Nie przegap
Strona główna / Naszym okiem / Kilka wniosków po Craven Cottage

Kilka wniosków po Craven Cottage

Kilka wniosków po Craven Cottage
Plany napisania entuzjastycznej notki po meczu z Fulham legły w gruzach. Miało być dla nas miło, a skończyło się na remisie. Co tu dużo mówić, Fulham było do ogrania …

A ten młodzieniaszek na środku to kto?

– zapytał Hugh Grant. To Paul Scholes – odparł Fabio Capello. Być może właśnie tak było, bo nasz odmłodzony pomocnik gra w tym sezonie fenomenalnie. W meczu z Newcastle asystował przy dwóch bramkach, dzisiaj sam wpisał się na listę strzelców. Po prostu, gdy Paul jest w formie, jest nie do zatrzymania. Akcje Czerwonych Diabłów nabierają tempa i miło się to wszystko ogląda. Gdy Scholes nie trafi z formą, niestety nie ma z niego pożytku. Na razie gra bardzo dobrze. Nie zapeszajmy.

Berba!

Takiego grającego Bułgara chciałbym oglądać w tym sezonie. Musi w tym sezonie grać na lepszym poziomie, bo czuje zapewne na plecach oddech konkurencji. Hernandez i Owen tylko czekają na to, aby wskoczyć na miejsce Berbatova i partnerować Rooneyowi w ataku. Oczywiście wtedy, kiedy sir Alex Ferguson będzie stosował taktykę z dwoma napastnikami. Oby miało to miejsce jak najczęściej, bo potencjał w ataku mamy spory. Grzech go nie wykorzystywać.

Wygrane cieszą.

Te emocje towarzyszące nam, gdy zaciskamy kciuki, aż do ostatniego gwizdka sędziego – to jest to. Gdy na to się jeszcze złoży wygrana naszego zespołu, jesteśmy w siódmym niebie. Na takie chwile warto czekać, lecz dzisiaj tego nie doczekaliśmy. Niestety, szkoda, żałujmy. Gdybać nie można, bo to chyba pecha przynosi. Więc nie zastanawiajmy się co by było, gdyby Nani jednak lepiej uderzył futbolówkę przy rzucie karnym.

Z(a)mora Evansa

Zamora.jpg
Jest w formie, to widać. Chyba właśnie dla niego na Craven Cottage przyjechał Fabio Capello. Evans od samego początku nie czuł się przy nim pewnie. Jego interwencje nie napawały mnie szalonym optymizmem. Zawsze, gdy Anglik dochodził do piłki i zaczynał swoimi wielkimi susami ruszać w stronę bramki Van der Sara, czułem niepokój. Doskonale obrazuje to wszystko, co chcę Wam przedstawić, sytuacja z pięćdziesiątej czwartej minuty. Zamora wtedy leniwie zaczął atakować Evansa przy linii końcowej boiska, a ten zamiast odholować piłkę i się zastawić, po prostu spanikował i wybił ją na rzut rożny. Fulham było wtedy bliskie zdobyciu gola.

Nani – przy stałych, opierajmy się na nim.

Jego wejście dodało nam tak jakby skrzydeł. Gdy ruszał, byłem niemal pewny za każdym razem, że biegnie „po to coś”, po wywalczenie rzutu rożnego, po to, aby dośrodkować. Jego ataki były przemyślane. No i gdy już wywalczył rzut rożny, umiał go doskonale wykorzystać, wrzucając w pole karne Fulham bardzo „agresywne” piłki.

Im strzelać kazano.

Grad bramek podoba się każdemu. No, może oprócz tym, którym się te gole strzela. W tym sezonie w meczach Premier League pada sporo bramek. Strzelanie na potęgę rozpoczęło Blackpool. Ten zespół pokonał na wyjeździe Wigan Athletic aż 0:4. Potem West Bromwich Albion zainkasowało w potyczce z londyńską Chelsea sześć bramek. Wczoraj, ten sam zespół, który niedawno pokonał gładko Wigan, czyli Blackpool, przegrał z Arsenalem różnicą sześciu bramek. Wigan straciło w rozgrywkach Premier League już dziesięć goli, bo swój drugi mecz przegrali również dość wysoko. Na własnym stadionie ulegli Chelsea FC. Dzisiaj natomiast Newcastle, które w inaugurującej kolejce zebrało srogie baty od Manchesteru United, pokonało u siebie Aston Villa. Również 6:0. Taka kolej rzeczy podoba się mnie bardzo. Dużo goli! Jeszcze więcej!

Przewiń na górę strony