Nie przegap
Strona główna / Trudne tematy / Spaść z wysokiego konia

Spaść z wysokiego konia

Ryan Giggs
Ilu chłopców marzy o byciu piłkarzem? Na pewno wielu. A ilu z nich robi karierę? Nieporównywalnie mniej. Bo piłka nożna to nie tylko zabawa. To presja, to ciężka praca.

Człowiek lubi mieć trochę luzu. Ale media na swój sposób nim manipulują. Media to potęga. To one tworzą opinię publiczną. A to opinia publiczna znaczy wiele w dzisiejszym świecie. O ile „Kuszczak-puszczak” według polskich kibiców, czy inny bramkarz – Artur Boruc, radzą sobie z presją i traktują większość uwag z przymrużeniem oka, nie jest powiedziane, że każdy sportowiec potrafi przejść nad tym do porządku dziennego. Pod wpływem nieprzychylnych jej komentarzy zrezygnowała z gry w reprezentacji siatkarskiej Dorota Świeniewicz.

Bo dziś sport to wielki świat. Mają cię na oku. Każdy twój ruch śledzony jest przez tysiące kamer. Każde twoje słowo chłoną twoi fani. A jeśli powiesz coś, co im się nie spodoba, odwrócą się od ciebie natychmiast.

Odczuł to na skórze Justin Fashanu, niegdyś czołowy angielski napastnik. „Jestem gejem” – powiedział. Odwrócili się od niego wszyscy. Rodzina, przyjaciele. Walczył do końca o równouprawnienie. W końcu nie wytrzymał. Powiesił się w 1998 roku.

Walka z opinią publiczną to walka z wiatrakami. Zamówisz sok w jakiejś knajpie i zobaczą cię paparazzi. Teoretycznie nic na ciebie nie znajdzie. Ale tu media wykorzystują swoją władzę. Zaczną pisać – sok był z wódką. A ludzie powiedzą – pijak. Pojedziesz na wakacje z kolegą z drużyny. Normalni ludzie często tak robią. Jedzie dwóch przyjaciół na wakacje i wśród społeczeństwa są znani jako dobrzy przyjaciele. Ale pojedzie tak piłkarz…

Taką sytuację miał Graham Le Saux. Były obrońca Chelsea i reprezentacji Anglii pojechał na wakację z Kenem Monkou. Natychmiast przypięto mu łatkę geja, a inni to wykorzystywali. Według Le Sauxa postąpili tak Paul Ince i David Beckham (niestety, byli piłkarze United).

To nie jedyni piłkarze, którzy przegrali z opinią publiczną. Takich przypadków jest wiele. Ale karierę można też przegrać z samym sobą. Alkohol, narkotyki – niby wszystko dla ludzi. Ale piłkarz to sportowiec. Można co prawda odbić piłeczkę – piłkarz też człowiek i pokusom ulega, no ale czy normalnych ludzi uzależnionych też nie obrzucamy błotem?

Utopić się morzu alkoholu potrafi wielu. Z polskiego podwórka trzeba koniecznie wspomnieć o Igorze Sypniewskim. A talent miał wielki. Tak kiedyś powiedział o nim Leszek Pisz: „Świetna lewa noga, szybkość, głowa, ale tylko na boisku. Niestety – poza nim już nie”.

I to nie były żarty. Niektórzy z Was może pamiętają mecz Panathinaikos – Manchester United. Wtedy to nasi obrońcy nie radzili sobie z Sypniewskim. A jeśli tacy piłkarze sobie z kimś nie radzą – to oznacza, że jest on naprawdę dobry. Ale w 2002 roku „Sypek” zaczął się sypać. Po kilku meczach w barwach krakowskiej Wisły działacze ogłosili, że cierpi na depresję, a po cichu ludzie także mówili (najpewniej mając rację), że jest uzależniony od narkotyków, alkoholu i hazardu. Później niezła gra w niższych ligach szwedzkich, powrót do Polski w barwach ŁKS-u i ponowny wyjazd do Szwecji. Został zatrzymany przez policję za jazdę samochodem pod wpływem alkoholu, poprowadził chuligański atak na kibiców gości będąc w Łodzi na meczu ŁKS-u oraz znieważył i obrzucił kobietę pustymi butelkami. Mógł być czołową polską gwiazdą, a teraz odsiaduje wyrok.

Paul Gascoigne też nie wylewał za kołnierz. Popularny „Gazza”, choć karierę zrobił większą niż Sypniewski, to jednak mógł zostać legendą, wielkim piłkarzem. A tak – zapamiętano go jako piłkarza, który od wielkiej piłki wolał dobrą zabawę. Jego problemy trwały do niedawna i dopiero parę miesięcy temu wyszedł na prostą.

Czasami drzwi do wielkiej kariery mogą zamknąć nie tylko problemy medialne lub osobiste. Te problemy mogą być zrządzeniem losu.

Denis Law. Wielki napastnik, zdobywca „Złotej Piłki”. Zrobił karierę, a jednak jest mniej znany od Pelego, czy Maradony. To oni są wymieniani jako geniusze piłki, czasami jeszcze ktoś wspomni Besta, Charltona, Beckenbauera czy di Stefano. Law mógł zrobić większą od nich wszystkich karierę. Niestety – na przeciwko stanęły problemy z kolanem. Wielokrotnie grał na środkach przeciwbólowych, mimo zakazów ortopedy.

Kolejny zawodnik Manchesteru United, Norman Whiteside, również mógł podbić świat i nie oddać go innym. Zadebiutował już w wieku 17 lat na arenie krajowej. Jego rekordy z kategorii „najmłodszy…” można by wymieniać długo. Miał wszystko. Umiejętności, czysty talent i szczęście. Miał także przezwisko, które na Old Trafford do dziś znaczy wiele – „Scourge of Scousers”, plaga liverpoolczyków. Niestety – kolano zostało zepsute i już nigdy nie grał tak dobrze, jak wcześniej. Swoją drogą, trzeba też wspomnieć, że Whiteside lubił zaglądać do kieliszka. To też mogło się przyczynić do jego upadku, choć trzeba zauważyć, że Robson czy Best aniołkami nie byli.

Na szczęście są tacy sportowcy, którzy trzymają wysoki poziom od wielu lat.

Trzeba do nich zaliczyć Raula. Legenda madryckiego Realu od debiutu w Realu nie zawodzi. Ma miejsce w pierwszym składzie, i niekoniecznie za zasługi. To wciąż mocny punkt zespołu, choć po ostatnich wzmocnieniach może nadejść jego zmierzch.

Ryan Giggs. Legenda nie tylko Manchesteru United, nie tylko angielskiej piłki, ale całego futbolu. Dzień, w którym zawiesi buty na kołku będzie smutnym dniem dla futbolu. Ryan wciąż trzyma wysoką formę i mimo 36 lat na karku nie poddaje się i całkiem możliwe, że będzie stanowić o sile Czerwonych Diabłów w najbliższym sezonie.

Formę dłużej trzymają bramkarze. Gianluigi Buffon, Edwin van der Sar (choć trzeba pamiętać o jego kryzysie), dziś gwiazdy, i ci zawsze solidni – Friedel, Niemi, Jaaskalainen.

Spoza świata piłki trzeba wspomnieć o Janne Ahonenie, który przez 15 lat trzymał się w pierwszej piętnastce najlepszych skoczków narciarskich globu, o braciach Lijewskich, którzy są podporą naszej reprezentacji szczypiorniaka, czy o Robercie Korzeniowskim, który przez kilkanaście lat stanowił ścisłą czołówkę chodziarzy.

Ale trzeba się znów zastanowić: czemu? Dlaczego zawodnicy, mając u stóp cały świat, sami padają pod jego stopy? Wiele jest powodów, przez które sportowcy spadają z wysoka. Problemy wszelakie, pech, kontuzje i wiele innych.

W pewnym sensie to czas powoduje wszystkie ludzkie problemy. To dlatego psuje się pralka, dlatego człowiek się starzeje i, wreszcie, dlatego sportowiec traci formę. Trzeba mieć niebywałe szczęście, by opierać się przemijaniu przez długi okres. Bo z przemijaniem nie wygrasz. Choćby człowiek potrafił kopnąć piłkę siłą woli, choćby potrafił pięścią rozłupać żelazo, to i tak w końcu podda się upływowi czasu. I tylko szczęście może zniwelować wszystkie jego przykre efekty. Bo umiejętności i tak w końcu zanikną.

Autor: Intel

Przewiń na górę strony