Za główną bolączkę Manchesteru United uznaje się niewystarczająco silny środek pola. Media i kibice prześcigają się typowaniu zawodników mogących wzmocnić skład sir Alexa Fergusona. Tymczasem zapomina się o innym problemie, z jakim spotyka się Szkot. Od czasów Gary’ego Neville’a w zespole brakuje etatowego prawego obrońcy, czego skutkiem jest wystawianie na tej pozycji zawodników, dla których nie jest to nominalna pozycja.
Da Silva brothers
Na pierwszy rzut oka sprawa wydaje się prosta, bowiem Ferguson ma w swoim składzie dwóch Brazylijczyków, bliźniaków, nominalnych prawych obrońców. Mieć może ich i ma, problem w tym, że Rafael i Fabio da Silva więcej czasu spędzają w gabinetach lekarskich niż na piłkarskich boiskach. W ciągu niespełna 4 lat na Old Trafford bliźniacy rozegrali łącznie 123 spotkania, co w bardzo uogólnionym przybliżeniu daje nam 15 spotkań każdego z osoba w sezonie. Ciężko na tak łamliwych zawodnikach opierać defensywę zespołu.
Sprzedaż błędem?
Podatność młodych Brazylijczyków na kontuzje nie była problemem, póki w zespole był John O’Shea i Wes Brown. Przed trwającym sezonem sir Alex Ferguson zdecydował się jednak na sprzedaż obu zawodników do Sunderlandu, co spowodowało zaistnienie niezbyt wygodnej sytuacji, w której obecnie znajduje się aktualny mistrz Anglii. W tym momencie pojawia się pytanie, czy sprzedaż tych zawodników nie była aby błędem? O ile odejścia Wesleya Browna, mogliśmy się spodziewać i w pełni zrozumieć, o tyle decyzja o sprzedaniu popularnego „Dżona” była co najmniej zaskakująca. Z perspektywy czasu śmiało można stwierdzić, iż pozbycie się Irlandczyka było błędem, może nie jakimś wybitnie istotnym, bo zespół daje sobie radę, ale jednak błędem.
Prawy obrońca z przymusu
W odwodzie pozostaje jeszcze dwóch młodych Anglików – Chris Smalling i Phil Jones. Pierwszy z nich radzi sobie na pozycji prawego obrońcy całkiem nieźle, jednak przy problemach w środkowej strefie obrony Ferguson nie może sobie pozwolić na wystawianie go na tej pozycji. Drugi z kolei na pozycji bocznego obrońcy radzi sobie bardzo dobrze, jednak jeszcze lepiej radzi sobie jako pomocnik i to właśnie w środkowej strefie boiska powinien grać Jones. Daje on bowiem zespołowi coś, czego brakowało od odejścia Roya Keane’a. Jest przebojowy, bardzo waleczny, ma świetny ciąg do przodu, krótką mówiąc jest idealnym box-to-boxem, czyli typem pomocnika, którego w United brakuje. Wszystko to sprawiło, że kilka występów jako prawy obrońca zaliczyć musiał Antonio Valencia – nominalnie prawy skrzydłowy.
Zakup prawego obrońcy?
W dłuższej perspektywie czasowej takie rzucanie zawodnikami po różnych pozycjach nie jest dobrym rozwiązaniem. Chris Smalling to środkowy obrońca, Phil Jones to materiał na światowej klasy pomocnika, Antonio Valencia to skrzydłowy – i to na tych pozycjach powinni grać ci zawodnicy. Wychodzi na to, że czerwonej części Manchesteru potrzebny jest nominalny prawy obrońca. Pytanie teraz, czy powinien to być zawodnik już doświadczony, zapewniający solidność w tyłach czy kolejny młodzieniaszek? Wydaje się, że lepszą opcją byłby doświadczony piłkarz, bowiem w składzie jest już dwóch młokosów, którzy z czasem pojmą pewne rzeczy, co będzie wiązało się ze zmianą stylu gry i mniejszą liczbą kontuzji. Który zawodnik byłby odpowiednim kandydatem? John O’Shea. Jednak na jego powrót na Old Trafford nie ma co liczyć, więc pytanie to zostawiam bez odpowiedzi, dając Wam pole do popisu.