Sklepy, gazety, Internet i telewizja żyją Euromanią i trudno się temu dziwić, odczujmy gospodarowanie wielką imprezą na każdy możliwy sposób. Na te kilkanaście dni przed mistrzostwami, a także na ich czas, porzućmy nasze polskie narzekanie i dajmy ponieść się ułańskiej fantazji.
Powodów do narzekania zawsze jest mnóstwo, natomiast idea tej czynności zupełnie bezsensu.
Weźmy na tapetę hymn naszej reprezentacji. W momencie, gdy wygramy z Grekami i złupimy Ruskich większość kibiców będzie z pieśnią „koko-koko” na ustach maszerować po polskich (dziurawych) ulicach, a i wypięta dumna klata, tudzież biust, też się znajdą. I to jest właśnie piękno futbolu. W przypadku sromotnej porażki do kieliszka również zaśpiewamy „koko-koko wódka spoko”. Niezależnie od wyniku piosenka będzie śpiewana, zmieni się tylko jej wydźwięk, który będzie zależał od sytuacji. Wówczas okaże się, że byliśmy „niezłymi” hipokrytami, krytykując utwór Jarzębin. Więc skończmy niepotrzebne narzekania, gdyż sami w demokratycznych wyborach wybraliśmy ten hit.
Materiał na hit :)
Powołania Franza, również szalenie kontrowersyjne okazują się powoli całkiem ciekawe. Ludo z Sebastianem coś powiedzą po polsku i to wszystko zaczyna jakoś wyglądać. Poza tym wolę gości z Polskimi korzeniami, którzy będą zachrzaniać na boisku za orzełka i nie tylko, niż wysłużone gwiazdy, wojujące w ekstraklasie (z trudem). Niestety teza pana Tomaszewskiego, jakoby to była hańba dla 40-milionowego kraju, że gra Piszczek, Perquis i Boenish zupełnie do mnie nie przemawia. Już wcześniej były bramkarz polskiej kadry podkreślał, że nie rozumie tego, że w tak dużym kraju nie znaleźliśmy klasowej 11 i ściągamy 'szrot’ z zagranicy. Niestety liczba ludzi zamieszkujących dany obszar to tylko jeden czynnik, który determinuje potencjał piłkarski kraju. Wystarczy spojrzeć na Chiny, państwo jakby bardziej ludne niż Polska, a jednak talentów piłkarskich jak na lekarstwo. Przykładów naturalizacji nie będę mnożył, wystarczy wspomnieć o krajach takich jak Niemcy, Portugalia czy nawet Włochy i Hiszpania. Jakoś nie słyszałem, aby Maldini powiedział, że Motta jest hańbą dla reprezentacji Włoch.
Ostatnim elementem całej układanki jest pan Boniek, który zaimponował mi swoim zachodnim (opłaconym jak niektórzy sugerują) podejściem. Na nieco ponad miesiąc przed Euro popularny Zibi zaczął pojawiać się w różnych programach traktujących o piłce (Cafe Futbol, Liga Plus extra). W tych telewizyjnych audycjach Boniek zarażał nas pozytywnym podejściem do Euro 2012. Pojawiał się także na łamach gazet, gdzie również apelował, abyśmy porzucili narzekania i mieli nadzieje na sukces w mistrzostwach. Właśnie tak według mnie powinniśmy odbierać turniej w naszym kraju. Ponadto były reprezentant kraju pokazał, jak powinna zachowywać się legenda polskiej piłki w tak szczególnej sytuacji, co nie każdy rozumie.
Od siebie powiem, że powodów do narzekania na szczeblu sportowym nie mamy, kadra ułożyła się dość ciekawie. Gdyby Grecy mieli w składzie trójkę zawodników aktualnego mistrza Niemiec, w prasie czytalibyśmy, że idą na majstra. Oczywiście przestrzegam przed tym samym (czyli huraoptymizmem), jednak jak to głosi stare przysłowie nadmorskich górali – trzeba znaleźć jakiś złoty środek. Któż ma wiedzieć, gdzie on jest, jak nie kibice biało-czerwonych?