z meczu

I kto tu się przejmuje zabawnym Hiszpanem ? ;)

Przewiń na górę strony