Nie przegap
Strona główna / Manchester United / Quo vadis Manchesterze United?

Quo vadis Manchesterze United?

Quo vadis Manchesterze United?
Piotrowe zapytanie z powieści Henryka Sienkiewicza wydaje się dziś najbardziej trafnym opisem sytuacji, jaka panuje obecnie w zespole United. Nie tak dawno emocjonowaliśmy się sagą pt. „Rooney – być albo nie być (w MU? W Realu M.?)”, a tymczasem okazało się, że ponoć kolejny „Diabeł” chce odejść z drużyny, oczywiście do (jakże by inaczej) zespołu prowadzonego przez José Mourinho. Mowa tu rzecz jasna o Patricie Evrze. Zanim jednak przejdę do tego wątku, słów kilka o drużynie ze stolicy Hiszpanii. Wydaje się, że „Los Galácticos” mają patent na piłkarzy z Old Trafford. Wystarczy prześledzić kilka ostatnich lat, by przekonać się, że praktycznie co sezon próbowali, z mniejszym lub większym skutkiem, ściągnąć na Santiago Bernabéu najlepszych i najbardziej znanych piłkarzy z talii asów sir Alexa.

Pierwszy głośny transfer miał miejsce w 2003 roku, gdy David Beckham został kolejnym „galaktycznym” piłkarzem sprowadzonym przez Florentino Péreza. Wszyscy zapewne pamiętamy słynną akcję z lutego ówczesnego roku, kiedy to po przegranym spotkaniu z Arsenalem Londyn zirytowany Alex Ferguson kopnął leżącego w szatni buta, który niefortunnie trafił Becksa w głowę. Oczywiste wtedy było, że dni prawego pomocnika na OT są już policzone. Sezon ten obfitował zresztą w liczne nieporozumienia na linii trener-piłkarz. Fergie miał za złe swemu zawodnikowi zbytnie przywiązywanie do spraw nie mających w zasadzie nic wspólnego z futbolem. Częste zmiany fryzur, kolejne tatuaże, pojawianie się na licznych pokazach mody – wszystko to było zbyt wiele dla coacha, który na pierwszym miejscu zawsze stawiał sport. Dlatego też era Beckhama w Manchesterze United zakończyła się 17 czerwca 2003 roku, kiedy to David za sumę 25 mln funtów został sprzedany do Realu Madryt.

Ruud van Nistelrooy – to kolejne nazwisko pojawiające się jako obiekt transferu na linii MU-Real. Sytuacja była podobna do tej z Becksem. Dla Holendra sezon 2005/2006 był ostatnim w czerwonym trykocie. Nie był to wówczas udany okres dla byłego napastnika PSV Eindhoven. Przegrywał rywalizację o miejsce w pierwszym składzie z Louisem Sahą, coraz częściej też mówiło się o jego konflikcie z sir Alexem. Chęć pozyskania snajpera MU wyraził oczywiście Real Madryt, który sfinalizował transfer za kwotę 15 milionów euro.

Niewątpliwie najwięcej emocji i kontrowersji wywoływała kwestia Cristiano Ronaldo. Saga ta ciągnęła się właściwie przez rok. Już w 2008 roku, po zakończeniu finałów mistrzostw Europy rozgrywanych w Austrii i Szwajcarii, CR7 oznajmił, że nie ma zamiaru wracać do Manchesteru, lecz zamierza przejść do Realu Madryt, swojego ulubionego klubu jeszcze z czasów dzieciństwa. W pamięci kibiców na pewno została upokarzająca podróż Alexa Fergusona na zgrupowanie reprezentacji Portugalii, który postanowił osobiście przekonać swojego asa do pozostania na OT. Jak wiadomo początkowo Ronaldo w ogóle odmawiał spotkania ze swoim dotychczasowym trenerem. Ugiął się dopiero pod naciskiem prasy i apeli ze strony kolegów z MU. Misja Fergiego zakończyła się sukcesem. Ronaldo oświadczył, że zostaje w „Teatrze Marzeń”, co wywołało euforię radości wśród kibiców „Czerwonych Diabłów”. Tym razem „Galaktyczni” musieli obejść się smakiem.

Nie trzeba było wówczas być Nostradamusem, żeby wiedzieć, iż temat ten mimo wszystko wróci na wokandę po zakończeniu kolejnych rozgrywek. Końcówka sezonu 2008/2009 napawała jednakże optymizmem fanów „Red Devils”. CR7 opowiadał chętnie o tym, jak świetnie czuje się w Manchesterze, nazywał sir Alexa swoim drugim ojcem, podpisał nawet nowy kontrakt. Wydawało się, że sytuacja jest opanowana i nie ma się co obawiać o przyszłość Portugalczyka na OT. Niestety, było to tylko mydlenie oczu. 11 czerwca 2009 roku władze MU oświadczyły, że oferta Realu za Ronaldo, opiewająca na kwotę 80 mln funtów, została zaakceptowana i piłkarz przechodzi do klubu z Madrytu. Po raz kolejny „Galaktyczni” wydarli United znakomitego zawodnika.

Grudzień 2009 – Real Madryt oświadcza, że jest zainteresowany sprowadzeniem do swoich szeregów kolejnego zawodnika MU – Nemanji Vidicia. Kwota transferu miałaby opiewać na sumę 20-30 mln euro. Wraz z pojawieniem się informacji o ewentualnej zmianie klubu przez Serba rozpoczęły się spekulacje na temat powodów tej decyzji. Głównym „czynnikiem” zmian miała być podobno żona Vidicia, Ana, niezadowolona z angielskiego klimatu i pogody, która optowała za przenosinami do bardziej słonecznego i cieplejszego Madrytu. Na szczęście dla MU Nemanja nie uległ naciskom swojej WAG i 20 sierpnia 2010 roku podpisał nowy kontrakt, na mocy którego pozostanie na Old Trafford do 2014 roku. Należy mieć tylko nadzieję, że popularny „Vida” nie pójdzie w ślady C. Ronaldo, który także przecież przedłużył umowę z MU, ale jak wiadomo nic to nie zmieniło w kwestii jego przesądzonych już wówczas przenosin na Santiago Bernabeu.

Na zakończenie słów kilka o wspomnianym już we wstępie felietonu lewym obrońcy Man Utd. Patrice Evra to kolejny „Diabeł” będący na celowniku hiszpańskiego potentata. Można powiedzieć, że standardowo już przy tego typu spekulacjach, „Pat” także jest rzekomo niezadowolony ze swojego pobytu w „Teatrze Marzeń” i nosi się z zamiarem opuszczenia MU (na rzecz Realu Madryt oczywiście). Kolejny niezadowolony piłkarz czy następny wyssany z palca news, pojawiający się przy każdej plotce dotyczącej transferów? Póki co, wydaje się, że sytuacja jest opanowana i nie trzeba siać paniki. Podpisanie nowej umowy z Wayne’m Rooneyem wprowadziło długo oczekiwany spokój. Drużyna dostała zapewnienie od właścicieli, że znajdą się fundusze na nowe, solidne wzmocnienia. To powinno ostatecznie przekonać Evrę (niezadowolonego z dotychczasowej polityki transferowej klubu) do pozostania w ekipie sir Alexa.

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że to nie koniec sagi pt. „Real zainteresowany kolejnym piłkarzem MU”. Kwestią czasu jest pojawienie się newsu typu ”Nani/Valencia/Hernandez/Rooney (po raz kolejny)/’inny zawodnik’ na celowniku madryckiego potentata”. Od tego typu spekulacji nie da się uciec. Zastanawiające jest tylko to, dlaczego właśnie w Manchesterze Hiszpanie najczęściej szukają potencjalnych wzmocnień? Odpowiedź nasuwa mi się tylko jedna – dlatego, że MU ma najlepszych piłkarzy na świecie. Nic dziwnego więc, że futboliści w czerwonych trykotach są tak łakomymi kąskami podczas każdego okienka transferowego.

Konkludując już i kusząc się o odpowiedź na pytanie postawione w temacie – „Czerwone Diabły” idą w dobrym kierunku. Rozsądnie realizowana polityka transferowa, umiejętne wprowadzanie do gry młodych zawodników – wszystko to sprawia, że MU od lat jest na topie. Oczywiście zawsze znajdą się niezadowoleni z poczynań sir Alexa, ale pamiętajmy o tym, że sterowanie tak wybitnym klubem jak Manchester United, gdzie wymagania są ogromne, jest (dosłownie) piekielnie trudnym zadaniem, z którego Ferguson wywiązuje się znakomicie już od 24 lat…

Przewiń na górę strony