Nie przegap
Strona główna / Kto winny odejściu Teveza?

Kto winny odejściu Teveza?

Kto winny odejścia Teveza?
Sprawa odejścia Teveza jest już właściwie przesądzona. Argentyńczyk, co prawda, jeszcze nie zadeklarował, gdzie przeprowadzi się tego lata, jednak zdążył już oświadczyć, że nie ma najmniejszego zamiaru pozostawać na Old Trafford. W jednym z ostatnich wywiadów, Carlito wspomniał, że głównym powodem jego odejścia było sprowadzenie do Manchesteru kolejnego napastnika, Dimitara Berbatova. Mam jednak wrażenie, że to nie Bułgar jest przyczyną kłopotów Carlosa. Kto więc za nie odpowiada?

tevez_carlos_07.jpgW drugim roku gry w United, po meczu z Liverpoolem, trener zacząć pomijać mnie przy ustalaniu wyjściowego składu. (…) Nie czułem wsparcia ze strony zarządu, po tym jak klub kupił Berbatowa. Byłem odpowiedzialny za konkretne prace boiskowe, a po jego przyjściu to on został wyznaczony do zadań, które ja miałem wykonywać.

Carlos Tevez

O ile początkowo współczułem Carlosowi, że ten został odsunięty na boczny tor w momencie przyjścia Bułgara, o tyle pod koniec sezonu, Argentyńczyk dostawał więcej okazji, za co odwdzięczał się bramkami w meczach przeciwko Porto, Wigan czy Manchestrowi City. W rezultacie, na finiszu sezonu okazało się, że obaj napastnicy przebywali na boisku mniej więcej tyle samo czasu (Tevez – 3352 min., z kolei Berbatov – 3239 min.). Należy jednak zauważyć, że Dimitar grał zdecydowanie więcej w spotkaniach Premiership (2567 min.), podczas gdy Carlos w tych samych rozgrywkach spędził na murawie zaledwie 1859 min. Jak się można więc domyślać, Bułgar najwięcej bramek zdobył w ramach ligi (9 goli), natomiast Argentyńczyk najczęściej strzelał w mało prestiżowym Carling Cup (6 goli). Łącznie, we wszystkich rozgrywkach obaj zawodnicy uzyskali podobną ilość trafień – Carlito znajdował drogę do siatki rywali 15-krotnie, z kolei Berba zanotował jedną bramkę mniej. Porównując obu zawodników, ich wpływ na sukcesy (i porażki) Manchesteru United w zeszłym sezonie, proponuję rzucić okiem na resztę statystyk (tabelka zawiera dane obejmujące tylko spotkania ligowe).
Statystyki Berbatova i Teveza

Oczywiście to nic więcej, jak tylko suche liczby, jednak gołym okiem widać, że przebywając na boisku, Berbatov dostawał od Fergusona inne zadania niż Argentyńczyk. Bułgar miał rozgrywać (o czym przekonywał we wpisie „O taktyce gadka krótka” mój redakcyjny kolega, polecam przeczytać), z kolei Carlito, jak dobrze pamiętamy, otrzymywał zgoła inne polecenia – miał naciskać rywali, zmuszać obrońców do błędu i atakować. Występy obu zawodników były więc teoretycznie uzależnione od przeciwników, z którymi przyszło się mierzyć Czerwonym Diabłom. Ale tylko teoretycznie, bo jak się zaraz okaże, źródło problemów Teveza leży gdzie indziej.

Sir Alex przez cały sezon miał do dyspozycji praktycznie trójkę nominalnych napastników (po ostateczne rozwiązania np. w osobie Machedy sięgał niezwykle rzadko), spośród których tylko Wayne Rooney miał pewne miejsce w składzie. O ile początkowo Anglikowi partnerował Berbatov, o tyle w drugiej połowie sezonu Bułgara dopadła obniżka formy. Bardzo wyraziście widać to na poniższej grafice:

Berbatov zgubił gdzieś formę

Można się było spodziewać, że w obliczu kiepskiej dyspozycji bułgarskiego napastnika, Tevez powróci do pierwszego składu. Choć Argentyńczyk rzeczywiście grał więcej, nie posadził definitywnie swojego rywala na ławce rezerwowych. Powód? Po pierwsze, naszej drużynie brakowało rozgrywającego, którego przez okrągły rok zastępował właśnie Berba. Drugim powodem jest, moim zdaniem, osoba Ronaldo. Choć Portugalczyk jest nominalnym skrzydłowym, de facto, w większości spotkań, był on naszym jedynym napastnikiem. Ferguson, znając dobrze strzeleckie możliwości Cristiano, dopasował pod niego taktykę, w związku z czym Dimitar musiał zająć się rozgrywaniem piłki, natomiast Rooney coraz częściej był rzucany na lewą flankę, gdzie wspomagał Evrę. Teraz Ronaldo w Manchesterze już nie ma, więc nie ulega wątpliwości, że Czerwone Diabły będą musiały nieco zmienić ustawienie, a sir Alex poprzydziela niebawem nowe zadania swoim podopiecznym.

Kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja, że szkocki menedżer zgodził się zapłacić ponad 25 milionów funtów, aby pozyskać kartę zawodniczą Teveza od konsorcjum MSI. Argentyńczyk miał także dostać podwyżkę i wówczas zostałby jednym z najlepiej opłacanych zawodników na Old Trafford. Nie ulega wątpliwości, że Ferguson widział dla niego miejsce w składzie, ponieważ kto by oferował takie pieniądze za rezerwowego? Jeżeli sir Alex był tak zdeterminowany, że wyłożył sporą część swojego budżetu transferowego, pewne jest, że ma zaufanie do umiejętności Carlito i widzi dla niego miejsce w klubie. Dlaczego więc Apacz ogłosił odejście z United? Przecież ma wszystko – wsparcie od strony fanów, trenera, niemałe pieniądze i, przede wszystkim, jednego rywala mniej w walce o pierwsza jedenastkę.

Carlos Tevez i Dymitar BerbatovMam wrażenie, że Carlos doszukał się źródła swoich problemów nie tam, gdzie powinien. To nie Berbatov, a Ronaldo ograniczał potencjał każdego ofensywnego piłkarza. O ile jeszcze dwa lata temu, kiedy Bułgara na Old Trafford jeszcze nie było, Ferguson wystawiał w pierwszym składzie zarówno Rooneya, Ronaldo, jak i Teveza, o tyle przybycie Dimitara spowodowało obranie innej taktyki przez doświadczonego szkoleniowca. Niewątpliwie, taktyka ta była – co jest jak najbardziej zrozumiałe – ustawiona pod Ronaldo, więc, jak by nie patrzeć, to przez Portugalczyka, Carlos musiał grzać ławę. Oczywiście, gdyby nie przyszedł Dimitar, sprawa wyglądałaby nieco inaczej, ale trudno było oczekiwać, że przez najbliższe kilka(naście) lat, Fergie będzie miał zamiar zatrudniać tylko dwóch porządnych napastników, gotowych do boju o najcenniejsze futbolowe trofea.

Inna sprawa, że w pierwszej części sezonu Tevez znajdował się w zdecydowanie najsłabszej dyspozycji spośród wszystkich naszych napastników. Kiedy Bebratova dopadła obniżka formy, Argentyńczyk częściej pojawiał się na murawie, więc w przekroju całego sezonu, podstaw do narzekania na brak gry czy faworyzowanie Berby przez trenera, Apacz nie ma. Wraz z Bułgarem spędzili na murawie tyle samo czasu, Dimitar częściej grał w Premiership, jednak w Lidze Mistrzów grali już po równo. Carlos miał okazję się wykazać, pod koniec rozgrywek, zarówno tych krajowych, jak i europejskich i trzeba przyznać, że nawet mu się to udało.

Mam wrażenie, że Apacz przestraszył się rywalizacji o miejsce w pierwszej jedenastce. W obliczu odejścia Ronaldo, wielce prawdopodobne jest, że Ferguson znalazłby miejsce na boisku dla całej trójki napastników i każdy byłby zadowolony (no, chyba, że znowu komuś przyszłoby grać na nowej pozycji…). Carlito najwyraźniej liczył, że już zawsze na Old Trafford będzie występowało tylko dwóch snajperów, tak jak to było w sezonie 2007/2008. Jednak w takim klubie, jak Manchester United, nie ma nic za darmo i trzeba nieustannie walczyć o miejsce w pierwszej jedenastce. Ciekawe, czy następnym, który się o tym przekona będzie Karim Benzema?

Przewiń na górę strony