Nie przegap
Strona główna / Manchester United / Transferowy geniusz Fergusona

Transferowy geniusz Fergusona

Transferowy geniusz Fergusona
A to potrzebujemy pomocnika, a to napastnika, a to skrzydłowego, a to znowu skarżymy się, że wredne amerykańskie dupki nie dają pieniędzy na transfery tak jak Arabowie z City. Ja powtarzam – jeśli by mieli dać, to by dali, ale Fergusonowi niepotrzebne są transfery na miarę City czy Chelsea. On jasno twierdzi, że obecnie rynek transferowy jest chory. I ma rację!

Liverpool wydał w ostatnim okienku transferowym ponad 50 mln funtów na transfery dwóch napastników – Carrolla i Suareza. Zwłaszcza ten pierwszy jest „dziwny” – 35 mln za grajka, który jest w czołówce strzelców ligi z 11 bramkami.

Ferguson podczas letniego okienka nie próżnował, sprowadził Javiera Hernandeza. W samej lidze strzela 0,86 bramki na 90 minut, dla porównania Carroll ma ten współczynnik na poziomie 0,57. Nie chcę tu porównywać sytuacji w zespole obu panów, bo o ile United strzela więcej goli (które się rozkładają na kilku piłkarzy), to w Newcastle grało się pod jednego zawodnika. Dziwić może cena. Popularny Chicharito kosztował 5, nie 35 mln funtów.

David Luiz kosztował około 20 mln funtów, Johnson też około 20, Kolo Toure – 18, Lescott – 27, Vermaelen – 18 mln. Są to tylko wybrane transfery obrońców – bardziej lub mniej udanych. Hitem wydaje się młody Smalling, którego średnia ocen z Goal.com za ten sezon to (dla przypomnienia) około 7/10 i  jest nawet wyższa (na oko) od średniej Ferdinanda, a właśnie ten Chris Smalling kosztował nas 8 mln funtów. Proszę, porównajcie to z ceną pozostałych defensorów.

Tak oto Ferguson wydał 15 milionów tam, gdzie inni wydaliby 50.

Ferguson nad resztą menedżerów ma jedną przewagę, co jest jednocześnie wadą dla „transferowych muppetów” – buduje zespól na lata. Jednocześnie, w klubie takim jak United (jak sama nazwa wskazuje!) nigdy nie będzie awantur takich, jak w City. Nigdy nie dojdzie do sytuacji, która groziłaby rękoczynami, o jakich dowiadujemy się z doniesień z lig niemieckich czy hiszpańskich. Tutaj każdy jest United, każdy zawodnik i każdy członek sztabu się wzajemnie wspierają. Nawet Tevez, który obecnie nie ukrywa nienawiści do sąsiada, mówił, że nigdzie nie czuł się tak dobrze jak w Carrington. Beckham, który z hukiem wyleciał z Manchesteru, dziękuje Fergusonowi. Ronaldo chciałby wrócić na Old Trafford.

Ktoś, kto uważa, że klub zawsze potrzebuje transferów, bo bez nich robi krok w tył i burzy się z powodu kolejnych gwiazd przechodzących koło nosa (owszem, o dużych umiejętnościach, lecz często słabym charakterze), nie powinien się uważać za kibica Manchesteru United. Taki ktoś nie rozumie duszy klubu, nie rozumie znaczenia słowa United.

Manchester United będzie Manchesterem United nie wtedy, gdy będzie zdobywał trofea, ale wtedy, gdy będzie można cytować frazę, która powoduje, że Diabły walczą do końca i zawsze trzymają się razem – because we are UNITED.

Autor: Paweł Lenartowicz

Przewiń na górę strony