Nie przegap

Damn United

Damn United
Klika dni temu sprowokowany rozmową z AX1D wpadłem na pewien niecny pomysł i zdecydowałem urządzić sobie na Redlogu prywatę. Postanowiłem zamieścić ściśle tematyczny wpis, odnoszący się do błędów sędziowskich z tego sezonu, które przyniosły korzyść United. Możecie go nazwać tendencyjnym, ale ma on pomóc w realizacji kilku istotnych zadań. Przede wszystkim – jako, iż chciałbym na tej stronie jak największej różnorodności wyrażanych opinii – ma przyciągnąć fanów innych zespołów. Do innych przyświecających mi celów należy m.in. pokazanie, że sympatycy Manchesteru „mają oczy po to, żeby patrzeć” i potrafią dostrzec, że czasami ich drużyna też jest faworyzowana. Nie wytykają innym kibicom przywar, które odnoszą się do nich samych. Gdy jednak już to czynią, to są krytyczni również wobec samych siebie. Umieją przyznać się do błędu.

Ponieważ wśród fanów drużyny z Old Trafford dość pospolitym wydaje się być narzekanie na to ile razy zostaliśmy oszukani przez błędne decyzje sędziów, chciałbym w tym tekście skupić się tylko na jednej stronie medalu – na tej drugiej. Chciałbym dziś zaprosić wszystkich śledzących poczynania United do znalezienia jak największej liczby sytuacji, w których nasza drużyna skorzystała na pomyłkach arbitrów. Da nam to możliwość ustalenia ile oczek w tym sezonie Manchester zdobył, a ile „ukradł”.

Idealnym byłoby przeanalizowanie każdego meczu jaki miał miejsce w tym sezonie i zweryfikowanie wszystkich wyników oraz przyznanych punktów. Pozwoliłoby to stworzyć nową, „lepszą” tabelę Premier League, z której jasno wynikałoby kto, na co zasłużył. Niestety obawiam się, iż byłoby to przedsięwzięcie przerastające aktualnie nasze możliwości, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by już od przyszłego sezonu taką tabelę tworzyć na bieżąco. Wtedy nie będzie wątpliwości co do tego, czy drużyna, która zajmie pierwsze miejsce jest rzeczywiście mistrzem, czy jedynie „złodziejem, który zdołał uciułać największą liczbę punktów” w ciągu 38 kolejek.

Ktoś się nie bał i zaje***

Zestawienie otwiera porażka poniesiona przez nas w meczu o Tarczę Wspólnoty. Okazuje się, że przegranego przez nas konkursu rzutów karnych nigdy być nie powinno. Otóż w doliczonym czasie gry Wayne Rooney zdobył wyrównującego gola, który nie powinien zostać uznany, bo, w momencie zagrania piłki przez Ryana Giggsa, Anglik był na spalonym. O mały włos, gdyby tylko nasi zawodnicy lepiej egzekwowali strzały z 11 metrów, piłkarze Chelsea zostaliby pozbawieni zwycięstwa w meczu, w którym swoją wyższość udowodnili na boisku. Ładny początek sezonu!

Z kolei pierwszą drużyną, która o ligowe punkty musiała rywalizować nie tylko z United, ale także z arbitrami było Wigan. W pierwszej połowie Howard Webb za faul Vidića na Jordi Gómezie, mógł śmiało podyktować jedenastkę dla ekipy gospodarzy, ale tego nie zrobił. Arbiter nie odgwizdał przewinienia nawet po tym jak Hiszpan został celowo uderzony ręką w twarz przez Paula Scholesa. Po tym zagraniu Anglik powinien opuścić plac gry, ponieważ już wcześniej został ukarany żółtą kartką. Gdyby Manchester wyszedł na drugą połowę bez swojego wychowanka, to może nie byłby w stanie strzelić bramki Kirklandowi. Z pewnością Berbatov nie mógłby zdobyć swojego gola pieczętującego zwycięstwo, gdyż asystował mu właśnie gracz z numerem osiemnastym na koszulce. Kolejnym piłkarzem, któremu uszło na sucho uderzenie przeciwnika w twarz był Serb grający w czerwonym trykocie. Przy stanie 0:3 Nemanja wyprowadził celny cios w Rodallege. Zajście miało miejsce w obrębie szesnastki, ale i tym razem sędzia nie wskazał na wapno. Mecz zakończył się przekonywującym zwycięstwem ówczesnych mistrzów Anglii – 0:5.

W następnej kolejce na Old Trafford przyjechał Arsenal Londyn oraz Mike Dean. Arbiter popisał się tym, że podjął fatalną decyzję nie odgwizdując rzutu karnego za faul Fletchera na Arshavinie. Szkot zamiast w futbolówkę trafił w nogi rywala, dodatkowo zagrywając jeszcze piłkę ręką, ale pan Dean nie uznał tego za okoliczności wystarczające do podyktowania jedenastki. Cała sytuacja została zbagatelizowana chyba wyłącznie dlatego, że jeszcze w tej samej akcji kanonierzy zdołali umieścić piłkę w siatce. I tylko Arsène Wenger po meczu dziwił się jakim cudem zawodnik faulujący przez całe spotkanie może zejść z boiska nawet bez żółtego kartonika na swoim koncie.

Faul Fletchera na Arshavinie

Oczywiście w tym zestawieniu nie może zabraknąć pierwszego z trzech wygranych w doliczonym czasie gry pojedynków z rywalami zza miedzy. Chyba każdy pamięta jak zasygnalizowane 4 dodatkowe minuty doliczonego czasu gry przerodziły się w ponad 6. Fergie Time – czyli dokładnie tyle, ile United potrzebuje na strzelenie decydującej bramki. W pomeczowym studiu eksperci Sky Sports wykazali, że gol Owena został zdobyty, gdy mecz powinien być wcześniej zakończony – nawet uwzględniając 56 sekund od zdobycia wyrównującej bramki przez Bellamy’ego do wznowienia gry oraz 30 sekund na przeprowadzenie zmiany Andersona za Carricka (swoją drogą, znacie jakąś inną drużynę, która gdy spieszy się ze strzeleniem gola, przeprowadza zmianę na czas?). Podopieczni Marka Hugesa nie powinni więc schodzić z murawy w roli pokonanych, a te jedne z najbardziej wyczekiwanych derbów ostatnich lat powinny zakończyć się remisem.

Fergie Time
[Tu gorąca prośba o re-upload. Jest to najlepszy mecz jaki w życiu widziałem. Byłem wtedy jednak w Anglii, gdzie niestety nie miałem możliwości ściągnięcia go na komputer. Teraz serce mi się kraje i nie mogę spać po nocach z tego powodu. Jeszcze raz proszę o re-upload. Pomóżcie mi, internauci. Jesteście moją jedyną nadzieją.]

W meczu Hull City z Manchesterem mamy kolejny z wielu przypadków, gdy arbiter nie odgwizduje rzutu karnego w momencie, w którym powinien wskazać na wapno. Gdy na tablicy wyników nie widniało jeszcze nazwisko żadnego strzelca, Wes Brown nie trafił w piłkę wykonując wślizg w polu karnym i powalił na murawę Richarda Garcie. United wykorzystując niesprawiedliwą przewagę w postaci „ochrony” zapewnionej przez sędziego, zdołało wygrać to spotkanie 1:3.

W 21. kolejce Manchester zmierzył się na wyjeździe z ekipą Birmingham City. Samobójcze trafienie Scotta Danna z 63 minuty meczu miało miejsce w wyjątkowo kontrowersyjnych okolicznościach. Gdy piłka zatrzepotała w siatce, arbiter liniowy podniósł bowiem chorągiewkę sygnalizując spalonego, na jakim znajdował się Rooney. Wayne swoją obecnością wywierał presję na defensywę Birmingham i bezpośrednim tego skutkiem była samobójcza bramka obrońcy starającego się przeciąć podanie. Stąd niezrozumiałą może się wydawać postawa sędziego i uznanie tego gola, który zapewnił United jeden punkt.

Gdy na Old Trafford przyjechały tygrysy, kibice gości mogli spodziewać się, że piłkarze osiemnastokrotnego mistrza Anglii będą przez Steve’a Bennetta traktowani według taryfy ulgowej. Często tak się dzieje gdy Rooney i spółka grają na własnym stadionie. Tym razem błąd arbitra, który nie zauważył jak Rio Ferdinand uderzył Craiga Fagana w polu szesnastu metrów, został przynajmniej po meczu zweryfikowany przez FA. Aktualny kapitan synów Albionu został zawieszony na 3 spotkania, ale to i tak nie zwróci Hull braku rzutu karnego i możliwości wywiezienia chociażby punktu z trudnego terenu.

Historia powtórzyła się zaledwie dwie kolejki później podczas spotkania z Aston Villą w Birmingham. Broniący się w 10 Manchester powinien stracić w końcówce meczu bramkę z karnego podyktowanego za faul młodego Jonny’ego Evansa. Oczywiście arbiter nie odważył się wskazać na jedenasty metr, chociaż widział jak John Carew został powalony na murawę.

Gdy Liverpool przyjeżdżał do Manchesteru gospodarze musieli wygrać, żeby podtrzymać szanse na mistrzostwo. Mecz zaczął się jednak nie po naszej myśli, ponieważ już w 5 minucie prowadzenie gościom dał niezawodny Fernando Torres. Radość podopiecznych Beniteza nie trwała jednak długo, gdyż kilka minut później Howard Webb podarował czerwonym diabłom karnego. Antonio Valencia uciekł z piłką Javierowi Mascherano i Argentyńczyk błyskawicznie podjął decyzję by przerwać akcję faulem. Gracz The Reds zahaczył Ekwadorczyka przez linią pola karnego, a ten z rozpędu wylądował w szesnastce. Karny mógłby zostać podyktowany zgodnie z przepisami gdyby faul rozpoczął się przed polem karnym i był kontynuowany w jego obrębie. W tej sytuacji nie ma jednak zastosowanie ten przepis, ponieważ były gracz West Hamu puścił Valencię zanim ten znalazł się w obrębie szesnastu metrów. Można śmiało założyć, że ta jedenastka podcięła naszym rywalom skrzydła i gdyby nie została przyznana, to pewnie dowieźliby prowadzenie do końca spotkania. Nie wykluczone, że do końcowego gwizdka, by je jeszcze powiększyli.

W końcówce sezonu dwa kolejne karne nie zostały podyktowane przeciwko United. Oba po nieczystych zagraniach Gary’ego Neville’a. Najpierw w zakończonym bezbramkowo meczu przeciwko Blackburn powalił młodego Phila Jonesa zanim jeszcze piłka posłana z rzutu wolnego zdołała dotrzeć w obręb szesnastki. Następnie w rywalizacji z piłkarzami z niebieskiej połowy Manchesteru, sfaulował w polu karnym Barry’ego, a telewidzowie po raz kolejny usłyszeli komentarz: „you’ve seen that given before”.

Złodzieje! Złodzieje!

Na koniec, by dopełnić obraz zniszczenia, chciałbym jeszcze przypomnieć finał jedynego w tym sezonie, wygranego przez podopiecznych Fergusona turnieju. Już na samym początku rozgrywanego na Wembley spotkania, Nemanja Vidić powinien zostać wyrzucony z boiska. Serb faulując w polu karnym Agbonlahora był ostatnim obrońcą i należała mu się zgodnie z przepisami czerwona kartka. W tej chwili możemy jedynie ograniczyć się do przypuszczeń, ale wątpliwe by gracze z Birmingham roztrwonili przewagę bramową mając przewagę jednego zawodnika.

Wiemy więc, że Manchester nie zasłużył na zwycięstwo w Carling Cup, a możemy jeszcze obliczyć, którą lokatę w ligowej tabeli powinien okupować na koniec rozgrywek. Wymienione przeze mnie mecze, w których korzystaliśmy na błędach arbitrów, przekładają się nawet na 20 punktów. Gdy uwzględnimy to w ostatecznym rozstawieniu zespołów w Premier League, to widać, że United powinno zakończyć sezon na 5 miejscu! Kibice Moon Blues mogą z tego powodu twierdzić, że jesteśmy złodziejami, którzy bezpodstawnie zajęli należne im miejsce w Lidze Mistrzów. W tej sytuacji absurdalne wydają się być pretensje niektórych kibiców, o to, dlaczego czerwone diabły nie zostały uznane za mistrza kraju.

Prawda jest jednak taka, że nie sposób jednoznacznie powiedzieć jak potoczyłyby się losy wszystkich wymienionych wyżej meczy, gdyby sędziowie zachowali się inaczej. Gdybanie nie ma sensu! Nie ma sensu też wybiórczo podchodzić do tak obszernego zagadnienia, jak praca arbitrów. Nie można w końcu zapominać, że wszystkie drużyny czasami zyskują, a czasami tracą na podejmowanych przez nich decyzjach. Musimy się pogodzić z tym, że mistrzem została Chelsea, a my zajęliśmy drugie miejsce. Jeżeli ktoś mimo wszystko woli stać przy stanowisku, że Red Devils byłi najlepszą drużyną w tym sezonie, to nic nie stoi na przeszkodzie. Jednak dwa najbardziej miarodajne sposoby na określenie takiej ekipy, wskazują na drużynę z Londynu, która wygrała zarówno ligę jak i Puchar Anglii. Przynajmniej co do tego nie powinno być wątpliwości. Jeżeli nawet ktoś uważa, że na to nie zasłużyli, niech przynajmniej nie czaruje rzeczywistości – twierdząc, że tego nie dokonali.

Przewiń na górę strony