Przeglądając program pewnej stacji telewizyjnej (z plusem) ogromnie się zdziwiłem, bowiem jakbym nie patrzył, to nie znajdę w nim meczów włoskiej Serie A. Przyczyna tegoż jest prosta – liga makaroniarzy została bezczelnie zdjęta z anteny, a stacja milczała na ten temat jak masowe groby w Ameryce Południowej. Na taki stan rzeczy ma zapewne wpływ znaczna obniżka jakości futbolu, jaki „sprzedawały” nam te rozgrywki, co spowodowane jest zubożeniem klubów i mniejszą atrakcyjnością.
Dlaczego piszę o Serie A i Milanie na blogu głównie o Manchester United?
Otóż po pierwsze staram się nie być ignorantem, jednak ważniejszy powód przedstawię poniżej. Oczywiście nie chodzi mi o tęsknotę za włoską piłką w telewizji, informacja o jej braku we wspominanej stacji wywołała raczej poczucie zdziwienia niż utraty ulubionego smakołyku. Rzecz, która mnie trapi, to aktualny stan klubu legendy – czyli Rossonerich. Dlaczego martwię się o ekipę prowadzoną przez Allegriego podczas, gdy deklaruje się, że jestem fanem ekipy z Old Trafford? Przeglądając transfery i skład Milanu doszedłem do wniosku, czy aby nie United nie zmierza w niebezpiecznie podobnym kierunku.
Czasu nie zatrzymasz
To powiedzenie jest brutalną prawdą, której doświadczamy zwłaszcza w piłce nożnej. W ostatnich dwóch latach z Milanem pożegnali się zawodnicy-ikony: Andrea Pirlo znalazł się w Juve, Alessandro Nesta wzmocnił Montreal Impact, Clarence Seedorf wylądował w brazylijskim Botafogo, Gennaro Gattuso zasilił FC Sion, a Filippo Inzaghi zawiesił buty na kołku i został trenerem napastników w ekipie z Mediolanu. Można powiedzieć, że panowie byli już po prostu za starzy na granie w Milanie, jednak Pirlo i Seedorf pokazują swoją klasę także po zmianie zespołu. Jaką widzę analogię związaną z naszym teamem? Prosta sprawa! Na celowniku jest Scholes, Giggs, Evra i Rio – nie ma co się oszukiwać, ich dni w United są policzone. Nieważne jak to brzmi – to smutny fakt. Wisienką na torcie jest tutaj Ferguson, który lada dzień zniknie z ławki trenerskiej i nim się obejrzymy przez lewe ramię, będziemy przekonywali się na bieżąco czy Powell, Büttner, Jones i Kagawa to odpowiedni ludzie, którzy pozwolą bezboleśnie przejść zmianę pokoleniową. Oczywiście kluczowa będzie także postać, która zastąpi legendarnego Szkota – to kwestia na inne osiem dyskusji. Jednak myśląc o tym, co nadejdzie, nie ma we mnie krzty spokoju, a raczej budząca się z otchłani ciemności panika.
Gwiazdy, a po co nam one!
Z Milanem pożegnały się nie tylko uznane/wysłużone nazwiska, ale także największe gwiazdy, które robiły różnicę tu i teraz, a aktualnie tworzą ją nadal tyle, że we Francji. Piłkarze, o których mowa, to oczywiście Thiago Silva i Zlatan Ibrahimovic. Obfite kwoty przelane na konto Milanu, jak widać, nie zrekompensowały braku tych dwóch wirtuozów w swoim fachu. Analogia do United jest prosta także w tym przypadku – wróbelki raz po raz ćwierkają o rzekomym transferze Vidicia, coraz bliżej odejścia jest Nani, a srogie decyzje Fergusona mogą wkrótce pozbawić nas Rooneya. Łatwość w pozbywaniu się utalentowanych graczy United ma we krwi, tak na świeżo wspomnę o Berbatovie. Tym razem porównania są domysłami nasyconymi tabloidową papką oraz kiepską formą Naniego, jednak w cale nie budują we mnie spokoju, a wręcz przeciwnie – rodzą poważne zmartwienia i wątpliwości. W głowie rodzi się pytanie – czy ten niezatapialny statek nie obrał właśnie kursu na jakąś górę lodową?
I wtem spełniły się najgorsze sny
W momencie, gdy złowieszcze przepowiednie powyżej się ziszczą, dostaniemy jakieś grosze za Vidicia i Naniego, zostaniemy z wybrakowanym składem, a w przypadku, gdy obecny sezon będzie słabszy, będziemy równać w dół dokładnie, jak robi to właśnie Milan. W kadrze mediolańczyków mamy obecnie takich wymiataczy jak Emanuelson, czy Mesbah, co byłoby nie do pomyślenia jeszcze w czasach, gdy Rossoneri sięgali po Ligę Mistrzów. Mimo sporych wpływów za transfery Ibry i Silvy, klub wyraźnie zakręcił kurek z pieniędzmi, a jest to spowodowane tym, że wcześniej nierozważnie wydano spore kwoty, co, jakby nie patrzeć może, ale nie musi przydarzyć się i nam. Innymi słowy: czas pokaże, czy moje obawy były uzasadnione, czy jednak srogo przesadziłem i spanikowałem.
Aktualnie Milan notuje słaby start w lidze, która też jest nie najmocniejsza. Na domiar złego należy dodać, że jest dopiero trzecią siłą we włoskim futbolu. Co więcej, gdyby United spotkały podobne perturbacje kadrowe, to zadanie byłoby o wiele trudniejsze niż to, które stoi przed Włochami. Mimo, że słabszy początek nie musi wróżyć nieudanego sezonu, postanowiłem poruszyć ten temat, ponieważ możemy być właśnie świadkami tego jak Titanic tonie.