Nie przegap
Strona główna / Trudne tematy / Batalia na linii… czyli o sędziowaniu słów kilka

Batalia na linii… czyli o sędziowaniu słów kilka

Sir Alex Ferguson vs. Sędziowie
Ostatnimi czasy wiele uwagi poświęca się pracy sędziego piłkarskiego. Coraz więcej osób ze środowiska podnosi krytyczne głosy na temat sędziowania. Pojawiają się co raz to nowe pomysły jak naprawić nadszarpnięty autorytet arbitra np. przez wprowadzenie powtórek albo różnego rodzaju gadżetów, które miałyby pomóc sędziemu w wykonywaniu jego pracy. Największą uwagę skupiono jednakże na krytyce, w szczególności sędziowania na wyspach. Można by rzec, że swoista tradycją w Anglii jest publiczne wyrażanie swego niezadowolenia z pracy arbitra. Ostatnio wiele na ten temat wypowiedzi padało od managerów a nawet samych piłkarzy. Do dyskusji włączył się nawet sam Sepp Blatter. W ubiegłym sezonie szczególnie upodobał sobie to także Sir Alex Ferguson oraz Roy Keane, którzy to panowie doczekali się nawet sankcji ze strony FA, ale o tym później. Zacznijmy od początku, czyli od spotkania między Manchesterem United a Portsmouth w Pucharze FA.

Jak wszyscy dobrze pamiętamy, tamten wieczór nie należał do udanych w wykonaniu podopiecznych Szkota. Dodatkowo, czerwona kartkę ujrzał w tym spotkaniu Tomek Kuszczak, który rzekomo sfaulował rywala w polu karnym w końcówce meczu. Ta jedenastka przesądziła o odpadnięciu z turnieju diabłów a Fergie głównym winowajcą porażki ogłosił arbitra, Martina Atkinsona. Czym Anglik zasłużył sobie na takie zarzuty? Ano tym, że m.in. nie odgwizdał karnego za faul Sylvaina Distina na Cristiano Ronaldo w 7 min. meczu oraz za wyrzucenie z boiska polskiego bramkarza za dość wątpliwy w ocenie trenera faul. Oberwało się także Keithowi Hackettowi, sędziemu liniowemu, którego sir Alex Ferguson skwitował, że „nie wykonuje on właściwie swojej pracy”.

Cała ta sprawa wywołała spore zamieszanie, gdyż Ferguson pozwolił sobie na osobistą krytykę szefa Kolegium Sędziowskiego FA, wspomnianego wcześniej Hacketta. Skrytykował sposób, w jaki FA ustala sędziów, zwracając uwagę, że najbardziej surowi arbitrzy sędziują wyjazdowe mecze United. Chodziło mu m.in. o takich sędziów jak Steve Bennet, Mark Clattenburg i Phil Dowd. Swoje trzy grosze dołożył także Carlos Queiroz, którego miał posunąć się do stwierdzenia, że „Złe decyzje sędziów niszczą klub”. Za swe negatywne wypowiedzi obaj panowie musieliby się sporo tłumaczyć, ale FA umorzyła postępowanie ze względu na (sic!) „błędne tłumaczenie zapisu wideo z meczu”.

Nie był to jednak jedyny taki epizod w zeszłym sezonie, wręcz przeciwnie. Wydawać by się mogło, że dopiero od tego momentu cały problem zaczął wyraźnie kłuć w oczy Alexa Fergusona. Następnym powodem do krytyki było spotkanie z Chelsea, po którym sir Alex Ferguson dopisał trzy kolejne złe decyzje sędziego do coraz obszerniejszej listy pomyłek, które dotknęły United. Przede wszystkim, nie spodobało mu się odgwizdania karnego po zagraniu ręka przez Carricka w polu karnym. Szkot uznał, że Michael nie miał możliwości usunięcia się z toru lotu piłki, cofał rękę a ponadto dośrodkowanie i tak byłoby bezskuteczne. Manager posunął się nawet do stwierdzenia iż całym meczem rządziły pomyłki sędziowskie. Jako podsumowanie wyraził obawę, że jeśli sędziowie będą nadal popełniać tyle pomyłek, to jego drużyna „będzie musiała grać nadludzko dobrze, aby obronić tytuł”. Sędzią, któremu oberwało się po wszystkim najbardziej, miał zostać Rob Styles, który, wg Fergiego, jest winny United aż 5 (sic!) rzutów karnych.

Arbitrze! pilnuj swego gwizdka

Wydawać by się mogło, że na tym skończyły się problemy Manchesteru United z sędziami. Do końca sezonu Fergie się już trochę uspokoił, ale pozostał czujny i do legendy przeszedł jego monolog wygłoszony w przerwie finału LM, sędziemu Lubosowi Mikelowi.

Po zdobyciu dwóch najważniejszych trofeów i zakończeniu sezonu, na chwile wszyscy zapomnieli o pracy arbitrów a cała uwaga skupiła się na transferowej sadze z C.Ronem w roli głównej. Jednakże czarne chmury zbierały się na horyzoncie i nieuniknione było, że wraz z rozpoczęciem nowego sezonu nadejdzie burza.

Wszystko zaczęło się na nowo w połowie września po przegranym meczu na Anfield Road. Manager Czerwonych Diabłów ostro skrytykował arbitra tamtego spotkania za pokazanie Nemanji Vidiciowi czerwonej kartki za jego wyskok do piłki. Po całej sprawie cytowano wypowiedź Szkota „Jamie Carragher czy Martin Skrtel przy każdym wyskoku o piłkę również używali łokci, a sędzia nie gwizdał, ani nie karał zawodników za takie zagrania. Trzej zawodnicy dostali żółte kartki, a jeden czerwoną. To nie jest odzwierciedlenie prawdziwej gry United.” O ile w przypadkach z zeszłego sezonu niewątpliwym był fakt, że sędziwe popełniali kardynalne błędy, o tyle tutaj sprawa nie była już tak oczywista. Wydawałoby się, że w ten sposób sir Alex Ferguson znalazł wytłumaczenie na słaba grę jego zespołu, co miało mieć także odzwierciedlenie w dalszej części obecnego sezonu.

Powtórka z rozrywki?

W całej tej historii ponownie pojawiło się nazwisko Pana Roba Stylesa. Po wygranym 2-0 meczu United z Boltonem, arbiter przeprosił (sic!) drużynę Boltonu za pochopne podyktowanie rzutu karnego. Styles przyznał się do tego po obejrzeniu powtórki. Całą sytuację komentarzem ponownie opatrzył Alex Ferguson, kwitując, że „Styles jest nam winien jeszcze cztery karne”. Słowa Szkota wzbudziły w szeregach kibiców sporo śmiechu, ale niezmienionym pozostał stosunek Szkota do sędziego – wybitnie krytyczny. Troszkę wcześniej miał on także dużo pretensji do odwołania przez FA kary za czerwona kartkę dla Johna Terry’ego w meczu z Man City. Nie miałby to większego znaczenia, gdyby nie fakt, że obrońca Chelsea w wyniku tej decyzji miałby zagrać w meczu z United na Stamford Bridge. Fergie wpadł w furię a za całe zajście obwinił ponownie Keitha Hacketta, który wg niego „kazał sędziemu cofnąć swoją decyzję, a on tego nie zrobił, więc Hackett wziął sprawy w swoje ręce”. Wzbudziło to spory szum w mediach i w środowisku piłkarskim, doszło nawet do tego, że Fergie miał się spotkać prywatnie z Hackettem w celu omówieniu zarzutów, jakie ten pierwszy stawia angielskim sędziom.

Czara goryczy FA przelała się jednak, po kolejnych oskarżeniach i wypowiedziach Fergusona. Angielska Federacja ukarała go niedawno dwumeczowym zakazem prowadzania zespołu oraz grzywną w wysokości 10 tys. funtów. Szkot został ukarany za pomeczowe komentarze na temat arbitra sędziującego mecz z Hull City na początku listopada. Dodatkowo, posunął się on do stwierdzenia, że rzekomo FA poluje na jego głowę, czym zdecydowanie nie poprawił swojej sytuacji. Przypomnę tylko, że kara ta zacznie obowiązywać 3 grudnia, zatem sir Alex Ferguson nie poprowadzi Diabłów w meczach przeciwko Blackburn Rovers w ćwierćfinale Carling Cup oraz podczas ligowego pojedynku z Sunderlandem.

Widoki na przyszłość

W związku z tym nasuwają mi się pewne wnioski. Nie będę podważał tego, co mówi sir Alex Ferguson, gdyż we wszystkim jest ziarnko prawdy. Ponadto, system sędziowania potrzebuje reformy, czego uzasadnienie widać po pracy arbitrów nie tylko w Premier League. Zastanawia mnie jednak, czy w obecnej sytuacji naprawdę jesteśmy ofiarami złej pracy sędziów i w jakim stopniu ich, czasem błędne, decyzje wpływają na wyniki drużyny? Czy prawdziwą jest teza, że są oni wstanie zmienić bieg meczu błędnie podejmując decyzje? Wreszcie, czy powinniśmy zwracać tak dużo uwagi na ich błędy, czy po prostu grać swoje jak najlepiej się da nie oglądając się na innych…

Przewiń na górę strony