Nie przegap
Strona główna / Wywiady / Michał Szadkowski: Nie chcę, by nagrodę dostał Giggs.

Michał Szadkowski: Nie chcę, by nagrodę dostał Giggs.

Michał Szadkowski
Sala przesłuchań Redloga zaczyna powoli nabierać statusu kultowej, gdyż odwiedzają ją coraz większe sławy futbolowego świata. Ostatnim gościem tego zaszczytnego miejsca był Pan Michał Szadkowski, jeden z czołowych dziennikarzy sportowych Gazety Wyborczej. Powiedział naszej redakcji o angielskich statystykach, Ryanie Giggsie i Ole Solskjaerze, a także polskiej reprezentacji piłkarskiej.

Redlog: Pana blog wyróżnia się nieco na tle innych publicystów sport.pl. Preferuje Pan formułę zwięzłą, skondensowaną, często opartą na jakiejś myśli lub liczbach. Skąd pomysł na taką, a nie inną formę bloga?

Michał Szadkowski: Czytam bardzo dużo angielskich gazet, a tam w działach sportowych mają specjalnych ludzi od wynajdywania ciekawych liczb. Czasami właśnie liczby pokazują wady lub zalety drużyny czy pojedynczych piłkarzy. Grunt by były ciekawe. Poza tym liczby świetnie sprawdzają się w internecie, gdzie informacja powinna być jak najbardziej skondensowana.

R: Jak traktuje Pan blogi swoich redakcyjnych kolegów? Jako źródło ciekawych opinii, z którymi można polemizować? Czy może wręcz przeciwnie – nie czytuje Pan wpisów innych publicystów?

MS: Czytam blogi moich kolegów, tak jak czytałem ich artykuły, gdy jeszcze nie byli moimi kolegami. Różnica polega na tym, że teraz często z nimi o ich notkach rozmawiam. Ale czytam nie tylko ich. Codziennie jestem też na stronach Timesa, Guardiana, Daily Mail i BBC. Blogi sportowe nie-dziennikarzy raczej omijam.

R: Czy poza piłką nożną interesują Pana także inne sporty? Jeśli tak, to jakie i dlaczego?

MS: Bardzo lubię oglądać lekkoatletykę i boks zawodowy. Mój kłopot polega na tym, że na obu dyscyplinach się nie znam. Nie potrafię ocenić czy sprinter biegnie dobrze stylowo, czy fatalnie. O tym, który bokser zwyciężył wiem dopiero gdy, jego rywal nie może podnieść się z ringu. W dyscyplinach zespołowych stawiam na reprezentacyjną piłkę ręczną, koszykówkę (NBA) i reprezentacyjną siatkówkę.

R: Wielu ludzi zajmujących się sportem w teorii (dziennikarze, pracownicy klubów) w dzieciństwie miało ambicję, by zostać zawodowym piłkarzem. Czy i Pan przez to przechodził? Jakie były i są Pana przygody z praktykowaniem piłki kopanej?

MS: Moje doświadczenia z piłką nożną skończyły się na pierwszej klasie liceum i złamaniu nogi w kostce.

R: Jakie jest Pana zdanie na temat bukmacherów? Obstawia Pan czasem mecze w zakładach? Woli Pan zakłady klasyczne, czy korzysta Pan z bukmacherów internetowych, takich jak bwin.com?

MS: Przed pracą w „GW” grałem sporadycznie. Od czasu, gdy w niej pracuję, nie zagrałem ani razu. W ligę polską mi nie wypada, na poważne stawianie lig zagranicznych nie mam czasu.

R: Real Madryt buńczucznie zapowiada kupno Cristiano Ronaldo podczas letniego okienka transferowego. Niektórzy oficjele hiszpańskiego klubu mówią, że wszystko jest już dogadane. To plotka, czy zapowiedź transferowego hitu? Co Pan poleciłby zawodnikowi United?

MS: Na miejscu Ronaldo zostałbym w Manchesterze. Klub z Old Trafford jest przewidywalny, czego nie da powiedzieć się o Realu. W Madrycie inny prezes może Portugalczyka kupić, inny przedstawiać, a jeszcze inny po roku wystawić na listę transferową.

A z punktu widzenia klubu? Gdyby ktoś dał za Ronaldo 100 mln euro, puściłbym go bez żalu. Za takie pieniądze można sprowadzić przynajmniej dwóch świetnych piłkarzy. Pewnie teraz powinienem podać te dwa nazwiska, prawda?

Alex Ferguson na pewno takich znajdzie. A czy będzie musiał? Tak samo jak i wy jestem bombardowany informacjami o transferze Ronaldo. Nie potrafię dziś ocenić ile jest w nich prawdy.

R: Nieuchronnie zbliża się czas podsumowań. Jednym z nich będzie plebiscyt na Piłkarza Roku w Anglii. Kto Pana zdaniem powinien wygrać tę nagrodę? Vidić, Gerrard, Giggs, a może ktoś inny?

MS: Odpowiem przekornie – nie chciałbym, by nagrodę dostał Giggs. Od kilku miesięcy obserwuję angielskich dziennikarzy, którzy na siłę starają się oddać Walijczykowi hołd, wybierając go najlepszym piłkarzem najlepszej ligi świata. To żałosne, a Giggsowi niepotrzebne.

Jego trofeów nie dałoby się upchnąć w hangarze. Zdobył wszystko po kilka razy, grał i wygrywał z najlepszymi na świecie. Pięknie się zestarzał. Jest wielki jak Premier League. Dzień, w którym zakończy karierę będzie smutnym dla całego futbolu.

Ok, w tym sezonie (jak w 20 poprzednich) jest niezwykle ważnym elementem drużyny, ale nie liderem. Ferguson dba o jego kości i ścięgna, oszczędza jak tylko może, by był gotowy na wybrane mecze. Są lepsi od niego.

R: Josep Guardiola – były gracz i trener rezerw Barcelony, który w pierwszym sezonie z podstawową drużyną zdołał rozpalić serca kibiców na całym świecie. Czy Ole Gunnar Solskjaer może powtórzyć ten wyczyn, gdy odejdzie Ferguson?

MS: Ile warty jest Guardiola zobaczymy dopiero w meczu Chelsea, gdy przyjdzie mu się zmierzyć ze starym wygą Guusem Hiddinkiem. Barca piłkarsko na pewno jest lepsza od Chelsea. Ale Hiddink to geniusz, którego drużyny potrafią wyczyniać cuda.

A w Solskjaera nie wierzę. Generalnie nie wyobrażam sobie Manchesteru bez Aleksa Fergusona. Jego następca będzie musiał się zmierzyć z jedną z największych legend światowej piłki. Za 50 lat o Fergusonie będzie się mówiło jak dziś o Rinusie Michelsie czy Helenio Herrerze. Trener, który trafi na Old Trafford musi być prawie tak wielki jak Ferguson. Dlatego Moyes, O’Neill, Cantona, Keane czy Solskjaer odpadają. Na równi ze Szkotem stawiam dziś Fabio Capello, Guusa Hiddinka (za całokształt, a nie rolę strażaka w Chelsea) i Jose Mourinho. Jak wiecie Hiddink zainteresowany tą robotą nie będzie, a Capello po zakończeniu pracy z Anglikami przejdzie na emeryturę. Mourinho chce przed powrotem do Anglii wygrać ligę hiszpańską. Z punktu widzenia kibiców Manchesteru najlepiej, by Ferguson pracował więc jeszcze przynajmniej kilka lat.

R: Pojawiają się jednak przypadki, w których znany niegdyś piłkarz od razu przejmuje pierwszy skład silnego klubu. Czy takie zachowanie ma jakieś logiczne postawy? A może to tylko zabieg marketingowy?

MS: Wyobraźcie sobie, że zgromadziliście na stadionie 11 wybitnych piłkarzy swojego klubu. Szansa na to, że jeden z nich będzie także wybitnym trenerem jest niewiele większa, niż gdybyście wybierali spośród 11 zaczynających karierę trenerską żółtodziobów. Nie wiedzieć czemu prezesi chętnie zatrudniają jednak legendy klubu. Mike Ashley stawiając na Shearera zachował się jakby liczył, że Anglik da zespołowi tyle ile dawał jako piłkarz. Szkoda, bo bez Newcastle Premier League straci.

R: Leo Beenhaker najwyraźniej nie ufa Tomaszowi Kuszczakowi i nie powołuje go do kadry. Głównym argumentem zwolenników tych decyzji jest brak regularności gry Tomka. Jednak Łukasz Fabiański również nie występuje zbyt często w pierwszym składzie Arsenalu, a jednak ostatnio jest ważniejszy nawet od Boruca. Jak Pan ocenia tę sytuację? Ma na nią wpływ tylko aspekt sportowy, czy może także wybryki bramkarza United przez Mistrzostwami Europy?

MS: Jedno i drugie. Dziś Kuszczak jest trzecim bramkarzem Manchesteru, a Fabiański broni w Arsenalu w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Zastąpił kontuzjowanego Almunię i mimo fatalnego występu z Chelsea Wenger nadal w niego wierzy. Gdyby dziś urazu doznał van der Sar, Kuszczak siedziałby na ławce, bo zmiennikiem Holendra jest Foster.
Ale zachowanie Kuszczaka na zgrupowaniu przed Euro 2008 także ma znaczenie (o tym co robił przeczytacie tutaj). Mam wrażenie, bramkarz MU został wtedy przez Leo skreślony.

R: Niech Pan sobie wyobrazi, że zostaje Pan trenerem reprezentacji. Jaki byłby Pana pomysł na prowadzenie naszej narodowej drużyny? Którzy gracze byliby dla Pana najważniejsi?

MS: Polskich piłkarzy nadających się do gry na poziomie reprezentacyjnym jest mało. Dlatego moja drużyna niewiele różniłaby się od prowadzonej przez Leo Beenhakkera. Choćbym stanął na głowie nie znajdę lepszego prawego obrońcy niż Wasilewski, defensywnego pomocnika o takich umiejętnościach jak Lewandowski itd.
Za to spróbowałbym nauczyć polskich piłkarzy wykonywania stałych fragmentów gry. Tak, by w rzucie rożnym chodziło o coś więcej niż tylko odkopnięcie do pola karnego. Nie wiedzieć czemu Leo jakoś swoich piłkarzy do pracy nad stałymi fragmentami nie goni.

R: Powróćmy na koniec do piłki klubowej. Coraz bardziej obniża się średnia wieku, w której zawodnik po raz pierwszy występuje w Premiership. Ostatnio w prestiżowym meczu z Aston Villą wystąpił Federico Macheda, który fantastycznym golem uratował zwycięstwo w 93 minucie spotkania. Czy ten swoisty kult młodzieży nie tylko wśród selekcjonerów lecz także kibiców jest dobrym zjawiskiem?

MS: 17-letni debiutant, który w 90 minucie strzela zwycięskiego gola. Trudno o fajniejszą historię dla dziennikarza i kibica. Grunt, by klub przygotował piłkarza do zainteresowania mediów. Tak, by po kilkudziesięciu minutach w Premier League nie poczuł się najlepszym piłkarzem na świecie. A czy wystawianie coraz młodszych piłkarzy jest dobrym zjawiskiem ocenimy dopiero gdy Rooney, Fabregas czy Walcott będą kończyli kariery. Przykład Michaela Owena pokazuje, że dotrwać do takiego wieku w najwyższej formie może być niebywale ciężko.

Pytania: Kinga Broda, Wiktor Jaszczak, Wiktor Marczyk, Łukasz Szoszkiewicz
Opracowanie: Michalina Chabowska, Wiktor Marczyk


W następnym odcinku naszego cyklu wywiadów wystąpi Adrian Fogel, mistrz Niemiec we Freestyle Football – skromny chłopak pochodzący w Warszawy. Gorąco zapraszamy!

Przewiń na górę strony