Nie przegap
Strona główna / Offtopic / Manchester City wygrywa LM, a ja robię bojkot!

Manchester City wygrywa LM, a ja robię bojkot!

Manchester City
Basta, genug, enough of this! To już jest przegięcie. Wystarczy mi już Abramowiczów, Glazerów, Gilletów i reszty hałastry. Jakby mało było tego Tajlandczyka – Thaksina Shinawatry, to teraz Manchester City ma jeszcze bogatszego właściciela. A właściwie to właścicieli, gdyż naszych rywali zza miedzy kupiła grupa inwestycyjna ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich – Abu Dhabi United Group for Development and Investment Ltd. Nazwa nieco przydługa, ale Arabowie najwidoczniej lubią rozmach zarówno w nazwie, jak i w funduszach. A już na pewno w zamiarach.

Zacznijmy od tego, że kupno City kosztowało biznesmenów z Bliskiego Wschodu 200mln funtów (Roman Abramowicz wykupując londyńską Chelsea zapłacił „tylko” 140mln funtów). Szefostwo grupy na dzień dobry poinformowało o swoich ambitnych planach – w dwa dni wykładamy 100mln funtów na transfery, ściągamy najlepszych graczy na świecie, w tym sezonie dostajemy się do Ligi Mistrzów, w następnym wygrywamy ligę, a za dwa Champions League. Plan dość konkretny, a przy tym w ustach Arabów całkiem prosty. Żeby nie być gołosłownym, zainwestowali rekordową na wyspach sumę 32,5mln funtów na najbardziej chyba rozkapryszoną gwiazdę piłki brazylijskiej, jeśli nie świata ogółem – Robinho. Następni w kolejce są Fabregas, Torres i Cristiano Ronaldo (za którego Arabowie chcą dać 135mln £) a także co najmniej piętnastu (sic!) innych graczy reprezentujących podobny poziom.

Po drodze (dość krótkiej, bo na razie trzydniowej), wspominali o zakupie Davida Villi z Valencii, a nawet Dymitara Berbatova z Tottenhamu. Dzięki tej ostatniej obietnicy i ciągłemu podbijaniu ceny, niespodziewanie główną przeszkodą do pozyskania Bułgara w ostatnim dniu okienka transferowego nie stał się sprzeciw zarządu londyńskiego klubu, a właściciele lokalnego rywala. Na szczęście cała sprawa skończyła się po myśli United i to po murawie Old Trafford będzie biegał Bułgar.

Roman AbramowiczDo tej pory myślałem, że najbardziej bezczelnym biznesmenem inwestującym w piłkę kopaną jest Roman Abramowicz, który bez skrupułów władował w swój klub w przeciągu 5 lat 640mln funtów (licząc razem z ceną zakupu zespołu). Patrząc jednak na plany bliskowschodnich inwestorów śmiem przypuszczać, że są oni w stanie pokonać tę barierę już w styczniu, kiedy to planują wielkie światowe zakupy, ewentualnie za rok, kiedy już ugruntują swoją pozycję na rynku. W sumie mogą sobie na to pozwolić, gdyż rodzina zarządzająca spółką Abu Dhabi United Group for Development and Investment Ltd. posiada majątek o łącznej wartości 250mld dolarów (wartość aktyw całej spółki warta jest kilkakrotnie więcej; mówi się o kwotach sięgających 800mld funtów).

Manchester City - nowi właścicielePowiedzmy sobie szczerze – ludzie z Bliskiego Wschodu nie rozumieją piłki nożnej. Nie rozumieli i rozumieć nie będą, tak jak my nie zrozumiemy skomplikowanych rytuałów modlitewnych praktykowanych pięć razy dziennie i samobójczych ataków w imię wyższych idei i świętej wojny. To są odrębności kulturowe, które wymagają jeszcze kilkuset lat, żeby się zetrzeć, wymieszać i osiąść w świadomości naszych kultur.

I to jest najbardziej irytujące – Abramowicz, a nawet Amerykanie, którzy mimo wszystko mają jakieś pojęcie o sporcie zespołowym, mogą przynajmniej udawać, że za tym wszystkim kryje się coś więcej, niż chęć zysku. Że tak naprawdę myślą o rozwoju piłki nożnej i tak dalej. Natomiast Arabowie nikomu tego nie wmówią. Ba, oni nawet nie próbują. Kupują klub i mówią tylko o pakowaniu w niego pieniędzy i zapowiadają sukcesy. O wartościach czysto sportowych ani słowa.

Wcześniej wspomniałem, że Arabowie najpóźniej za rok mogą zainwestować w klub ponad pół miliarda funtów, tyle co Roman Abramowicz w okresie o pięć lat dłuższym. Pewnie niejeden z Was uśmiechnął się pobłażliwie lub wręcz zaśmiał się na myśl o tak ogromnej inwestycji. Chciałbym jednak oddać się odrobinie spekulacji i przekonać Was, że wcale dużo nie przesadzałem.

Zacznijmy od okrągłej sumy 200 milionów funtów wydanej na wykup Manchesteru City. To już prawie jedna trzecia sumy wpompowanej (za pomocą ropociągów) w klub ze Stamford Bridge przez Rosjanina. Do tego dochodzi zakup Robinho (32,5mln funtów) i jego pensja (8,3mln funtów rocznie), żeby do końca przyszłego okienka transferowego osiągnąć kwotę 240mln funtów. To już prawie połowa. Nieźle, jak na dwa dni urzędowania, prawda?

Nowi właściciele Manchesteru CityTeraz przenieśmy się do styczniowego okienka transferowego. Właściciele naszego rywala zapowiadają wielkie zakupy, mówiąc o osiemnastu zawodnikach z całego świata. Zacznijmy od wspominanych na pierwszym miejscu Fabregasa, Villi, Ronaldo i Torresa. O ile dwóch ostatnich sir Alex i Benitez mogą zatrzymać, o tyle pozostała dwójka jest do kupienia. Arsenal ma problemy ze składem i wcale niewykluczone, że w styczniowym okienku transferowym klub z Emiratem Stadium opuszczą kolejni zawodnicy. Ponadto nie zanosi się na to, aby Arsenal odniósł jakieś oszałamiające sukcesy w tym roku, co uwidocznić się może już w połowie sezonu. Jakby tego było mało, klub z Emirates Stadium nigdy nie wydawał zbyt dużo na pensje zawodników, bo nie było go na to stać. Młodociany gwiazdor z Półwyspu Iberyjskiego otrzymuje pensję w wysokości 2mln rocznie. Sądzę, że trzykrotne przebicie byłoby w zasięgu biznesmenów z ZEA. Przy skłonności do przesady Arabów wyceniłbym Fabregasa na 35-40mln funtów. Villa, zakładając pogłębianie się kłopotów finansowych klubu z północno-wschodniej Hiszpanii, może być za drogi do utrzymania. Z racji, że zespół sam będzie chciał go sprzedać, cena będzie stosunkowo niska – około 25-30 milionów funtów. Ich pensje w City oceniam w sumie na jakieś 12-15mln funtów rocznie (rachunki umiarkowanie ostrożne). W pierwszym półroczu Arabowie wydaliby więc na nich 7mln funtów. Podliczając to wszystko na teraz daje nam to około 315mln funtów. Jesteśmy coraz bliżej, prawda?

Zakładając najczarniejszy scenariusz, do ekipy dołączyliby jeszcze Ronaldo i Torres, co dałoby nam spokojnie około 190mln funtów (sam Cristiano jest wyceniany przez właścicieli City na 135mln, Torres bez problemu da pozostałe 60mln). Nawet jednak nie licząc młodych piłkarzy Hiszpanii i Portugalii, rywale zza miedzy mają się starać jeszcze o około 14 zawodników. Sądzę, że z tymi zakupami City mogłoby się zamknąć w sumie 600-700 mln funtów. Są to oczywiście plany zakładające najgorszy rozwój wypadków, ale jednak jak najbardziej realne.

Manchester City - nowy właścicielNigdy nie broniłem rozdziału piłki od biznesu. Nie, taka postawa mija się z celem i do niczego nie prowadzi. Piłka nożna jest biznesem jak każdy inny sport i negowanie tego to walka z wiatrakami. Jednak to, co zaprezentowali i mają zamiar zaprezentować nam inwestorzy ze ZEA to jest już kompletna przesada. W dwa lata chcą zawojować Anglię, w trzy Ligę Mistrzów. Oczywiście są to tylko obietnice nakierowane na zdobycie kapitału ludzkiego (kibice), jednak sądzę, że nasi znienawidzeni rywale naprawdę w pięć lat są w stanie wyrzucić Liverpool lub Arsenal z wielkiej czwórki lub wraz z nimi oraz Manchesterem i Chelsea stworzyć wielką piątkę. United na osiągnięcie tego, co posiada teraz walczy już ponad sto lat. Arabowie chcą w kilka lat dokonać tego, o co Czerwone Diabły starały się pół wieku.

Takie sprowadzenie piłki do poziomu licytacji jest po prostu niesmaczne. Żyjąc w naiwności i nieświadomości można się łudzić, że jednak pozostała w tym krzta sportowych wartości i rywalizacji na boisku. Jednak Arabowie nie pozostawiają absolutnie żadnych złudzeń – chcą wpakować tyle kasy, ile się da, żeby zdobyć wszystko, co tylko jest do zdobycia w przeciągu kilku lat i cieszyć się sukcesami. Obdzierając piłkę nożną z jakiejkolwiek magii.

Jeśli w przyszłym sezonie City faktycznie wygra ligę lub będzie tego celu bardzo bliskie, zbojkotuję wszystkie kluby poza Manchesterem United. Przestanę oglądać Ligę Mistrzów, ligę angielską z wyłączeniem wyżej wspomnianego MU (a i tak będę oglądał to potajemnie przez Internet, żeby nikt nie liczył mnie w statystykach oglądalności), zapomnę o istnieniu czasopism sportowych. Jeśli City wygra LM, będzie to oznaczało kompletny upadek wszystkiego, co możliwe. Wartości, piękna, rywalizacji i wszystkich innych walorów. Wtedy możemy przestać mówić o piłce kopanej, a zacząć mówić o piłce pieniężnej. I kiedy to nadejdzie możecie być pewni, że Was wszystkich będę nawoływał do bojkotu a sam będę chodził tylko na mecze warszawskiej ligi okręgowej. Może wtedy piłkarski biznes będzie chociaż odrobinę mniej opłacalny.

Przewiń na górę strony