Klub o tak długiej, bogatej i świetnej historii powinien szanować i kultywować swoje tradycje. Jednak Liverpool FC najwyraźniej stara się odświeżyć wizerunek i iść z duchem czasu, by dostosować się do panujących realiów. Nawet jeśli o takich działaniach włodarze ekipy z Merseyside jeszcze nie wiedzą, kampanię rozpoczął czołowy snajper The Reds – Luis Suarez, który właśnie odesłał do lamusa dotychczasową dewizę dumy Scouserów.
Jak donosi Goal.com, urugwajski napastnik wypowiedział się na temat szans Liverpoolu na zdobywanie trofeów w tym sezonie.
Bardzo chcemy zostać w pierwszej czwórce, ale zwycięstwo w lidze jest teraz bardzo trudne.
Głównym powodem tego jest to, że obie drużyny z Manchesteru i Chelsea są poza naszym zasięgiem. Możemy jednak wygrać jakiś puchar.
[Dalej mówi o wyborze numeru 7, co jest mało istotne.]Luis Suarez
Dotychczasowej narracji długo nikt w czerwonej części Merseyside nie kwestionował. „W tym sezonie mistrzostwo jest nasze” – grzmieli ludzie powiązani z Liverpoolem do czasu, gdy nawet teoretyczne rozważania nie dawały im szans. Wówczas następowała drobna zmiana i słówko następnym niezauważenie wypełniało lukę po tym.
Czasy się zmieniają, a dwudziestoletnie doświadczenie szepce do ucha stare, sprawdzone przez politykierów recepty, by zmniejszając oczekiwania, uszczęśliwiać swoich kibiców. Może jest to jakiś sposób – w końcu dwa ostatnie sezony dobitnie wykazały, że wspominaną przez Suareza pierwszą czwórką fani The Reds gardzić nie powinni. A do tego drużyna może dołożyć jeszcze jakiś puchar. Hoho!
Ciekawe tylko, czy jest społeczna akceptacja dla tego typu kampanii. Niekoniecznie, skoro niektórzy już bojkotują cytowany wyżej fragment i publikują tylko zdania dotyczące numeru na koszulce Urusa.