Nie przegap
Strona główna / Offtopic / Stec vs Marczyk – jedenastka marzeń

Stec vs Marczyk – jedenastka marzeń

Stec vs Marczyk - jedenastka marzeń
Ponieważ dziennikarz jest w dużej mierze nie tylko literatem, lecz także dysputantem (pomijając mniej znaczące role prowokatora, detektywa i człowieka od brudnej roboty), to wśród jego codziennych obowiązków widnieje następujący punkt: „Zapoznaj się z opiniami innych dziennikarzy z branży i skonfrontuj ze swoją”. Jednym z polskich guru w dziedzinie sportowego dziennikarstwa jest publicysta „Gazety Wyborczej” Rafał Stec. Na swoim blogu opublikował on ostatnio listę zawodników (wraz z ustawieniem na boisku), którzy w jego przekonaniu powinni skompletować najlepszą jedenastkę mijającego roku 2008. Choć ten jeden jego tekst daje mi niemałe pole do popisu i możliwość wielokrotnego komentowania, to ja poprzestanę na najbardziej oczywistej polemice – przedstawię swoje typy.

Zanim jednak to zrobię, chciałbym szybko i pobieżnie omówić typy redaktora Steca, zwracając uwagę na kilka istotnych, choć dość oczywistych szczegółów.

DreamTeam

Na powyższym obrazku zaprezentowano Jedenastkę Marzeń wytypowaną przez dziennikarza Gazety Wyborczej. Tak samo, jak i innych fanów United, cieszy mnie, że aż cztery miejsca w niej zajmują zawodnicy mistrzów Anglii. Teraz przedstawię ławkę rezerwowych według Steca (tym razem bez obrazka).
Bramka: Edwin van der Sar
Lewa obrona: Równorzędnie Erik Abidal i Patrice Evra
Środek obrony: Carles Puyol i Giorgio Chiellini
Prawa obrona: Dani Alves
Defensywni pomocnicy: Marcos Senna i Cesc Fabregas
Skrzydłowi: Arjen Robben i Franck Ribery
Napastnicy: David Villa i Zlatan Ibrahimovic

Skoro przedstawienie dwudziestu dwóch wspaniałych już za nami, przejdę do pierwszych komentarzy. Pomyślałem, że zawrę je w punktach, łatwiej będzie wyrazić kwintesencję mojej myśli.

1. Na liście pojawiło się tylko dwóch Anglików (znamienne, jeśli przypomnimy sobie dominację zespołów angielskich w Lidze Mistrzów). Jednocześnie aż siedmiu zawodników gra w lidze angielskiej
2. Na liście nie pojawił się ani jeden zawodnik Chelsea (która zajęła drugie miejsce w najsilniejszej obecnie na świecie lidze angielskiej i została wicemistrzem klubowej Europy).
3. Wśród dwudziestu dwóch kopaczy jedynie pięciu gra w innej lidze, niż angielska lub hiszpańska (trzech z nich gra w Serie A, jeden w lidze niemieckiej, ostatni zaś w rosyjskiej ekstraklasie, choć pewnie niedługo przeniesie się do Anglii lub Hiszpanii).
4. Jedną trzecią składu (7 graczy) stanowią piłkarze, którzy grali w reprezentacji Hiszpanii na Euro 2008 (co pozwala stwierdzić, że reprezentacyjna piłka jednak służy do czegoś więcej, niż trzepanie kasy przez UEFA i FIFA).
5. Pięciu na jedenastu zawodników podstawowej jedenastki jest kapitanem lub wice kapitanem w swoich klubach lub reprezentacjach.

Z tymi pięcioma punktami zostawiam Was, drodzy Czytelnicy, sam na sam. Możecie sobie wyciągać dowolne wnioski – jeśli zechcecie, możemy na ich temat podyskutować w komentarzach. Koleżanki i Kolegów z redakcji zachęcam do poszukania w tych punktach inspiracji do spłodzenia jakiegoś wiekopomnego dziennikarskiego dzieła.

Przejdźmy teraz do meritum sprawy. Choć moje typy w kilku miejscach są identyczne, to z paroma będę polemizował. Ale od początku.

Bramka – Iker Casillas. Tutaj nie mam zamiaru się sprzeczać z redaktorem Stecem. Zdecydowanie jeden z najlepszych bramkarzy, jakich widział świat. Należy do tej grupy, bo w pierwszym składzie wielkiego Realu Madryt gra od osiemnastego roku życia! Przypominam, że bramkarze to zawodnicy, którzy stosunkowo najpóźniej osiągają szczyty swoich możliwości i mają szansę wystąpić w pierwszym składzie jakiegoś renomowanego klubu. A Hiszpan zrobił to cztery miesiące po uzyskaniu pełnoletniości. Niesamowity talent. W tym roku również potwierdził klasę – pomógł Realowi zdobyć mistrzostwo Hiszpanii, rozegrał wspaniałe mecze na Mistrzostwach Europy, w ćwierćfinale wygrał niezwykle prestiżowy pojedynek z innym fantastycznym bramkarzem naszych czasów – Gianluigim Buffonem, aby potem ostatecznie triumfować w rozgrywkach. Jeśli chodzi o ławkę rezerwowych, to również nie będę się sprzeczał – van der Sar w mijającym roku grał naprawdę dobrze. Zarówno kilka mniej pewnych występów w tym roku, jak i zaawansowany wiek nie mogą zagrozić jego pozycji jednego z najlepszych bramkarzy świata. W tym miejscu prawdopodobnie wiele osób zapyta „Co z Cechem? Przecież to super-ekstra bramkarz!”. Nie mogę się nie zgodzić – facet ma klasę. Jednak to, co nie pozwala mi na przyznanie mu miejsca wśród najlepszych, to jego okropne lapsusy. Potrafi przez cały mecz bronić wyśmienicie, by pod koniec spotkania wypuścić piłkę z rąk po miękkim dośrodkowaniu i pozwolić przeciwnikowi na wbicie piłki z pięciu metrów. W ten sposób Chelsea przegrała bądź zremisowała kilka spotkań, co walnie przyczyniło się do tego, że ostatecznie w Anglii i Europie triumfował Manchester United.

Lewa obrona – Abidal/Evra – ja jednak jestem zwolennikiem footballu ofensywnego i efektownego. A jeśli o taki chodzi, to Evra wygrywa w przedbiegach ze wszystkimi. Jest szybki, wytrzymały, twardy, a do tego świetnie rozumie się z linią pomocy. Jego rajdy lewą stroną nie ustępują tym prezentowanym przez Naniego, choć nie ma w nich aż tylu technicznych sztuczek. Jednocześnie jego wypady nie odbijają się w znaczący sposób na jakości prezentowanej przezeń gry defensywnej. Wciąż z chirurgiczną precyzją rozbija ataki przeciwnika i twardo walczy z każdym skrzydłowym (patrz, mecz z Manchesterem City). Abidal jednak w odwodzie.

Środek obrony – Ferdinand i Vidic – jestem przekonany, że ta dwójka nie zostałaby wybrana do plebiscytu (chyba, że sam Ferdinand, choć i to nieco wątpliwe), gdyby nie fakt, że występują razem. Piłkarze Manchesteru United stworzyli najlepszy duet środkowych obrońców na świecie. Część klubów ma w swoim składzie jednego klasowego środkowego obrońcę – Chelsea ma Johna Terry’ego, Barcelona Carlesa Puyola – jednak niewiele zespołów (żeby nie powiedzieć, że tylko United) posiada aż dwóch znakomitych graczy na tej pozycji. Ferdinand i Vidic są piłkarzami dopełniającymi się, tworzą obronny tandem kompletny. Pisał o tym zarówno Rafał Stec, jak i mój redakcyjny kolega. W rezerwie zmieniłbym Chielliniego na Johna Terry’ego. Choć jesień była lepsza w wykonaniu Włocha, a Juventus radzi sobie w Europie lepiej, niż Chelsea, to Anglik niemal dotknął piłkarskiego nieba, prowadząc swoją Chelsea na sam szczyt, gdzie jednak ulokował się Manchester United, zabierając jedyne wolne miejsce.

Prawa obrona – Maicon – tutaj niestety postawię się okoniem. Szczerze mówiąc, ligi włoskiej nie znam, więc nie mogę się wypowiedzieć na temat samego zawodnika. Jednak ja, jak na razie, jestem zafascynowany tym, co potrafi na prawej stronie zrobić Jose Bosingwa. Razem z Porto sięgnął po puchar za mistrzostwo Portugalii, Manchester United i Chelsea Londyn stoczyły o niego walkę (samo to już bardzo nobilituje piłkarza). Po przejściu do Londynu na prawej stronie prawie nie ma dla niego konkurencji, dwudziestosześciolatek jest nie do wygryzienia. W tym sezonie w lidze strzelił dwie bramki i obie trafiły do naszego cotygodniowego zestawienia najładniejszych trafień kolejki. Efektowny, ofensywny football to jego specjalność i dlatego zobaczenie go na jednym boisku z Patricem Evrą byłoby czymś wspaniały. Maicon i Dani Alves trafiają na ławkę.

Środkowi pomocnicy – Xavi i Steven Gerrard – byłbym głupcem, gdybym polemizował z wyborem do jedenastki marzeń zawodnika, który otrzymał nagrodę MVP na tegorocznych mistrzostwach Europy, a ponadto jest kreatorem gry Barcelony – zespołu dominującego w obecnym sezonie w lidze hiszpańskiej. Steven Gerrard to też klasa, człowiek, który często w pojedynkę rozstrzyga mecze Liverpoolu, dotychczasowego lidera Premiership. Aż szkoda, że kiedy ten chłopak miał czternaście lat, nie udało się go ściągnąć do akademii Manchesteru United. W rezerwie Marcos Senna i Cesc Fabregas – Hiszpanie to królowie środka pola i nikt im tego nie odmówi.

Skrzydłowi – Cristiano Ronaldo i Leo Messi – tutaj nie ma absolutnie żadnej konkurencji. Tylko między tą dwójką rozstrzygały się w tym roku zawody o tytuły indywidualne. Zawodnik United wygrał je liczbą bramek, niezawodnością (w tym aspekcie nietrudno jest wygrać z filigranowym Argentyńczykiem) i ilością tytułów klubowych. Jednak gdyby nie nagrody zespołowe, pojedynek tych dwóch graczy byłby naprawdę bardzo zacięty. Przede wszystkim dlatego, że trudno ich porównywać – grają kompletnie różny football, na boisku mają inne zadania. Mimo to, cały świat kłóci się, który z nich jest lepszy. Ławka rezerwowych również pozostaje ta sama – Arjen Robben, strzelec fantastycznych bramek i jeden z ciekawiej grających zawodników EURO 2008 oraz Franck Ribery, jedyny gracz reprezentacji Francji, który na wyżej wspomnianym turnieju pokazał cokolwiek.

Ofensywny pomocnik oraz napastnik – Andreij Arszawin i Fernando Torres – wciąż nie jestem przekonany do Rosjanina. Nie potrafię uznać go za taką gwiazdę, jaką w nim widzą wszyscy inni. Choć z pewnością należy mu się szacunek – Zenit wygrał w tym roku wiele trofeów, a sam Arszawin stanowić będzie główne danie styczniowego okienka transferowego na świecie. Mimo to, zamiast grać systemem 4:5:1, który proponuje Rafał Stec, przesunąłbym ofensywnego pomocnika do przodu, tworząc swego rodzaju 4:4:2 i postawił na duet Torres/Villa, który świetnie sprawował się podczas EURO 2008. Również jesienią i wczesną zimą Ci zawodnicy stanowili filary swoich drużyn. W rezerwie zamiast Zlatana Ibrahimovica widziałbym raczej Alexa del Piero. Ten piłkarz w ciągu ostatniego roku odrodził się. Jeśli spojrzymy na jego wiek, zadziwiającym staje się fakt bicia przez niego swoich własnych rekordów. Ponownie strzela piękne bramki z rzutów wolnych, króluje w polu karnym i święci triumfy w Lidze Mistrzów.

W moich typach widać naleciałości powstałe poprzez szczególne zainteresowanie ligą angielską, nie ukrywam tego. Jednak trzeba też pamiętać, że zeszłoroczna Liga Mistrzów była niemal wewnętrzną rozgrywką klubów z wysp. Jak zauważył w którymś z poprzednich felietonów Rafał Stec, żaden angielski zespół nie został wyeliminowany z Ligi Mistrzów przez zespół spoza Wysp.

Tak samo jak kilkakrotnie wymieniany w tym artykule redaktor zapraszam do dyskusji i polemiki. Zapraszam też samego dziennikarza, jeśli tylko przeczyta mój tekst.

Przewiń na górę strony