Nie przegap
Strona główna / Nie sfrajerzyć z Hernandezem

Nie sfrajerzyć z Hernandezem

Przypominać o tym, że limit frajerstwa na następne kilkanaście lat Manchester United wykorzystał w końcówce poprzedniego sezonu, nie trzeba, a wręcz nie wypada. Zwłaszcza, iż przy założeniu bezbłędności City musielibyśmy nie zdobyć 1/3 możliwych punktów, by nie odzyskać tytułu mistrzowskiego. Pozwolę sobie jednak zwrócić uwagę, iż frajerstwo w futbolu wykracza dziś poza granice meczowych rozstrzygnięć.

» O-o-o-odczep się od Chicharito!
» Redlog wkracza na Twittera!

Ulegli tabloidom

Zdziwiły mnie bardzo dni po rewanżu z Realem, kiedy poza bluzgami na pierdolonego kebaba tureckiego sędziego dominowały dyskusje nad rzekomo rychłym odejściem Wayne’a Rooneya. Niby wiadomo, że dziennikarzyny ewidentnie majaczyli w malignie, ale i tak triumfy święciła fraza „ale gdyby jednak…”. Miałem coś o tym napisać, ale ręce mi opadały, mysz się rozładowywała, klawiatura zacinała, a monitor migotał podczas analizy kupczenia różnej maści Gargamelami Radamelami. Poza tym, jednym zdaniem w artykule na ten temat wyręczył mnie autor z RoM.

Jedna dłuższa kontuzja van Persiego, który przez wszystkie (z wyjątkiem jednego) dotychczasowe sezony zaliczał dłuższe pauzy, i zdesperowani, by [Rooney] dla nas grał, będziemy zastanawiać się, jak w ogóle kiedykolwiek mogliśmy być otwarci na jego odejście.

Scott Red

Trzeba było pewnego znanego z rzetelności (zwłaszcza na polu sportowym) wielkiego portalu, by uciszyć tę szopkę – jeden z jego pracowników puścił tekst o Rooneyu odchodzącym z powodu tego, iż Robin van Persie od początku sezonu lepiej dogaduje się z Dannym Welbeckiem. Tym samym ów nieznany mi z imienia i nazwiska jegomość wyświadczył przysługę i spuścił z napompowanego balona powietrze, które uleciało z głośnym „ha ha ha”.

Ciekawostka – w całym tym gwarze właściwym dla placu targowego wszystkim jednak jakoś umknęło, że w spotkaniu przeciwko Chelsea na ławkę usiadł Robin „ooooo” van Persie.

It’s hard to believe he’s not scored

Właśnie, Robin. Na chwilę obecną bez wątpienia zawodnik sezonu, chociaż już nie tak daleko przed Rafaelem czy Carrickiem. Gość, od którego mieliśmy być ponoć uzależnieni, bo, jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, fakt, że mieliśmy najwięcej rozróżnialnych strzelców w bieżącej kampanii nic nie znaczył. Powiew świeżej krwi i ogromnych umiejętności w pełni wykorzystywanych właśnie w United.

Van Persie vs. RealCałość zjawiska w skrócie zwanego RvP sprowadza się dziś do krótkiego stwierdzenia – padają akumulatory. Fergie korzystał ze zdrowia Holendra i orał nim niemal tak jak Patricem Evrą, co jest naprawdę dużym wyczynem (Robina, bossa niekoniecznie). Póki dawało to piękne efekty, było oczywiste i nawet Wazza z ławki patrzący na starcie z Królewskimi wydawał się uzasadnionym wyborem. Jakkolwiek wyrozumiałej postawy by jednak dla byłego kapitana Arsenalu nie przybierać, gołym okiem widać zadyszkę. Nasz snajper przede wszystkim nie strzela, lecz też nie błyszczy, nie zachwyca techniką i niekonwencjonalnymi zagraniami, do czego nas przyzwyczaił. Zgodnie z logiką, należy znaleźć jakieś rozwiązanie niewątpliwego problemu.

Na siłę się je mięso, a nie wystawia piłkarzy

Leży ono blisko. Właściwie to nie ono tylko on i raczej zamiast leżeć siedzi. I to jest największy kłopot, bo gdyby Javier Hernandez biegał po boisku, wszystko by grało i huczało jak należy. Fergie, stawiając na inny wariant, popełnia w mojej opinii błąd podwójny.

Chicharito vs. ChelseaPo to mamy szeroką kadrę, by rotować, a rotuje się po to, by piłkarzy nie przemęczać lub wybierać tych w obecnie najlepszej dyspozycji. Prawię banały na bezczelnego, bo przecież Szkot jest mistrzem wprowadzania młodych oraz roszad w kadrze. Niestety, tak jak uparł się z szukaniem formy Valencii poprzez grę tegoż, tak wierzy, iż Robin może znów błyśnie i, oczywiście, ma ku temu przesłanki. Różnica między dwoma rzeczonymi wariantami jest jednakowoż drastyczna: van Persie może odpalić; Hernandez odpala, gdy może. W tym sezonie Groszek prezentuje się świetnie, w żadnym chyba meczu nie zawiódł, strzelał jak na zawołanie i wciąż to robi. Został wystawiony przeciw Chelsea – odwdzięczył się bramką w ciągu pięciu minut. Dlaczego nie mógł zrobić tego przeciw Reading? Przecież to nie Real, świeższy Robin zawszeć może wejść jak z The Blues. A skoro już w jedenastce znalazł się niewidoczny w sobotę Holender – dlaczego Ksawery nie mógł go zmienić, dlaczego nie mógł spróbować rozbujać meczu? Przecież jedna zmiana została niewykorzystana! Zmęczenie? Sezon bardziej zmęczył van Persiego, a Javier w ostatnim starciu sześć dni wcześniej grał ledwie ponad godzinę… A tak to my wszyscy (piłkarze, kibice) przemęczyliśmy (się) do końcowego gwizdka.

W dalszej perspektywie

Zawsze mówiłem, przyznaję się bez bicia, że w ciemno biorę serie zwycięstw 1:0, więc z weekendowego wyniku powinienem być zadowolony. Toteż jestem. Ale tu już nie o wynik chodzi, nawet nie o grę, bo gra się jak przeciwnik pozwala, a przeciwnik pozwolił nam grać nudno, statycznie, a jednak wygrać. Patrzę w przyszłość i rysuje się ona jak na obrazku tytułowym: Groszek siedzi w kurtce (bo zimno, a nawet grzać się nie kazali) na fotelu (co prawda wygodnym, ale wygodniejszy pewnie ma w ciepłym Meksyku w dziadkowej hacjendzie) i duma* nad swym losem. W dumaniu na pewno pomogą mu „przypadkowi” agenci i przedstawiciele klubowi przechodnie. A do jakich wniosków może dojść nasz Javier?

Chicharito w czapceWyjdzie na to, że ze specyficznym Berbą wygrał w pół (najlepszego w karierze Bułgara) sezonu, ale z dwoma wielkimi nazwiskami już szans nie ma. No bo gdyby miał, to by mu chociaż pozwolili pionków z Reading pogonić. Policzy, że tuż po sezonie, jak na ironię w dzień dziecka, stuknie mu ćwierćwiecze. Pomyśli, że może szkoda najlepszych lat kariery na granie ogonów, a życia na marznięcie w deszczowej i, dzięki postępom w walce z globalnym ociepleniem, śnieżnej Anglii. A do tego ten sympatyczny pan w krawacie mówił w ojczystym języku, że będzie dziura po Falcao i szukają następcy…

To bardzo logiczny i prawdopodobny potencjalny tok myślowy Groszka. Może i niesłuszny, może i dałby się wywieźć w pole, lecz i tak przegralibyśmy więcej niż on.

Chicharito w MeksykuPrawda jest taka, że Hernandeza na pewno chcieliby w niejednym klubie, a konsekwentne sadzanie Javiera na ławce zachęca ich do aktywności w tym temacie. Pal ich licho, jeśli Chicharito postanowi pozostać na Old Trafford. Gorzej, jeśli Groszek choćby nie będzie pewien, co sam sądzi. Odrzućmy obrazki całowania herbu i spójrzmy prawdzie w oczy: to jest Meksykanin, Latynos, imigrant, a nie Gary Neville, który (wedle opisu Cristiano Ronaldo) „nigdy nie opuszcza Manchesteru nawet na wakacje”. Ten gość rozpoczął karierę w Europie od przelotu nad oceanem, co dla niego będzie znaczyć niecałe dwa tysiące kilometrów dzielące go od Hiszpanii? Nic? Nie. To będzie dla niego nowa szansa na zrzucenie jarzma zmiennika i częściowy powrót do korzeni. Nie powinniśmy sobie na taki rozwój sytuacji pozwolić. Nie powinniśmy zostawać na następny sezon z 30-letnim van Persiem, 28-letnim Rooneyem i Welbzem. A w każdym razie nie na swoje życzenie.


Zwracam uwagę na to, czego prawie nikt zdaje się nie zauważać i traktować w kategoriach problemu. Obciąża mnie, nie da się ukryć, jawna sympatia do tego zawodnika, a zarazem rezerwa do lojalności południowców. Jednak moje tezy oparte są na realnych przesłankach – to nie jest kwestia jednokrotnego odstawienia Rooneya; to sytuacja, w której konsekwentna praktyka budowy szklanego sufitu nad pozycjami 3-4 w hierarchii napastników może przysporzyć nam sporo zażegnanych w tym sezonie poprzez transfer van Persiego kłopotów.

Fergie, Fergie, let him in!

* Sika tak i duma, duma tak i sika. „Ciężka moja dola chłoporobotnika.” **
** Przepraszam za wtręt, ale jak już skojarzenie mnie najdzie, to nie odpuści :)

Chicharito C


sledz_nas.png

Przewiń na górę strony