Nie przegap
Strona główna / Naszym okiem / Myśli pomieszane sfrustrowanego człowieka

Myśli pomieszane sfrustrowanego człowieka

Pewnie będę żałował treści tego wpisu, pewnie dostanę po głowie za wylewanie frustracji i pisanie byle czego. Jest mi to obojętne, czytać poniższych akapitów nie musicie, bo nic w nich odkrywczego nie będzie. Poza odreagowaniem człowieka sfrustrowanego i zniszczonego psychicznie jedną, ostatnią kolejką.

Nie z nimi. Po stokroć wolałbym przerżnąć z Liverpoolem, nawet Chelsea (jakoś się przyzwyczaiłem), nie mówiąc o Arsenalu. Nie z głośnymi sąsiadami znaczącymi cokolwiek tylko dzięki kaprysowi zaropiałych szejków. Nie z Tevezem i nie z ludźmi, którzy Tevezowi nogi całują po tym, jak przez pół roku pokazywał im rzyć.

Nie w ten sposób. Nie po frajerstwie XXI wieku z Evertonem, ale przede wszystkim nie po tym, co działo się dziś. Nie po wyjściu na prowadzenie przy grze w 10. Nie po stanie, który sprawił, że przebiegu naszego spotkania nie pamiętam. Nie po tym jak zrezygnowany opuściłem pub w przerwie i, odpaliwszy w pokoju komputer, zobaczyłem 1:1 na Etihad. Nie po tym jak chwilę później wyciągnąłem z szafy klubowe szalik i czapkę jednocześnie i mało nie rozwalając głowy o framugę, wyskoczyłem na korytarz. Nie po tym jak odpływałem w trakcie spotkania. Czemuż oni nie wygrali gładko i przyjemnie jak dwa lata temu Chelsea z Wigan?

Do tego sposób, w jaki QPR skapitulował. Dlaczego nie wytrzymali? Dlaczego Barton, mający 130 występów w barwach City, łapnął czerwo? Dlaczego dwie decydujące bramki wpadły po tym, jak Stoke dogoniło Bolton i widmo spadku londyńczyków odleciało? Dlaczego nasuwa to myśli o wpływie panów w prześcieradłach na rozmach, z jakim piłkarze przyjezdni spędzą wakacje?

Aha, jeszcze ta widownia ze Stadium Of Light tak zachwycona zwycięstwem tego błękitnego badziewia. Jak postronny z grubsza kibic może się cieszyć z triumfu zachcianki bogacza nad ekipą wcale nie biedną, ale stworzoną na zupełnie innych, zdrowych podstawach? Mało dla nich zrobili nasi piłkarze? O’Shea, Brown, Bardsley, Campbell, Welbeck… Niewdzięczna hołota, o!

Nie będzie przemyśleń pozytywnych o większej nadziei na transfery, o feniksie z popiołów, o pięknie piłki nożnej czy innych wymysłach. Nie ma się co oszukiwać – całą tę sytuację o kant dupy rozbić.

Scholes...

Przewiń na górę strony