Nie przegap
Strona główna / Inny punkt widzenia / Wszystkie chwyty dozwolone?

Wszystkie chwyty dozwolone?

Wszystkie chwyty dozwolone?
Ach, ta nasza kochana piłka nożna. Przecież te mecze są jak bitwa! Tutaj walka toczy się o wielką kasę, prestiż i honor. W związku z tym zwyciężyć chcą wszyscy bez wyjątku. Jedni grając zawsze fair play, drudzy natomiast poszukując trochę innej drogi do wygranej.

Wyzwiska, podszczypywanie, plucie… To tylko kilka przykładów zachowań boiskowych prowokatorów. Sztuka polega na tym, aby rywalowi zrobić na złość, a sędzia tego nie zauważył swoim czujnym okiem. Przecież nikt nie chce dostać kartki, mimo że na nią zasługuje. Żeby uniknąć kary, trzeba niewątpliwie wykazać się niemałym sprytem, ale również cwaniactwem. Co jednak dzieje się z osobą, która staje się ofiarą? Sprowokowany piłkarz też jest człowiekiem i może czasem po prostu nie wytrzymać. Jego zszargane nerwy dadzą upust emocjom, a on zrobi coś głupiego (np. uderzy lub popchnie prowokatora). Niestety często bywa tak, że ten incydent sędzia już zauważy, a co za tym idzie – uraczy danego zawodnika kartonikiem żółtego bądź czerwonego koloru. Ach! Ta cholerna gra psychologiczna, która towarzyszy piłce nożnej od zawsze. Cwaniackich sztuczek nie wytrzymują nawet najwięksi.

Jednym z wielu piłkarzy, którzy specjalizowali się w prowokacji był Vinnie Jones – szef „szalonego gangu” (w Anglii nazywano tak drużynę londyńskiego Wimbledonu). Zawodnik ten już w trzeciej sekundzie pewnego meczu dostał żółtą kartkę. Jak to możliwe? Sędzia gwizdnął na rozpoczęcie meczu, gdy Vinnie był już rozpędzony. Potem pozostało Jonesowi tylko „przykosić” w rywala. Zawodnik ten w szczególności upodobał sobie łapanie swoich rywali za genitalia. Niewielu próbowało mu się w jakiś sposób rewanżować. Jeśli jednak znalazł się takowy śmiałek, to prócz czerwonego kartonika od sędziego, dostawał ciosy od Jonesa. W 1999 r. Vinnie zakończył piłkarską karierę.

Schedę po Jonesie przejął na Wyspach nie kto inny, jak Roy Keane. Pomocnik Czerwonych Diabłów został pewnego razu brutalnie sfaulowany przez Haalanda. Kiedy Roy wyleczył się już z tej bardzo poważnej kontuzji, powiedział, że nie ma już w sobie tolerancji dla nikogo – bez wyjątku. W końcu nadszedł czas ponownego spotkania obu panów na boisku. Wtedy też Roy Keane dokonał bardzo brutalnego faulu, który do dzisiaj tkwi na pewno w pamięci wielu kibiców Diabłów. Później kapitan Manchesteru United różnymi wyzwiskami i delikatnymi bezpardonowymi faulami zniechęcał swoich rywali do gry.

Kolejnym bardzo wyćwiczonym w „fachu” był Nobby Stiles, grający w barwach Manchesteru United w latach 1960-1971. Piłkarz ten zanim wyszedł na murawę, zostawiał w szatni swoją sztuczną szczękę (podczas jednego z meczów stracił cztery górne zęby). Nobby często rozgrywał mecze w getrach opuszczonych do kostek. Chciał tym samym pokazać, że nie używa ochraniaczy i nie boi się nikogo. Stiles biegał zazwyczaj niedaleko Bobbiego Charltona. Czyścił wtedy boisko z rywali – kopał, gryzł, szczypał. Wszystko dopracowane było tak, aby przeciwnik poczuł, a sędzia wiadomo – nie zauważył.

W Polsce łatkę prowokatora przypięto mistrzowi fauli psychologicznych – Lesławowi Ćmikiewiczowi, pomocnikowi legendarnych Orłów Kazimierza Górskiego. Kontakt z naszym graczem kończył się najczęściej czerwoną kartką dla przeciwnika, ponieważ mało kto wytrzymywał bardzo bogaty repertuar zaczepek Ćmikiewicza. Gdy Lesław przebiegał obok rywala, stawał mu na nodze. Kiedy natomiast przepraszał, klepiąc go po głowie, przy okazji ciągnął za włosy. W eliminacjach do mistrzostw świata 1974 r. w spotkaniu z Anglią Ćmikiewicz mocno zdenerwował Alana Balla. Ten próbował udusić naszego zawodnika, przez co otrzymał czerwony kartonik. W spotkaniu Polska – Walia w eliminacjach do tych samych mistrzostw świata Ćmikiewicz bardzo długo prowokował Trevora Hockeya – dotąd, aż ten nie wytrzymał i zaczął go dusić. Lesław dawał się dusić tak długo, żeby dostrzegł to sędzia, który następnie wyrzucił Hockeya z boiska.

We Włoszech przez jakiś czas postrach siał Sinisa Mihajlović, serbski obrońca. Grając w Lazio, sam chciał rozbić londyńską Chelsea. Rozpoczął kopaniem po nogach Damiena Duffa, aby następnie prowokująco ubliżać Adrianowi Mutu. Rumuński piłkarz nie reagował na zaczepki Mihajlovicia, więc ten napluł mu prosto w twarz.

Każdy szanujący się kibic na pewno pamięta jeszcze starcie Zinedine Zidane vs Marco Materazzi w finale mistrzostw świata 2006 r. Przez długi okres czasu zastanawiano się, co takiego usłyszał Zizou od włoskiego obrońcy? Wersji było tyle, że nie sposób ich zliczyć. Około rok po finałowym spotkaniu Francji i Włoch, Materazzi wyjawił, że gdy Zidane powiedział „koszulkę możesz dostać po meczu”, odpowiedział: „Wolałbym tę dziwkę – twoją siostrę”. Jak dobrze wiemy, Zidane nie wytrzymał i powalił Włocha uderzeniem głową w klatkę piersiową.

Można wyławiać i wymieniać podobne przykłady bardzo długo, bo przecież prowokatorów w świecie piłki nożnej Ci u nas dostatek. Tego typu zachowania są obecne na murawie od zawsze, a niektórzy piłkarze nie przebierają w środkach. Cel namierzony i jazda na całego. Wiadomo, mecz to bitwa, ale mimo wszystko nie mogę przywyknąć do chamskiego zachowania niektórych zawodników wobec swoich rywali. Nie mówię tu o jakimś niewinnym podszczypywaniu, pociąganiu za koszulkę, bo to śmieszne, ale chyba nigdy już nie zrozumiem, dlaczego zamiast grać fair play, piłkarze sięgają po prawdziwie drastyczne środki. Skoro niektórzy to jednak robią, to pewnie im się podoba, bo w końcu jest ciekawiej, a być może nawet śmieszniej w ich mniemaniu. Tamten zwija się z bólu i jest super zabawnie, bo zaraz przyjdą po niego z noszami. Ja jestem kobietą i mój umysł jest chyba szczególnie wyczulony na prostackie czyny. Przecież to obleśne tak np. napluć komuś w twarz! A kopniak z premedytacją w stylu wschodnich sztuk walki? Okropne, okropne i jeszcze raz idiotyczne. Przecież można komuś uniemożliwić całkowicie szansę dalszej gry w futbol, a co za tym idzie – zdeptać jego cele, marzenia. Wszystkie czyny, które dokonane zostały w bardzo złośliwy i prostacki sposób wołają według mnie o pomstę do nieba! Może warto by było, aby zanim dany piłkarz zrobiłby coś nieodpowiedniego, że się tak wyrażę, to chwilę by się zastanowił? Czy nie ma w nich może już takiego ludzkiego odruchu, który cofnąłby ich przed prymitywnym zachowaniem?

Przewiń na górę strony