Nie przegap
Strona główna / Manchester United / Historia Manchesteru derbami okraszona

Historia Manchesteru derbami okraszona

Manchester City
Nadeszła chwila zemsty. Po dwóch upokarzających porażkach w ubiegłym sezonie, Czerwone Diabły w końcu mają szansę zrehabilitować się w oczach swoich kibiców. Przed nami 151. Derby Manchesteru!

Starcie tytanów, bitwa o Anglię czy może finał rozgrywek Premier League? Nic z tych rzeczy. Pojedynek United i City to walka o prymat i chwałę w Manchesterze. Kibice obu zespołów nie kryją w żaden sposób wzajemnej antypatii i przy każdej okazji dają temu wyraz. Dla kibiców City powodem do złośliwych uwag jest fakt, iż United tak naprawdę nie jest z Manchesteru, a Old Trafford znajduję się zaraz za granicą miasta. Kibice Czerwonych Diabłów mają jednak mocniejszy argument: wystarczy porównać liczbę trofeów obu zespołów i od razu wiadomo, kto rządzi i dzieli w Stolicy Północy.

Cała rywalizacja bierze swój początek 12 listopada 1881 roku, kiedy zespół St. Marks podejmował na własnym boisku Newton Heath. Goście wygrali 3:0 i tak narodziły się pasjonujące derby. 14 lat później, St. Mark przemianowali się na Manchester City, a na początku XX. wieku Newton Heath stał się Manchesterem United.

Do pierwszego ligowego meczu doszło 3 listopada 1894 roku na Hyde Road, który był w tamtym okresie siedzibą Manchesteru City. Podobnie jak 13 lat wcześniej, zwycięzcami okazali się goście, wygrywając 5:2.

Po drugiej wojnie światowej, gdy Old Trafford wymagało gruntownego remontu spowodowanego zniszczeniami, jakich dokonali Niemcy, oba zespoły rozgrywały swoje mecze na stadionie Maine Road – ówczesnym obiekcie City. W sezonie 1946/47 zanotowano największą w historii frekwencję na derbach Manchesteru: bezbramkowy remis The Citizens i Czerwonych Diabłów obejrzało wtedy 78 tysięcy widzów.

Rywalizacja ponownie nabrała rumieńców w latach ’70 i derby Manchesteru. Jedno z najbardziej pamiętnych spotkań zostało rozegrane w sezonie 1973/74, kiedy United musiało wygrać ostatni ligowy mecz, przypadający właśnie z City, aby uniknąć degradacji z najwyższej klasy rozgrywkowej. 10 minut przed końcem jedyną bramkę strzelił Denis Law –pierwszy Król Stretford End. Na zakończenie swojej piłkarskiej kariery, The King zawędrował do Niebieskich i miał to „szczęście” bycia gościem na Old Trafford. Law w żaden sposób nie świętował zdobycia gola, a chwilę później został zmieniony. To trafienie obrosło mitem: do dzisiaj mówi się jakoby relegowało Czerwone Diabły z First Division. Tymczasem prawda jest taka, że nawet remis oznaczał dla United rozpoczęcie następnego sezonu w niższej lidze.

Peter Schmeichel może się pochwalić tym, iż występując w obu klubach nigdy nie został pokonany w derbach Manchesteru. Podczas 9-letniego pobytu w United, Diabły ani razu nie przegrały z miejscowym rywalem. Duńczyk przedłużył swoją passę podczas krótkiego epizodu w City w sezonie 2002/2003, kiedy Niebiescy wygrali spotkanie na Maine Road i wywieźli remis z Old Trafford. Co ciekawe, syn wielkiego bramkarza – Kasper – kontynuuje jego tradycję. Młody golkiper wystąpił w zeszłorocznym pojedynku na Eastlands Stadium, kiedy piłkarze Erikssona wygrali z nami 1:0.

Oprócz Lawa, Schmeichela jest jeszcze kilka szczególnych postaci, których los pognał do obu klubów z Manchesteru. Na uwagę zasługuje tutaj najbardziej sam sir Matt Busby, który zanim został legendarnym trenerem The Reds, spędził 8 lat zawodniczej kariery w City. Andy Cole po 6 sezonach nękania bramkarzy rywali United, zawędrował do Blackburn, Fulham i w 2005 roku wylądował w The Citizens.

Derby Manchesteru jako starcie tytanów?

man_city_abu_dhabi_2.jpg1 września 2008 roku za kwotę 200 milionów funtów doszło do transakcji między dotychczasowym właścicielem City a grupą inwestycyjną Abu Dhabi. Po przejęciu klubu z The Eastlands Stadium, Arabowie przystąpili do wzmożonej ofensywy na rynku transferowym. W ostatnim dniu okienka, włodarze City złożyli oferty kupna Dymitara Berbatova, Robinho i Ruuda van Nistelrooya. Ostatecznie, za sumę 32,5 mln funtów, udało im się kupić Brazylijczyka, który jedną nogą był już przecież w Chelsea. Nowi właściciele dali tym samym przedsmak swoich wielkich ambicji piłkarskich – w ich zamierzeniach nasi sąsiedzi mają stać się najlepszym klubem w Europie. Ha! Wolne żarty! Ale póki co, nie psujmy im zabawy w wydawaniu pieniędzy. Panowie z Dubaju zapowiedzieli wielkie zakupy w styczniowym okienku transferowym – do Niebieskich mają trafić Torres, Cristiano Ronaldo, Fabregas, David Villa i kilkunastu (sic!) innych znakomitych zawodników z całego świata, a szejkowie nie zamierzają szczędzić na nich grosza. 135 milionów funtów za Ronaldo? Po pierwsze: żaden zawodnik na świecie nie jest wart nawet połowy tej kwoty, co obrazuje nam irracjonalne podejście panów z Abu Dhabi do piłki nożnej. Po drugie: Portugalczyk ma swój rozum i nie zamieni klubu na gorszy.

Jak zatem mogą wyglądać derby Manchesteru za 2 lata, kiedy City uzbroi się już w armię najemników za miliard funtów? Czy będzie to pojedynek na szczycie angielskiej piłki? The Citizens muszą przede wszystkim najpierw włamać się do pierwszej czwórki Premier League, a potem będzie można mówić o spotkaniu, które będzie elektryzować cały świat. Z pewnością wiele wyjaśnią nam styczniowe poczynania właścicieli na rynku transferowym. Wtedy przekonamy się, czy piłkarskie science-fiction stanie się w ich wykonaniu rzeczywistością, czy szumne zapowiedzi z początku sezonu okażą się dla kibiców City gruszkami na wierzbie.

Jak było w poprzednim sezonie

19.08.2007 r., III kolejka Premier League, Eastlands Stadium,
Manchester City 1:0 Manchester United

Niemal każdy początek sezonu United to swoisty test wiary wszystkich sympatyków Czerwonych Diabłów. Nie inaczej było w zeszłym roku. Pierwsze dwa mecze ligowe z Reading i Portsmouth zremisowaliśmy. Pojedynek derbowy miał być zatem w zamierzeniu podopiecznych Fergusona szansą na odbicie się od dna i złapanie wiatru w żagle.

United dominowało na początku meczu, miało przewagę jeśli chodzi o posiadanie piłki, co nie przekładało się jednak w żaden sposób na wynik spotkania. W 31. minucie Deiberson Geovanni strzelił bramkę po świetnej akcji i asyście Elano. Po zdobyciu gola Czerwone Diabły zupełnie nie mogły się pozbierać, pozwalając swoim przeciwnikom konstruować coraz groźniejsze akcje. Minęła jednak 45. minuta i obie drużyny udały się do szatni, aby przygotować się do drugiej połowy spotkania.

Po przerwie do ataku przystąpiły Czerwone Diabły. Ryan Giggs dośrodkował piłkę w pole karne rywali, Vidic jednak trafił w poprzeczkę! Gorzkie słowa Sir Alexa podziałały na piłkarzy United mobilizująco i to goście stopniowo zdobywali coraz większa przewagę. Dogodnych sytuacji nie potrafili jednak wykorzystać Carlos Tevez i Chris Eagles. Argentyńczyk miał jeszcze jedną dobrą szansę na wyrównanie w końcówce meczu – jego strzał minął jednak słupek bramki strzeżonej przez Kaspera Schmeichela. W końcu sędzia zagwizdał po raz ostatni i The Citizens mogli się cieszyć z pokonania Mistrzów Anglii.

10.02.2008 r., XXVI kolejka Premier League, Old Trafford,
Manchester United 1:2 Manchester City

10 lutego br. w Teatrze Marzeń doszło do kolejnych derbów Manchesteru. Mecz odbył się zaledwie 4 dni po 50. rocznicy tragedii w Monachium. Z tej okazji piłkarze obu drużyn wystąpili w specjalnie przygotowanych na tę okazję replikach strojów wzorowanych na tych z lat 50.

W pojedynku z The Citizens za kartki pauzował Wayne Rooney i jego absencja wyraźnie odbiła się na naszej grze. Ważne było również nastawienie przeciwnika, który śmiałymi atakami dawał do zrozumienia, iż chce zgarnąć 3 punkty w tym meczu. W 24. minucie po strzale i dobitce Dariusa Vassela goście wyszli na prowadzenie. W 45. minucie niesubordynację naszej obrony wykorzystał Benjani Mwaruwari. Wspólny popis Johna O’Shea i Rio Ferdinanda otworzył drogę Niebieskim do strzelenia drugiej bramki.

Gospodarzy w drugiej połowie było stać tylko na bramkę honorową. Kontaktowego gola w 90. minucie strzelił rezerwowy – Michael Carrick. To trafienie pozwoliło nam złapać trochę wiatru w żagle, jednak czas nieubłaganie dobiegał końca i sędzia zagwizdał po raz ostatni w tym pojedynku.
Stało się: Manchester City po raz drugi w sezonie wygrał derby z United i odniósł pierwsze zwycięstwo na Old Trafford od 38 lat.

Obie ekipy przystąpią do tego meczu w nieco odmiennych nastrojach. Goście wygrali w Pucharze UEFA z Schalke 2:0, a w lidze pokonali Arsenal trzema bramkami. Dwa ostatnie spotkania United to natomiast bezbramkowe remisy. Naszych atakujących ogarnia obecnie niemoc, niezrozumiała zresztą przy tej klasie zawodników ofensywnych. Jak poukłada to Ferguson? I kiedy w końcu ta maszynka zacznie funkcjonować w pełni sprawnie? Podobny ból głowy może mieć Mark Hughes, gdy za kilka miesięcy jego kadra powiększy się o gromadkę biegających kilkudziesięciu milionów.

Jak będzie w niedzielę? Słuszna odpowiedź jest tylko jedna:

Manchester is RED!!!

Przewiń na górę strony