Nie przegap
Strona główna / Naszym okiem / Liderzy – Arsenal FC vs. Manchester United

Liderzy – Arsenal FC vs. Manchester United

Liderzy - Arsenal FC vs. Manchester United
Miałem ostatnio okazję porozmawiać z moim znajomym kibicem Arsenalu m.in. o sytuacji w klubie i pozycji Fabregasa, jeśli nie przejdzie do Barcelony. Mimo że chłopak wielokrotnie dawał znać, że chciałby wrócić do klubu swego dzieciństwa wygląda na to, że jednak pozostanie w Arsenalu na kolejny sezon. Jak wszyscy wiemy, jeśli Fabregas zostanie w Londynie, to tylko ze względu na to, że to jego obecny klub nie chce negocjować z Katalończykami.

Jednym z podstawowych argumentów, jakich używają Kanonierzy jest stwierdzenie, że poza Fabregasem nie maja innego kandydata na kapitana. Gallas bowiem kompletnie się do tej roli nie nadaje, ze względu na masą komicznych błędów jakie zdarza mu się popełniać. Nie chodzi tu nawet o zwykle kiksy, ale o poważne, mające wpływ na wynik meczu pomyłki czy dziwaczne zachowanie jak, np. po meczu z Birmingham w 2008 roku. W tym spotkaniu Eduardo niemal stracił stopę i mógł pożegnać się z karierą. Co zrobił wtedy Gallas? Zamiast udać się gdzie, tak jak reszta drużyny, i dowiedzieć się co się dzieje z młodym napastnikiem został na środku boiska, udzielał wywiadów dziennikarzom i mizdrzył się przed kamerami, jakby nic się nie stało. A właśnie tamtego dnia, Arsenal potrzebował prawdziwego lidera na boisku i poza nim. Nie doczekali się go. W związku z tą sytuacją w drużynie w drugiej połowie sezonu całkowicie stracili wigor i skończyli sezon, stoczywszy się na 3 miejsce, tylko dlatego, że LFC stoczyło się jeszcze bardziej, a walczące o czwarta lokatę Shitty i Spurs tracili do nich kilkanaście punktów.

Oddanie Fabregasowi opaski kapitana wydawało się oczywistością z kilku względów. Jest przede wszystkim ich najlepszym zawodnikiem i gra w klubie już od dłuższego czasu. Dodatkowo, zawsze ciepło wypowiadał się o fanach, całował herb na koszulce itd. Jednak dla mnie ta decyzja zawsze wydawała się trochę „dziwna”. Jest tak przede wszystkim dlatego, że miał on wtedy zaledwie tylko 21 lat, co z drugiej strony wpisywałoby się idealnie w wizje drużyny „młodzików” Wengera. Jednakże od kapitana oczekuje się czegoś więcej, a Fabregasa trudno dla przykładu nazwać walczakiem. Porównajcie go np. z Rooneyem i od razu zobaczycie, kto zostawia więcej ile serca i potu zostawia na boisku. Nie chce sugerować, że Cesc to leniuch, ale swoją postawą raczej na pewno nie inspiruje kolegów do walki, przynajmniej wizualnie. Od kapitana oczekiwałbym także więcej doświadczenia oraz przede wszystkim dojrzałości, zarówno na, jak i poza boiskiem, w czym Fabregas także Wanyne’owi nie dorównuje.

Dla porównania, czy ktoś wyobraża sobie w roli kapitana 21-letniego Ryana Giggsa jako kapitana? Owszem, wtedy w United było kilku charyzmatycznych liderów, ale fakt pozostaje faktem, że z dzieciaka prawdziwego kapitana trudno zrobić. Nie będę nawet wspominał o 21-letnim Cristiano jako kapitanie, gdyż to byłby już szczyt absurdu. Nawet jeśli ktoś posiada niezmierzony talent i potencjał, nie czyni go to od razu przywódcą. Jednak podobnie jak Henry przed nim, Cesc otrzymał opaskę mimo wszystko.

Przed nim Robin van Persie nosiły opaskę kapitana i ta rola pasowała do niego zdecydowanie bardziej ta rola do niego pasowała, lecz gdybym był kibicem Kanonierów nie byłbym z takiej sytuacji zadowolony i to nie tylko dlatego, ze nie przepadam za „kapryśnym” holendrem. Trudno go w końcu nazwać Tony’m Adamsem. Kiedy jednak zerknąłem trochę głębiej w skład Arsenalu zdałem sobie sprawę, ze wcale zbyt wielu liderów w nim nie znajdę. Patrząc na bardziej doświadczonych zawodników zdecydowanie chybionym wyborem byliby zarówno Almunia, Silvestre czy Rosicky. Ten ostatni był co prawda kapitanem w kilku spotkaniach przedsezonowych. Dalej mamy takich zawodników jak Eboue czy Arshavin albo nawet Sagna, Clichy, Denilson i Walcott. Czy ktokolwiek o zdrowych zmysłach oddałby im w ręce role kapitana? Czy może Diaby, nazywany następnym Vieirą, nadawałby się na lidera? Może Vermaelen? Jednakże musiałby pograć trochę dłużej niż tylko jeden sezon.

Tak naprawdę cala ta dysputa i rozważanie różnych opcji skierowało me myśli ku United i zdałem sobie sprawę z tego, w jakiej komfortowej sytuacji znalazł się nasz zespół. Powiem więcej, nasz obecny skład może się pochwalić większą ilością naturalnych liderów niż jakikolwiek klub Premier League.

Sir Alex Ferguson mianował kapitanem w ostatnich meczach takich zawodników jak Paul Scholes czy John O’Shea, kiedy lepsi kandydaci byli niedostępni. Dostąpili tej funkcji także ze względu, ze grają w United od dziecka choć żaden z nich nie wysuwał się na siłę na pierwszy plan. Pamiętajmy jednak, ze bycie dobrym zawodnikiem nie robi z nikogo kapitana, podobnie jak nie czyni tego bycie w klubie przez cala karierę.

Zatem jakich mamy obecnie liderów w naszej drużynie? Jeśli chodzi o Gary’go Neville’a, cokolwiek myślą o nim fani innych drużyn, jest on dla mnie uosobieniem idealnego kapitana. Owszem, jest mało popularny, ale pokażcie mi fana, który nie chciałby, aby kapitan jego drużyny miał takie nastawienie wobec rywali jak on. Kto nie marzyłby o tym, aby jego kapitan tak ostentacyjnie pokazywał herb na koszulce przyjezdnym fanom, jak Gary uczynił to przed kibicami Liverpoolu? Kto nie chciałby zobaczyć jak kapitan cieszy się skacząc jak dziecko po tym, jak drużyna zdobywa bramkę w 6 minucie doliczonego czasu w meczy derby’owym? I na koniec, czy ktokolwiek nie miałby szerokiego uśmiechu na twarzy widząc swego kapitana pokazującego mało dyplomatyczny gest wobec takiego piłkarza jak Tevez?

“Nienawidzę Liverpoolu, nienawidzę Liverpoolczyków, nienawidzę czegokolwiek związanego z nimi” – Gary Neville.

To wszystko tworzy legendę i czegokolwiek by fani innych klubów nie mówili o Neville’u, jakichkolwiek argumentów przeciw takiemu zachowaniu nie użyli, kibice Arsenalu pragnęliby, aby Fabregas powiedział Ashley’owi Cole’owi, gdzie jest jego miejsce. Podobne pragnienia mieliby kibice Liverpoolu – aby Gerrard pokazał kibicom United, kto jest górą. Natomiast fani Shitty oddaliby wszystko (mimo ze niewiele im do oddania zostało, bo dusze i ciało już zaprzedali szejkom) aby zobaczyć Toure cieszącego się z gola zdobytego w doliczonym czasie dającego zwycięstwo nad United podczas Derby Day.

Ryan Giggs jest obecnie drugim kapitanem, mimo że wielu nadal uważa, ze nie jest prawdziwym przywódcą. Gra w pierwszej drużynie od 20 lat, rozegrał więcej spotkań niż legendarny Sir Bobby Charlton i wygrał z United wszystko, co tylko się da. I o ile jego osoba na boisku nigdy nie wydawałaby się być inspiracją dla innych, wielu wie, że są to tylko pozory. Darren Fletcher opowiedział swego czasu anegdotę o finale LM z Moskwy. W czasie gdy piłkarze tańczyli na boisku w kole, do środka wdarł się Giggsy, aby powiedzieć im następujące słowa: „Chłopaki, o to właśnie w tym wszystkim chodzi, postarajmy się aby za rok znów poczuć ten moment”. Fletcher opowiada dalej, że wszyscy byli wtedy skupieni jedynie na pucharze, który nie został im nawet jeszcze wręczony, a tutaj Ryan zaczął już mówić o przyszłym roku. Jest to niezmierny dowód na to, jak bardzo pragnie on sukcesu oraz tego, jakie ma oczekiwania wobec współzawodników, nie wspominając o wszystkich aspiracjach i wierze w możliwości drużyny.

Jeśli chodzi o trzeciego kandydata, jest nim Rio Ferdinand, który zarazem jest pierwszym kandydatem do kapitańskiej opaski w reprezentacji. Tutaj dalszy komentarz jest zbędny.

Dalej mamy Nemanje Vidića – kapitana Serbii, Patrice’a Evra’e – kapitana Francji, Darrena Fletchera – kapitana Szkocji ( który de facto został wybrana na kapitana przed Giggs’em i Van der Sarem w niedawnym meczu z Celtic’iem), Park Ji Sunga – kapitana Republiki Korei (choć akurat w nim nie widziałbym kandydata do opaski w klubie) oraz takich zawodników, jak Wayne Rooney czy Jonny Evans, którzy wydają się posiadać niezbędne atrybuty, aby w przyszłości przejąć opaskę kapitańską.

Osobiście uważam, że rola kapitana jest bardzo ważna i o ile każdy z zawodników powinien odwalać kawał dobrej roboty na boisku i zachęcać pozostałych do wysiłku, to jednak konieczne jest, aby zespół posiadał kilka osób-ikon. Osób, których inni będą się słuchać, osób które potrafią sprawić, że pozostali zawodnicy podniosą głowy do góry, które wezmą się za zdemoralizowanych lub popełniających błędy i wreszcie osób które poklepią po plecach zawodnika, który dobrze się spisał, a on naprawdę weźmie to do siebie widząc, że to coś znaczy.

Wenger jednakże, jak widać, nie widzi roli kapitana w podobny sposób. Henry i Fabregas nigdy nie zostaliby kapitanami w United, ale Francuz oddał im opaskę, aby ich zadowolić uciszyć i ze spokojem zatrzymać w klubie. Nie jest on zresztą odosobniony w takich poczynaniach. Wielu zawodników i trenerów (oraz „ekspertów”) wypowiada się, że opaska kapitańska to tylko kawałek materiału (bądź gumy), którym owija się ramie tylko ze względu na jakiś dawno przebrzmiały rytuał bądź wymogi proceduralne i że tak naprawdę nie robi to najmniejsze różnicy, kto owa opaskę zakłada.

Spekulując sobie jednak trochę: Arsenal gra obecnie bardzo atrakcyjna piłkę, ale od wielu lat nie zdobył żadnego trofeum. Można by się upierać, ze wytłumaczeniem może być niechęć Wengera do wydawania pieniędzy w celu wzmocnienia drużyny albo jego uporczywe, niemal religijno-fanatyczne trzymanie się strategii grania dzieciakami. Jednak brak lidera z prawdziwego zdarzenia może także mieć wpływ na taki obrót spraw. Nie zapominajmy, ze Arsenal nie wygrał niczego, od kiedy ostatni prawdziwy lider w osobie Patrick’a Vieiry odszedł z klubu. W sytuacji gdy jesteś na czele tabeli i w meczu z Birmingham remisujesz 2-2, pragniesz kapitana i zawodników którzy w następnym meczu wyjdą na boisku z ogniem w oczach…a nie patałachów, którzy zremisują trzy i przegrają jeden z następnych czterech spotkań w efekcie oddając tytuł rywalowi (tak dla przykładu). Popatrzmy na Arsenal minionego sezonu. Mimo ze zarówno United i Chelsea nie świeciły genialna forma w sezonie 2009-10 ze swoich ostatnich siedmiu spotkań Arsenal przegrał z Wigan, Spurt i Blackburn. A może nie mam racji i to wszystko nie ma niczego wspólnego z przywództwem…?

Analogicznie, więcej (przeciwnych) wniosków można wyciągnąć w przypadku United. O ile posiadanie utalentowanych zawodników oraz genialnego managera procentuje, to uważam, że instynkt przywódczy jakie wykazują niektórzy zawodnicy miał zdecydowany wpływ na sukcesu klubu w ostatnich dwóch dekadach. Takie osoby jak Bryan Robson, Mark Hughes, Steve Bruce, Gary Pallister, Paul Ince czy Roy Keane, wymieniwszy tylko tych najbardziej rzucających się w oczy, świadczą o pewnej tradycji oraz sposobie budowania drużyny.

“Nadzieja w tym, że uda ci się zbudować drużynę silną w szatni” – tak powiedział niegdyś Keane rozprawiając się na temat bycia kapitanem w United. „Masz nadzieje, ze posiadanie kilku kapitanów w drużynie sprawi, ze sprawy będą załatwione. Ja miałem szczęście, że mogłem grac obok kilku charyzmatycznych i silnych osobowości i że udało nam się radzić, że wszystkim, co działo się w szatni. Jeśli ja o czymś zapomniałem bądź coś pominąłem, co zdarzało mi się rzadko, od razu znajdowało się kilku zawodników którzy potrafili zwrócić uwagę na rzeczy ważne. Dobra atmosfera w szatni i dobry kapitan mogą znacznie ułatwić prace managera” – kontynuował swe rozważania Keane.

Powiem szczerze, ze marzę, aby zobaczyć Fletchera, Rooneya lub Evansa regularnie noszącego opaskę kapitańską. Z drugiej strony ostatnia rzeczą, jakiej pragnąłbym byłoby patrzeć na jakiegoś nieudacznika albo ignoranta zakładającego opaskę, osoby, której nawet by na tym nie zależało. Kiedy Ronaldo jednogłośnie ogłosił, że chce przejść do Realu, od razu go skreśliłem i chciałem, żeby sobie poszedł, a gdyby był kapitanem straciłbym do niego resztki szacunku. Nie ma dla mnie niczego gorszego, niż zawodnik, który nie chce być częścią zespołu, który chce odejść, że o kapitanie mojej drużyny nie wspomnę.

Neville, Giggs i Rio kiedyś na pewno przejdą na emeryturę, i zawieszą buty na kołku. Czy ktokolwiek będzie miał wtedy jakiekolwiek wątpliwości, kto powinien przejąć po nich opaskę kapitana? Popatrzmy tylko na kawał dobrej roboty, jaki odwala Fletach i jak dobrym mógłby być kapitanem. Kto mógłby nie docenić zdolności Rooneya do przewodzenia w zespole? Ale kogo ma Arsenal, kto mógłby przejąć role Fabregasa? Czy Chelsea posiada kogokolwiek zdolnego przejęcia pałeczki od Lamparda i Terry’ego? Co się stanie, jeśli Gerard i Carragher odejdą? My w United mamy pod tym względem świetlaną przyszłość. Nie tylko mamy w naszych szeregach następna generację liderów, ale także silną tradycję. Pod tym względem możemy z uniesionymi głowami patrzeć w przyszłość.

Przewiń na górę strony