Nie przegap
Strona główna / Manchester United / 5 wniosków po meczu z Sunderlandem

5 wniosków po meczu z Sunderlandem

W dniu wczorajszym piłkarze United stanęli na wysokości zadania i nie zepsuli święta swojego trenera. Manchester zwyciężył 1:0, a jedyną bramkę w meczu strzelił nasz wieloletni obrońca, a obecnie piłkarz Sunderlandu – Wes Brown. Dzięki temu zwycięstwu Czerwone Diabły utrzymały swoją drugą pozycję w tabeli ligowej i nie pozwoliły wyprzedzić się rozpędzonemu Newcastle.

Rooney vs. Sunderland1. Formalnie drugi, praktycznie trzeci mecz z rzędu jako środkowy pomocnik rozegrał Wayne Rooney. I tym razem był zawodnikiem bardziej cofniętym niż teoretycznie bardziej defensywny Darren Fletcher. O ile z Otelulem występ Wayne’a był pozytywny, o tyle z Sunderlandem 26-letni Anglik dzielił i rządził w drugiej linii. Raz za razem posyłał świetne piłki, zdarzało mu się też ruszyć z piłką w stronę bramki i tym samym zwiększyć liczbę nominalnych napastników pod bramką rywala. Wszystko fajnie, lecz nasuwa się pytanie: jak długo? Fergie przyzwyczaił nas do swoich dziwacznych nieraz posunięć jak choćby ostatnio sprawa Antosia Valencii na prawej flance obrony – na szczęście z tego pomysłu Szkot dość szybko się wycofał. Nie wątpię, że podobnie będzie z Wazzą, którego powołaniem jest oczywiście gra w ataku i strzelanie bramek. Mam nadzieję, że nadchodząca przerwa reprezentacyjna pozwoli dojść do siebie kontuzjowanym, by Roo mógł być obsługiwany, a nie musiał obsługiwać. Chociaż, jeśli alternatywą dla naszego Scousera miałby być Anderson… Ale o tym za chwilę.

Hernandez vs. Sunderland2. Skoro jesteśmy przy napastniku (przynajmniej nominalnie), parę słów wypada napisać o pozostałych snajperach. Javier Hernandez znów nie pokazał wiele – widać niezbicie, iż jeśli nie ma blisko siebie Rooneya lub chociaż Berbatowa w formie, traci na efektywności. Wczoraj błysnął raz, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego świetnie znalazł się w polu karnym i oddał groźny strzał na bramkę rezerwowego Westwooda. Poza tym kilkakrotnie dał się przepchnąć przyjezdnym obrońcom, a gdy w drugiej połowie otrzymał świetną piłkę w polu karnym, zmarnował dogodną sytuację, jakby nie zauważając wolnej przestrzeni wokół niego. Drugi z napastników, Danny Welbeck, również nie zachwycił. Biegał, pracował, ale nic wielkiego nie uczynił. Niestety, nie lepiej poradził sobie grający przez ostatnie 20 minut Dimitar Berbatow, który, wydawać by się mogło, powoli odzyskiwał swoją wielką formę. Możliwe, iż Bułgar miał zbyt mało czasu, by oceniać jego występ, lecz trzeba przyznać, iż król strzelców minionego sezonu brylował jedynie w stratach piłek. Może gdy na dobre powrócą Cleverley i Young, nasi ofensorzy dostaną pozytywnego kopa w cztery litery, wszak w Swansea, będące naszym następnym rywalem, nie gra żaden nasz wychowanek śpieszący w razie trudności z pomocą.

Rio vs. Sunderland3. Nareszcie parę stoperów tworzyli Ferdinand i Vidić. Czekaliśmy na to od czasu spotkania inaugurującego Premier League 2011/12, w którym jednakże obu doświadczonym defensorom nie dane było dotrwać do gwizdka wieszczącego koniec sportowej walki. Serb i Anglik tworzyli dziś bardzo solidną zaporę przed zakusami duchów złych Bendtnera i spółki niemal jak za starych, dobrych lat. Fakt – przeciwnikowi nijak się porównywać do chociażby Tottenhamu. Mimo to fakt dobrej współpracy cieszy, szczególnie, gdy weźmiemy pod uwagę w końcu solidny występ Evry i jak zwykle pozytywnego Jonesa.

Park Ji-Sung vs. Sunderland4. Zgodnie z moim życzeniem od pierwszego gwizdka na murawie widzieliśmy Ji-Sung Parka. Koreańczyk rozegrał świetne spotkanie, śmiem twierdzić, iż nawet lepsze od Rooneya. Mimo, iż wyszedł jako skrzydłowy, schodził nieraz do osi boiska, gdzie popisywał się nie tylko walecznością i żelaznymi płucami. Park imponował startem do piłki, przebojowymi rolami w akcjach ofensywnych oraz oczami dookoła głowy przy podawaniu futbolówki do kolegów z drużyny. (Mało) ciekawe, co byłoby, gdyby zadania rozprowadzania piłek i wspomagania ofensywy dostał Anderson, którego zapewne ominęła taka sytuacja z powodu kontuzji. Podpisuję się obiema rękami pod ideą, by w przyszłych meczach to Park, a nie Brazylijczyk wychodził w podstawowym składzie jako CM – w poprzednich sezonach udowodnił, że na tej pozycji jako wolny (acz jednocześnie szybki) elektron również potrafi dać dużo dobrego drużynie, a wczorajszy występ potwierdza doświadczenia lat minionych.

Rooney i Nani5. Spodziewam się, że po spotkaniach z Sunderlandem i Otelulem sporo fanów podniesie larum o słabiutkiej formie United. Jestem przekonany, iż obydwa mecze nie stanowią żadnej solidnej podstawy do oceny aktualnych możliwości Czerwonych Diabłów. Zarówno przed Stalowcami, jak i Czarnymi Kotami spodziewałem się takiego obrotu sprawy, jedynie na wyrost przewidziałem drugą bramkę we wczorajszych końcowych minutach. W każdym razie każdy z przeciwników nie stanowił realnego zagrożenia dla 3 punktów United, zatem i taktyka zapewne bardziej wskazywała na spokojne kontrolowanie wyniku niźli na ciągłe natarcia na bramkę wroga. A skoro zwycięstwo ani przez chwilę nie wyrywało się z rąk gospodarzy, spowolnienia nie można uznać za coś wybitnie negatywnego. Nie dziwię się też, iż w obu przypadkach brakło szczypty motywacji naszym, chociaż oczywiście wolałbym oglądać ich niszczących oponenta niczym Blackburn rok temu. Z ocenami wstrzymajmy się do wyjazdowego spotkania na niełatwy teren w południowej Walii.


Swoją drogą szkoda, że nie dane było wystąpić Johnowi O’Shea. Sądzę, że nie jest mniej wierny starym barwom klubowym od Wesa Browna i z pewnością wygralibyśmy 2:0…


Kto był najlepszym zawodnikiem United w meczu przeciwko Sunderlandowi

Pokaż wyniki

Loading ... Loading ...

Przewiń na górę strony