Nie przegap
Strona główna / Z przymrużeniem oka / Sny rodzą rzeczywistość – część 1.

Sny rodzą rzeczywistość – część 1.

Sny rodzą rzeczywistość - część 1.
Ehh… kolejny dzień wakacji… – Którego to dzisiaj mamy? – myślę po przebudzeniu. Spoglądam na kalendarz na ścianie – dwudziesty siódmy lipca. Coś wolno leci to lato… 11:53 na moim zegarku, chyba trzeba się wcześniej kłaść spać.

Kolejny dzień zapowiada się tak samo. Siadam na fotelu przed komputerem i wciskam magiczny „power”. System znów wolno pracuje, trzeba coś z tym zrobić. Ale nie dzisiaj. W końcu na mojej twarzy pojawia się uśmiech, gdy widzę Erica Cantonę celebrującego zdobycie jednej ze swoich wielu bramek w barwach United widniejącego na moim pulpicie. Otwieram przeglądarkę internetową, w końcu trzeba być za pan brat z wydarzeniami na świecie. Moja strona startowa to oczywiście serwis, który każdego ranka daje mi garść nowinek na temat moich ukochanych Czerwonych Diabłów.

Moje jeszcze zaspane oczy przeglądają kolejne newsy… „Samochód Malcolma Glazera obrzucony jajkami”, „Zdjęcia z wakacji Naniego”, „Rooneyowskiej sagi ciąg dalszy” – czyli nic nowego.

I tutaj, moje spojrzenie utkwiło na jednym zdaniu: „Polak podpisuje kontrakt z United!” Co? Kuszczak przedłużył swoją umowę? Przecież nic o tym nie pisali. W zaciekawieniu klikam w rozwinięcie newsa.

Jak informuje oficjalna strona Manchesteru United, dzisiejszego ranka kontrakt z drużyną z Old Trafford podpisał nikomu nie znany, 17-letni Wiktor Warchałowski. Kibice klubu zadają sobie jedno pytanie: kim jest ten młodziak z Polski?

Oto krótka rozmowa dziennikarza manutd.com z sir Alexem Fergusonem:
– Panie trenerze, kim jest pański nowy nabytek, tajemniczy Wiktor Warchałowski?
– Wiktor to 17-letni skrzydłowy z Polski. Do tej pory grał w futsal w swoim kraju.
– Dlaczego więc chłopak zajmujący się futbolem halowym trafia do drużyny, która gra na trawie?
– Wie pan, kiedy zobaczyłem taśmę, którą wysłał mi mój przyjaciel z Polski, na której Wiktor gra w piłkę, stwierdziłem, że koniecznie muszę go mieć u siebie. Było to już kilka miesięcy temu, staraliśmy się o niego przez długi czas i tak oto dziś War.., Warch…, Wiktor podpisał umowę.

Cena, jaką klub zapłacił za polskiego pomocnika nie jest znana.

Na końcu newsa znajduje się zdjęcie, na którym wysoki brunet trzyma w rękach czerwoną koszulkę z numerem 35 oraz nazwiskiem „Warchalowski”. Jego ramię zaś obejmuje postać znana mi dużo lepiej – sir Alex Ferguson.

Patrzę i nie dowierzam. Czy Fergusonowi na starość kompletnie odbija? Po co Manchesterowi koleś, który do tej pory nie miał styczności z profesjonalną piłką na światowym poziomie?

Tymczasem…
Carrington, pokój trenera Fergusona

– Słuchaj, Wiktor. Pójdziemy teraz razem do szatni, gdzie chłopaki przygotowują się do treningu. Przedstawię cię. Musimy się spieszyć, bo za pół godziny masz umówiony wywiad z kolesiem z tych pieprzonych mediów. Chyba ze Sky Sports. Podobno miły facet, więc nic się nie bój – powiedział Fergie.
– Spokojna głowa, panie trenerze. Jestem gotowy na wszystko – zapewnił Wiktor

Dwóch mężczyzn weszło przez drzwi, na których widniał napis „Dressing room”. W środku siedzieli wszyscy piłkarze – sezon przygotowawczy ruszał właśnie pełną parą.
– Zapowiada się ciekawe lato – pomyślał najnowszy nabytek Manchesteru
– Panowie, proszę o ciszę! To Wiktor, nasz nowy zawodnik! Macie go przyjąć jak należy albo pogadamy w moim gabinecie! Niech teraz każdy przedstawi się Wiktorowi! Tylko się streszczać, bo chłopak za chwilę idzie udzielać wywiadu – trener nie był już tak miły, jakiego w telewizji widział go Wiktor. – Trening zaczynamy za godzinę, proszę się należycie przygotować. I harujemy jak woły, bo za miesiąc derby!

Gdzieś w Polsce…

Moje wakacje to gra na komputerze przeplatana oglądaniem telewizji. Teraz był czas na tę drugą rozrywkę. Włączam więc jeden ze sportowych kanałów, gdzie pokazują jakiegoś reportera pod krawatem siedzącego w studiu.

– … a teraz serdecznie zapraszam na wywiad z Wiktorem Warchałowskim, nowym piłkarzem Manchesteru United, który przeprowadziła stacja Sky Sports.

Oczywiście, najpierw reklamy… No cóż… pasta do zębów, proszek do prania… teraz masło… Poczekam, wywiad z tym gościem chyba jest tego wart. O! pojawia się przerywnik telewizji Sky Sports, czyli zaraz będzie wywiad.

– Witam serdecznie! – lektor przetłumaczył słowa niskiego faceta z długimi, kręconymi włosami – znajdujemy się w sali konferencyjnej w ośrodku Carrington, a moim i państwa gościem jest dziś Wiktor Warchałowski – 17-letni Polak, najnowszy nabytek Czerwonych Diabłów. Dzień dobry, Wiktorze!
– Dzień dobry panu – powiedział łamaną angielszczyzną nieśmiały chłopak.
– Nie ukrywajmy, że dla kibica jesteś wielką tajemnicą. Więc może na początek opowiesz nam o sobie?
– Jestem z Polski, dokładniej z Mielca, gdzie uczyłem się w liceum, trochę zajmowałem się dziennikarstwem i grałem w futsal.
– Tak więc czy gra w piłkę na trawie, w takim klubie jak United, nie będzie dla pana przeszkodą?
– Muszę od razu zaznaczyć, że oprócz tego, że w futsal grałem w klubie – tak, w „normalną” piłkę nożną również czasem grywałem i nie jest ona dla nie żadną zagadką, po prostu nie byłem zrzeszony w żadnym klubie. A jeśli pan Ferguson ściągnął mnie do tego klubu, to chyba coś w tym musi być. Chodzi mi o to, że w United nie ląduje byle kto.
– Czym interesuje się nowy nabytek United?

Nowy nabytek United powiedział, że interesuje się futbolem. To chyba nie dziwiło nikogo. Pobąkiwał coś o jakimś polskim blogu o United. Zaczął wyliczać osoby, które chciał pozdrowić. Dziennikarz, widząc, że nic więcej nie wyciągnie z nieśmiałego piłkarza, postanowił zakończyć rozmowę i zaprosić na reklamy.

Miesiąc później, Manchester

– Dzisiaj wielki dzień – pomyślał Wiktor, wstając z łóżka. Dzisiaj debry Manchesteru. Los chciał, że pierwsza kolejka Premiership to mecz United – City na stadionie Old Trafford. Wiktor, jak na profesjonalistę przystało, zjadł pożywne śniadanie, by do meczu być przygotowanym w stu procentach. Do zbiórki na stadionie zostało jeszcze kilka godzin, więc zdecydował, że na swój oficjalny debiut przygotuje jakąś specjalną fryzurę.

Jak pomyślał, tak zrobił. Pół godziny później mijał próg jednego z wielu manchesterowskich zakładów fryzjerskich.

– Gol! – krzyknął, chyba z przyzwyczajenia, Wiktor.
– Słucham? – spytał zaskoczony fryzjer.
– Ekhem… To znaczy strzyż! No… chciałbym mieć jakąś fajną fryzurkę na dzisiejsze derby.
– O, już poznaję! Ten Polak, tak? Nowy piłkarz mojego ukochanego United?
– Owszem. Miło, że pan mnie poznał – Wiktor od małego był bardzo skromnym chłopakiem.
– To jak strzyżemy?

Wiktor zdał się na fantazję fana Czerwonych Diabłów, który chciał, by nowy nabytek był połączeniem Ronaldo i Beckhama i taką fryzurę też zrobił – połączenie uczesania Crisa i Becksa. Jak wyglądały włosy Wiktora? Lepiej nie pytajcie…

Kilka godzin później nasz bohater znajdował się już w szatni, wraz z wszystkimi nowymi kolegami. Macheda po zauważeniu nowej fryzury Wiktora spojrzał z zazdrości w lustro, Evra zakładał dresy, Berbatov dyskutował z masażystą drużyny. Nikogo nie zaskoczył fakt, że derbowy mecz Wiktor zacznie na ławce.

***

Mecz rozpoczął się jakieś 10 minut temu. Sędziuje pan Howard Webb. Wiktor, siedząc na ławce obok Tomka Kuszczaka z zaciekawieniem obserwuje boiskowe wydarzenia

***

17. minuta. Nani rozpoczyna rajd lewym skrzydłem. Dogania go Micah Richards, ostro atakuje jego nogę… Gwizdek sędziego. Rzut wolny dla United, żółtko dla zawodnika „The Citizens”. Ale Nani nie podnosi się z murawy…

Luis Nani

No cóż, mecz to mecz, takie rzeczy się zdarzają. Jednak kontuzja w początkowej fazie spotkania to ostatnia rzecz, jakiej potrzebują Czerwone Diabły. Ferguson szarpnął Wiktora za ramię i powiedział:

– Grzej się! Pięć minut i wchodzisz! Luis nie da rady.
– Co? Wchodzę? Ja? Luis? Pięć minut? Co? Wchodzę? Ale… – Wiktora przeszył dreszcz emocji i strachu. -To dopiero 20. minuta, a ja już wchodzę? Nie mogę dać plamy. Nie mogę zawieść drużyny! – pomyślał Wiktor, ruszając do rozgrzewki.

***

25. minuta. Polski pomocnik ściąga bluzę i dresy, na jego plecach widnieje nazwisko „Warchalowski”. Arbiter techniczny unosi w górę tablicę. Na czerwono numer 17, na zielono 35…

Ciąg dalszy nastąpi…


Powyższy tekst jest tylko i wyłącznie wytworem mojej wyobraźni ;)

Przewiń na górę strony