Kobietą-kibicem być, to rzecz doprawdy niełatwa. Zaraz posądzą taką o miłość do Ronaldo, czy innego Beckhama i wszelkie tłumaczenia efektów żadnych nie przyniosą. To nic, że może kobiecina posiadać przeogromną wiedzę, a w sercu niezmierzoną miłość. Istotny jest wyłącznie fakt, że to „baba”. A „baby” usadza się przy garach i pieluchach, a nie przy futbolu.
Miałam to szczęście, wychowywać się w samczym gronie. W dodatku w rodzinie dosyć piłkarskiej. Stąd też, już jako pięciolatka, biegałam za piłką i wysiadywałam przed telewizorem, obserwując „dwudziestu dwóch facetów, uganiających się za kawałkiem skóry”. To właśnie wtedy pokochałam sport, który stał się w przyszłości jednym z najważniejszych elementów mojego życia…
Stereotypy
Jak wszyscy dobrze wiemy, w naszym świecie, wiele do powiedzenia mają stereotypy. Takie utarte schematy, którymi kierują się głupcy, niemający na tyle szarych komórek, aby wypracować własne poglądy. Wolą sugerować się tym, co podano im „na tacy” i nie zawracać sobie głowy samodzielnym myśleniem. Najbardziej przykre jest jednak to, że takich ludzi wokół nas, jest naprawdę wielu. Bardzo wielu. Stąd właśnie, biorą się różnorakie nieporozumienia, przykrości i kłótnie.
Bo – tak po prawdzie – jakim prawem, ktokolwiek może oceniać „cały gatunek”, na podstawie wiedzy na temat kilku jego przedstawicieli? Odpowiedź jest jasna, klarowna i prosta, niczym drut – żadnym.
Dlatego też apeluję do „coponiektórych”, aby wszelkie stereotypy, którymi lubią się kierować, schowali sobie głęboko… Tam, gdzie słonko nie dochodzi.
Kobiet portret własny
No dobrze, przyznać się muszę, że czasem rozumiem falę krytyki, jaka spada na nas, kobiety. Ba! Sama biorę czynny udział w tworzeniu owej fali. Bo prawda jest taka, że nas – kobiety „w jakiś sposób powiązane z futbolem” – podzielić można na dwie grupy: złą i dobrą. Przedstawicielki tej pierwszej powinno się wytępić, niczym zarazę, bo to one przynoszą pozostałym wstyd i przez nie cierpi wizerunek nas wszystkich. Chyba każdy zdaje sobie sprawę, kogo mam na myśli. Pannice, które zasiadają na trybunach naszych stadionów, dumnie prezentując stringi, wystające spod miniówek i dekolty, sięgające po sam pępek. Pannice, które podniecają się „boskim Cristiano”, „słodkim Kaką” czy innym „seksownym Beckhamem” i z tego tytułu deklarują się, jako wierne i oddane fanki Manchesteru, Milanu i innych wielkich klubów, tak naprawdę pojęcia nie mając, o czym mówią…
Po drugiej stronie barykady, stoją kobiety inteligentne i bystre. Oddane barwom, wiernie kibicujące, posiadające ogromną wiedzę na temat ukochanego klubu. Wiem, że wśród nas, fanek United, jest wiele przedstawicielek tej grupy. Niektóre czynnie udzielają się na wszelakich forach, inne stanowią trzony redakcji serwisów. Byłoby dobrze, gdyby przedstawiciele męskiego gatunku, patrzeli na kobiety, właśnie przez pryzmat grupy numer dwa. Bo śmiem twierdzić, że istnieje wiele przedstawicielek płci pięknej, które swą wiedzą mogłoby niejednego rywala powalić na łopatki. Tyle tylko, że nie o to w tym wszystkim chodzi. Miłości i oddania, żadną miarką nie zmierzymy. Licytowanie się, kto lepszy, kto mądrzejszy, też nie ma najmniejszego sensu. Wystarczy się szanować i nie lekceważyć. Bo zarówno my, kobiety, jak i panowie, mamy pełne prawo do tego, aby kochać futbol, aby kochać United. Bo nigdzie nie jest powiedziane, że to mężczyźni mają monopol na wszystko, co najlepsze :)
Z pozdrowieniami dla wiernych fanek oraz dla wiernych fanów, szanujących kobiety…