Nie przegap
Strona główna / Offtopic / Daleko od Manchesteru, odcinek 8 – Uwaga, kanary!

Daleko od Manchesteru, odcinek 8 – Uwaga, kanary!

Wszyscy zastanawiali się po cichu, co przyniósł mecz United w Lidze Mistrzów. Gertruda była przekonana, że konfrontacja Manchesteru z zespołem z Bazylei była niczym sztuka – ba! – spektakl rozgrywany na deskach The Globe, albo innego Teatru Marzeń, i dostarczyła moc niezapomnianych wrażeń. Jakub twierdził, że wtorkowy pojedynek zapewnił (w ostatniej chwili!) klubowi dodatkowy punkt w walce o awans do fazy pucharowej, natomiast samym zawodnikom miano w-dalszym-ciągu-niepokonanych w obecnym sezonie. Celinę dręczyła skądinąd myśl, że spotkanie okazało się być gorzką pigułką do przełknięcia. Pigułka ta zdała się być opatrzona wielkim napisem: „koniec wyśmienitej formy z początku rozgrywek”. Pan Jan dziwił się, że mecz, nad którym wszyscy się tyle po cichu zastanawiali, przyniósł aż 6 bramek, a mimo to nie dostarczył mistrzom Anglii kompletu oczek. Ksiądz Łukasz zasugerował, że taki stan rzeczy spowodowany może być tym, iż tylko połowę goli strzelonych w środku tygodnia na Old Trafford zdobyły Czerwone Diabły. Poza tym, jego zdaniem, żadne z tych trafień nie powinno być w ogóle rozpatrywane jako prawidłowo zdobyte. Z pewnością opinia klechy nie była nawet rozpatrywana w kontekście ewentualnej możliwości przeprowadzenia jakiejkolwiek merytorycznej rozmowy.

Daleko od Manchesteru, odcinek 7 – Śmiać się, czy płakać?

Do całej dyskusji nie doszło więc tuż przed meczem United z Norwich. Wszyscy pasjonaci piłki kopanej z całej parafii pojawili się u pana Jana w domu jak jeden mąż. A właściwie nie jak jeden mąż, tylko jak trójka kawalerów (w różnym wieku) oraz dwie panny młode (dosłownie, a nie w znaczeniu, że świeżo upieczone mężatki). Każdy był przekonany, że czeka ich oglądanie jednostronnego widowiska, a zdobyte bramki nie zmieszczą się nawet do TIRa.
„Gość w dom, Bóg w dom!”, ekscytował się ksiądz Łukasz. „Zobaczycie, że przyjezdni rozprawią się z tymi sługami Szatana. Będzie 7:0!”.
„7:0 być może. Z tym, że w takim razie to Manchester będzie triumfować różnicą tylu bramek, ile jest grzechów głównych”, błysnął mądrością Jakub. „Zawsze podając wynik, najpierw należy podać, ile goli uzyskają gospodarze, a dopiero potem osiągnięcie gości”.
Ostatnia uwaga ministranta sprawiła, że ksiądz Łukasz postanowił przeznaczyć na remont zadaszenia nad wschodnią trybuną nawą kościoła połowę darowizny należnej młodzieńcowi za najbliższe chodzenie po kolędzie.

Niezależnie od tej rozmowy, dwa kroki obok plotkowały dziewczyny.
„Całe szczęście, że uraz mojego ukochanego okazał się niegroźny”, cieszyła się Gertruda. „Nikt tak pięknie w piłkę nie kopie jak Wayne. Nikt też nie jest tak ładny jak on <3 ”. „Chicarito jest ładniutki ^^ ”, odpowiedziała Celina, która również opanowała zdolność wypowiadania się emotikonami. „Widać, że chodzi na rzeźbiarnię, bo wyrobił się w stosunku do poprzedniego sezonu xD ”.
„ ;| ”, właścicielka wideł i traktora nie skrywała swojego niedowierzania, gdy jej koleżanka odważyła się porównać do Rooneya wschodzącą gwiazdę rodem z Meksyku.


W przerwie meczu milczący wcześniej pan Jan postanowił w końcu się uzewnętrznić i dać wyraz swojemu zszokowaniu, które było spowodowane skandalicznym zachowaniem Dawida De Gea. Jako stróż prawa (właściwie to stróż nocny na przykościelnym parkingu) pan Jan uważał, że za wszelkie łamanie przepisów należy surowo karać. „Ten Hiszpan powinien za karę zjeść pół tuzina surowych pączków!”, wydobył wreszcie z siebie gospodarz. „Poza tym skompromitował się jako bramkarz, który przecież, jako członek ochrony, powinien zawsze stać na straży i szczycić się nieskazitelnym zaufaniem kolegów z drużyny. Nie wiem, czy oni będą jeszcze w stanie spojrzeć mu w oczy, a przecież ciężko zagrywać do goalkeepera, gdy się nie patrzy, do kogo się podaje”.
Ksiądz Łukasz również postanowił zabrać głos w tej sprawie: „Boże, ty widzisz, a nie grzmisz. Piłkarze Manchesteru United to zgraja bezbożników i powinni się smażyć w piekle!”. Po czym dodał: „Wie ktoś, ile minut sędzia doliczył do przerwy?”, czym niechcący udało mu się rozluźnić gęstniejącą atmosferę.


Kapłan dziwił się, dlaczego słynne Kanarki – reprezentacja Brazylii we własnej osobie! – nie prowadzą w meczu na Old Trafford. Jakież było jego zdziwienie, gdy pomimo nie najlepszej postawy Czerwone Diabły zdołały strzelić najpierw pierwszą, a następnie drugą bramkę (o dziwo w tej kolejności) i pokonać drużynę grającą w żółto-zielonych strojach. Sfrustrowany tym wynikiem klecha wybiegł z domu i zanim jego przyjaciele zdołali zareagować i podążyć za nim na podwórze, zniknął bez śladu i słuch po nim zaginał.


Podobno niecały tydzień później natrafiono przypadkiem na ślad po księdzu Łukaszu, który, wg śledztwa hierarchów kościelnych, zostawił nie pozbawiony żalu komentarz na stronie poświęconej kultowi Szatana…

Przewiń na górę strony