Nie przegap
Strona główna / Offtopic / Borucu, cho do nas!

Borucu, cho do nas!

Nie ukrywam, że jestem turbo-fanem tego gościa. Słowo turbo użyte jest nie przez przypadek, bo skoro potrafię bez większego wysiłku przymknąć oko na to, że deklaruje miłość do ległej, to coś znaczy. Artur udowodnił też Smudzie (na nasze nieszczęście), że ma charakter. Przez to najlepszy polski bramkarz nie mógł zająć posterunku między słupkami podczas Euro. Szkoda. Może zrobiłby różnicę, chociażby w meczu przeciwko Grecji. Artur Boruc to dla mnie uosobienie lidera, cholera. Artur Boruc ma wszystko, co powinien mieć bramkarz, włącznie z umiejętnościami, które wbrew pozorom nie są najważniejsze w staniu na bramce. Artur Boruc ma tylko jedną wadę – mianowicie nie gra dla United.

Ciekawi mnie reakcja na słowa, które nastąpią za chwilę. Ile osób się oburzy, ile mnie wyśmieje, a ile popuka się z politowaniem w czoło. No, zobaczymy. Uwaga… Uważam, że Artur w formie plasuje się obecnie w pierwszej piątce bramkarzy na świecie. Ten gość jest wręcz fenomenalny pod każdym względem. Ustawia sobie obrońców tak, jak powinni stać (wiem, wiem, przy naszym rożnym tak nie stali – wyjątek potwierdza regułę); czyta grę, jakby otworzył nową powieść Paolo Coelho; ma doskonały refleks; gra świetnie na przedpolu, zamiatając wszystko, co idzie ze skrzydeł na 6 metr i bliżej bramki; gra dobrze obiema nogami; idealnie wręcz skraca kąty, zawęża pole, zamyka światło bramki; nie boi się niczego w polu karnym, staje naprzeciw van Persiego czy Rooneya i bez kompleksów wymiata im piłki spod nóg. Tylko czemu koszulka ciągle nie ta?

Jak dowiedziałem się, że odchodzi ze Szkocji, to miałem nadzieję, że przyjdzie do United. Nie przyszedł, nie udało się. Mimo to cieszę się, że odszedł z Fiorentiny, gdzie po pierwsze raczej nie mógłby się rozwijać i pokazać ze względu na charakter włoskiej piłki, a po drugie pewnie nie osiągnąłby optymalnej formy, którą wydaje się osiągać teraz.

To, co Boruc pokazał w meczu przeciwko nam, to kunszt bramkarski klasy światowej. Wygrał wszystko, co było do wygrania. Nie pamiętam, kiedy ostatnio uznałem, że bramkarz (!) drużyny przeciwnej (!), która na dodatek przegrała (!), był najlepszy na boisku. Tym razem tak było. Z jego gry powinno się złożyć film instruktażowy i wyświetlać De Gei, ale też chociażby Szczęsnemu przed meczami. Szkoda, że chłop marnuje się w Southampton. Szkoda, że zmarnował cenny czas we Włoszech. Chociaż ma 32 lata, więc jeszcze spokojnie można go traktować jako atrakcyjny kąsek transferowy.

Ferguson przegapił Harta, który – jeśli ma trochę oleju w głowie – już nigdy nie założy koszulki United. I nie powiem, że jakoś bardzo płaczę z powodu De Gei. Nie. Chłopak ma potencjał większy niż ego Korwina-Mikke, ale zanim będzie odpowiednio wykorzystywał ten potencjał, musi upłynąć jeszcze sporo wody w Irwell. Czy mógłby mieć lepszego nauczyciela niż Boruc? Wątpię. Dlaczego? Bo Artur ma doskonale opanowane wszystko to, czego brakuje Davidowi.

Tak, wiem, że jedna jaskółka wiosny nie czyni, i ciężko mówić po jednym meczu, że wraca Boruc z Celtiku, który zachwycał Europę, ale czy temu chłopakowi można życzyć źle? Mimo wszystko cieszę się, że przyszedł do Premier League. Po pierwsze niejednokrotnie podkreślał, że to jego marzenie, a po drugie szanse, że Ferguson go dostrzeże, wzrosły wyraźnie. Jak sobie myślę, ile De Gea mógłby nauczyć się od niego, to przechodzą mnie ciarki. Jak sobie myślę, że przez następne 6-8 lat mielibyśmy w bramce Boruca na zmianę z Hiszpanem… Ach, marzenia. Ale czasem się spełniają, nie?

Przewiń na górę strony