Już 30 listopada Manchester United zmierzy się ze swoim odwiecznym rywalem zza miedzy – Manchesterem City. Jeśli popatrzymy na ostatnie lata łatwo zauważyć, że Czerwone Diabły zdominowały ogólnie scenę piłkarską. Tym bardziej zaś zdominowały ją w swoim rodzinnym mieście. Jednak w 1974 roku, właśnie za sprawą jednego meczu z The Citizens, Manchester United spadł do ówczesnej 2 ligi. Co ciekawe, przyczynił się do tego były Diabeł, legenda United – Denis Law…
Serwis goal.com niedawno zamieścił bardzo ciekawą historię związaną ze zbliżającymi się derbami Manchesteru. Historię, która ma coś z tragedii, a zarazem podkreślającą wielkość jednego piłkarza. Jednak zacznijmy od niedalekiej przeszłości. Parę miesięcy temu sir Alex Ferguson odsłonił pomnik trzech wielkich legend United – Bobby’ego Charltona, George’a Besta oraz, wspomnianego wcześniej, Denisa Lawa. Dla wielu kibiców Czerwonych Diabłów ostatni z trójcy był tym ulubionym. Dołączył do klubu z Old Trafford w 1962 roku za rekordową jak na owe czasy kwotę 115 tys funtów. Niektórym wydawało się, że jest to kwota astronomiczna, jednak Law, który był stworzony do strzelania bramek, był warty każdego wydanego na niego pensa.
Obecnie każdy jest pod wrażeniem wyczynu Cristiano Ronaldo z poprzedniego sezonu (strzelił 42 bramki), jednak portugalskiemu skrzydłowemu zabrakło czterech trafień, aby wyrównać rekord Denisa. Był nazywany „The Lawman” albo po prostu „The King”.
Co tu dużo mówić – legenda Old Trafford i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Jednak jego wielkie zasługi dla klubu nie przesłaniają faktu, że przyczynił się do spadku Manchesteru United do 2 ligi.
Przez 11 lat był Czerwonym Diabłem z krwi i kości, jednak na sam koniec swojej piłkarskiej kariery powrócił do naszych lokalnych rywali. 6 lat po wywalczeniu Pucharu Europy, Manchester United znajdował się na dole tabeli First Division. 27 kwietnia 1974 roku w ostatni dzień sezonu Czerwone Diabły zmierzyły się na Old Trafford z The Citizens. Na nieszczęście United, Denis Law wykorzystał swoją szansę strzelecką i dosłownie odesłał ManUtd do 2 ligi. Jednak nigdy nie cieszył się z tego gola. Jak prawdziwy dżentelmen pokazał wielki szacunek. Wiedział, że jest to jego ostatni mecz w profesjonalnej karierze. Ostatni, w którym strzelił bramkę, będącą tak brzemienna w skutkach. Tak o tym opowiada sam Denis Law:
Nigdy nie czułem się tak smutno jak w ten weekend. Po 19 latach strzelania bramek strzeliłem tę jedną, której tak naprawdę nie chciałem…
Na zwieńczenie kariery w Manchesterze City zdążył wywalczyć Puchar Ligi, pokonując w finale 2:1 Wolverhampton. W ostatniej ligowej kolejce sezonu 1973/74 doszło do wielkiego meczu derbowego. Law na pewno był nieco rozdarty, ale chciał zagrać. Co więcej, to on strzelił w 85. minucie meczu zwycięską bramkę dla City. Była to jednak bramka niezwykła. Pod wodzą Docherty’ego United nie radziło sobie za dobrze i ta właśnie bramka, ta porażka była gwoździem do trumny – gwarantowała spadek Czerwonych Diabłów z First Division. Zarazem była to jedyna bramka w tym meczu. Gdy sędzia odgwizdał koniec meczu, na twarzy Denisa malowały się różne negatywne emocje – był w tym jednym momencie psychicznie zniszczony bardziej niż kiedykolwiek w ciągu całej swojej kariery. Kiedy strzelał tego gola nie wiedział, że przeważy on o spadku z ekstraklasy miejscowych rywali, a zarazem klubu, który tak kochał. Kiedy zdał sobie z tego sprawę – nie cieszył się z bramki, zwycięstwa. Schodził z boiska z opuszczoną głową. To był jego ostatni mecz w karierze klubowej. Nigdy więcej nie kopnął profesjonalnie piłki.
Być może derby Manchesteru nie są tak znane jak chociażby te londyńskie, a jednak niosą ze sobą wspomnienia wielu wydarzeń i bardzo ciekawych historii oraz niespodziewanych zwrotów akcji. W ten weekend być może będziemy świadkami tworzenia się nowej historii…
Źródło: Goal.com