Nie przegap
Strona główna / Who the fuck is Darren Fletcher?

Who the fuck is Darren Fletcher?

Who the fuck is Darren Fletcher?
Są piłkarze, na których kibice innych drużyn patrzą z pewną dozą pobłażliwości, czasem kpiny. Porównują ich do najlepszych zawodników, którzy grają na tej pozycji w ich ulubionym klubie, umniejszając jego umiejętnościom i szydząc z wątpliwych umiejętności. A jednak ci zawodnicy stanowią często o sile drużyny, dźwigają na swych barkach ogromną odpowiedzialność, niezwykle rzadko jednak doczekując się poklasku. W Manchesterze United jednym z wielkich niedocenianych jest Darren Fletcher.

Na wstępie chciałbym napisać, że w pełni rozumiem fakt niedoceniania Szkota – nie strzela bramek, nie jest wybitnym dryblerem, nie jest charyzmatyczny ani przystojny. Dla zwykłego zjadacza chleba lub kibica mało wprawnego zawodnik, który nie posiada chociażby jednej z tych cech jest wart tyle, co średniak z polskiej ekstraklasy. I nie ma się co dziwić, w końcu piłka nożna to głównie bramki, Joga Bonito, emocje i high live.

»Podyskutuj na forum: Darren Fletcher

Przyznam szczerze, że ja też kiedyś nie doceniałem Fletchera. Jego, a także Wesa Browna, Johna O’Shea, Darrena Gibsona i Mikaela Silvestre’a. Teraz wszyscy poza Francuzem stoją wysoko na mojej liście ulubionych piłkarzy, zwłaszcza nasz tytułowy bohater. Przykro to mówić, ale większość z nich udowodniła swoją klasę dzięki kontuzji innego zawodnika – Wes Brown zamknął usta wszystkim krytykom, gdy długotrwałej kontuzji nabawił się Gary Neville, John O’Shea pokazywał swoją wartość, gdy nagle brakowało zawodnika na jakąś pozycję (jego najbardziej fascynująca cecha – ten facet może grać wszędzie). Darren Fletcher rozwinął się teraz, gdy kontuzję leczy Owen Hargreaves.

Mówi się wielokrotnie, że obecnie nie ma już piłkarzy wiernych barwom klubowym. Że pieniądze i chęć zrobienia szybkiej kariery przyćmiły tak zwane tradycyjne wartości. Jednak przykład Szkota może być jednym z najsilniejszych argumentów na to, że to wszystko jest stekiem bzdur. Ja rozumiem, że Fletch nie jest tak medialny jak Giggsy czy Scholesy, jego rajdy rzadko kiedy zapierają dech w piersiach, a strzały sporadycznie tylko przypominają Tygrysi Strzał Kojiro Hyugi. Mimo to, mógłby występować z powodzeniem w wielu klubach Premiership, gdzie pośród piłkarzy mniej efektownych i posiadających mniej indywidualnych trofeów niż Ronaldo czy Rooney byłby z pewnością postacią wyróżniającą. Jednak nie odszedł, mimo pewnych okresów zwątpienia w swoją rolę w klubie. Mając 25 lat (jest tylko rok starszy niż Ronaldo i Rooney!) zaliczył już 214 występów (80 miejsce na liście wszechczasów) z diabłem na piersi, strzelając 13 bramek. W kadrze rozegrał 42 spotkania, strzelając 4 bramki. Przy dobrym wietrze w United zawita do „Klubu 500”, a w reprezentacji przekroczy magiczną liczbę 100 spotkań.

Co w największej mierze stanowi o wadze Szkota? Przede wszystkim jego równość i psychiczna odporność. Facet od dwóch sezonów rozgrywa naprawdę dobre zawody, rzadko kiedy zawodząc. Zazwyczaj w meczach, w których gra słabo zawodzi cała drużyna. Choć nie uważam tego za przyczynę (raczej za skutek) to warto odnotować, że Fletcher prawie nigdy nie jest postacią negatywnie się wyróżniającą się na tle drużyny. Poza tym, Darren to pewniak na wszystkie kluczowe mecze. Im silniejszy przeciwnik, tym większą możemy mieć pewność, że zobaczymy Szkota na boisku. Najlepszym dowodem niech będzie statystyka mówiąca, że Fletcher zagrał aż w 8 z 13 spotkań w Lidze Mistrzów, a także wystąpił w 5 z 8 spotkań z drużynami Wielkiej Czwórki. Warto też odnotować, że w spotkaniach, które opuścił (dwumecz z Liverpoolem i mecz z Arsenalem w grudniu na The Emirates Stadium), United z Wielką Czwórką przegrywali. Natomiast w dwumeczu z Chelsea, półfinałach Ligi Mistrzów i decydującym o mistrzostwie Anglii spotkaniu na Old Trafford z Arsenalem Fletch grał od pierwszej minuty.

Miarą popularności zawodnika wśród kibiców jest ilość filmów z jego udziałem na YouTube. Sprawdza się lepiej, niż skala porostowa przy mierzeniu zanieczyszczenia powietrza. Po wpisaniu „Darren Fletcher” w wyszukiwarkę wyżej wspomnianego serwisu pojawiło się kilka nieśmiałych kompilacji, dosyć chałturniczych i mało wyszukanych. Kilka osób może w tej chwili pomyśleć, że przecież Szkot nie pokazuje zbyt często zagrań na tyle wyjątkowych, by uwieczniać je w specjalnym wideo. A tu psikus! Jest tego całkiem sporo. Zajrzyjcie do pierwszego filmu pojawiającego się na YouTube (zamieszczony poniżej) – bramka ze Słowenią w eliminacjach do EURO, bramki z Arsenalem, a nade wszystko niezapomniany gol strzelony w meczu przeciwko Chelsea (było to pierwsze i ostatnie zwycięstwo Sir Alexa Fergusona nad Jose Mourinho za czasów, gdy ten trenował Chelsea, potem wygrał z nim raz w meczu z Interem w minionym sezonie) to chwile z pewnością godne nagrodzenia dobrym filmem krótkometrażowym.

Są jednak osoby, które darzą Szkota całkiem sporą sympatią. Jest nawet piosenka sławiąca naszego bohatera, o czym, przyznam szczerze, aż do momentu pisania tego tekstu nie wiedziałem (człowiek uczy się jednak całe życie, zwłaszcza dziennikarz). Znalazłem nawet całkiem zabawne wykonanie tego utworu w wykonaniu dwóch bliźniaków. Jako domorosły muzyk wypowiadał się nie będę, ale jako kibic – jestem jak najbardziej za!

Na koniec dokonam czynu masochistycznego. Przypomnę Wam mecz z Barceloną. Albo raczej poproszę, byście Wy to zrobili. Jaki był główny problem w grze Czerwonych Diabłów (zostawmy psychikę, bo to nie dotyczy samej gry)? Chyba każdy z nas wie, że chodzi o dużą dziurę w środku pola, w miejscu, gdzie Barcelona rządzi i dzieli. Najważniejszym zadaniem, jakie stanęło przed Sir Alexem Fergusonem było zneutralizowanie negatywnej różnicy pomiędzy środkowymi formacjami obu zespołów. Niestety, współpraca Carricka z Andersonem od dawna pozostawia wiele do życzenia. Giggs też ma prawo mieć słabsze mecze, zwłaszcza w obecnym wieku – może miał świetny sezon, ale jednak ma w nogach już 19 lat zawodowej kariery. Niestety, w takich okolicznościach trudno było oczekiwać przełamania dominacji Barcy w środku pola. Ta formacja szczególnie kulała w defensywie. Anderson i Giggs jednak klasycznymi DM-ami nigdy nie byli i nie będą, Carrick mimo znaczącej poprawy w defensywie również nie mógł stanowić bardzo dobrej zapory przeciwko Xaviemu, Inieście czy schodzącemu do środka Messiemu.

Zdecydowanie brakowało świetnie pracującego w obronie, walecznego Darrena. Jest to zawodnik, który zostawia na boisku serce podobnie jak Wayne Rooney, choć biegający od jednego końca boiska do drugiego Anglik z pewnością robi to w bardziej zauważalny sposób. Szkot walczy o każdą piłkę w środku, do końca znajdując się blisko swojego przeciwnika, czasami zapuszczając się za nim aż do strefy krytej przez bocznego obrońcę. Z piłką jest opanowany, dobrze ją rozdziela, potrafi posłać podanie nie gorsze od Michaela Carricka (choć wciąż to Anglika uważam za najlepszego zawodnika United w tym aspekcie). Dobrze rozpoczyna i przerywa akcje przeciwnika operując w samym środku boiska, rzadko zapuszczając się do tercji przeciwnika. Nie wiem, ile z Was podczas drugiego meczu z Arsenalem zdawało sobie sprawę, jak istotny może być brak Fletchera w składzie United na mecz z Barceloną. Ale zapewniam Was, że wszyscy ci, którzy o tym pomyśleli mieli rację.

Przewiń na górę strony